Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Wierzbom naprawdę nie zaszkodzi przycięcie nawet 3/4 gałęzi - popatrzcie na czym polega ich ogławianie. To zapewne nie jest jakiś rzadki, delikatny gatunek. Jak się je już ogłowi, co roku można przycinać. Pytanie tyko, ile lat mają te wierzby (bo nadal nie wiemy)?

Natomiast samych drzew naprawdę szkoda.

Może najlepszym wyjściem jest zaproponowanie sąsiadowi takiej właśnie koncepcji żywopłotu - mazowieckich głowiastych wierzb, jak z reklamówek Konkursu Chopinowskiego. Ma to swój niezaprzeczalny klimat.

A swoją drogą, dlaczego od razu nie zwróciłaś mu uwagi, jak sadził te wierzby?

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/42704-moje-li%C5%9Bcie-czyli-czyje/page/2/#findComment-924106
Udostępnij na innych stronach

Wierzbom naprawdę nie zaszkodzi przycięcie nawet 3/4 gałęzi - popatrzcie na czym polega ich ogławianie.

Zgadza się. Widziałem tak przycięte wierzby. Zostały na nich tylko po 2-3 boczne pędy długosci 40 cm. Nastepnego roku było z tych miejsc po kilkadziesiąt odrostów gałęzi.

Masz oprawo do przycięcia pędów, które przekraczają granicę Twojej działki.

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/42704-moje-li%C5%9Bcie-czyli-czyje/page/2/#findComment-924146
Udostępnij na innych stronach

Edytax na wycięcie drzewa musisz mieć powolenie z wydziału ochrony środowiska i z taką prośbą zwraca sie właściciel posesji, natomiast na przycięcie gałęzi, które prechodza na twoją posesję nie musisz miec żadnego pozwolenia. My przycieliśmy nasza gruszę której gałęzie przechodziły na stronę sąsiada(a właściwie to sasiadki), niestety jak już wcześniej wspomniałam nie rozwiązało to problemu gdyż zagrabia liście ze swojej posesji i przerzuca do mnie :-? Mi oczywiście do głowy by to nei przyszło, aby liście które spadają z jej drzew na moją działkę przerzucac do niej...dla mnie zbyt dziecinne zachowanie
Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/42704-moje-li%C5%9Bcie-czyli-czyje/page/2/#findComment-924205
Udostępnij na innych stronach

Kiedy sąsida sadził te wierzby ja tak często nie przebywałam na działce ale kiedy one juz urosły trochę więcej to oczywiście zwróciłam mu uwagę zreszta kilkakrotnie oraz ostatnio tym listem poleconym ale co z tego on sobie dalej z tego nic nie robi a drzewa rosną. Drzewa te nie są starsze niż 5 lat i myslę, że na wycięcie ich nie trzeba mieć pozwolenia.
Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/42704-moje-li%C5%9Bcie-czyli-czyje/page/2/#findComment-925212
Udostępnij na innych stronach

Kiedy sąsida sadził te wierzby ja tak często nie przebywałam na działce ale kiedy one juz urosły trochę więcej to oczywiście zwróciłam mu uwagę zreszta kilkakrotnie oraz ostatnio tym listem poleconym ale co z tego on sobie dalej z tego nic nie robi a drzewa rosną. Drzewa te nie są starsze niż 5 lat i myslę, że na wycięcie ich nie trzeba mieć pozwolenia.

 

może Ci sie przyda:

 

Z wnioskiem o wydanie zezwolenia na usunięcie drzew lub krzewów występuje posiadacz nieruchomości. Jeżeli posiadacz nieruchomości nie jest właścicielem do wniosku dołącza zgodę jej właściciela.

 

Wniosek o wydanie zezwolenia powinien zawierać:

 

1. imię, nazwisko i adres (nazwę i siedzibę) posiadacza i właściciela nieruchomości,

 

2. tytuł prawny władania nieruchomością,

 

3. nazwę gatunku drzewa lub krzewu,

 

4. obwód pnia drzewa mierzonego na wysokości 130 cm,

 

5. przeznaczenia terenu, na którym rośnie drzewo lub krzew,

 

6. przyczynę i termin zamierzonego usunięcia drzewa lub krzewu,

 

7. wielkość powierzchni, z której zostaną usunięte krzewy.

 

 

Uzyskania zezwolenia w trybie art. 83 pkt. 1 ustawy o ochronie przyrody, nie wymaga usunięcie:

 

drzew i krzewów owocowych, z wyłączeniem rosnących na terenie nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków oraz w granicach parku narodowego lub rezerwatu przyrody - na obszarach nieobjętych ochroną krajobrazową;

drzew i krzewów na plantacjach drzew i krzewów;

drzew i krzewów, których wiek nie przekracza 5 lat;

drzew i krzewów usuwanych w związku z funkcjonowaniem ogrodów botanicznych lub zoologicznych;

drzew i krzewów usuwanych na podstawie decyzji właściwego organu z obszarów położonych między linią brzegu, a wałem przeciwpowodziowymlub naturalnym wysokim brzegiem, w który wbudowano trasę wału przeciwpowodziowego i terenów w odległości mniejszej niż 3 m od stopy wału;

drzew i krzewów stanowiących przeszkody lotnicze, usuwanych na podstawie decyzji właściwego organu.

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/42704-moje-li%C5%9Bcie-czyli-czyje/page/2/#findComment-925559
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

:-? własnie kupiłam działkę ale z tego co pamiętam od sąsiadów odgranicza nas tylko rząd wielkich zywotników więc nie będzie liści...

