Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Mazurska chałupa komtura


tomek1950

Recommended Posts

Dawno nie pisałem. Proszę o wybaczenie. Przyczyn było dużo. Obiecuję wyjaśnić.

Mam jednak prośbę do zaglądających do mojego niebudowlanego dziennika by zajrzeli tutaj:

 

http://forum.muratordom.pl/a-tu-licytujemy,t146633-120.htm

 

Poprawcie proszę wynik.

Jest jeszcze bardzo dużo nielicytowanych, fajnych fantów.

Koniec licytacji w niedzielę o 22:00.

Proszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 264
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Obiecałem w komentarzach odcinek kryminalny.

 

Dziś mamy grudzień, a sprawa wydarzyła się kilka miesięcy wcześniej. Więc temat jak u Słowackiego "uleżał się jak tytuń". Piszę już bez emocji.

 

W sąsiedniej wsi był ludowy festyn. Festyn ludowy to już nie to co 30 lat temu, a szkoda. mało folkloru, a wiele kiczu. Niemniej jednak dla młodego chłopaka jakim jest mój najstarszy wnuk atrakcja.

Córka wzięła go, wsadziła do fotelika i pojechała. Ja zostałem w młodszym którego festyny jescze nie interesują.

Minęły dwie godziny i lada chwila spodziewałem się powrotu córki z najstarszym wnukiem kiedy odezwał się telefon: Tato, wypadek. przyjedź. Najmłodszego więc w fotelik, i jazda. Dojeżdżam do szosy tak daleko jak mogę. Polna droga pełna samochodów. Na szosie błyski niebieskich świateł.

Biegnę. Samochód córki stoi na środku drogi mocno uszkodzony. Obok samochodu potężny motocykl, a właściwie to co z niego zostało. Dalej ekipa pogotowia zajmuje się motocyklistą. Policja, Straż Pożarna, tłumy gapiów, korek w obie strony.

Córka zatrzymała się przed skrętem w lewo w polną drogę prowadzącą do "komturii". Kierowca motocykla, na maszynie kolegi, nie mając prawa jazdy wyhamował na jej samochodzie. Motor - złom, naprawa samochodu prawie 10.000 zł. Wnuczek siedział na tylnym siedzeniu, twarzą w kierunku jazdy. zarówno jemu, jak i mojej córce nic się nie stało. Gdyby pojechał młodszy, siedzący w foteliku twarzą do tyłu... Szkło z rozbitej tylnej szyby było w całej kabinie.

Motocyklista w czepku się urodził. Wprawdzie połamany i niewiele brakowało by zginął, jednak przeżył.

Samochód został naprawiony. Trwało to 2 miesiące.

Motocyklista był trzeźwy. Według wyliczeń biegłego jechał ok 130 km/godz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

W okresie wakacyjnym nic ciekawego się nie działo. Po pierwsze nie było mozliwości, bo wnuki, kupa luda, szambo co kilka dni do opróżniania i ogólne zamieszanie. :)

Przyszedł wrzesień, cisza i spokój. Komtur na grzybki podreptał do pobliskiego lasu, niestety w tym roku nieurodzaj. Natomiast jabłonki i winorośle obrodziły. Córki prosiły o sok z czarnego bzu, a tego mam dostatek, więc "sokowyrzymałka" w ruch i kilka butelek zostało napełnionych i zapasteryzowanych. Ufff.

Dojrzewały jabłka. Jedna z jabłonek to antonówka, pozostałe... no takie wiejskie. :)

Maszynka w ruch bo jabłuszek wyjątkowo dużo i dorodne. Ha, ha, ha... . Maszynka ma "wąski przełyk" i każde jabłuszko trzeba pokroić, bo w otwór się nie mieści. A i maszynka jakaś dziwna. Niby ma wyrzucać wytłoki sama automatycznie, ale jakaś oporna jest w tej materii. Parę jabłek "przełknie" i stop. Trzeba czyścić maszynkę ręcznie.

Wyprawa do Warszawy, czasami jeszcze jestem zmuszony, i kupiłem "sokowyrzymałkę" z większym "gardłem" ;)

Łykała prawie wszystkie jabłka w całości, ale z wytłokami było to samo. :evil:

Trudno. Przeżyję.

Przerobiłem jakieś 100 kg własnych jabłuszek zapełniając dwa gąsiorki. Matka drożdżowa, rurka fermentacyjna i pożywka, i gotowe. Zaczęło bulgotać. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec wakacji i nic się nie działo.

