Sunao 02.10.2005 19:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2005 Paty! Nie myślałaś o zawodowym zajęciu się scenariuszami filmowymi? Dzisiaj z telenoweli można nieźle wyżyć, a Ty masz zacięcie! Spisz te Twoje pomysły, dodaj dialogi i od nowego roku możemy mieć na ekranach tasiemca "P jak Pech...". Nawet bym powiedział, że jeszcze możesz poziom w TV zawyżyć, bo to co kątem oka widziałem jest podobne do przypadkowych scen utrwalonych na taśmie pociętej później na drobne kawałki i sklejonej z powrotem zupełnie losowo.NIE ZMARNUJ SWOJEJ ŻYCIOWEJ SZANSY! Pozdrawiam, Sunao Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maxymov 02.10.2005 20:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2005 Na pocieszenie. Jestem na etapie wykańczania domu.... Przyjeżdża koparka aby zrobić porządek wokół domu i wykopać rów od studni do domu..... Pan koparkowy zachacza łyżką o skończoną tydzień wcześniej elewację.... dziura wielkości pięści... Kopie dalej .... Studnia wiercona wykonana rurą 1 1/4 cala, wg ustaleń końcowy odcinek rury miał być wykanany ta, że po odkopaniu na 1,5 m głębokości odkręcam ten odcinek, zakładam kolano i podłączam sobie hydrofor sam..... Kopiemy na 2,5 m a mufy brak ......Ciśnienie po raz drugi do góry..... dzwonię do studniarza, przedstawiam sytuację a on na to, że ma to w .....poważaniu......Zostawiam koparkowego na placu boju i jadę do sklepu gdzie okazuje się, że nie mam portfela, panika i powrót ....Na miejscu portfela też brak. Poszło się ...ganiać 2.000 zł, dowód osobisty, prawo jazdy, dow rejstracyjny, OC, 3 karty płatnicze, kilka bardzo ważnych wizytówek, 2 złotowa moneta "na szczęście", którą nosiłem już kilka lat..... Łapię za telefon, dzwonię do żony aby zablokowała wszystkie karty ..... W telefonie pada dokumentnie bateria i nie daje się uruchomić.... Koparkowy nie ma telefonu..... Między czasie przyjechał facet zabrać kontener ze śmieciami, wyciąga rękę po kasę ..... Umawiam się na jutro .... Jadę do domu, żeby zadzwonić do banków i zablokować karty ...Jadę, jadę przez las, trach..... złapałem gumę, wyciągam dojazdówkę a dojazdówka ..... bez powietrza .... Siedzę w rowie, sięgam do kieszeni, żeby zapalić .... cholera, przecież nie palę już od 4 lat ......Siedzę, a tu nad głową jakiś baran trąbi ..... to szef koparkowego, też liczył na kasę ale zgodził się poczekać parę dni a między czasie bierze moje koło i pompuje je na stacji .... w drodze powrotnej z pod kół mijającej go ciężarówki wyskakuje kamień i kasuje mu reflektor w Mondeo .....zakładam koło, żegnam się i jadę do domuuuu ..... jadę, jadę a tu starszy pan włącza się do ruchu swoim Daewoo Tico i z zawrotną prędkością ok 40 km/h wyjeżdża mi pod samą maskę ..... depczę na hamulec, dojazdówka na przedzie ..... ściąga mnie w kierunku rowu .... w ostatniej chwili odpuszczam heble i zielonym poboczem wjeżdżam z powrotem na jezdnię ......docieram do domu, muszę sobie strzelić jednego na uspokojenie, wyciągam butelczynę ..... widać dno ale jkimś cudem nalewam pełną setkę .... nalewając napój do naczynia rozlewam troszeczkę i jako człowiek kulturalny wycieram ..... pyk, trącam łokciem kieliszeczek i ..... więcej już nie mam, do sklepu nie mam po co iść, w domu nie trzymam gotówki, jedzenia też brak ..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kroyena 03.10.2005 07:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2005 maxymov, trzeba było o sąsiedzie pomyśleć, pewnie by cię wspomógł. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 03.10.2005 10:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2005 Maxymow, okropna ta historia. Ale łzy mi lecą ze smiechu. Takie absurdalne chwile zdarzają się nam również, z tym, że ja tak nie umiem opowiadać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aha26 03.10.2005 12:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2005 Na pocieszenie. Jestem na etapie wykańczania domu.... Przyjeżdża koparka aby zrobić porządek wokół domu i wykopać rów od studni do domu..... Pan koparkowy zachacza łyżką o skończoną tydzień wcześniej elewację.... dziura wielkości pięści... Kopie