Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

domek dla szóstki


Recommended Posts

Był u nas parę dni temu majster z żoną na tak zwanej kawie. :wink: Obgadane zostały chyba najważniejsze sprawy techniczne i z grubsza finansowe, ale jeszcze do końca nie możemy się zdecydować w niektórych kwestiach. Na przykład strop. Architekt namawiał bardzo na terivę, majster chwalił lany (takie chyba częściej robi), ale zbytnio nie nalegał - myślę, że się dostosuje. Jacek co chwilę zmienia zdanie, ale wciąż namolnie wraca do terivy, bo przecież tam może swoje ukochane rurki (do rekuperacji) schować... :D A co ja mogę w kwestii tak abstrakcyjnej jak strop? :o Mnie do wyobraźni przemawiają wyłącznie argumenty finansowe i póki będę mieć prawo głosu, to tego będę się trzymać. :wink:

 

Za namową majstra Jacek odwiedził dziś inną hurtownię i rzeczywiście ta sama dachówka kosztuje tam mniej. Tańsze są też okna dachowe i takie tam... Za to położenie dachu kosztuje więcej. Znów trzeba zacząć liczyć! :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 187
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dzisiaj architekt odwiedził nas - tak dla odmiany. :D Dobrze się gadało, nie tylko o budowie. Chociaż o budowie oczywiście rozmawiało się najlepiej. :lol: My to jesteśmy teraz tak nużąco i namolnie monotematyczni, że najlepiej nam pasują fachowcy albo tak samo zakręceni jak my nie-fachowcy (czasami fajnie, jeśli wiedzą mniej od nas :wink: ). Osobnicy innego rodzaju albo wyrozumiale przytakują, albo rozpaczliwie i niezbyt skutecznie próbują sprowadzić rozmowę na inne tory. :lol:

 

Z drewnem nie wyszło na razie tak, jak było planowane. Jacek chciał być choć raz cierpliwy i zdyscyplinowany :o :o :o , więc czekał na majstra, ale w rzeczony piątek w nadleśnictwie nie było drewna i nie było po co jechać. :evil: Dzwonić później. Jacek dzwoni dziś, zdecydowany już nie oglądać się na majstra. Dziś mają, ale jakieś resztki - nie warto. :evil: Dzwonić pod koniec tygodnia. Jak my to lubimy!

 

Co do stropu, to chyba decyzja została podjęta. Cóż, kasa! Będzie monolit. Wprawdzie nasz architekt twierdzi, że taki strop łatwiej można schrzanić i że będzie musiał dobrze dopilnować zbrojenia, ale już zbytnio nas nie przekonywał, że nie. Deski i tak będziemy mieli. A stemple zachowała dla nas koleżanka, która się już wybudowała. Już miały być pocięte i spalone. Dobra dziewczyna! Jak mnie dopadają czarne myśli budowlane, to zawsze sobie powtarzam, że stemple już są. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziennik budowy to jest bardzo dobry wynalazek, bo pamięć zawodna jest i gdybym tu nie miała czarno na białym wystukane, to do niektórych rzeczy za nic w świecie nie mogłabym się przyznać. :D

Często żałuję, że ktoś zaczyna pisać dziennik dopiero wtedy, gdy dom już stoi. Mam wtedy wrażenie, że u nas wszystko straszliwie się wlecze. :( A jednak kiedy zaglądam na początek naszego dziennika, to widzę, że trochę wody upłynęło, kawał(ek) drogi za nami. :D

 

Bo prawda jest taka, że jeszcze rok temu W OGÓLE na poważnie nie było mowy o budowie. Muszę przyznać (choć pamięć zawodna), że Jacek konsekwentnie i regularnie rzucał na ten temat uwagi, ale jakoś nie miały mocy sprawczej. :( Potem przez pewien czas było takie sobie gadanie, że kiedyś może... Nie potrafię nijak sobie przypomnieć, jak do tego doszło, że zaczęliśmy przeglądać ogłoszenia, a nawet objeżdżać okolicę (bo pierwsza myśl dotyczyła kupna domu). A potem już poszło piorunem, bo nagle któregoś dnia stwierdziliśmy, że jeśli nie teraz, to chyba nigdy. Nie jesteśmy już najmłodsi. :cry: Za parę lat to już nawet bank nie dałby nam kredytu. :lol:

 

Prawdą jest też, że parę osób zupełnie nieświadomie przyczyniło się do naszej wariackiej decyzji.

