Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Budowa - Horror


_bogus_

Recommended Posts

Witam,

 

W tą niedzielę przeżyłem horror budowlany. Włączyłem telewizję i rzuciłem okiem na kanał "Discovery Travel and Living" i do chwili obecnej nie mogę zapomnieć tego co tam zobaczyłem! Ani własna budowa, ani nawet to forum nie przygotowało mnie dostatecznie. Wszystko co widziałem na tym forum (łącznie z postami Brązel'a ;-) ) wydało mi się małym piwkiem. Uważam że żeby w pełni zrozumieć ten budowlany horror trzeba było go samemu zobaczyć - ale dla tych co nie widzieli podejmę próbę oddania słowami swoich wrażeń - mimo że jest ona zapewne z góry skazana na niepowodzenie.

 

Zaczęło się niewinnie. Ot małżeństwo angielskie w średnim wieku. On - tak na oko 50 kilka lat osiągnął sukces jako businessmen. Ona - kilka lat młodsza - housewife. Do tego dwójka dzieci - 8 - 12 lat. Własne mieszkanie.

 

Pierwsze sceny w tym mieszkaniu. Widać że urządzone tak drobnomieszczańsko że aż do mdłości. Wszystko maksymalnie standardowe - głębokie sofy, fotele, bibelociki, obrazeczki itd. Właściciele opowiadają o swoim planowanym domu. Projekt na zamówienie. W stylu różnym od obecnego mieszkania o 180 stopni:

 

- dom "pogięty" w kształcie - najlepiej opisać jako dwa połączone domy ustawione do siebie pod kątem ostrym (czyli żadne tam litery L - już prędzej V)

- nad jedną częścią dach jednospadowy, nad drugą - dwuspadowy - ale odwrócony (czyli spadek jest do środka)

- ponad połowę powierzchnie ścian stanowią przeszklenia - olbrzymie tafle szkła

- w środku jakieś schodki - półpiętra itd.

- ogólnie dom raczej nieduży - garaż na dwa samochody, 4 sypialnie, 5 łazienek, gabinet, salon, kuchnia itd.

- planowany koszt 1 milion funtów - finansowanie ze środków własnych (bez kredytu)

 

Pytany o powody decyzji inwestor podał kryzys wieku średniego - jego koledzy w tym wieku kupują sobie Ferrari i wydają forsę na kochanki - on zdecydował się na budowę domu.

 

Dodał że sam będzie koordynował prace. A wprowadzą się w lipcu przyszłego roku (czyli chyba za jakieś 9 miesięcy).

 

Następne sceny to już po jakimś czasie na budowie. Fundamenty. Jak wszystko w tym domu - nietypowe. Oparte na wbitych w grunt rurach stalowych. Prace przedłużyły się o kilka miesięcy. Ale udało się je zakończyć i zaczęto stawiać ściany.

 

I po niedługim czasie - stop. Pierwsza ekipa porzuca pracę (przypominam - to nie Polska tylko Anglia ;-) ). Widzimy sceny, gdy inwestor samotnie chodzi po rozpoczętej budowie i przykrywa przed deszczem zgromadzone pustaki....

 

Po jakimś czasie wchodzi druga ekipa. Muruje dalej ściany. Ale ponieważ konstrukcja bardzo przeszklona - muszą być stalowe ramy, na których tak naprawdę obiera się cała konstrukcja. Inwestor zamawia je. I co się okazuje - trzeba czekać kilka miesięcy na dostawę. I nikt nie zrobi tego szybciej.

 

Więc przerwa. W międzyczasie znajduje się kupiec na mieszkanie. Inwestorzy sprzedają je. Przeprowadzają się do wynajętego mieszkania. W końcu mogą przez pół roku (bo na tyle planują dalszą budowę) zamieszkać w wynajętym, nieprawdaż?

 

Przyjeżdżają zamówione ramy stalowe. Ale nie pasują :-( (np. w łączonych elementach dziury na śruby przesunięte o 10 cm więc nie można połączyć jednego z drugim). Inwestor nie przyjmuje dostawy. Więc następne kilka miesięcy poślizgu.

 

W międzyczasie inwestor próbuje zamówić dach. Ten "wklęsły". Mówię próbuje - bo nikt nie chce się podjąć jego wykonania. W końcu znajduje się wykonawca. Dach powstanie w elementach szerokości ok. 1 m o rozpiętości całego dachu. Wykończony "na gotowo" łącznie z lakierowaną brzozową wykładziną która będzie robiła za sufit i podbitkę (zależy czy w części wewnętrznej czy zewnętrznej).

