mamusia 17.10.2005 08:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 Jestem trzy lata po ślubie. Mam dwie córeczki i wykańczam dom. Wybudowałam go sama głównie z moich dochodów, zajmuję się między czasie dziećmi i jestem wykończona. Mam dużą pomoc od rodziców ale sama do tej pory maiłam łeb na karku. I wszystko wyglądałoby cudownie gdybym wybrała innego człowieka na męża. Jest niezaradny, nieodpowiedzialny i ma wszystko gdzieś. Przy dwójce dzieci bardzo potrzebuję jego pomocy ale mogę liczyć jedynie na złośliwe i zawistne docinki. Im jest lepiej tym jest gorzej. Jestem osobą bardzo ambitną i wszystko co sobie założyłam zawsze dzięki ciężkiej pracy osiągałam. Mój mąż po ślubie a dokładniej po urodzeniu drugiego dziecka okazał się całkowitym przeciwieństwem. Mam już wszyskigo dosyć. Nie mam już siły sama cięgnąć tego wszyskiego, mam depresję. Inni na tym etapie budowy skakali by z radości a ja zastanawiam się czy dom sprzedać, bo nie chcę tam z mężem mieszkać. Przez ostatnie pół roku straciłam do niego całkowite zaufanie. Dzisiaj jadę podposać intercyzę. Miesiąc temu założyłam mu firmę i postanowiłam, że mu cały mój biznes oddam, bo chcę się zająć dziećmi a chłop się podbuduje i może zacznie coś sam od siebie, ale nic z tego on dalej na czarno jakimś złomem handluje i rozbiera wraki. Co zrobić, jeżeli po ślubie (i są małe dzieci) okazuje się, że to wszysko co było wcześniej było jedną wielką bajką? Teraz czar prysł a miałość wygasła. Co zrobić gdy drugi człowiek jest nieodpowiedzialny a ja psychicznie jestem na krańcu wytrzymałości? Bardzo liczę na waszą pomoc, bo tak naprawdę to nie mam z kim o tym pogadać. Moja rodzina uważa, że to moja wina że wcześniej go nie sprawdziałam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sonika 17.10.2005 08:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 Jestem trzy lata po ślubie. Mam dwie córeczki i wykańczam dom. Wybudowałam go sama głównie z moich dochodów, zajmuję się między czasie dziećmi i jestem wykończona. Mam dużą pomoc od rodziców ale sama do tej pory maiłam łeb na karku. I wszystko wyglądałoby cudownie gdybym wybrała innego człowieka na męża. Jest niezaradny, nieodpowiedzialny i ma wszystko gdzieś. Przy dwójce dzieci bardzo potrzebuję jego pomocy ale mogę liczyć jedynie na złośliwe i zawistne docinki. Im jest lepiej tym jest gorzej. Jestem osobą bardzo ambitną i wszystko co sobie założyłam zawsze dzięki ciężkiej pracy osiągałam. Mój mąż po ślubie a dokładniej po urodzeniu drugiego dziecka okazał się całkowitym przeciwieństwem. Mam już wszyskigo dosyć. Nie mam już siły sama cięgnąć tego wszyskiego, mam depresję. Inni na tym etapie budowy skakali by z radości a ja zastanawiam się czy dom sprzedać, bo nie chcę tam z mężem mieszkać. Przez ostatnie pół roku straciłam do niego całkowite zaufanie. Dzisiaj jadę podposać intercyzę. Miesiąc temu założyłam mu firmę i postanowiłam, że mu cały mój biznes oddam, bo chcę się zająć dziećmi a chłop się podbuduje i może zacznie coś sam od siebie, ale nic z tego on dalej na czarno jakimś złomem handluje i rozbiera wraki. Co zrobić, jeżeli po ślubie (i są małe dzieci) okazuje się, że to wszysko co było wcześniej było jedną wielką bajką? Teraz czar prysł a miałość wygasła. Co zrobić gdy drugi człowiek jest nieodpowiedzialny a ja psychicznie jestem na krańcu wytrzymałości? Bardzo liczę na waszą pomoc, bo tak naprawdę to nie mam z kim o tym pogadać. Moja rodzina uważa, że to moja wina że wcześniej go nie sprawdziałam. To znaczy, co ten mąż robi, a właściwie czego nie robi? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mobby 17.10.2005 09:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 Jestem mężczyzną więc spróbuję wczuć się w Twojego męża.Sytuacja jest bardzo trudna i z dnia na dzień może się bardzo pogarszać.A wszystko przez to, że każdy próbuje doszukiwac się winy u drugiego.U Twojego męża istnieje poczucie, że jego wkład w waszą majętność jest niewielki, ale to nie znaczy, że on jest do niczego. Nie akceptujesz jego charakteru i sposobu na życie i on coraz bardziej będzie sie izolował.Jemu tez jest z tym wszystkim trudno. Najgorsze jest obwinianie się.Potem rodzi się gniew, nienawiść, a potem obojętność.To nie służy rodzinie. Budowa domu to nie wszystko.Najważniejsza jest rodzina i ratuj rodzinę, a nie budowę. Pozdrawiam Mobby Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mamusia 17.10.2005 09:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 A jak ma ratować. Już tak zabrneliśmy, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Ja ma takego doła, że robię tylko to co muszę. W domu bałagan, wszystko przewalone do góry nogami, o on rano dał dyla. Mam moja nie poszła do pracy, bo chyba boi się mnie z dzieći samej zostawić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mamusia 17.10.2005 09:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 To znaczy, co ten mąż robi, a właściwie czego nie robi? Jak go poznałam, to twierdził, że ma wasztat samochodowy a okazało się, że to jego ojciec garaż wynajmuje i skupuje wraki a następnie je rozbiera i sprzedaje złom wszystko na czarno. Jak się zorentowałam to jego rodzice przestali do nas przycodzić, a wnuczke pierwszy raz w hipermarkecie zobaczyli. Mówił mi, że to jego pasja i że za rok, dwa będą z tego pieniądze. Wybaczcie, ale ja mam większe ambicję. Nie mówię już tylko o zarobkach, ale złom to bezdomni sprzedają. Potrzebuję stabilizacji, płacenia ZUSu, możliwości wzięcia kredytu tak jak inni młodzi ludzie. Jak mu coś każę zrobić, przy dzieciach to zrobi. A na budowie to katastrofa, jak zabrał drzwi do pomalowania do wójka, to zgnięły tzn. wójek zginął, a zresztą nie wiem bo on strasznie kręci. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 17.10.2005 09:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 mamusia, nie wiem jak daleko sprawy u Was zaszły..... mogę tylko ze swojego podwórka opowiedzieć, że był taki moment budowy, że nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać, tylko na siebie krzyczeć a ja myślałam o rozstaniu, o tym, że nienawidzę budowy i że jestem gotowa pozostawić ten dom mężowi, a sama uciec jak najdalej.... teraz.... jak już mieszkamy od roku w nowym domu.... jest zupełnie inaczej, odkryliśmy jak bardzo się kochamy i jak wiele dla siebie znaczymy... dopiero teraz, kiedy stres budowlany jest daleko za nami..... sami dostrzeganmy z perspektywy czasu pod jakim wielkim ciśnieniem żyliśmy i jak te nasze kłótnie i pretensje były bezsensowne... nie potrafię Ci nic dobrego poradzić.... bo nie usuniesz źródła stresu (budowa).... ale może przystań na chwilę.... zastanów się nad priorytetami w życiu.... odpuść sobie szukanie winnego...jeśli Ci na tym zależy.... nam pomogły: wspólne rekolecje mażeńskie, trochę odpoczynku (dla niewierzących może będzie dobra współna terapia małżeńska...?) oraz... zakończenie budowy... i jednak to jeszcze, że dużo dla siebie znaczymy... tak zwyczajnie i po ludzku... kochamy się chociaż różnie nam w życiu to wychodzi..... Dodam jeszcze, że w czasie budowy to mnie się wydawało, że cały dom jest na mojej głowie, że ja utrzymuję rodzine ciężką pracą(tak to było w czasie budowy), a mąż trwoni czas na budowie.... on z kolei myślał o mnie, że ja celowo nie chcę z nim współpracować w użeraniu się z fachowcami, że nie doceniam jego wysiłków w pilnowaniu budowy..,.. i że rzucam kłody pod nogi.... i że wredna baba jestem.... (jakby to J. przeczytał, to pewnie jeszcze dalsze zarzuty przytoczył.... ) Może to tylko budowlany kryzys....? Pozdrawiam gorąco, gaga2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mobby 17.10.2005 09:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 Spróbuj dostrzec w nim człowieka takiego jakiego wybierałaś i dopiero wtedy spróbować z nim porozmawiać ( nie rozkazywać). Jeśli są pretensje to pewnie wzajemne. A tu jest rodzina, dzieci. Potrzeba jest tutaj zrozumienia a nie wzajemnych oszczerstw i szukania winnego.To do niczego dobrego nie prowadzi.Człowiek musi autentycznie wsiąć się na wyżyny możliwości przebaczenia drugiemu i dopiero wtedy można próbować zyć dalej.Inaczej się nie da. To jest strasznie trudne. Mobby Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 17.10.2005 09:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 Jak go poznałam, to twierdził, że ma wasztat samochodowy a okazało się, że to jego ojciec garaż wynajmuje i skupuje wraki a następnie je rozbiera i sprzedaje złom wszystko na czarno. Jak się zorentowałam to jego rodzice przestali do nas przycodzić, a wnuczke pierwszy raz w hipermarkecie zobaczyli. Mówił mi, że to jego pasja i że za rok, dwa będą z tego pieniądze. Wybaczcie, ale ja mam większe ambicję. Nie mówię już tylko o zarobkach, ale złom to bezdomni sprzedają. Potrzebuję stabilizacji, płacenia ZUSu, możliwości wzięcia kredytu tak jak inni młodzi ludzie. Jak mu coś każę zrobić, przy dzieciach to zrobi. A na budowie to katastrofa, jak zabrał drzwi do pomalowania do wójka, to zgnięły tzn. wójek zginął, a zresztą nie wiem bo on strasznie kręci. Współczuję Ci bardzo,że się tak motasz,nie masz poczucia bezpieczeństwa.Być może wszystko jest na Twojej głowie. Ale wydaje mi się,że choćby w słowie o złomie i ambicjach jest coś ,co utrudnia Ci życie.Tobie,bo jest w Twojej głowie. Znam ludzi,którzy ze złomu świetnie żyją,nie są bezdomni i mają niezłe pieniądze.( raczej w gónych granicach "niezłego")Bo tak sobie założyli.I to zrealizowali.Więc jak widzisz to nie jest ujmą i nie świadczy o upadku.Ludzie różne rzeczy w życiu robią. I to jest ważne,żeby chcieć. Nie patrz na innych,którzy mają pieniądze z ładniejszych zajęć i mogą wziąć kredyt (kredyt to jest dopiero brak stabliziacji!) Może on faktycznie potrafiłby ze swojej pasji zrobić coś wielkiego? Wielu zaczynało w garażach. Nie rozumiem,dlaczego oddajesz mu swój biznes?Skoro nie masz zaufania,to może nie warto?Może lepiej żeby się zrealizował w swoich pomysłach.Skoro jest tak,że nie ma talentu do biznesu,to roztrwoni i Twój,i co wtedy?A Ty z dziećmi?Trudno potem odbijać się od dna. Raz piszesz,że nic nie robi przy dzieciach,a drugi,że jak każesz to zrobi. To dużo. Znaleść takiego orła,który sam z siebie coś zrobi jest trudno, i do tego pewno ma być męski,czuły,wyrozumiały? Ja w każdym razie nie znam takiego zawodnika. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sonika 17.10.2005 09:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 Potrzeba jest tutaj zrozumienia a nie wzajemnych oszczerstw i szukania winnego. To do niczego dobrego nie prowadzi. Człowiek musi autentycznie wsiąć się na wyżyny możliwości przebaczenia drugiemu i dopiero wtedy można próbować zyć dalej. Inaczej się nie da. To jest strasznie trudne. Mobby A co tutaj jest do przebaczania i zrozumienia? Udawał, że jest zupełnie kimś innym - oszukał dziewczynę i tyle. Jak jesteście z zupełnie dwóch różnych światów, to nie ma się co męczyć - szkoda życia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 17.10.2005 09:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 mamusia,jeszcze o jednym pomyślałam....piszesz, że jesteś 3 lata po ślubie.... i że masz dwie córeczki.....mogę więc z pewnym prawdopodobieństwem założyć, że dzieci są naprawdę małe.... i co za tym idzie - wymagające.... małe dzieci bardzo absorbują czas, to oczywiste..... do tego budowa....i praca...i jak rozumiem utrzymanie domumasz ogromną ilość obowiązków.... nikt tego nie wytrzyma na dłuższą metę.... w takiej sytuacji nawet pomoc wspómałżonka niewiele daje.... a co jeśli ta pomoc jest zbyt mała...jeśli możesz sobie pozwolić na odpoczynek.... może zatrudnić nianię...osobę do pomocy w domu... tak żeby się pozbyć części obowiązkow i stresów...widać obiektywnie, że to bardzo trudny czas dla Ciebie i Twojej rodziny...życzę Ci, abyć umiała się wznieść ponad to wszystko i spojrzeć z boku na siebie, swoje problemy i małżeństwo.... a że jest to bardzo bardzo trudne..... to prawda....Pozdrawiam,gaga2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Xena z Xsary 17.10.2005 09:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 gaga2 dobrze mowi. najpierw odpoczac, potem pomyslec. w czasie odpoczynku wyłączyć opcję przyszłośc i rozmyślanie nad małżeństwem, natomiast włączyć: lenistwo.Potem myśleć.Piszesz, ze dom kończysz, ile Ci zostało? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mamusia 17.10.2005 09:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 Nawet nie wiecie jak dużo dzięki wam zaczynam rozumieć. Nie możemy się dogadać, ale dzięki tym postom mogę juz przynajmniej zacząć się domyślać co on czuje. Ja niechciałabym od tak wszystkiego zniszczyć. Zależy mi, bo to moje życie i moich dzieci. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
