Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

MAM PECHA OKRUTNEGO - ciąg dalszy


Paty

Recommended Posts

Czy zdazyła się w Waszym życiu jakaś pechowa sytuacja, cos takiego zupełnie niespodziweanego.

 

Bo mi dzisiaj własnie tak:

 

Sprzedaje samochód, jechałam z przyszłym właścicielem do banku uruchomić przelanie pieniedzy na konto. Umowa kupna - sprzedaży w torebce.

Wsiadam do samochodu jeszcze jako własciciel , odpalam silnik i nie mogę wrzucić biegu. Sprzęgło zatrzymuje się w połowie , nie dochodzi

do końca, nie mogę ruszyć z miejsca.

Kombinuje mechanika, okazuje się że trzeba go wziąść na warsztat i wymienic część o ładnie brzmiacej nazwie "łapa"

 

I czy to nie jest straszny pech..............

Nadmieniam że czeka na mnie również własciciel od którego mam kupić auto..............

 

 

Proszę napiszcie że Wy też tak czasami macie.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuje....faktycznie miałaś pecha i do tego jeszcze przy przyszłym włascicielu!!!!Totalna załamka!

Ale nie martw sie,każdy z nas ma czasami takie pechowe sytuacje.My np{tzn ja i mój mąż}odebraliśmy nowy samochód z salonu i kiedy wracaliśmy nim cali szczęśliwi do domu to jakaś przemiła pani wjechała nam w bok samochodu....a jej chłopak,który z nią jechał powiedział nam ,ze przecież ona musi się w końcu nauczyć jeżdzić!!!!!! :o :o :o .Po tym tekście to już ręce mi opadły a nasz nowiusienki samochodzik odjechał do warsztatu :cry: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od miesiąca mam cały czas tak. Najpierw zepsuła się zmywarka, na gwarancji, ale dowód zakupu szlag trafił :evil: , przyszedł serwisant na odpłatną naprawę, grzebał pół dnia i nie naprawił, stoi dalej zepsuta..., a jak małż wysuwał cokolik z mebli, żeby odsunąć zmywarkę, to złamał tenże cokolik :(

Potem pies zeżarł listwy przypodłogowe w sypialni i w gościnnym.

Następnego dnia hydromasaż wywalił różnicówkę - czekam właśnie na serwisanta (trzeba było zdemontować obudowę wanny - znowu mam plac budowy w łazience). Następnego dnia rano zepsuła się brama - już naprawiona. Dzisiaj małż rozwalił samochód, kompletnie strzaskany został odwieziony na lawecie (samochód oczywiście), więc problemów cd.

 

Ledwo się skończyła budowa zaczęły się usterki :( . A nerwy nadszarpnięte mocno po budowlanych problemach jakoś puszczają z byle powodu. Cholera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha26 - jak widze mamy podobne doswiadczenie

Moja Babcia na ksiazeczke samochodowa (niektorzy chyba pamietaja co to takiego :) ) wylosowala Poloneza w 83 roku. JurasXR przetransportowal go do zaprzyjaznionego garazu by zimie przezimowal - ja wtedy miale prawo jazdy tylko kat.A. Wiosan mial pojsc na gielde. I co sie dzieje? Odbieramy samochod z garazu, jedziemy cala rodzina spokojnie do domu by za chwile pojechac na gielde i spiniezyc fartowna wygrana. AL.NIepodlegosci przy Nowowiejskiej. ZMieniaja sie swiatla z zielonego na czerwone. Spokojnie zwalniamy bieg by sie zatrzymac i nagle.............jeb!!! siedzi nam w kufrze Taryfiarz starym Mercem. Zagapil sie sierota. Zamiast na gielde - do warsztatu :(

Ale i tak nie ma tego zlego co na dobre by nie wyszlo

Miesiac pozniej zamienilismy Poldka w wersji "c" (najbardziej odchudzony jak to mozliwe) na w pelni wypasionego fiata 125 w wersji "Lux" i nawet 300 tysiecy gotowka doplaty :))))

Fiacik wytrzymal ponad 280 tysiecy na trzech silnikach ale za to bez blacharki.