 

W końcu docierają elementy stalowe. Są montowane. Teraz czekamy razem z inwestorem na dach. I po kilku miesiącach on też przyjeżdża. Radość - ale do chwili gdy okazuje się że ekipa przyjechała tylko z dachem a bez żadnych narzędzi i planów (jeszcze raz przypominam - to Anglia a nie Polska ;-) ). Wściekły inwestor na telefonie. Cały dzień "w plecy".

 

Następnego dnia przyjeżdżają narzędzia i plany. Ale pogoda się psuje. Zaczyna padać. W deszczu ekipa montuje elementy dachu. Przerażony inwestor patrzy jak ekipa dźwigiem przestawia olbrzymie elementy przykrywając je powiewającą na wietrze folią. Wie że dla lakierowanej boazerii brzozowej woda będzie zabójcza!

 

(dalszy ciąg w następnym odcinku ;-) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tylko, że na sufit rzuci się pleśn a inwestor złamie ręke i nogę ;)

"Miłego" ogladania

Co mi się jeszcze rzuciło - tam ludzie budują bez budżetu tak naprawdę, o kredyty martwią się w środku inwestycji, a właściwie nie martwią się - króluje postawa "musi się udać". Z "inwestycji" wychodzą kompletnie spłukani, z kredytem na 60 lat ;) i pod koniec pada pytanie - a jak my sfinansujemy studia dzieciaków?

Z tych programów wynika także, że w Anglii samodzielna budowa oznacza przyjęcie do klubu Największych Dziwaków. Tak kupuje się dom od developera, przy czym wiele jest w standardzie naszego średniego baraku. A kosztują średnio 4 razy tyle co nasze "dworki"

Co kraj to obyczaj ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Namiętnie oglądam "Great Projects" ;-)

Ten fruwający dach to jeszcze nic, polecam dom-łódź, albo domek w stylu staroangielskim kryty trzciną.

 

Z drugiej strony pięknym przykładem pełnego profesjonalzimu był drewniany dom przywieziony w elementach z niemiec i skręcany przez niemiecką ekipę. Szczęka mi opadła. W trzy tygodnie zrobiona potężna chata z przeszkleniami. Coś wspaniałego.

 

Tak sobie myślę, że podobny program o naszych budowach zrobiłby furorę w telewizji... Chyba uderze do Waltera z pomysłem. Jak takie gnioty jak głupkowate Ciao Darwin mają oglądalność to co dopiero polskie "Wielkie Projekty" ;-D

 

pozdrawiam

Gerion

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I oczywiście (jak napisano wyżej) woda zniszczyła dach od spodu. Zaczęła się wdawać pleśń. Inwestor zamówił powtórne lakierowanie. Jakoś to zaczęło wyglądać.

 

I w końcu jak był dach - można było wymierzyć tafle szklane. Wcześniej nikt się nie podejmował. Więc przyjechali, wymierzyli i inwestor czeka na dostawę. Kolejne miesiące.

 

Ale żeby się nie nudził zadbał ubezpieczyciel. Stwierdził że woda która dostała się do środka dachu mogła uszkodzić konstrukcję więc nie podejmuje się ubezpieczania. Walka z ubezpieczycielem, jakieś ekspertyzy itd. - bez rezultatu. A sprawa jest poważna - bo bez tego ubezpieczenia nie można domu mniej niż 10 letniego sprzedać ani wziąć hipoteki :o Jedyny sposób żeby wziąć hipotekę - to wszystko zburzyć i wtedy wziąć hipotekę na samą ziemię! Na szczęście inwestor jeszcze ma z czego finansować bez kredytu ...

 

Przyjeżdżają okna. A właściwie - szklane ściany. Rozpoczyna się montaż. Potrwa wg planów ok. 3 tyg. Kończy się po prawie 2 miesiącach. I inwestor odmawia przyjęcia usługi! Odstępy pomiędzy szkłem a dachem są rzędu 4 cm. Facet od okien twierdzi że to dach opadł. Inwestor - że to wykonawca źle wymierzył! Kolejne miesiące na poprawki.

 

W międzyczasie elektryka. Inwestor postanawia mieć "inteligentny dom". Sam projektuje. Wykonawca kładzie kilometry kabli - elektryczne, sieciowe, telewizyjne, audio (tu kłania się polska specyfika - inwestor nie wspomina o żadnym alarmie co w Polsce byłoby nie do pomyślenia ;-) ). Przynajmniej inwestor ma się czym zająć i czym cieszyć bo inne części budowy stoją w miejscu.