selimm 17.10.2005 09:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 Zapros go tutaj ....niech napisze swoje zdanie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 17.10.2005 09:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 nie chce mi się wierzyć, że wyszłas za mąż za gościa, którego znałas korespodencyjnie Ten facet jest wybitnie pod twoim pantoflem i broni sie ostatkiem sił. Jak ma byc w dalszym ciągiem ojcem w tej rodzinie, to musisz przestać wydawać mu rozkazy. Swoja firmę ma sam rozkręcić, a nie ty masz mu cokolwiek dawać. On nie czuje swojej wartości i ucieka. Jeżeli chcesz ratować rodzinę to schowaj swoje ambicje w kieszeń i zacznij mówić "my" a nie "ja" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
selimm 17.10.2005 10:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 jak sie mnie ktos pyta zenic sie ??? to ja niezmiennie odpowiadam lepiej nie ryzykować Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mamusia 17.10.2005 10:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 gaga2 dobrze mowi. najpierw odpoczac, potem pomyslec. w czasie odpoczynku wyłączyć opcję przyszłośc i rozmyślanie nad małżeństwem, natomiast włączyć: lenistwo.Potem myśleć. Piszesz, ze dom kończysz, ile Ci zostało? łazienki, pomalować ściany, założyć podłogi, drzwi i schody Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Xena z Xsary 17.10.2005 10:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 no to może przepękać jeszcze tą końcówkę, a potem pojechac na urlop. będzie przynajmniej jakiś etap zakońćzony. Ale popieram Majkę, daj chłopu trochę luzu, ... może przy Tobie czuje się jak nieudacznik...sama piszesz, że co sobie założysz to ci się spełnia... to trochę presja jest... tfu az się sama nieswojo poczułam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 17.10.2005 10:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 gaga2 dobrze mowi. najpierw odpoczac, potem pomyslec. w czasie odpoczynku wyłączyć opcję przyszłośc i rozmyślanie nad małżeństwem, natomiast włączyć: lenistwo.Potem myśleć. Piszesz, ze dom kończysz, ile Ci zostało? łazienki, pomalować ściany, założyć podłogi, drzwi i schody Na tym etapie lepiej chłopa nie wpuszczać na budowę..Jak nie chcesz mieć cudacznego domu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 17.10.2005 10:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 to może jeszcze ja....rok temu przeczytałam taką ksiązkę..... która mną wstrząsnęłą.... tj. jej pierwszy rozdział przede wszystkim.....to było w czasie rekolekcji, kiedy oboje ze sobą nie rozmawialiśmy... bo nie mieliśmy żadnej dobrej woli.... bez sensu.... udawanie na max wobec znajomych, że jakoś jeszcze dychamy... no i w ramach programu zaordynowano nam - jako rodzaj kontemplacji.... czytanie takiej oto książeczki....O wyobraźnię miłosierdzia w małżeństwiepo przeczytaniu pierwszego rozdziału....(w tym czasie J. też ją czytał) miałam o czym myśleć przez całą noc.... i wtedy zaczęliśmy ze sobą rozmawiać.... szczerze... te rozważania przywróciły nam właściwe spojrzenie na małżeństwo i na życie... i było to dla mnie ogromne doświadczenie.....Oczywiście tekst jest pomyślany dla osób wierzących, innym może się wydawać niezrozumiały...Pozdrawiam,gaga2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mamusia 17.10.2005 10:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2005 Całe szczęście, że to chyba nie depresja tylko gorsze dni, jeżeli po przeczytaniu waszych odpowiedzi zrobiło mi się lepiej. Teraz czas coś zmienić i poczekać na efekty. A narazie muszę jechać z chorym dzieckiem do lekarza Jeszcze raz wielkie dzięki. Piszcie swoje uwagi przeczytam popołudniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.