siłaczka 22.10.2005 21:38 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2005 Zdjęcia z wizji lokalnej: http://www.konarzyny.edu.pl/my/13.jpgCzy tak będzie dobrze? http://www.konarzyny.edu.pl/my/14.jpgKażdy centymetr jest ważny! http://www.konarzyny.edu.pl/my/15.jpgCzy garaż dość szeroki? http://www.konarzyny.edu.pl/my/16.jpgCzy to na pewno tu wbić palik? http://www.konarzyny.edu.pl/my/plan_lipa.jpgTak wyglada nasza działka i plan usytuowania domu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 22.10.2005 23:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2005 No to mamy teraz dwa domki wytyczone na działce. A co! Nie każdy może mieć. Stoją do siebie plecami i na waleta jak w kartach. Jakby co, to by się zmieściły. Ostatnie dni były okropne, architekt wyskakuje z coraz to nowymi pomysłami, Jacek mnie popędza... A ja mam w takim stresie podejmować życiowe decyzje! Nawet nie mogę nic w tym dzienniku napisać, bo najpierw coś trzeba postanowić. Dzisiaj próbowaliśmy zaplanować kuchnię (to w związku z nowymi propozycjami architekta). Nie wyobrażam sobie, żeby była mniejsza niż moja obecna, nie chcę też zasadniczo zmieniać mebli. Niezła gimnastyka! "Przestawiamy" ściany, mierzymy to, co mamy w kuchni. Jacek robi "rysunek techniczny", ja "wizualizację" Nie wszystko się mieści, ale może być... Kończymy. Ja do "Muratora", jeszcze raz czytam o kuchniach. Mówię, że może by jednak mieć jakiś stół w kuchni, no bo gdzie ja będę z dziewczynami lepić pierogi albo pierniczki wycinać... Jacek nic. Za chwilę pyta, gdzie będzie stał nasz obecny stół. Zabawa zaczyna się od nowa... Postawić ścianę czy nie, może pół ściany? "Jak chcesz, ty decydujesz, ale ja bym..." Jak tak dalej pójdzie, to poza etap papierowy nie wyjdziemy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 24.10.2005 16:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Października 2005 Dostałam polecenie służbowe od Motorka Budowy, żeby pisać, bo co to za dziennik, jak nie na bieżąco. Motorek wziął dodatkową pracę: ciężko i uczciwie zarabia na projekt. Efekt bonusowy jest taki, że w domu dziwnie spokojnie - nikt nie krzyczy na dzieci, że oglądają durne kreskówki. Wczoraj ostatecznie, aczkolwiek nie bezboleśnie podjęłam decyzję dotyczącą kuchni: zamknięta i koniec. Na takie postanowienie złożyły się między innymi: - to co przeczytałam na forum - dwie nocki marnie przespane, połączone z rachunkiem sumienia na temat mojego zamiłowania do sprzątania - widok smętnie schnących na stole talerzy, których nie można sprzątnąć, bo "dyżurna" od zmywarki nie raczyła wyjąć czystych naczyń. Pan Piotr (architekt) z pewnością nie będzie zadowolony, że "zamykam przestrzeń" i "dubluję jadalnię", ale co tam. On nie będzie z nami mieszkał... A tak w ogóle to pomysł wziął się z za małej powierzchni salonu (27m). Dobre sobie! Teraz mam 18 metrów salono-pracownio-garderobo-sypialni i jakoś funkcjonuję. Wyrysowałam sobie mój przyszły salon w odpowiedniej skali i orzekłam, że wystarczy. Musi! Nawet wtedy, gdy przyjadą na święta cztery córki z czterema zięciami i gromadką wnuków. Zresztą święta są tak rzadko, a na co dzień to my pewnie sami będziemy, stare grzyby... Z pomysłów pana Piotra muszę zanotować jeszcze jeden, bo boję się, że zginie w zakamarkach pamięci: drzwi balkonowe w dolnej łazience - takie wyjście do ogrodu i "brudne" wejście do domu. Pierwszy raz o czymś takim słyszałam. Tak byliśmy zaszokowani, że dopiero w drodze powrotnej dzieliliśmy się wrażeniami. Najlepsza była reakcja