 

Teraz tynkowanie. Też nowatorskie (na gruncie angielskim) rozwiązanie - ściana dwuwarstwowa (styropian - na oko niefresowany - i kołki jak u nas - ale na siatkę jeszcze nie wpadli). Akurat z tym etapem problemu nie ma, co wywołuje zdumienie inwestora.

 

Niestety nie wszystko idzie tak dobrze. Bo niestety z planowanych 6 miesięcy wynajmu zrobiło się już 18 - i trzeba się wyprowadzać. To kupują przyczepę kempingową (!) i zamieszkują na budowie w tej przyczepie. W końcu te kilka miesięcy do wprowadzenia można pomieszkać nawet w takich warunkach, nieprawdaż?

 

(cdn.)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja najlepiej zapamiętałam taki wielki a'la wiktoriański dom kryty łupkiem - budżet o ile dobrze pamiętam 750 000 funtów , a powaliła mnie informacja o opóźnieniu na budowie o jakies 2 miesiące, bo ... nie przywieźli nadprozy. Nie żeby tam jakieś olbrzymie rozpiętości - normalne nadproza do okien i drzwi.

Jak jest u nas , wiecie: kupuje się "druty " (jak mawia mój majster), drewno lub wypozycza szalunki i zamawia beton z gruchy (albo jak kto woli kręci się beton na budowie) - dobrze mówie? I za tydzień - no bo to duzy dom - robota gotowa.

Nie chciało mi się wierzyć, że taka bzdura może tyle opóźnić budowę...

Może dlatego w UE boją się polskich budowlańców :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He, he - też to oglądam - niesamowite jakie pieniądze idą na te domy.

 

Ktos juz wspomniał dom składany przez niemców - tez byłam pod wrazeniem - co Niemcy wykonywali wszystko git- gdzie tylko anglicy byli zaangazowani - wtopa, spóżnienia, zgubiła sie betoniarka itp. Niemcy jak otworzyli auto w którym były wszystkie sprzęty, narzędzia i śrubki srupki - to nam z mężem szczeka opadła do parteru - niesamowite.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no tak wogóle to najtanszym brytyjskim rozwiazaniem sa osiedla komunalne -przyczep kempingowych, stacjonarnych, przyczepy bez kól z podciagnietymi mediami, sa naprawde powszechne, i wbrew pozorom zamieszkane nie tylko przez Cyganów. Tzw. czynszówki w Anglii tez pozostawiaja wiele do zyczenia i standardem nie roznia sie od naszych mieskzan w bloku. Oj nie tak rózowo jest z budowlanka a Anglii. :lol:

 

P.S. no i ta ich specyfika, kazdy dom taki sam z zewnatrz, w srodku na maksa strome i waskie schody (u nas zadne przepisy bhp by na takie nie pozowlily), pojednycze szyby w oknach skrzynkowych, osobne kurki do wody w lazienkach (osczczednosc) i specyficzny styl wykonczenia -duzo tkanin, tapety w kwiatki, bibeloty itd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tez ogladam - i jestem z siebie dumna - widziałam odcinek o budowie domu gdzie wylano warstwę betonu (posadzke w której była instalacja ogrzewania podłogowego) o 10 cm za grubą!! Ja się czepiam dziesietnych cm - a tam ekipa z profesjonalnym sprzetem, nadzorem autorskim, i medialnym wylała 10 cm za dużo. Kuli to potem przez kilka tygodni uszkadzając przy tym oczywiscie już zatopioną instalacje. ZGROZA. To mój Rysiu spod Sierpca nie zrobiłby takiego babola. :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądając ten program i parę innych tego typu, można zauważyć, że przeciętny dom budowany w Polsce jest bardziej luksusowy (pod względem wykończenia) od przeciętnego domu w Anglii i do tego sporo tańszy. Wynika to chyba z niskich kosztów robocizny i gruntów u nas a to będzie się zmieniać.

 

Piszę 'przeciętny' bowiem część projektów, które prezentuje Kevin McCloud to domy raczej nieprzeciętne, takie jakich u nas się po prostu nie buduje i po których należy wręcz spodziewać się nieprzeciętnych problemów.

 

Niemcy z Huf-a naprawdę byli fantastyczni, tylko ta cena... (495 000 funtów). Ech... gdybym był bogaty :-)

 

Piotr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaak, to była kultowa budowa i chyba bardzo zaciekawiła twórców programu bo to chyba jedyna budowa której poświęcono dwa odcinki.