Na pewno niemałe zasługi ma sąsiad z góry, który przez 1,5 roku zawzięcie remontował swoje dwupokojowe mieszkanko, a potem parę razy urządzał tamże potańcówki z przytupywaniem. :roll:

Drugą zasłużoną "osobą" jest Fiona, która przybłąkała się do nas w zeszłoroczne walentynki, w mig stała się ulubienicą całej rodziny i całą swą żwawą postacią uświadomiła nam, że mieszkanie w bloku nie jest najlepsze dla psa (i chyba dla ludzi). :D

Potem było jeszcze paru takich znajomych, którym po prosu w małostkowy sposób pozazdrościliśmy własnego domu, nie przyznając się do tego oczywiście. :D

A kiedy myśl szalona się już zalęgła, to wszelkie znaki na ziemi i na niebie były odczytywane tak, żeby tę myśl potwierdzić i przyklepać.

Tak to człowiek nagina rzeczywistość do własnych marzeń. :D I to by było na tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie coś ruszyło. Kupiliśmy drewno. Leśniczy od lasów prywatnych dał mi znać, gdzie leży już ścięte do sprzedania. Godzinę później było już nasze (no, przynajmniej "zaklepane"). Jutro ma trafić do tartaku. Tak więc tym sposobem mamy juz prawie wszystkie materiały, oprócz stropu, aby doprowadzić do "wiechy".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Trudno uwierzyć, że minął przeszło miesiąc od ostatniego wpisu. Przez ten miesiąc na pytanie kiedy będzie pocięte drewno, niezmienie słyszałem odpowiedź: jutro. Teraz jest wreszcie pocięte na krótsze kawałki a jutro (jutro!?) ma być gotowa konstrukcja.

Dzisiaj definitywnie zginął śnieg z działki, a wczaraj zapadły pewne ustalenia z geodetą, kierownikiem budowy i majstrem co do terminów. Mamy zamiar zacząć w sobotę poprzedzającą Wielki Tydzień wytyczeniem budynku. W poniedziałek wykopy. Chcielibyśmy przed świętami wylać ławy. Potem chwila przestoju.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jutro" tym razem stało się jutrem i drewno jest pocięte. :D Teraz będzie na placu w tartaku ułożone, przykryte folią (50 zł wydaliśmy bez szemrania - mus to mus) i tak ma czekać. Za to ułożenie też coś tam trzeba będzie zapłacić. Żal mi tej kasy było :( i już chciałam sama lecieć, swoje krokwie układać, ale pomysł upadł ze względów estetycznych, ponieważ oboje z okazji tej wytęsknionej wiosny jesteśmy niemiłosiernie zachrypnięci i co gorsza - zasmarkani. :cry: Mam nadzieję wykurować się jakoś do przyszłego tygodnia, bo przecież CHYBA WRESZCIE SIĘ ZACZNIE, a ja nie chciałabym tego przegapić :lol:

 

Geodeta przed wizytą zażyczył sobie mapkę i pozwolenie na budowę. :o Dziś lista życzeń wydłużyła się o słupki (4 razy 3), deski i... pana majstra. :wink: Dobrze się chyba składa, bo majster wcześniej wyraził życzenie podobne. To ich umówimy na jeden dzień w jednym miejscu. Ciekawe, co z tego wyniknie? :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodnie z obietnicą i dla potomnych:

1. tu jeszcze w tartaku

http://www.konarzyny.edu.pl/my/25.jpg

 

2. tuż przed wyjazdem z tartaku:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/26.jpg

 

3. już na działce (gdzie spędzą kilkadziesiąt lat):

http://www.konarzyny.edu.pl/my/27.jpg

 