dalej .... Studnia wiercona wykonana rurą 1 1/4 cala, wg ustaleń końcowy odcinek rury miał być wykanany ta, że po odkopaniu na 1,5 m głębokości odkręcam ten odcinek, zakładam kolano i podłączam sobie hydrofor sam..... Kopiemy na 2,5 m a mufy brak ......Ciśnienie po raz drugi do góry..... dzwonię do studniarza, przedstawiam sytuację a on na to, że ma to w .....poważaniu......Zostawiam koparkowego na placu boju i jadę do sklepu gdzie okazuje się, że nie mam portfela, panika i powrót ....Na miejscu portfela też brak. Poszło się ...ganiać 2.000 zł, dowód osobisty, prawo jazdy, dow rejstracyjny, OC, 3 karty płatnicze, kilka bardzo ważnych wizytówek, 2 złotowa moneta "na szczęście", którą nosiłem już kilka lat..... Łapię za telefon, dzwonię do żony aby zablokowała wszystkie karty ..... W telefonie pada dokumentnie bateria i nie daje się uruchomić.... Koparkowy nie ma telefonu..... Między czasie przyjechał facet zabrać kontener ze śmieciami, wyciąga rękę po kasę ..... Umawiam się na jutro .... Jadę do domu, żeby zadzwonić do banków i zablokować karty ...Jadę, jadę przez las, trach..... złapałem gumę, wyciągam dojazdówkę a dojazdówka ..... bez powietrza .... Siedzę w rowie, sięgam do kieszeni, żeby zapalić .... cholera, przecież nie palę już od 4 lat ......Siedzę, a tu nad głową jakiś baran trąbi ..... to szef koparkowego, też liczył na kasę ale zgodził się poczekać parę dni a między czasie bierze moje koło i pompuje je na stacji .... w drodze powrotnej z pod kół mijającej go ciężarówki wyskakuje kamień i kasuje mu reflektor w Mondeo .....zakładam koło, żegnam się i jadę do domuuuu ..... jadę, jadę a tu starszy pan włącza się do ruchu swoim Daewoo Tico i z zawrotną prędkością ok 40 km/h wyjeżdża mi pod samą maskę ..... depczę na hamulec, dojazdówka na przedzie ..... ściąga mnie w kierunku rowu .... w ostatniej chwili odpuszczam heble i zielonym poboczem wjeżdżam z powrotem na jezdnię ......docieram do domu, muszę sobie strzelić jednego na uspokojenie, wyciągam butelczynę ..... widać dno ale jkimś cudem nalewam pełną setkę .... nalewając napój do naczynia rozlewam troszeczkę i jako człowiek kulturalny wycieram ..... pyk, trącam łokciem kieliszeczek i ..... więcej już nie mam, do sklepu nie mam po co iść, w domu nie trzymam gotówki, jedzenia też brak ..... O moj Boże ta historia normalnie zwaliła mnie z nóg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 1950 03.10.2005 17:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2005 maxymov wyślij totka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maxymov 04.10.2005 17:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2005 Przyznaję, iż dosyć często coś mi się przytrafia i już się przyzwyczaiłem ale TEN dzień chyba przejdzie do historii jako "dość nietypowy zbieg okoliczności". Sam jeszcze jestem pod wrażeniem a było to dokładnie 19 września br. Dla zainteresowanych zakończeniem mej historii dodam, że dwa dni później udało mi się ściągnąć studniarza-hydraulika mamiąć go wizją zapłaty za podłączenie hydroforu......przyjechał......uciął rurę i ją nagwintował......wykonał podłączenie hydroforu .....uruchomił go i zapomniał zalać wodą, po czym ...... spalił się silnik..... i trzy stówki zasiliły kasę zachodnio-europejskiego marketu budowlanego..... w międzyczsie facet od G-K zapowiedział swoje, raptem dwutygodniowe, spóźnienie a glazurnik krzyknął adieu. ....zaliczyłem dwudniowego doła..... nic nie jadłem..... prawie nie piłem..... żona się obraziła a pies sąsiada dziwnie się na mnie w windzie patrzył ..... a wychodząc z niej pokiwał głową z politowaniem ..