Ciekawym był odcinek gdzie ludzie budowali dom w skarpie (jak bunkier).

Uroczy domek postawiło małżeństwo nad zatoką - nie wiem czy pamiętacie. Dach kryty płaską blachą, więźba chyba dębowa.

 

Ciekawą sprawą jest dość częste wykożystanie drewna dębowego. Czy też to zauważyliście?

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tez ogladam - i jestem z siebie dumna - widziałam odcinek o budowie domu gdzie wylano warstwę betonu (posadzke w której była instalacja ogrzewania podłogowego) o 10 cm za grubą!!

 

Ciekawe było to, że ta ekipa miała pierwszy raz do czynienia z takim ogrzewaniem! Czy my jesteśmy tak nowocześni czy Szkoci tak zacofani?

 

Z drugiej strony Rysiu pewnie nie podjąłby się budowy takiego domu: szkielet dębowy w kształcie odwróconej łodzi, na części murowanej, duzo przeszkleń, wszystko na stromym zboczu, z widokiem na zatokę. Cudo...

 

Piotr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja czasem oglądam na BBC Prime programy o tym jak rodziny kupują dom. Wyznaczają budżet, np. 700.000 funtów, określają założenia dot. okolicy, samego domu tj. ilości sypialni, bliskości do miasta, drogi itp.

Organizatorzy programu ruszają w teren i szukają oferty z rynku, przedstawiając rodzince 3-4 oferty plus 1 - dodatkową (taki as w rękawie).

Ludzie! ci Angole to gustu za grosz nie mają, nie mówiac o wyobraźni...

Co mi się rzuca w oczy, to bardzo niskie sufity. Sądzę, że w przeciętnym domu sufit wali się na głowę najwyżej z 2 metrów. Do tego oczywiście ciemne kolory, nawiązujące do stylu wiktoriańskiego jakieś sztukaterie gzymsiki, kominki na ół ściany... same pokoje kominkowe ledwie 2 fotele zmieszczą...

A najważniejszy dla tych ludzi jest np. game-room... to nic, że nie ma wiatrołapu i wchodzi się z dworu prosto do saloniku, to nic, że poddasze ma wg naszych standardów 2 m2 pow. użytkowej (o ile wogóle) bo skosy są takie, że u nas to tam byśmy tylko narty trzymali i inne nieużywane na bieżaco graty. Anglicy tam mają pełnowymiarową łazienkę, przy której kibel z WARSA niepowstydziłby się kubatury.

O schodach już wyżej pisaliście - to jakiś chyba tajny narodowy plan walki z osobami starszymi lub niesprawnymi (jak taki sam w porę nie spadnie i nie uwolni od siebie rodziny, to i tak go przeflancują do domu starców).

Powtórzę już po niektórych z was - te nasze proste polskie domki są przy dzisiejszej angielskiej architekturze bardzo przestronne i komfortowe, no i o wiele gustowniej urządzone. Sam nie wiem czy ten ich kicz wnętrzarski to już coś tak nieodwracalnego jak ruch lewostronny i GBP, czy kiedyś wyrosną z tego jak Polacy z białych skarpetek...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też oglądamy "Grand designs" - pocieszające i zaskakujące jest to że nawet w Anglii i z taką kasą ludzie mają spore obsuwy - już wiem czemu tak kochają polskich robotników.

Z drugiej strony rzeczywiści ludzie się rzucają na rozbuchane projekty, często zaciągając kolejne kredyty - ja bym tak nie mógł.

 

Po obejrzeniu kilku odcinków zaczęliśmy szukac projektów z antresolą i przeszklonymi ścianami, na szczęście wybiliśmy to sobie z głowy :lol:

 

A oglądaliści na BBC Prime - "Jak sprzeda dom za milion?" - dwóch kolesi (pedziów?) architektów wnętrz kupowało coraz to droższe domy do remontu, z wynajętą przez BBC ekipą przerabiali je na swój gust i potem sprzedawali. Pomysły mieli super, ale co oni mieli za komplikacje... brrrrrrrrrrr :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do Niemców - po prostu debeściaki, gały nam wyskoczyły z orbit jak kolesie wymiatali. Jak wypadło spóźnienie przez kierowcę dzwigu (bośniak), to z niemiec doleciał dodatkowy robotnik. Jak przy oddaniu domu inspektor z niemiec wymierzył fugi w kuchni i był 1 mm różnicy, to kazał zrywac płytki i kłaśc od nowa :o :o :o . Kiedy jeden układał w pudełeczkach śrubki, drugi sprzątał ich busa - szok!!!!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...