Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Refleksa urodzinowa.Czy on mnie kocha??


AGNIESZKA31

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 146
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

.Oj jak mnie to męczy.....Zyć mi sie nie chce

To są wazne słowa. Masz dwa wyjścia.

Pierwsze to cierpieć, męczyć się zdusić w sobie zal, podkulic ogon i tak doczołgac się do końca.

Drugie to podjąć próbę reformy związku. Porozmawiac z mężem że obecny stan meczy Cie i nie godzisz się dalej zyc w takim modelu rodzinnym. Zmienic swoje postepowanie bo jak sama widzisz probujesz rozwiazać zadanie ciągle w ten sam sposób co daje wciaż nieprawidłowy wynik. Musisz zmienić metodę bo inaczej nie masz szansy na inny rezultat tej łamigłowki.

 

Jak próba doprowadzenia do normalnosci sie nie powiedzie to też masz 2 wyjscia.

Pierwsze to, powtórzę sie: cierpieć, męczyć się zdusić w sobie zal, podkulic ogon i tak doczołgac się do końca

Drugie: odejść.

 

Te które odeszły twierdzą że lepiej być nieszczęśliwą samotną kobietą z jakąś bliżej nie okresloną szansą i perspektywą na szczęście niż być w zwiazku w ktorym już nie ma zadnej perspektywy na szczeście i harmonię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko jak to zrobić???? :cry:

Peterek czasem sie zdaży-własnie przy próbach przesówania granic....

 

Jeśli tak jest to moim zdaniem kończy się miłość i zaczyna przyzwyczajenie dwojga ludzi do siebie :cry: . W 90% do niczego dobrego to nie prowadzi i brutalnie mówiąc to strata czasu (czyt. życia) oczywiście Twojego. Przepraszam, że tak piszę, ale znam parę takich par po wielu latach i ......... nieciekawie u nich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka, pamiętaj: on Cię traktuje tak jak mu na to pozwalasz!

Nie wierzę, że od pierwszych dni Waszej znajomości model tego związku był taki sam. Facet stopniowo umacniał swoją pozycję, po maleńku i konsekwentnie. Na pewno próbował na ile się zgodzisz i jak długo będziesz siedziała cicho. Pozwoliłaś mu na wiele. Na zbyt wiele. Teraz jest czas, żebyś zaczęła proces odwrotny, tak jak napisała Aggi - metodą małych kroczków. Tak, żeby się za specjalnie nie zorientował. To jest możliwe. Zacznij od drobiazgów, w których on musi się dostosować do Ciebie a nie odwrotnie. Wyrób w sobie postawę - nie podoba ci się, trudno, ale jak tak chcę i mam do tego prawo - i po malutku zacznij tak żyć.

Niech on poczuje, że masz poczucie własnej wartości, że ma Cię szanować. Ciebie i Twoje spojrzenie na życie. Jesteś kobietą. Masz to we krwi, umiesz nim manipulować, tylko musisz spróbować. Uwierzyć w siebie. Bo teraz żyjesz jak niewolnica albo jak niepełnoletnie dziecko z surowym rodzicem.

A co do rękoczynów - powinien od Ciebie wyraźnie usłyszeć, że sobie tego nie życzysz i że jeżeli podniesie na Ciebie rękę jeszcze raz, to poniesie tego konsekwencje. Nie krzykiem, nie płaczem - powiedz mu to dobitnie prosto w tę zaciętą twarz. Jeżeli sama w to będziesz wierzyć, to zobaczysz, że dotrze. Ale tu już musisz być konsekwentna, bo inaczej kiedyś Cię zacznie bić rutynowo. Nie piszę tego czysto teoretycznie. Ojciec mojego starszego syna był agresywny (też zazdrość). Do dzisiaj w żołądku mi się przewraca jak przypominam sobie ukrywanie siniaków przed znajomymi. Ale uznałam, że nie zniosę tego dłużej. Mój obecny mąż, zresztą też nerwus i uparciuch, nigdy nie podniósł na mnie ręki a jesteśmy razem 10 lat i sporo przeszliśmy razem.

Tak więc nie daj się, bo jeżeli nie podniesiesz się z tego, to facet Cię stłamsi i do końca zastraszy. Bądź silna. My kobiety, na prawdę potrafimy dokonać niesamowitych rzeczy, jeśli tylko chcemy. Trzymaj się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty pszczółka ty masz po prostu doła, tematycznego doła, w temacie przemijania czasoprzestrzeni. 8)

 

To ja ci życzeń nie składam :lol: .