naszej średniej córki (lat prawie 15): "Co? A jak się myć? Nie dość, że okna robicie... I po co? Może jeszcze przeszkloną ścianę za kabiną prysznicową?" O, to jest pomysł! I zamontujemy dodatkowo kamerę, żeby sprawdzać zużycie żelu... Teraz coś mniej nowatorskiego, a bardziej praktycznego: powiększenie łazieneczki na dole do przyzwoitych rozmiarów. Kosztem pokoju na dole - coś za coś. To chyba dobra podpowiedź, bo tam ma być pralka (a prania mam duuuużo). Chcemy też zrobić drzwi na zewnątrz, ale w pomieszczeniu gospodarczym, żeby z praniem dokoła domu nie biegać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 25.10.2005 13:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Października 2005 Ciąg dalszy pomysłów architekta to strzecha. Tak! Trzcinowa strzecha zgodna z kaszubską tradycją budowlaną i pasująca do krajobrazu. Same zalety: dobra izolacja, niepalność, trwałość, oryginalność... Tylko dlaczego jakoś nie mogę się do tego przekonać? Może gdyby dom drewniany... Może letniskowy... Ale mój domek? Nawiasem mówiąc, na pierwszym spotkaniu była mowa o blachodachówce, a tu nagle bęc - zmiana. Widać architekci też nie są zdecydowani. Zarzuciliśmy też dwa kolejne pomysły: poszerzenie wiatrołapu kosztem kuchni - kuchnia jednak ważniejsza - i powiększenie wykusza - w przypadku kuchni zamkniętej i tak mija się z celem. Dziewczyny nareszcie zaczęły interesować się budową. Podzieliły pokoje i na razie snują fantazje co do urządzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 01.11.2005 20:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Listopada 2005 W ciągu tygodnia nastąpił pewien, niedostrzegalny dla osób postronnych, postęp w budowie, to znaczy przybyło kilka nowych papierków w coraz grubszej teczce. Dostaliśmy - nie bez nerwów i ponaglania pani w gminie - decyzję o warunkach zabudowy, bo wreszcie są wszystkie potrzebne uzgodnienia. Trwało to razem ponad 2 miesiące. O tą decyzję dopominał się bank, bo z aktu notarialnego nie wynika, że nasza działka jest budowlana (kupiliśmy grunty rolne VI klasy). A bank musi mieć pewność, że na działce możemy budować. Później okazało się jeszcze, że Agencja ma prawo pierwokupu i że to bardzo się bankowi nie podoba. Więc i to jeszcze trzeba załatwić. Tak oto potwierdza się prawda, że na pierwszej rozmowie w banku jest wszystko OK, a potem zaczynają się labirynty formalności. Co to będzie przy kredycie na budowę? Mimo wszystko myślimy optymistycznie i dlatego zamówiliśmy projekt "modrzewiowego" w lustrzanym odbiciu. Już się robi, ma być za parę dni. Wszystkie zmiany, które Jacek pracowicie naniósł na rzuty, projektant uznał za nieistotne i niewymagające jego zgody. Na działce bywamy tylko, żeby popatrzeć: liście spadają, lipa już na pół golutka. Ostatnio tuż za miedzą widzieliśmy dwie sarenki. Popatrzyły na nas i umknęły do lasu. Aparatu oczywiście nie mieliśmy. Sprawdzaliśmy też, jak nam słońce do domu zagląda. Jest dobrze - po południu świeci prosto do salonu, omijając te gigantyczne modrzewie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 04.11.2005 16:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Listopada 2005 Za dobrze to wszystko szło, za łatwo, za szybko... Coś musiało nam wyskoczyć, jak zgniłe jajo. Prawo ANR do pierwokupu i odkupu naszej ziemi jest podobno nie do przeskoczenia. Wynika z ustawy i tyle. Nikt tego zmienić nie może, oprócz tych 460, co tam siedzą u góry i sprawy zwykłych ludzi na pewno ich nie obchodzą. Myśmy oczywiście o takim prawie wiedzieli, ale cały