Czasem niefart w fart sie zamienia - ale jednak sporadycznie :(((

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam tak w pracy od miesiąca. Pracuję z niezbyt obrotnym kolegą, a całe nieszczęście polega na tym, że pracujemy w instytucji z ludźmi, którzy co jakiś czas, w miarę cyklicznie zmieniają oddział pobytu. Kiedy ja sobie zrobię czystki, mogę odetchnąć - na mój pawilon przychodzi ktos od niego :evil: . Prawo nie działa wstecz, nie zrobił on, muszę ja. Jakoś tak się mu udaje, że nikt go nie pogania żeby tyłek ruszył, a ode mnie wszyscu chcą badania na cito. Dzis miałam kontrolę z Wawy i ktoś tam pyta, czemu u mnie badania i wyniki nie na bieżąco? Mało brakło a podgryzłabym mu tętnicę, jak mamę kocham. Od miesiąca kolega SIE SZKOLI, a mnie szlag trafia bo trafiają do mnie takie typki co powinny byc załatwione w lipcu. Podobno miał inna pracę jak byłam na urlopie - czort go wie. chodzę, klnę, a roboty samej nie ubywa...Jeszcze robię taką wewnętrzną kontrolę innego działu, bo nie ma nikogo, kto by się na tym znał. Tak to jest, jak nie urok to... rozwolnienie :D

Głowa do góry, każdy towar ma swojego kupca. Jak autko sie popsuło znaczy, że go dobrze traktowałaś i nie chce się rozstwać. Niech ten nowy widzi, jaka z was para :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesien '89 .

Zasuwam na gielde samochodowa , by sprzedac FSO 1500 z silnikiem Poloneza i skrzynia 5 biegowa .

Kilka km przed gielda - trach .

Cos sie stalo i silnik pracuje nierowno , jest slaby , ma wibracje .

Postanawiam jednak jechac dalej .

Na gieldzie , ze wzgledu , ze nie bity , auto cieszy sie duzym zainteresowaniem .

Ja sie poce .

Pojawiaja sie potencjalni kupujacy i proponuja swoja cene .

Mnie ona pasuje ale pojawiaja sie jednoczesnie obywatele narodowosci romskiej i tez daja swoje .

Tlumacze cierpliwie Romom , ze to nie samochod dla nich , bo widze , ze to handlarze .

A oni , ze maja pieniadze i ze lakier oryginalny , wiec oni go biora .

Ludzie . Co ja sie musialem nagimnastykowac , zeby FSO sprzedac i po buzi nie dostac , to tylko ja wiem .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam nie iść na urlop, ale w ostatniej chwili zdecydowaliśmy, że jedziemy na dwa dni nad morze. Rano w drodze okazało się, że mąż mój nie naładował komórki. A ponieważ mieli dzwonić ludzie od betonu przełożyliśmy jego kartę SIM do mojej komórki. Wieczorem, jak on naładował swoją komórkę odczytałam SMS od szefowej. Okazało się że zaproponowano mi tygodniowy wyjazd szkoleniowy do USA, ale musiałam potwierdzić chęć wyjazdu do 14.00. Pojedzie mój kolega... :evil: :evil: :evil:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mww jak płaciłaś kartą to masz ślad na historii karty (tam jest nr transakcji) :wink:

 

Też na to wpadłam, przejrzałam wyciągi i oczywiście akurat za zmywarkę nie płaciłam kartą.

Dzisiaj będzie drugi podejście do naprawy.

 

Cytat:

Potem pies zeżarł listwy przypodłogowe w sypialni i w gościnnym.

 

mww dlaczego nie dałaś mu coś zjejść

a tak poważnie, to ciesz się że mężowi się nic nie stało, reszta to tylko rzecz nabyta

 

A mąż to nie nabyty? :wink:

Ciesze się oczywiście, w każdym pechu jakiś fart się zawsze znajdzie. Dlatego nazywamy go zwykłym pechem, a nie nieszczęściem.

Jeżeli o mnie chodzi, to jestem gotowa się z pechem zaprzyjaźnić, gdyby mnie to od nieszczęść miało uchronić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W temacie pecha samochodowego przypomniało mi się.

Mój I-szy samochód (i jak na razie jedyny), na szczęście używany. Odebrałam i postanowiłam od razu na myjnię pojechać. Ręczną. Chłopak na myjni patrząc mi w oczy machał rękami "do przodu" i ja tak wjeżdżałam jak machał. Przetarłam bok o bramę wjazdową i naderwałam lusterko (naderwane lusterko zauważyłam dopiero jak wracając do domu chciałam zmienić pas). Potem jakiś czas miałam uraz do myjni, no ale w końcu musiałam auto umyć. Nie wiem co mnie podkusiło, ale zażyczyłam sobie umycie silnika. Panowie coś tam zalali i w rezultacie auto stało na myjni pół dnia, z jakimiś przewodami poodłączanymi, a panowi próbowali osuszyć.