 

Co do aspektu boksera damskiego, to prądem go, prądem. Z paralizatora, jeżeli nie ma rozrusznika (oczywiście :roll: ). Oczywiście 8) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry, ale jak czytam takiego posta jak na wstępie, to ręce opadają. Ja bym dawno wyszła z domu, przeprowadziła się i niech ten rycerzyk o mnie walczy. Dokladnie tak: walczy o mój łaskawy powrót. To JA bedę się po powrocie wylegiwać do 11.00, to JA będę wyjeżdżać na wycieczkę jak mam ochotę i to JA będę milczeć i burczeć na świat. Może taki kretyn zrozumie, że zbłądził.

Ps/ I wszystkiego najlepszego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry, ale jak czytam takiego posta jak na wstępie, to ręce opadają. Ja bym dawno wyszła z domu, przeprowadziła się i niech ten rycerzyk o mnie walczy. Dokladnie tak: walczy o mój łaskawy powrót. To JA bedę się po powrocie wylegiwać do 11.00, to JA będę wyjeżdżać na wycieczkę jak mam ochotę i to JA będę milczeć i burczeć na świat. Może taki kretyn zrozumie, że zbłądził.

Ps/ I wszystkiego najlepszego.

 

 

Przekorek to Ty jestes kobieta :lol: ????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno radzić, ale spróbuj sama się trochę podokształcać w temacie. Na dzisiaj widziałbym to jako osobnika dominującego (ja tak trochę w oparciu o zasady wychowania psów, ale broń boże bez urazy, z pewnością są podobne opracowania dotyczące ludzi) Otóż z takim osobnikiem nie staje się do otwartej konfrontacji tylko poprzez pewne sygnały, które w świecie psów i ludzi trochę się różnią i które nie wprost dają odczuć, ze ta dominacja nie ma racji bytu. A może najważniejsze jest to, że osobnik dominujący wcale niekoniecznie jest z tej swojej dominacji zadowolony. On po prostu inaczej nie umie. Ale może się nauczyć. Drugi punkt widzenia to religia... Ty chodzisz z dziećmi do kościoła, więc moze wierzysz. Co prawda nie bardzo wierzę w wiarę katolików, ale to tylko statystycznie... A co z nim? Otóż w wierze, w Chrześcijaństwie są pewne wzorce i zasady. Jeżeli nawet mężczyzna jest tam jakoś uprzywilejowany, to jednak również za tym ida obowiązki. Jeśli jest głową domu, to jest to głównie obowiązek prowadzenia rodziny. Niektórzy mówią, ze należy nasze związki budować w oparciu o Boga. Wierz mi, ze modlitwa moze dać Ci nie tylko pociechę, ale i sprowadzić realną pomoc, nie w postaci zmiany Twojego męża ale w postaci mądrości, pomysłów, co ty powinnaś, czy możesz robić. Dziwnie mi to pisać, bo mam poczucie, ze ja sam się nie wywiązuję... No cóż drogowskaz nie musi iść drogą, którą wskazuje... Wracając do tematu - Czy nie spróbować na zasadzie postawienia go wobec potrzeby realizowania się w roli głowy rodziny. Moze powinnaś paradoksalnie przestać sobie radzić? Potrzebować jego pomocy? chcieć usłyszeć jego opinie? W sumie sprawić, zeby poczuł się nie chłopcem, ale mężczyzną, bo taka jest potrzeba (i pomóż mu, gdyby się nie sprawdzał...). poczytaj o dominacji u psów, poczytaj książki niejakiego Monty'ego na temat języka koni, poszukaj coś na ten sam temat u ludzi. Myśl, szukaj! Bo jedyne prawdziwe zwycięstwo jak dla mnie to uratowanie i uzdrowienie Waszego związku. Życzę Ci lepszych następnych urodzin. Pamiętaj, że na pewno ktoś chce, żebyś była szczęśliwa (choć nie za każdą cenę).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka, pamiętaj: on Cię traktuje tak jak mu na to pozwalasz!

 

Ja myślę, że w tym jest sęk.

Tylko, że po jakimś czasie, jak druga strona już przywyknie, że jest panem i władcą absolutnym to często nie ma innego wyjścia niż zamach stanu, a półśrodki mogą nie zadziałać.

Jedno jest pewne, tak dłużej nie może być. Trzeba sobie uświadomić, że jest się maltretowanym psychicznie i nawet fizycznie. A na dodatek oprawca ma na to przyzwolenie ofiary poświęcającej się w imię miłości i świętego spokoju.

Zmiany musisz Agnieszko zacząć od samej siebie, jeżeli chcesz zmienić postępowanie Twojego męża i mimo wszystko uratować małżeństwo.