Zapomniałem napisać: zmieniliśmy zdanie i przewieźliśmy drewno na działkę. Takie biedule, jak bez właściciela, leżały na obcym terenie, tośmy je przewieźli. Jutro drewno będzie układane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drewno już ułożone. Jeszcze będzie okorowane i zadaszone.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/28.jpg

 

Dzisiaj przyjechali panowie energetycy zrobić przyłącze.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/29.jpg

 

Ja na razie zrobili tylko dziurę, w której znaleźli trochę przewodów. Niepokoi mnie to, że dwa z nich wyglądają jakby zmierzały w stronę przyszłego domu. Jutro będą robić dalej. Może się czegoś dowiem.

http://www.konarzyny.edu.pl/my/30.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trwają manewry przedbudowlane. :D

 

Skrzynkę do prądu mamy z odzysku. Na moje oko: demobil z II wojny światowej, pewnie niejedno przeszła. :lol: Wnętrze ma już nowiuśkie, a teraz Inwestor robi jej makijaż w kolorze soczystej zieleni. :D Kosztowało nas to w sumie ok.500 zł (200 wziął elektryk, który to zmontował i postawił na działce). Sama skrzynka jeszcze nie zapłacona, ale mam nadzieję, że majster nie zażąda zbyt wiele. :lol:

 

Nabytych też zostało parę drobiazgów potrzebnych na początek: gwoździe, sznurek i takie tam... Nabytych - to za dużo powiedziane - bo na razie nic nie zapłacone. Rachunek otwarty w sklepie, elektryk też wziął co trzeba, zapłacimy hurtem. To są dobre strony mieszkania w małej miejscowości. :D

 

Dziś po południu przyjechała stal. 8) Zrzucili nam ją na środku działki, więc trzeba było ułożyć, coby się tak w oczy nie rzucała. :wink: Ja w lekkiej niedyspozycji, więc po raz pierwszy przypadło naszym starszym córkom popracować na placu przedbudowlanym. :D Dziewczyny ochoty nie miały absolutnie, ale jak mus to mus. Napracowały się, to było widać - jedna kurtka brudna, druga z lekka naddarta. :( A chciały się ubrać jak na spacerek... :lol:

 

Jacek policzył nasze drewno (pięknie pachnie - to fakt). :D Wiadomo było, że będzie za mało. Teraz wiadomo już ile. Tę brakującą część zamawiamy w tartaku, to już niestety wyjdzie nam drożej. :(

 

Jeszcze coś z wiejskich klimatów: Kiedy można się najlepiej umówić z panem, który zarządza koparkami itp. na obejrzenie działki? Oczywiście, że w niedzielę po mszy o 11.15. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dzisiaj była jazda! :lol:

 

O ósmej byliśmy na działce. 8) Majster z pomocnikiem już pracowali, a zaraz za nami zajechał geodeta - też z pomocnikiem. Tyczenie domu - prawie 2 godziny. Zimno jak diabli, ale nie mogłam sobie odmówić przyjemności gapienia się na ten ruch w interesie. :lol:

Geodeta niesamowicie dokładny, gdybym nie widziała, to nie uwierzyłabym: "pół centymetra w prawo", "trzy milimetry w dół". :o Jest pierwszy wpis w dzienniku budowy, pierwsza wbita łopata i pierwsza kawa z termosu, bo na działce nie ma jeszcze prądu. :D

 

W sprawie prądu Jacek w południe pojechał do energetyki, ale tam nie chcieli gotówki :o , każą płacić przelewem, więc nic z tego nie wyszło. :( Mamy nadzieję, że uda się to sfinalizować jutro, prąd potrzebny, bo majster chce jednak podbeton. :D

 

Gdzieś koło jedenastej niedobra wiadomość: koparka jest, ale pan koparkowy ma nogę w gipsie. :cry: Ktoś przyjedzie, ale dopiero o 17. Prawdę mówiąc, nie wierzyłam, że w ogóle to dziś się uda. O 17 jadę do domu po kawę - mijam koparkę. :o :D Za chwilę dzwoni Jacek: przyjeżdżaj z aparatem, kopią! :lol:

 

Do przyjazdu koparki ekipa kręci zbrojenie. Ekipa trzyosobowa, bo mój mąż szybko zaczął przyuczać się do zawodu. :lol: Okazuje się, że stali fi 6 jest za mało. W projekcie strzemiona są co 50 cm, majster chce gęściej. Jacek zamawia stal, mają przywieźć też cement i wapno. Jakoś po 16 dzwoni do kierowcy z pytaniem, kiedy przyjedzie. Będzie za chwilę, po drodze tylko wstąpi do spowiedzi. :lol:

 

Koparka - to dopiero była zabawa. Nie mogłam się nadziwić, jak sprawnie manewruje między wbitymi kołkami. Humusu więcej, niż mogłam się spodziewać na ziemi VI klasy. :lol: A pod humusem: żółciutki piasek i trochę gliny. :lol:

 

Przy kopaniu obyło się bez niespodzianek. Wyciągnęliśmy tylko to, czego się spodziewaliśmy: nieczynną już rurę wodociągową. Przez chwilę myśleliśmy, że to kabel, tak była giętka, ale skończyło się na strachu.

 

Koniec wykopów: godzina 20.50. Końcówka oczywiście przy światłach - niesamowite wrażenia. Szkoda, że o tej porze nie mieliśmy już aparatu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z nadmiaru wrażeń nie napisałam o paru rzeczach, czego Inwestor Główny nie omieszkał mi wypomnieć. :oops:

 

Jacek nabył dziś jeszcze bednarkę do uziomu. I okazało się (po raz któryś), że ceny nawet takich prostych rzeczy są bardzo bardzo różne. Bez wnikania w szczegóły: zapłacił mniej niż połowę. :o

 

Po wielu wahaniach mój mąż zdecydował się jednak postawić na działce jakąś szopkę, ale szkoda mu było desek, które już mamy. Zamówił w tartaku paczkę desek z oflisem, zapłacił 50 zł + 10 zł za przywiezienie tegoż. :lol:

 

Tak jakoś się złożyło, że w tym samym czasie na działkę zajechał traktor z tym drewnem, koparka i ciężarówka z materiałam. A ja tego nie widziałam! :evil: Człowiek nie może nawet na chwilę zejść z placu budowy, bo zaraz go jakieś atrakcje omijają. :wink:

 

W ogóle dzień był bardzo fajny. Przed południem wzdłuż działki przeciągały tabuny dzieciaków (rekolekcje): Dzień dobry! Dzień dobry! :lol: Po południu pomykali całymi rodzinami pobożni parafianie (spowiedź przed Wielkanocą): Dzień dobry! Cześć! Szczęść Boże! :lol: Majster mówił, że już go język i ręce bolą od pozdrawiania, bo co ciekawsi i odważniejsi zachodzili bliżej, żeby pogadać. :lol: Normalnie: Przystanek Alaska. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczęły się problemy z dostawcami. :evil: Beton dawno już zapłacony, myśleliśmy, że wystarczy zadzwonić i przywiozą. Owszem przywiozą - we wtorek za tydzień. :evil: Nie chcemy czekać, bo majster nam ucieknie na inną budowę. Jacek dzwoni w inne miejsca, ostatecznie zamawia gdzie indziej (znacznie dalej :( ). Niestety, trzeba będzie zapłacić gotówką. :evil: No, ale w każdym razie przywiozą jutro ok.11.

 

Na budowie też bida, bo ani prądu, ani wody. Pożyczamy od sąsiadów. :lol: "Siłę" trzeba trochę pociągnąć, Jacek pożycza więc przewód. Dużo biegania, ale dzięki temu można coś dalej robić. Przywożą też piasek - nawet nie zdążyłam zobaczyć - wszystko poszło pod ławy - podsypka i chudziak. Gdy zjawiłam się na budowie, zbrojenie już było ułożone w wykopie. :lol: Konieczne okazało się częściowe zaszalowanie, bo miejscami grunt jednak się osypywał.

