Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Brrrr...pająki


Patsi

Recommended Posts

Juz drugi rok zauważam, że to dziadostwo pcha się na jesień do domu. Takie egzemplarze o rozpiętości kończyn na dobre 10 cm. Siedzę wieczór, czytam dziecku bajeczkę, a tu czmycha mi pomiędzy nogami i ledwo toto dogonaniam z jaką klapką :x . Tylko mi nie mówcie o ich pożyteczności, bo paskudztwa nienawidzę. Typowa arachnofobia czy jak jej tam jest. Szczególnie jak pomyślę, że moje dziecko mogłoby nadepnąć na toto bosą nóżką jak idzie do naszego łózka w nocy. Brrrrr... nie wiem jak toto włazi do odmu, drzwi raczej zamkniete, może przez jakie otwory np. wlot powierza do kominka?! Ale przy wlocie powietrza jest załozona taka drobna siateczka. Czy włazi małe i potem rośnie, czy od razu taki wielki zbój atakuje mój błogi spokój? I najważniejsze - czy można sie przed tym obronić, czy jest coś czego toto nie lubi i przestanie gromadnie mnie nawiedzać?

Błagam pomóżcie, nie czuję się na tyle silna by zignorować problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwłaszcza teraz pająki ciągną do domów stadami. Miłe ciepełko je wabi , a noce zimne, wilgotne, pająk dóżo nóżków posiada, w każdą piętkę zimno..

Nie ofoliujesz domu, nie istnieją żadne , ale to żadne odstraszacze, trutki i inne preparaty na pająkowate.

 

Twój strach przedewszystkim wyolbrzymia postacie pająków , bo to są wielce płochliwe stworzenia i prawdopodobieństwo, że Twoje dziecko nadepnie w czasie wędrówki nocnej jest wprost proporcjonalne do ustrzelenia kumulacji Totka. Pająk sam w sobie wieje ile ma sił w kopytach i to właśnie poraża arachnofobistów.

 

Problem owego pajęczego strachu zawitał u nas w domu i doprowadził do totalnego absurdu : córa ( 13 l ) była sparaliżowana na sam widok nie ruszającego się pająka. Nie mówiąc o pająku drepczącym..

Zakupiliśmy przepiękną pajęczycę z rodziny Ptaszników, stoi sobie w terrarium, jest karmiona raz w tygodniu muchą i to działa !!!

 

Sam fakt, że jest taaaaaaki wielki pajonk obok łóżka, ale w zamknięciu, pod totalną kontrolą pozwoliło na cud w postaci totalnej ignorancji Kosaćców ( takie co mają takie dłuuuuuuugie nogi ) a w przypadku pojawienia się owego tłuścioszka w kolorze czarnym - reakcji : dyżurna szklanka - kapeć - szklanka na pajonka - spokojne poinformowanie że bingo w szklance - powrót do przerwanych zajęć.

 

Arachnofobia jest upierdliwa.

I albo Ty zamęczysz strachem siebie i swoich najbliższych , albo sama weźmiesz problem w swoje ręce i urwiesz mu łeb przy samym kręgosłupie.

 

Czego Ci ziabiście życzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziaba, kto łapie tłuste muchy?

 

Zaczymnam mieć ten sam problem, ale on narasta w domu. Bo jakoś na miesięcznym obozie pod namiotami zaden potwór nie był straszny :roll:

Nie moge w domu chodowac ptasznika, bo mnie samej na widok stwora podnosza sie wlosy na glowie :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ziaba - Ty to dzielna kobita jesteś :D Mieć takie paskudztwo w domu :cry: Podziwiam :D Ja na sam widok kilku nóżek przemykających w oszałamiającym tempie dostaję palpitacji serca :( Dobrze, że mam kota więc on je wykańcza, ale ostatnio coraz mniej się nimi przejmuje :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto muchy za nóżki ??

8) 8) 8)

 

Oprócz ludzkich, psich , kocich doszła jeszcze jedna gemba do karmienia...? :D :D

Bierzemy muchi w tłuste paluchi , kladziem na blachi robim wybuchi pod same dachi???????

 

Ziaba mondra jest i ma racje polubić a jak sie nie da to ignorowac czynnie czyli eksmitowac nie przejmujac sie.

 

A moze trzeba pozać blizej? Cudnie włochate lapki mizjajace nasza noge, kosmaty odwłoczek przytulajacy sie do naszego policzka.

NIestety nie chca aportowac :-(

 

Pozdrowienia dla wszytkich stawonogów od krzyzaka z lewej górnej połowki okna w moim pokoju. ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziaba, nie takiej podpowiedzi sie spodziewałam, nie takiej :D łapania do szklanki cy co tam :D Nie napisałam wyżej, że jak jestem sama to drę się wniebogłosy jak toto widzę, ostatnio mąż mnie delikatnie upomniał żebym sie wstrzymywała przy dziecku.

A kota miałam kiedys jakieś 2 godziny.Potem pies sie na niego rzucił i tyle go, czyli kota, widziałam. Na razie nie planuje powiększenia gospodarstwa.