A jakby co to zawsze masz wyjście awaryjne. Nie wiem jak Ciebie, ale mnie to zwykle pociesza bo daje poczucie, że nie jestem bezsilna.

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno radzić, ale spróbuj sama się trochę podokształcać w temacie. Na dzisiaj widziałbym to jako osobnika dominującego (ja tak trochę w oparciu o zasady wychowania psów, ale broń boże bez urazy, z pewnością są podobne opracowania dotyczące ludzi) Otóż z takim osobnikiem nie staje się do otwartej konfrontacji tylko poprzez pewne sygnały, które w świecie psów i ludzi trochę się różnią i które nie wprost dają odczuć, ze ta dominacja nie ma racji bytu. A może najważniejsze jest to, że osobnik dominujący wcale niekoniecznie jest z tej swojej dominacji zadowolony. On po prostu inaczej nie umie. Ale może się nauczyć. Drugi punkt widzenia to religia... Ty chodzisz z dziećmi do kościoła, więc moze wierzysz. Co prawda nie bardzo wierzę w wiarę katolików, ale to tylko statystycznie... A co z nim? Otóż w wierze, w Chrześcijaństwie są pewne wzorce i zasady. Jeżeli nawet mężczyzna jest tam jakoś uprzywilejowany, to jednak również za tym ida obowiązki. Jeśli jest głową domu, to jest to głównie obowiązek prowadzenia rodziny. Niektórzy mówią, ze należy nasze związki budować w oparciu o Boga. Wierz mi, ze modlitwa moze dać Ci nie tylko pociechę, ale i sprowadzić realną pomoc, nie w postaci zmiany Twojego męża ale w postaci mądrości, pomysłów, co ty powinnaś, czy możesz robić. Dziwnie mi to pisać, bo mam poczucie, ze ja sam się nie wywiązuję... No cóż drogowskaz nie musi iść drogą, którą wskazuje... Wracając do tematu - Czy nie spróbować na zasadzie postawienia go wobec potrzeby realizowania się w roli głowy rodziny. Moze powinnaś paradoksalnie przestać sobie radzić? Potrzebować jego pomocy? chcieć usłyszeć jego opinie? W sumie sprawić, zeby poczuł się nie chłopcem, ale mężczyzną, bo taka jest potrzeba (i pomóż mu, gdyby się nie sprawdzał...). poczytaj o dominacji u psów, poczytaj książki niejakiego Monty'ego na temat języka koni, poszukaj coś na ten sam temat u ludzi. Myśl, szukaj! Bo jedyne prawdziwe zwycięstwo jak dla mnie to uratowanie i uzdrowienie Waszego związku. Życzę Ci lepszych następnych urodzin. Pamiętaj, że na pewno ktoś chce, żebyś była szczęśliwa (choć nie za każdą cenę).

 

:o :) Jedna z dziwniejszych teorii jakie czytałam...

Niby dlaczego Aga ma jeszcze podbudowywać jego pozycję i płaszczyć się przed nim albo udawać niezaradną idiotkę??? Brrr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a może mąż Agnieszki nie ma możliwości się wykazania jako głowa rodziny tz.

agnieszka przejęła na siebie cały ciężar utrzymania rodziny, szefuje firmie, może nie raz mąż słyszał " zostaw ja sama to zrobię' , "sama pojade" " sama załatwię" itp. mając w pod swiadomości zrobię to lepiej

 

może jej mąż pokazuje kto tu rzadzi właśnie stosując przemoc psychiczną " nigdzie nie pójdziesz bo ja tak chce" wie że na tym polu może pokazać się jako przywódca, może ma sam ze sobą jakieś problemy których nie potrafi rozwiązać

 

agnieszka czy mąż pracuje czy tylko jest na "etacie' ( w jego mniemaniu na utrzymani) w twojej firmie - może to go boli

pisałas że ma kolegów z kregu motocylkowców, może znasz któregoś blizej, może warto z kimś "od Niego " pogadać o problemach , tylko mam wrażenie że wszyscy z tej bandy to tacy jak Gulczas z Big Brothera.........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Przekorek to Ty jestes kobieta :lol: ????

:roll: :roll: :roll: :o :o :o

Przekorek napisał:

A ja sie nie szczypalem, tylko przykleilem mate z wlókien szklanych na calej scianie i poddaszu. Po pomalowaniu wygląda jak sciana w McDonald's, ale nie ma prawa pękać.