A tyle prac do wykonania.

I nagle jak z nieba wpada sąsiad Wojtek. Pracy nie ma, umie trochę.

Początkowo prace rozbiórkowe. W dawnej oborze, mimo, że krów jużz nie było w niej od paru dziesiątków lat swoisty odorek się unosi w powietrzu.

Zrywanie nedznej wylewki robionej jak widać z wyrytego na tynku roku jeszcze za Gomułki. Fetorek kwitnie i ma nawt tendencje wzrostowe.

Co robić z gruzem? Ano w komturii parkowanie kilku samochodów to sztuka logistyczna. Jak jeden stanie, to następne za nim i tylko ostatni może swobodnie wyjechać. Zapada decyzja - robimy parking. Jest to o tyle trudne, że z jednej strony drogi dojazdowej jest dość strome zbocze i jakieś dwa metry niżej w odległości 1 metra od własnej drogi. Wojtek sypie tam gruz i przesiąknięty moczem krów piasek.

Prace w oborze posuwają się dość szybko, ale parkingu nie przybywa. Cały "urobek" znika w dole. Zostały jeszcze koryta. Beton z jakiego je zbudowano powinien zainteresować budowlańców. Robiony był na miejscu, a twardy jest jak skała. I kryje w swoim wnętrzu wiele wspaniałych, narzutowych głazów przywleczonych przez lodowiec ze Skandynawii.

Młot o wadze 5 kg w rękach Wojtka okazuje się niewystarczający.

Analiza ekonomiczna - wypożyczyć czy kupić skłania do tej drugiej opcji i staję się właścicielem młotowiertarki w 3-letnią gwarancją. Koszt jak za 4 dni w wypożyczalni.

Dalej praca idzie gładko. Koryt upywa, a na podwórku piętrzy się góra odzyskanyhc kamieni.

Będą potrzebne. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Słowo się rzekło, kobyłka u płota. Obiecałem nieartystyczne zdjęcie, obiecałem.

 

http://images35.fotosik.pl/68/89574f95493e3014m.jpg

 

Podstawą ogrzewania "komturii" jest kominek. Własnymi "ręcami", z pomocą syna wybudowałem, ale... najwyższa władza miała zastrzeżenia. A kominek prócz dawania ciepła i funkcji estetycznych powinien dawać radość i satysfakcję użytkownikom. Zapadła więc decyzja o zmianie obudowy. Poprzednia obudowa, dół z cegły klinkierowej z klinkierowym gzymsem i czopuchem z zaizolowanej wełną mineralną płyty GK poszedł w zapomnienie. Nowa konstrukcja, nowy kształt, nowa jakość.

Kamieni było dość. Dokupiłem cegły i majster wymurował najpierw konstrukcję z cegły, a następnie obłożył ją łupanymi polnymi kamieniami granitowymi.

Ponadto zostały zamontowane rury rozprowadzające ciepłe powietrze z kominka do innych pomieszczeń.

Obecnie mieszkam już na stałe w komturii i przy ciągłym paleniu temperatura utrzymuje się w granicach 19 - 21 stopni C. Obudowa rozgrzewa się wprawdzie powoli, ale i powoli stygnie. Od października zużyłem ok. 7 mp niezbyt suchego drewna liściastego (mieszanina brzozy, jesionu, dębu, wiązu, olchy)

I to tyle. Kominek bedzie wzbogacony o dwie ławeczki, aby komtur z komturową mogli sobie posiedzieć grzejąc się przy trzaskającym radośnie ogniu.

I to wszystko na dziś. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomość z ostatniej chwili.

Zakończone zostało układane desek boazeryjnych na fufitach łazienek. Do wykończenia tych pomieszczeń brakuje tylko listew. No chyba, że ja niedowidzę, a nawyższa kontrola zweryfikuje.

Jadę jutro zakupić listwy. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Ostatnimi czasy dużo się dzieje w mazurskiej komturii.

Tak dużo, że nie jestem w stanie tego na bieżąco opisać. Prace trwają, kartonów przybywa z każdym moim wojażem do Warszawy, więc i bałagan rośnie.

Tu deska, tu karton z napisem "garnitury Tomka", obok młotek, szlifierka kątowa... Dobrze, że wiem gdzie jest laptop. A właściwie to nic z tego nie wynika, bo internet zawodzi. Sygnał jest słaby, przerywa, odechciewa się coś dłuższego napisać.