Za jakiś czas znowu postanowiłam na myjnię... Umówiłam się na godzinę, a pół godziny przed wizytą miałam wypadek. Potem za każdym razem jak tylko pomyślałam, żeby auto umyć, to coś się w aucie psuło i myli mi już na serwisie, po naprawie. W końcu po jakimś czasie udało mi się zajechechać na myjnię, tym razem wybrałam automatyczną, żeby pecha przełamać. W trakcie odkurzania środka uruchomił się alarm, którego ponoć w tym aucie nie było!!! Wyjąc dojechałam do "zakładu alarmowego" okazało się, że w aucie została po alarmie jakaś skrzynka, w której się zwarły styki.

Trwało to wszystko jakieś trzy lata. W końcu pech odpuścił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi drodzy otóż pech z nastaniem wieczora wcale się nie skończył. Odcholowałam samochód ok. godz. 19 do mechanika, części kupione, naprawa trwa , kupiec się nie wycofał.

Ale jest problem jak sie dostać za miasto do domu. Mąz ma auto dwuosobowe ,nas jest trójka (córka trzecia) . Ale nic jedziemy , upchnięci wraz zakupami . Przejechalismy całe miasto , zbliżamy się do wylotówki z miasta.

Przejeżdżające z naprzeciwka samochody dają sygnał, że na moście za miastem stoi policja. Nas troje w samochodzie dwuosobowym, jedno światło wysiadło mężowi w trasie, jest ciemno jak... u murzyna , policja napewno to zauważy i go zatrzyma. Więc co ? Akcja. Wysiadam, z córką przed mostem ( ostanie bloki, cywilizacja, zero latarni.) i na piechotkę przez ten most, ale wysiadając widzimy kątem oka ,że policja zwija się i jedzie w strone miasta . Mąż równiez rusza my z córką idziemy na piechotkę . Policja zaczyna trabić na męża on o tym nie wie , nie widzi nie słyszy , jedzie dalej, policja włącza koguta , mąż dalej jedzie , nagle z piskiem opon zawracają i zaczynają go gonić i wtedy mój mąż sie kapnął że to było do niego. Ja to wszytsko obserwuję kierując się w strone czarnego mostu. Zatrzymali go , łapy na giwerach i zaczynaja go traktować jako przestępce ,który uciekał. Wzięli go do radiowozu , ja już w połowie mostu, ukradkiem zerkam czy dalej stoi. Stoi , idziemy dalej , minęłyśmy most , robi się coraz ciemniej, droge oswietlają tylko jadace samochody, koniec chodnika, makabra, ciary chodzą po plecach, córka płacze że tatusia nie bedzie odwiedzać w więzieniu. Przeszłysmy jakiś kilometr i nadjechał mąż , twierdząc że skończyło sie tyklko na upomnieniu. Zapakowałyśmy sie do auta i do domu. Byłam tak przerażona swoim pechem że już nic w domu nie dotykałam, tylko od razu poszłam spać. A spać po tym wszytskim też nie mogłam.

Uffff......................

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam nie iść na urlop, ale w ostatniej chwili zdecydowaliśmy, że jedziemy na dwa dni nad morze. Rano w drodze okazało się, że mąż mój nie naładował komórki. A ponieważ mieli dzwonić ludzie od betonu przełożyliśmy jego kartę SIM do mojej komórki. Wieczorem, jak on naładował swoją komórkę odczytałam SMS od szefowej. Okazało się że zaproponowano mi tygodniowy wyjazd szkoleniowy do USA, ale musiałam potwierdzić chęć wyjazdu do 14.00. Pojedzie mój kolega... :evil: :evil: :evil:

Na tydzień - to trochę mało - różnica czasu by Cię zjadła ... Na pewno zdaży się jeszcze dłuższy ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Nie wiem co mnie podkusiło, ale zażyczyłam sobie umycie silnika. Panowie coś tam zalali i w rezultacie auto stało na myjni pół dnia, z jakimiś przewodami poodłączanymi, a panowi próbowali osuszyć.

(...)

Silnika lepiej nie myć. Jak się sprzedaje samochód i gość zobaczy umyty silnik to będzie miał podejrzenia - że wyciek oleju który chcemy ukryć, że świeżo po stłuczce itd. itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...