Agnieszko spóźnione życzenia od faceta, który też ..............nie zawsze patrzył

w kalendarz :oops: :oops: :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry :-)

 

Na początek...życzenia :-)

 

Spotkań rodzinnych......waśni odsuniętych na bok

pełnej lodówki......pukania do drzwi

przyjaznych twarzy......rosnącej sterty prezentów

kartek od wszystkich......których kochasz

niezapominania ważnych spraw

bezpiecznego prasowania ubrań

dużo radości......i odrobinę szaleństwa

serdecznych objęć......pocałunków

szczęśliwych wspomnień. 8)

 

Wszystkiego najlepszego....nic że spóźnione :p :lol:

 

 

 

No cóż....nie każdy z nas męzczyzn...jest ideałem...ja się przyznaję nie mam kompletnie pamięci do dat :( ....ale wypracowałem sobie metodę...i jakoś daję sobie z tym radę ;) ....po prostu zapisuję....w komórce...w notaniku....w kompie...w kilku miejscach...jeśli by się coś stało...zawsze odnajdę właściwą datę ;)

 

A co do przykrzejszej sprawy....jak Cię mąż traktuje...hmmm...głupio może zabrzmi...ale są poradnie...telefony zaufania...czasami nieraz ludziom pomagają :) ...ponoć ;) ....w każdym razie jego zachowanie jest bardzo złe....uważam, że nie możesz z tym tak dalej żyć !

 

Pozdrawiam

Marc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

:o :) Jedna z dziwniejszych teorii jakie czytałam...

Niby dlaczego Aga ma jeszcze podbudowywać jego pozycję i płaszczyć się przed nim albo udawać niezaradną idiotkę??? Brrr

 

Czy coś pisałem o płaszczeniu? Po prostu nic tak nie działa pozytywnie mobilizująco na większość mężczyzn, jak słaba, bezbronna kobieta (ale nie ciamajda, oferma)

To pewnie nie jest najważniejsze w tym wszystkim, taki jeden z elementów, ale dla mnie jako mężczyzny sygnałami wyzwalającymi pożądane działanie są w kolejnosci:

1. kobieta (żona) potrzebuje pomocy (i nie jest to jej skrajna niezaradność)

2. kobieta (żona) prosi o pomoc

3. Kobieta (jw.) spodziewa sie po mnie pomocy

4. kobieta (jw.) żąda pomocy

5. kobieta (jw.) uważa za oczywiste, ze coś zrobię

6. kobieta (jw.) ma za złe, ze czegoś nie zrobiłem

Tak po prostu mam, i jeśli pomimo to reaguję na jakieś dalsze na liście sygnały, to jest to tylko wewnętrzne poczucie, ze tak trzeba, bo najchętniej bym sie zbuntował...

Acha a tak najchętniej to robię coś jak chcemy i robimy to razem (ale teraz to rzadkość).

Myślę, ze prawdziwe są niektóre teksty z książki "Mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus".

Przyznaję, ze i mnie przeraża obraz męża wyłaniający się z opisów Agnieszki... Ale wierzę, że on może się zmienić, pytanie jak to spowodować?

Dla wyrazistości powiem tak: gdyby Agnieszka rzuciła mu tekst w stylu: "jesteś cham i drań, i dłużej z Tobą nie chcę być" - to nie spowoduje to niczego, ale to niczego dobrego. A na pewno nie pozytywną zmianę jego zachowania! Najwyżej zostanie sama, zmieni swoją przyzłość, może na lepsze? kto wie, ale to nie jest rozwiązanie dla dwojga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj skonczyłam kolejny rok.Nie lubie urodzin,ale jak je mam to wydaje mi sie ,że Ci którzy mnie kochaja powinni o tym pamietać.???

Agniecha, 100 lat i.......innego faceta Ci zycze.Wiem, latwo powiedziec, ale on sie nie zmieni.Masz szanse sobie jeszcze ułozyc zycie, masz jeszcze szanse byc z partnerem, facetem który szanuje Twoje potrzeby i Cie kocha.On, kocha tylko siebie.Obrzydliwy typ.Dobrego kochanka zawsze mozesz sobie znalezc. :wink: Jest tylko jedno ale....czy Ty przypadkiem nie lubisz dominujacych, samczych facetów :roll: :o Jak było na poczatku Waszego zwiazku?Przeciez on sie nie zmienił z dnia na dzien?Sama nie wiem, tzn, wiem tylko tyle, ze ja bym z nim nie wytrzymala nawet godziny.Porozmawiaj z nim, postaw warunki, moze spróbujcie pomocy u psychologa.Chociaz czarno to widze, bo on na pewno nie wiedzi zadnego problemu.Znajdz sobie jakies hobby, zajmij sie soba, skup sie TYLKO na sobie!Trzymam kciuki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...