A co do terapii szokowej ptasznicą - nie wiem czy podziwiać, czy zamykać komputer co by do mnie nie przelazła, jak ci kiedy zrobi niespodziankę i szepnie zza uszka: a kuku...... :D

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chrzanić kosarze, nawet krzyżaki chrzanić też (byle z daleka :wink:), ale my na naszych włościach obserwujemy okazy, które jako żywo nieznane nam gatunki reprezentują. I nie tylko nam, bo pokazujemy je rozlicznym gościom i oni potem jakby rzadziej nas odwiedzają... :wink:

Żarty żartami, ale trochę nas to niepokoi na poważnie, a nuż to jakieś licho zaimportowane razem z roślinami z obcych krajów?...jadowite?...

 

Wyglądają tak:

 

Rodzaj pierwszy:

Budowa jak u krzyżaka, odwłok żółty z czarnymi pasami, WIELKIE BYDLĘ!!! (owoc mezaliansu pająka ze stonką ziemniaczaną??? :o )

 

Rodzaj drugi:

Też zbudowany jak krzyżak, ale większy. Masywny, dokładnie okrągły odwłok w kolorze pomarańczowym z białym deseniem, nogi krótkie i grube. JESZCZE WIĘKSZE BYDLĘ, odwłok o średnicy 1,5 cm.

 

Czy ktoś też takie ma u siebie?

Może wiecie, co to za rasa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do terapii szokowej ptasznicą - nie wiem czy podziwiać, czy zamykać komputer co by do mnie nie przelazła

 

Patsi, kiedyś była taka objazdowa wystawa pająków. Poszedłem obejrzeć. Jedną z ciekawostek była możliwość zdobienia sobie fotki z takim wielkim włochaczem. Dzieciaki garnęły się do tego strasznie, trochę zestrachane, ale i zafascynowane bliskim kontaktem z takim stworkiem. Pani właścicielka wsadzała zwierzątko gdzie kto chciał - na dłoni, na ramieniu, a jednemu odważnemu - nawet na głowie i strzelała fotkę. Ale uprzedzała dzieci za każdym razem, żeby nie panikowały i stały nieruchomo, bo taki pajączek to strasznie nerwowe zwierzątko i łatwo zdycha po przeżytym szoku, jakim jest np. zrzucenie go z siebie. Poza tym jest dość delikatny i zrzucenie go z ramienia na podłogę często kończy się jego zgonem. Może więc pomogłaby wizyta u takiej pani, która wytłumaczyłaby dziecku, że pająk to bardzo czułe i delikatne stworzenie ?...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówiąc całkiem serio: doskonałą bronią na pająki i inne takie są koty. Dla nich takie coś małego, co się rusza, to po prostu zdobycz, okazja do zapolowania.

Nic z tego. Mam 3 koty w domu i faktycznie poluja one na wszystko co zauwaza na podlodze. Efekt jest taki ze pajaki zamieszkuja obszary od metra wzwyz ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rodzaj pierwszy:

Budowa jak u krzyżaka, odwłok żółty z czarnymi pasami, WIELKIE BYDLĘ!!! (owoc mezaliansu pająka ze stonką ziemniaczaną??? :o )

Tygrzyk. Rodzimy okaz. U mnie na dzialce tego pelno. Bardzo ladne pajeczyny robia z tykim iksem na srodku.

 

zbudowany jak krzyżak, ale większy. Masywny, dokładnie okrągły odwłok w kolorze pomarańczowym z białym deseniem, nogi krótkie i grube. JESZCZE WIĘKSZE BYDLĘ, odwłok o średnicy 1,5 cm.

Tego jeszcze nie rozszyfrowalam, ale mieszkaly u mnie w zbozu co to je dla urzyznienia gleby wysialam. Bardzo ladne.

 

A co do jadowitosci to wszystkie pajaki sa jadowite. Tyle, ze wiekszosc z nich ma za krotkie zeby, zeby przebic ludzka skore albo za slaby jad, zeby nam zrobic krzywde wieksza niz komar ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest coś w tym o czymi pisze Tomek_J. Jak człowiek sobie zda sprawę z tego, że pająk też przeżywa stres, że może dosłownie "paść na zawał" to jakoś tak żal się ich robi. Ja też jakoś nigdy nie przepadam za pająkami, ale też nigdy ich nie zabijałam. Stosowałam metodę szklankową, o której pisze Ziaba. Również ziabowe, trochę personifikujące podejście do pająka pomaga: te zimne piętki mnie rozbroiły totalnie :D

Kiedyś siedziałam sobie przy stole (w warszawskim mieszkaniu) a tu pająk wędruje do mojego talerza. Jako, że nie zabijam niczego więc go zdmuchnęłam ze stołu. Zdmuchnęłam dosłownie, strumieniem powietrza, a on spadł i....nie żył. Byłam pewna, że udaje, skubany, ale położyłam go na parapecie i odczekałam. Nic. Zdechł ze strachu, bo fizycznie krzywda mu się stać nie mogła (zleciał na dywan). I tak oto przestałam się bać pająków odkąd uświadomiłam, że one boją się nas jeszcze bardziej. Gdyby jeszcze tylko tak szybko nie biegały.... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cywilizacja ludzka jest niesamowicie okrutna w swoim braku tolerancji... Zaczyna się od pająków a kończy na osobnikach własnego gatunku, którzy są w jakikolwiek sposób odmienni od nas...

Trzeba uczyć od małego, ale współistnienia a nie eliminacji. Do wrzoda na d... trzeba się przyzwyczaić... :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...