Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Książki


Maluszek

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,6k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

  kaśka maciej napisał:
  JaMajaD napisał:
moją ulubioną tematyką też jest średniowiecze, wczoraj skończyłam "Władcę Barcelony" Chufo Llorens, przygody głównego bohatera Martiego na tle wydarzeń historycznych, kiedy Barceloną rządzili hrabiowie. Bardzo ciekawa, czyta się z zapartym them, jednak muszę przyznać, że bardziej podobała mi się "Katedra w Barcelonie" utrzymana w podobnym klimacie.
Potwierdzam, "Katedra w Barcelonie" jest świetna, szybko sie czyta, wciąga niesamowicie.
Dzisiaj skończyłam "Władcę Barcelony". Rewelacja. Zaczynam "Filary Ziemi" :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  kaśka maciej napisał:
Dzisiaj skończyłam "Władcę Barcelony". Rewelacja. Zaczynam "Filary Ziemii" :)

 

Oooo... Filary Ziemi są bardzo fajne. Ostrze sobie ząbki na Świat bez końca, ale odstrasza mnie, że to cegła wielka, a ja lubię czytać w autobusie/tramwaju... ten sam problem miałem z Lodem Dukaja...

I od dawna chcę sobie kupić też Diunę, ale nie ma na rynku normalnego wydania (czyli w normalnym formacie...). Wszędzie jest tylko to wydanie Rebisu z rysunkami Siudmaka - fakt, bardzo ładne, ale do wrzucenia do plecaka to się nie nadaje zupełnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JaMajaD, dzięki za przypomnienie o Chmielewskiej:) kilka dobrych lat temu znałam prawie na pamięć każdą jej książkę:))

Muszę się podzielić czymś na co się natknęłam ostatnio na tej stronie: http://www.incolours.pl/artykul/75 No przecież taki fotel jest po prostu genialny!!! Co Wy na to?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończyłam "Śmierć Magów z Yara" Eugeniusza Dębskiego. Polecam miłośnikom fantasy, bo czyta się jednym tchem, tylko trochę za krótkie :wink: . Teraz czytam zbiór kryminałów wydany przez Reader's Digest (już przeczytane: "Znikający człowiek" Deavera, "Życie po wypadku" Barbary Delinsky). Tu też jak się wciągnę, to zaraz się kończy :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  nastka79 napisał:
Skończyłam "Śmierć Magów z Yara" Eugeniusza Dębskiego. Polecam miłośnikom fantasy, bo czyta się jednym tchem, tylko trochę za krótkie :wink: .

 

Powiedz, że żartujesz... Proszę...

 

Ta książka jest na pewno w pierwszej piątce najgorszych książek jakie kiedykolwiek przyszło mi czytać. Najgorszemu wrogowi bym jej nie polecił (chyba, żeby mu obrzydzić literaturę w ogólności, a fantastykę w szczególności).

 

Ta książka nie ma żadnego pomysłu, napisana jest fatalnie, dialogi drętwe jak dąb Bartek, bohaterowie płascy i przewidywalni, a do tego równie nierealni jak Kaczyński brylujący na parkietach Paryża. Tu już nie chodzi nawet o to, że jest milion lepszych książek. Ta książka jest tak fatalna, że szkoda na nią czasu nawet jeśli alternatywą byłoby siedzenie i gapienie się w ścianę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  Vafel napisał:
Powiedz, że żartujesz... Proszę...

 

Ta książka jest na pewno w pierwszej piątce najgorszych książek jakie kiedykolwiek przyszło mi czytać. Najgorszemu wrogowi bym jej nie polecił (chyba, żeby mu obrzydzić literaturę w ogólności, a fantastykę w szczególności).

 

Ta książka nie ma żadnego pomysłu, napisana jest fatalnie, dialogi drętwe jak dąb Bartek, bohaterowie płascy i przewidywalni, a do tego równie nierealni jak Kaczyński brylujący na parkietach Paryża. Tu już nie chodzi nawet o to, że jest milion lepszych książek. Ta książka jest tak fatalna, że szkoda na nią czasu nawet jeśli alternatywą byłoby siedzenie i gapienie się w ścianę.

 

Wcale nie żartuję. Czyta się szybko i trudno się oderwać. Fantastyki nie lubię wcale (np. Lema nie trawię - nudy i drętwota), więc nie wiem co ma piernik do wiatraka. Sama walka z magami trochę może za szybko się dzieje i jest zbyt prosta, ale reszta bardzo fajna. Ja bym poleciała nawet przyjacielowi :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  nastka79 napisał:
Wcale nie żartuję. Czyta się szybko i trudno się oderwać. Fantastyki nie lubię wcale (np. Lema nie trawię - nudy i drętwota), więc nie wiem co ma piernik do wiatraka. Sama walka z magami trochę może za szybko się dzieje i jest zbyt prosta, ale reszta bardzo fajna. Ja bym poleciała nawet przyjacielowi :D

 

OK. De gustibus non est disputandum.

Ja mam całkiem inną opinię o tej książce. I nie tylko ja:

 

"Wracając jednak do jarania – niedawno mieliśmy przyjemność gościć u siebie naszą siostrę wraz z mężem, którzy cierpią na pierwszą z opisanych przeze mnie chorób, natomiast druga jest im całkowicie obca – nie lubią złych książek. Ponieważ oboje siedzą dość mocno w fantastyce, rozmowa nie raz i nie dwa zeszła właśnie na lyteraturę. W trakcie jednej z takich rozmów padł tytuł, który – niestety – zapamiętam do końca życia.

Śmierć magów z Yara. Eugeniusz Dębski.