Swoją drogą jestem zdziwiona że ludzie szukają TAKICH problemów- nigdy nie miałam swojej działki i nie przyszłoby mi do głowy że można przerzucać sąsiadowi liście za płot :lol:

Współczuję sąsiada!!!

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/42704-moje-li%C5%9Bcie-czyli-czyje/page/2/#findComment-949677
Udostępnij na innych stronach

  • 3 years później...

 

zgodnie z przepisami prawa z art.222 nie ma prawa przerzucania liści i że jeśli dopuścił sie takiego czynu, to zobowiązany jest do przywrócenia stanu faktycznego.

Dzisiaj po raz kolejny zagrabiłam liście i te swoje i nie moje, bo przeciez chodzi głownie o to aby miec porządek na swoim ogródku, ale znając życie jutro na moim ogródku zastanę kopki liści które sąsiad zagrabi u siebie i przerzuci do mnie bo według niego to przecież moje liście... :-?

 

ja mam podobny problem, lecz ciut inny.

moje drzewa owocowe (psiary zasadzone za czasów pradziadka) utrudniają życie sąsiadce, z która dobrze żyłam. poskarżyła mi się, że owoce spadają na jeje chodnik i wyglada to nieestetycznie, nie ma w poblizu garażu i pomieszczeń użytkowych, mamay dom 5 rodzinny i ogródki za domem, z czego sa one jedynie rekreacyjne, bo za płotem postaraliśmy się o przylegajace działki z rodzinnego ogrodu działkowego. ja przejełam po rodzinie, jej załatwiłam, aby miała pod nosem. od poczatku były problemy, oni o niego nie dbali, zielsko rozsiewało się do nas i zachwaszczało uprawy, rozmowy skończyły się na skwitowaniem ze nie mają czasu i pracują. na granicy jak rumuni rozwiesiliśmy na 50 cm folie na kołkach, palikach, aby zminimalizować przedostanie się chwastów i rozsiew, kiedy u niej przy granicy były większe niż tama, wyrywałam je, i wkładałam e do swoich odpadów, nie porzucałam.

bez mojej wiedzy na granicy posadziła orzech włoski, zrypałam ją w żartach, ale dodałam, że przyda się, bo tez planowałam, więc zaznaczyłam że to co na mojej stronie jest to moje, i wszystko grało. wymieniałyśmy się narzędziami, i uprawami, każda z ans miała coś innego na stałe, handel wymienny.

Kawka , relaks itp. częściej to ja u niej brałam, bo jak została sama w domu (rodzina pojechała za granice).

Zgłosiła u mnie problem spadających owoców, i dyskomfortu, obiecałam, że zetniemy te drzea (wisnia i 2 sliwy), u mnie był gorszy problem, z pestek krzaki dzikie psuły kosiarke. Osy+ dzieci, wiadomo. Nie daliśmy rady ze wzgledy na wujka z problemem alkoholowym, była wojna o te drzewa, więc usuwaliśmy po jednym najpierw skracając aby się przyzwyczaił. Sąsiadka to rozumiała, do czasu.

miedzy drzeami jest rozwieszona linka na pranie króciutka, i z niej korzysta wujek, więc jak zabraknie drzew będzie wiadomo. One i tak sa do usunięcia, bo sa chore, a owoce kupujemy. natomiast daja cień i wycięcie całkowite natychmiast odsłania nasz zagajnik do relaksu.

Sąsiadka się wkurzyła i obcięła sama, za duzo, bo pewno urośnie, scieła tak, że luka powstała i otchłań wolna. To nie jest problem, bo tam pójda tuje jak na tym płocie blizej. Problem linki na drzewie tez zmien się, bo mamay metalowy słup x 2 do profesjonalnego wieszania, trzeba tam wbic, więc wycięcie tych drzew tam akurat jest mi na ręke, problem jest, ze na to rzuciła na naszą stone tam gdzie cięła, nie zareagowaliśmy w pore więc powtórzyła to z tym samym porzuceniem. to mnie wkurzyło, bo 2 lata temu przyszła z pretensjami, że przerzucamy do niej trawe z granicy i ona sobie nie zyczy, sprawdilismy to z nia, i znaleźlismy winnego. To nasz pies zrobił podkop i uciekł, i z jej chodnika wyrwał wszyskie trawy, których jej nie udało się usunąc, skończyło się na śmiechu i ucieszyła się z nieocekiwanych pożądków.

Zadzwonilam do niej i przypomniałam sytuacjie i jej złość, dołączyłam ta jej wycinke i moją złość. Tłumaczyła ssie na początku, e nie bedzie cekac i powód, ja jej spokojnie tłumacze, że miała prawo, że może to robić bo mi na tych drzewach nie zaley, ale nie życze sobie przeżucania gałęzi na moja strone. Wtedy wpadła w złość i powiedziała, że to są moje drzewa i moje smieci i dalej będzie to robić. Nasze stosunki uległy nagle pogorszeniu, a ja nie chce się kłócić. Oznajmiła mi, ze dalej jak cos bedzie wystawac to mi to przezuci, a jak mi się nie podoba to mam to sama usunąc.

Więc problem polega na tym, czy ma racje, bo kazała mi iść na skarge do straży miejskiej.

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/42704-moje-li%C5%9Bcie-czyli-czyje/page/2/#findComment-3415282
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...