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 1950 04.10.2005 17:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2005 naprawdę, nic Ci nie pozostaje,wyślij totka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maxymov 04.10.2005 18:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2005 Nie kuś, bo stracę kolejne pieniądze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 1950 04.10.2005 20:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2005 przy Twoim szczęściu, wystarczy jeden zakład Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 05.10.2005 09:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Października 2005 Czy zdazyła się w Waszym życiu jakaś pechowa sytuacja, cos takiego zupełnie niespodziweanego. Bo mi dzisiaj własnie tak: Sprzedaje samochód, jechałam z przyszłym właścicielem do banku uruchomić przelanie pieniedzy na konto. Umowa kupna - sprzedaży w torebce. Wsiadam do samochodu jeszcze jako własciciel , odpalam silnik i nie mogę wrzucić biegu. Sprzęgło zatrzymuje się w połowie , nie dochodzi do końca, nie mogę ruszyć z miejsca. Kombinuje mechanika, okazuje się że trzeba go wziąść na warsztat i wymienic część o ładnie brzmiacej nazwie "łapa" I czy to nie jest straszny pech.............. Nadmieniam że czeka na mnie również własciciel od którego mam kupić auto.............. Proszę napiszcie że Wy też tak czasami macie..... czy ja wiem czy to pech, pomysl ile bys miala nieprzyjemnosci gdyby samochod "padl " przyszlemu wlascicielowi godzine po kupnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 1950 05.10.2005 20:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Października 2005 po prostu, kupujący miałby pecha Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maxymov 09.10.2005 17:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Października 2005 przy Twoim szczęściu, wystarczy jeden zakład Zagrałem i .... poszła dyszka .... na polski sport Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 1950 09.10.2005 19:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Października 2005 czyli zapłaciłeś, jak wielu podatek od złudzeń, mnie też się to zdarza czasami, ale nie bierz tego, tak sobie, do serca Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aśka 10.10.2005 12:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Października 2005 Miałam podobny przypadek. Dzień przed umówioną sprzedażą samochodu "zaliczyliśmy" sarenkę. Na szczęście skończyło się tylko na wymianie przedniej szyby i lusterka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kaco 10.10.2005 12:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Października 2005 Paty, nie ma tego złego.... przynajmniej wykorzystałaś normę pecha na czas jakis Teraz tylko z górki powodzenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lafcadio 21.11.2005 11:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2005 W temacie ph samochodowegozdarzyło się jakiś czas temujechałem sobie właśnie na własny ślub do mojej przyszłej żony żeby zabrać się z nią do kościoła i dosłownie 1 km od celu łup !!!zderzenie ! samochód wiele nie ucierpiał ja pewnie też nie ale ile ksiondz sie naczekał i nadenerwował bo sie ceremonia jakieś 2 godziny opóźniładobrze że było to w czasach komórek, bo pewnie by myśleli że pan młody sie rozmyślił ,,, Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Barbara_Andrzej 21.11.2005 12:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2005 Mam wycackanego opla kadetta, rocznik 1975. Dwa dni po liftingu tegoż cuda, cofałam mając otwarte drzwi. Murek niestety się nie cofnął, nawet nie drgnął, a drzwi, no cóż, SIĘ na zawiasach przestawiły... Ale to chyba nie na temat. Miało być o pechu, a to czysta głupota była Dodaję prawie po miesiącu, co prawda, ale stało się to w czasie pisania tego postu: Młoda kobieta skasowała nam przód w opelku (był zaparkowany) bo go nie zauważyła! Było jeszcze jasno, ale cóż, nasza wina: Auto było nieoświetlone, nieoznakowane i ośnieżone - tak się tłumaczyła... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
_bogus_ 21.11.2005 14:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2005 Na pocieszenie powiem Ci że to samo miałem kiedyś z Żukiem. Chciałem tylko wjechać 10 cm bardziej do garażu Żukiem (nie swoim - pierwszy raz siedziałem w tym cudzie). Nie chciało mi się nawet zamykać drzwi, zapaliłem silnik, wrzuciłem jedynkę puściłem sprzęgło i ... wyłamałem drzwi. Dla tych co nie wiedzą (ja wtedy nie wiedziałem) informacja że tam gdzie w większości samochodów jest "jedynka" w Żuku jest wsteczny ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.