Mówili o tym jako o najgorszej książce jaką czytali – dziele chyba pozbawionym korekty i napisanym zupełnie nie po polsku, więc od razu się zapaliłam, a szalę przeważyło zdanie wypowiedziane przez małżonka mej siostry. Brzmiało ono „Marta, widziałaś kiedyś człowieka o kruczorudych włosach?”.

Stwierdziłam, że muszę to przeczytać, więc dostarczono mi dzieło.

Chryste Panie. Widzicie, nie mogłam rzucić tego w kąt, bo te… Te sępy mnie pilnowały, wierne zasadzie „chciałaś – masz”. Kiedy wieczorem zbliżałam się do łóżeczka, przy którym leżała Yara, zbierało mi się na mdłości. Ale brnęłam. Po dziesięć, dwadzieścia stron dziennie – brnęłam.

Myślałby kto, że będąc na trzecim roku studiów humanistycznych przyzwyczaiłam się już do niestrawnych i źle napisanych lektur. A figa.

Gdyby to chociaż miało wartką akcję – wszystko bym przebolała, baboli nie było aż tak dużo („obcięli mu język i uszy, wyłupili oczy, odcięli palce i połowę stóp, ale na szczęście spotkał człowieka, którego żona była z jego plemienia, więc znała język i udało im się jakoś dogadać a potem narysował mapę” – parafraza, ale serio, serio, pojawiła się tam taka opowieść), język mniej więcej tak lekki jak kamienie młyńskie też bym przełknęła z dziką frajdą („tonął po kolana w tiliach” – tilie, moi drodzy, to szczury, które mieszkały w ślimaku, do którego wjechał nasz bohater), głupota też bardzo poprawia mi humor, ale to było po prostu nudne.

Zasadniczo chodzi o to, że król uzbrojony w kawałek magicznego miecza jedzie do straszliwej krainy Yara, gdzie mieszkają magowie. Których trzeba pokonać. Bo są źli. Magów jest trzech – pierwszy, najsłabszy, taki cienias, który ukradł innym magom sztuczki, drugi, który jest już prawdziwym magiem i trzeci – mega boss.

Podchody pod pierwszego trwają pół książki, walka z nim ze trzy strony. Zatrzymuje czas, rzuca fireballe i w ogóle wymiata.

Dotarcie i pozbycie się drugiego to już kwestia jedynie – o ile dobrze szacuję – trzydziestu stron, walka trwa chyba jedną.

Walka z trzecim, najpotężniejszym magiem trwa, uwaga… Trzy zdania. Wcale nie wielokrotnie złożone.

I to na tyle jeśli chodzi o fabułę. Znaczy, król zdobywa paru przyjaciół, z którymi idzie i czasem wypadają na nich tak zwane random encountery. I wszyscy są dzielni i odważni. A jeden to nawet ginie, ups spojler.

W trakcie tej niesamowicie wciągającej i wartkiej fabuły dostajemy: kilka zdań urwanych w połowie, tonięcie po kolana w szczurach mieszkających w ślimaku, mega szczelne worki, w których można zamknąć wydychane przez siebie powietrze i oddychać nim przez cały wypełniony toksynami tunel, psy wskakujące na konie i im podobne atrakcje. A, i prolog i epilog, które nie mają z treścią nic wspólnego. Nie, serio. Nic. Zero. To nie jest tak, że przesadzam.

A kiedy już przebrniemy przez wszystko, nadchodzi bonusowe opowiadanie. A w nim…

W nim kobieta o kruczorudych włosach. To nie mit. Widziałam to słowo na własne oczy. Kruczorude. Kru-czo-ru-de."

Źródło: http://charleene.wordpress.com/page/2/

 

:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  nastka79 napisał:
Z takim podejściem to i Tolkien bzdury pisał - te peleryny od elfów, albo chociażby palantiry - toż to totalna bzdura :roll:

 

Ale przynajmniej ładnie pisał :-)

 

OK. Nieważne. Oczywiście może Ci się to podobać. Tak jak wspomniałem, o gustach się nie dyskutuje. Zamieściłem tutaj swoją opinię i cytat raczej dla tych, którzy jeszcze nie czytali, żeby wiedzieli, że oprócz Twojej pozytywnej opinii są też i opinie negatywne.

 

A Lema baaaardzo lubię. Jest o niebo ciekawszy od Dębskiego. Ot, gusta...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NACJA TERRY PRATCHETTA. Świetna.Jak zwykle u PRATCHETTA błyskotliwa, prowokująca do myślenia,gorzka,al nie aż tak.. Przy czytaniu przchodziło mi na myśl ŻYCCIE PI YANNA MARTELA a nawet PACHNIDŁO SASKINDA. Nieźle,nie?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  dadra napisał:
NACJA TERRY PRATCHETTA. Świetna.Jak zwykle u PRATCHETTA błyskotliwa, prowokująca do myślenia,gorzka,al nie aż tak.. Przy czytaniu przchodziło mi na myśl ŻYCCIE PI YANNA MARTELA a nawet PACHNIDŁO SASKINDA. Nieźle,nie?

 

O, "Zycie Pi" czeka wlasnie w kolejce na odpowiedni nastroj.

 

Ja ostatnio przeczytalam "Kazirodztwo" Christine Angot - dziiiwna ksiazka, a teraz czytam opowiadania Erica Emmanuela Schmitta - "Marzycielka z Ostendy" - oj, milo sie to czyta, bardzo milo!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zima jest najlepsza...długie wieczory, na budowie posucha...czas na nadrobienie wszelkich zaległości :D

 

wybieram się dziś do biblioteki wymiankę zrobić, co polecicie tak na szybko ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...