czas utrzymywano nas w przekonaniu, że to formalność, bo agencja z tego nie korzysta. Skąd mogliśmy wiedzieć, że bank będzie robił nam problemy? Wobec totalnego braku żywej gotówki, budowa na tej działce na razie stoi pod znakiem zapytania. Chyba że inny bank okaże się łaskawszy. Jakby na przekór temu, projektant i geodeta wywiązali się z terminów. Dziś pocztą przyszedł PROJEKT. Zagadkowo uroczy i z naszym nazwiskiem przy dumnym "inwestor" (O ironio losu!). Zrobiłam sobie kawę i przejrzałam, jakbym się znała. Cóż... W takich chwilach jestem skłonna uznać wyższość umysłów ścisłych nad osobnikami humanistycznymi. Geodeta ma gotowe mapki. Wystarczy pojechać i zapłacić. W sumie na dziś: 1400 zł za projekt i 600 dla geodety (wcześniej była zaliczka 400). Chciałabym w takim tempie zarabiać pieniądze... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 14.11.2005 20:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2005 Równiutki miesiąc musieliśmy czekać, żeby się dowiedzieć, że BPH wypiął się na nas i tyle. A takie mają śliczne granatowe teczuszki na dokumenty... Szkoda! Jeszcze w zeszłym tygodniu łudzili nas, że może pozytywnie, fachowcy obradowali nad takim ewenementem prawnym, a dziś telefon - dziękujemy. Banków ci u nas dostatek, jeno obawy mam pewne, że historia może się powtórzyć. Na razie zastanawiamy się, czy w kolejnym banku (bankach?) stawiać sprawę jasno czy liczyć na to, że się nie zorientują. Ja jestem za wyłożeniem kawy na ławę - najwyżej odmówią od razu. Bo jakby w każdym banku czekać miesiąc na decyzję, to doczekamy nowej epoki lodowcowej. Utknęliśmy... nawet nie chce mi się pisać... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 15.11.2005 22:22 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Listopada 2005 Podział ról u nas tradycyjny: ja biadolę i nie dosypiam ze zmartwienia, a Jacek DZIAŁA, znaczy mailuje, obdzwania i objeżdża banki. Mam nadzieję, że skutecznie... Wczoraj dorwaliśmy, zresztą trochę przypadkiem, prawnika od ksiąg wieczystych i też był zdziwiony tymi dziwacznymi przepisami. Obiecał sprawdzić i rzeczywiście zadzwonił wieczorem. Niewiele nowego powiedział ponad to, co już wiedzieliśmy, niestety... Niech ten przykład przemawia na naszą obronę. Bo tak chwilami myślę, że my idioty jakieś... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 16.11.2005 19:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2005 Dzisiaj dwa banki: BZ WBK i GE Money Bank stwierdziły, że udzielą nam kredytu. Światełko w tunelu już widać, ale były to tylko rozmowy przez telefon. Gdy złożymy wniosek i dostaniemy decyzję to uwierzę. Czekamy jeszcze na odpowiedź PKO BP - ma być jutro. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 17.11.2005 17:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2005 JEST!!! Dziś z PKO telefon, że udzielą nam kredytu. Jacek już wypełnia wniosek, żeby się czasem nie rozmyślili... Nie mamy jeszcze pozwolenia na budowę i paru potrzebnych do tego papierów, ale panie w banku radziły, żeby pośpieszyć się, załapać na jakąś promocję, może coś kupić przed końcem roku... Jak nam przyznają kredyt, to z zastrzeżeniem, że ruszy z chwilą dostarczenia pozwolenia na budowę. I kto by pomyślał, że i tak można... Po tym kilkudniowym rozeznaniu już wiemy, że bank bankowi nierówny. W niektórych zdolność kredytową mamy, w innych nie, w niektórych tylko w PLN. Trzeba pytać, próbować, nic nie jest przesądzone. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 19.11.2005 15:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Listopada 2005 A jednak gwiazdy, a raczej dobrzy ludzie nam sprzyjają. Złożyliśmy wniosek o kredyt w PKO. Wprawdzie formularze przekraczają możliwości przeciętnych ludzi , ale panie bardzo bardzo pomagają te wszystkie maluśkie rubryczki wypełnić. Jeszcze parę rzeczy jest to uzupełnienia. Nie mamy np. odpisu z księgi wieczystej, będzie najpóźniej za miesiąc. Ale w każdym razie znów krok do przodu. Wczoraj trzecia wizyta u architekta - już bardziej konkretna, z projektem i mapką w łapie. Nie mamy wprawdzie pieniędzy na adaptację, ale pan był na tyle miły, że zapłacimy po, jak dostaniemy pozwolenie na budowę (i kredyt). Mamy cichą nadzieję, że to będzie miesiąc. Dla banku musieliśmy mieć uproszczony kosztorys. Już zrobiony - przydały się ściągawki z forum. Jacek obgadał też projekt z majstrem, żeby się z grubsza zorientować co do cen. Na razie wersje cenowe architekta i majstra znaaaacznie się różnią , a my jesteśmy zbyt zieloni, żeby coś o tym wiedzieć. Dlatego kosztorys jest jakimś kompromisem. Poza tym musieliśmy brać pod uwagę naszą zdolność kredytową. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 21.11.2005 22:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2005 Jacek dziś odbył niezłą rundę po urzędach i w ten sposób załatwił wiele rzeczy: w urzędzie gminy wniosek o przyłącza wod-kan, u notariusza odpis z księgi wieczystej (nasza księga wciąż nie gotowa, więc jeszcze na ARN), w energetyce uzgodnienia dotyczące przyłącza i umowa, w banku brakujące papiery do kredytu i wreszcie u architekta - to co potrzebne do projektu przyłączy. Teraz czekać. Z naszej strony na razie wszystko zrobione. Na dziś: 20 zł za odpis z księgi wieczystej i 630 dla energetyki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 23.11.2005 21:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Listopada 2005 Są Tacy Jedni, co się dopominają o nowe wpisy w dzienniku (pozdrawiamy Wejherowo ). A co tu pisać? NIC się nie dzieje. Ćwiczymy się w cnocie cierpliwości. No dobra, dzieje się, ale zupełnie bez naszego udziału. Nasza działeczka co nieco przekopana, wodociąg się robi. Troszkę chyłkiem, opłotkami, znaczy wzdłuż granicy, jak było uzgodnione. Ale nie całkiem, bo Jacek był i odkrył, że nam wirtualny wykusz zahaczyli. (Zajrzałam do dziennika - 15 października nas molestowali w tej sprawie, a tu listopad ma się ku końcowi - niezłe tempo.) W ramach naszych przestojów czytam sobie cudze dzienniki, ale te starsze, w których wpisy skończyły się w zeszłym roku albo wcześniej. Ciekawe - wiele osób pisze tylko na początku budowy, potem długo, długo nic i ewentualnie jakiś post na finiszu albo już po zamieszkaniu. Wniosek z tego taki, że jak się buduje, to czasu (albo sił) na pisanie nie ma. A jak to z nami będzie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 24.11.2005 18:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2005 Na jutro zapowiedziała się pani z PKO BP. Chce zobaczyć działkę. Pokażemy każdy słupek z osobna, a jeszcze panią sfotografujemy, co by dla potomnych dowód tej historii pozostał. Jakby pani chciała, to bezpłatnie może rozbić na naszych gruntach namiot i aż do wiosny z całym bankiem urzędować, byleby kredyt dało. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 25.11.2005 17:37 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2005 Obiecanki, cacanki a ... No, było obiecane zdjęcie działki z panią Bankówką w tle, jednak aparat rano został w domu, a potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. To pani Bankówka pstryknęła ze dwa zdjęcia działce i już jej nie było.Jeszcze jedna nowość: na działce pojawił się dwumetrowej długości niebieski wąż wystający z ziemi. To po prostu przyłącze wodne. Jeszcze pozwolenia na budowę nie ma, ale woda już (prawie) jest. Wężyk jest piękny, jutro pójdziemy go sfotografować (chyba). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Shrek_11 25.11.2005 18:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2005 Post wyżej jest mój czyli męża Siłaczki. Siłaczka postanowiła stworzyć mi konto i rozpoczęła rejestrację, którą ja dokończyłem. Podobno mam zupełnie inny styl pisania (pewnie chodzi o to, że gorszy) i Siłaczka nie chce by ją ze mną mylono. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Shrek_11 27.11.2005 18:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Listopada 2005 Przepraszam za spóźnienie, ale wreszcie wężyk został sfotografowany. W rzeczywistości nie jest aż tak niebieski, ale i tak jest piękny. http://www.konarzyny.edu.pl//my/17.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Shrek_11 30.11.2005 16:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Listopada 2005 Architekt się nie odzywa . Z banku nie dzwonią . Smutno . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 03.12.2005 17:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Grudnia 2005 Cyrograf podpisany na 20 lat. :o Ale zamiast spodziewanej radości, uczucia są co najmniej mieszane. W banku byliśmy w czwartek. Przez telefon pani zastrzeliła nas wiadomością, że mamy przywieźć coś koło 4 tys. zł Widać wyglądamy na takich, którzy mają tyle w kieszeni. Jacek przekonał panią, żeby "włożyli" to w kredyt, ale i tak musieliśmy wyczarować 360 zł na już. Bardzo śmieszne! W naszym Banku Spółdzielczym kasę zamykają o 13, a bankomatu niet. W każdym razie kredyt nam przyznano, podpisaliśmy ze 2 kg papierów. Uskuteczni się to wszystko po otrzymaniu pozwolenia na budowę. Prawie na deser dostaliśmy wiadomość, która do tej pory zaprząta nam myśli i pewnie długo nie puści. Pierwsza transza zostanie prawie w całości "zjedzona" przez koszty kredytu (prowizja, ubezpieczenie). Tu mści się na nas niewysoka cena za działkę. Zapłaciliśmy niecałe 8 tys. i taka jest dla banku wartość nieruchomości. PKO wypłaca transze nie wyższe niż 50% wartości, czyli w naszym przypadku ok. 4 tys. Wychodzi teraz na to, że tak czy siak na początek budowy musimy mieć jakieś fundusze własne. Skąd? Kombinujemy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siłaczka 04.12.2005 20:37 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Grudnia 2005 W piątek dostaliśmy z UG "warunki techniczne na wykonanie przyłączy wod.-kan." (uwielbiam te urzędnicze szyfry!) Jest nadzieja, że i u architekta coś ruszy. Wodę niemalże mamy na działce, co widać na załączonym obrazku, a studzienki kanalizacyjne posiadamy aż 3 - naprawdę! Przyłącze ma być zrobione do tej najbliższej, w najbardziej na wschód wysuniętym różku działki. Specjalnie pojechaliśmy sprawdzić - jest na naszym terenie. Jak będziemy kopać, to na pewno na swoim. Ale UG życzy sobie, żeby dokumentację przyłączy uzgodnić z Rejonem Energetycznym, TPSA i Powiatowym Zarządem Dróg. Powoli przestaję się dziwić, że załatwianie wszystkich papierów trwa tak długo. Co do przyłącza energetycznego, to obyło się zupełnie bez projektu, bo okazało się, że przewód idzie na poboczu drogi, prawie po granicy. Skrzynka ma stanąć gdzieś popod lipą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.