Znalazłem w internecie ofertę na wzmacniacze sygnału GSM. 300 zł komplet. Może to pomoże?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięknych granitowych głazów różnej wielkości uzbierało się dużo. Zastanawiałem się co z nich zrobić. Komturia nie jest ogrodzona, ale ukształtowanie terenu pozwala wjechać tylko z jednej strony. Postanowiłem wybudować bramę. Trochę jak drzwi do lasu, ale zamknięta brama uniemożliwi wjazd nieproszonym gościom.

Samą bramę nabyłem drogą kupna w pobliskim składzie budowlanym. Z ranitowych kamieni wymurowane zostały słupy na których zawisła. Słupy są duże, wszak to "komturia" :lol:

W jeden została wmurowana duża skrzynka na listy.

Kiedy brama została uroczyscie pierwszy raz zamknięta, mój pies, przyjaciel wszystkich żywych stworzeń, chodząca na 4 łapach łagodność, zmienił się nie do poznania. Położył się pod bramą i pilnował. Posterunek opuścił tylko na chwilęby coś zjeść i napić się wody. Na noc do domu nie wrócił tylko pilnował bramy.

Rano przyszedł sąsiad którego pies doskonale zna i bardzo lubi...

Kiedy podszedł do zamkniętej bramy pies zerwał się i groźnie warcząc wyszczerzył zęby. Ogon, który zawsze na widok sąsiada latał na obie strony był nieruchomy.

Sąsiad stanąl jak wryty. Dopiero po dłuższej chwili pies przestał warczeć, obwąchał sąsiada i przyjaźnie pomachał ogonem dopraszając się głaskania. :D

 

Mam ogromną prośbę. Może ktoś zna adres strony w internecie z gotyckimi literami które można powiększyć. Potrzebuję liter o wysokości ok. 15 cm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Z ważnych prac które należało wykonać jesienią przed nadejściem śniegów i mrozów było usunięcie opadłych liści kasztanowca. Każdego roku, mimo intensywnego grabienia troche liści jednak zostaje. Teren jest bardzo nierówny i całkowite wygrabienie jest niemożliwe. W tym roku (2008) kupiłem odkurzacz do liści z funkcją dmuchania. Elektryczny, produkcja oczywiście chińska, ale cena przystępna. Nawet z odkurzaczem łatwo nie było, ale ok. 99% lisci zakarzonych szrotówkiem spoczęło na pryźmie. Kilka dni było bezdeszczowych, więc wysuszone liście paliły się dość łatwo. Niestety szczęście, jak to zwykle bywa, trwało krótko. Spadł deszcz. Wprawdzie w środku sterty był żar, jednak wierzchnia warstwa zmoczonych liści skutecznie utrudniała dopływ tlenu i po kilku dniach ogień zgasł. Trochę pomogło delikatne polewanie pryzmy olejem napedowym. Wiem, że to trochę nieekologiczne, ale nie miałem innego wyjścia. Po kilku dniach i polaniu 5 l ON z liści pozostała niewielka "kupka" popiołu. Dziś na moim kasztanowcu widzę pękające pąki. Zobaczymy latem, czy jesienna akcja odniosła skutek.

Nadeszły zimne, słotne, jesienne dni. Prace przeniosły się do środka "komturii".

Zakupiłem kilka mp suchego drewna (jesion) i rozpaliłem kominek. W komturii zrobiło się przytulnie i ciepło. Prac do wykonania było dużo.

CDN. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://forum.muratordom.pl/spotkanie-forum,f138.htm

 

 

Kochani czytelnicy mojego dziennika, bardzo proszę zapoznać się z wątkiem podanym powyżej i... do roboty. :D

 

PS. Na spotkaniu mogę rozdawać autografy lub, wedle życzenia, buziaki.

PS. PS. Z facetami raczej się nie całuję. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Tomku, czekamy na Ciebie.

Dziś jadąc rano do pracy myślałam to Tobie; że muszę zadzwonić żebyśmy mogli się umówić na spotkanie w Komturii bo do wakacji niedaleko. Dzieciaki ciągle pytają kiedy do Ciebie pojedziemy. Więc szybciutko zdrowiej bo muszę im dać odpowiedź. Jesteśmy z Tobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
  • 3 weeks później...
  • 1 month później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...