 

Jacek kupił dziś jeszcze to, co potrzebne do podłączenia wody. Późnym popołudniem zjawił się nasz ulubiony "wodnik" i dokopał się do tajemniczego zaworka. Zamontował co trzeba, zasypał i MAMY WODĘ! :lol: :lol: :lol:

Bardzo mi się podobało, że ci sami panowie, którzy na początku nie chcieli dać sobie zrobić zdjęcia, teraz krzyczeli, żeby wyjmować aparat. :lol:

 

O 19.00 dniówka skończona. Zimno niesamowicie, chyba idzie mróz. :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ławy mamy zalane. 8) :lol:

 

Specjalnie zarządziłam dziś wcześniejszy obiad, żeby to wyjątkowe zdarzenie na własne oczy zobaczyć, ale pośpiech był zbędny. Trochę się nawet denerwowaliśmy, że do nas trafić nie mogą... :wink: W końcu gruszka przyjeżdża - trochę jestem zawiedziona, że nie ma pompy. Ale i tak fajny widoczek. :lol:

 

http://www.konarzyny.edu.pl/my/47.jpg

 

Po pierwszej gruszce mamy zgryz: prawdopodobnie nie starczy zamówionego betonu. :( W niektórych miejscach wykop jest za szeroki, polało się tego sporo, więcej niż było liczone.

 

Czekamy na drugą gruszkę, znów się opóźnia. Majster zarządza jeszcze szalowanie w najszerszych miejscach wykopu. Bardzo sprawnie to im idzie, ale robią do ostatniej chwili, do przyjazdu drugiej gruszki.

 

http://www.konarzyny.edu.pl/my/48.jpg

 

http://www.konarzyny.edu.pl/my/49.jpg

 

Starczyło! Dużo było jeszcze przerzucania betonu, wyrównywania, na koniec wygładzania, ale już są ławy. Nie ma tylko zdjęcia - będzie jutro.

 

Przy płaceniu miła niespodzianka: 160 zł kosztuje cały transport, a nie każda gruszka osobno. :lol: W sumie płacimy za beton 2381 zł. (+ złotówka wrzucona na szczęście) :lol:

 

Po pracy już bez mojego udziału faceci uzgadniają, że trzeba ogrodzić działkę na czas budowy (przedtem było, że nie, bo po co). :o To jest bardzo po mojej myśli. Już nie chodzi tylko o kradzieże, ale też nocne wizyty młodzieży rozbawionej po dyskotece. :evil:

 

Wracając z miasta, chcemy tylko zapytać o siatkę leśną, jutro Jacek by ją przywiózł na przyczepce. Już chcemy odjeżdżać i nagle olśnienie - może się zmieści do samochodu. Składamy środkowe siedzenia - dobrze, że jedziemy tylko w czwórkę - i ładujemy trzy rolki siatki. :o 8) Sprzedający oglądają nasz samochód jako dziwoląga. :lol:

 

Tym sposobem siatka jest kupiona i przywieziona - 525 zł + 5 zł za krampy. :o

 

Dzisiaj też płacimy za poniedziałkowe wykopy i piasek. E, tak tanio, że wstyd się przyznać. :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykopy faktycznie nie były drogie bo za 4 godziny pracy koparki (+dojazd) zapłaciliśmy tylko 250 zł. Piasek już nie jest taki tani.

Dziewczyny oczywiście musiały w ławach zostawić pamiątki:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/50.jpg

 

http://www.konarzyny.edu.pl/my/51.jpg

 

Zjechały także bloczki:

http://www.konarzyny.edu.pl/my/52.jpg

 

We czworo (prócz naszych najstarszych) zaczęliśmy budować szopę. W tej chwili brakuje jeszcze dachu i drzwi (... i zdjęcia tegoż stanu).

http://www.konarzyny.edu.pl/my/53.jpg

 

http://www.konarzyny.edu.pl/my/54.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...