Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Chcę kupić psa - JUŻ!


Agduś

Recommended Posts

Dzienny koszt karmy to ok. 5zł, to chyba nie jest specjalnie dużo. Najdroższy jest okres intensywnego wzrostu i rozwoju kośćca, po ukończeniu dwóch lat koszt utrzymania jest już mniejszy. Ja osobiście z suchej karmy jestem bardzo zadowolona, mój piesio również :wink:

W sumie racja, ale jakoś mi się ta sucha karma wydaje mało naturalna. Ja bym tam wolała "mokrą". Moja kocica też zdecydowanie woli żarełko z puszki niż suche. Pewnie jednak będe mieszała. Wygodnie, kiedy pies się za bardzo nie krzywi na suche, bo na wyjazdach raczej nie wyobrażam sobie gotowania. Za to w domu pewnie będę mieszała np. rano suche, po południu gotowane (oczywiście mówię o psie dorosłym, bo szczeniś dostanie częściej i bardziej przemyślane). Zresztą to i tak będzie zależało od psa, jego wymagań i potrzeb. Z tego, co czytałam na psich forach to chyba większość właścicieli tak robi.

A tak w ogóle, to pewnie koło kwietnia będziemy kupować psiaka - wtedy będą szczeniaczki w dwóch hodowlach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 107
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dzienny koszt karmy to ok. 5zł, to chyba nie jest specjalnie dużo. Najdroższy jest okres intensywnego wzrostu i rozwoju kośćca, po ukończeniu dwóch lat koszt utrzymania jest już mniejszy. Ja osobiście z suchej karmy jestem bardzo zadowolona, mój piesio również :wink:

W sumie racja, ale jakoś mi się ta sucha karma wydaje mało naturalna. Ja bym tam wolała "mokrą". Moja kocica też zdecydowanie woli żarełko z puszki niż suche. Pewnie jednak będe mieszała. Wygodnie, kiedy pies się za bardzo nie krzywi na suche, bo na wyjazdach raczej nie wyobrażam sobie gotowania. Za to w domu pewnie będę mieszała np. rano suche, po południu gotowane (oczywiście mówię o psie dorosłym, bo szczeniś dostanie częściej i bardziej przemyślane). Zresztą to i tak będzie zależało od psa, jego wymagań i potrzeb. Z tego, co czytałam na psich forach to chyba większość właścicieli tak robi.

A tak w ogóle, to pewnie koło kwietnia będziemy kupować psiaka - wtedy będą szczeniaczki w dwóch hodowlach.

 

 

Agduś, zapytaj najlepiej weterynarza, ale według mojej wiedzy najgorszą rzeczą dla zdrowia psa jest mieszanie mu żywienia suchą karmą i gotowanym jedzeniem. Chodzi o to, że pies ma krótki przewód pokarmowy i ograniczoną florę bakteryjną w przewodzie pokarmowym. Nawet nie specjalnie psu wychodzi na zdrowie częste zmienianie karmy czy jej smaków, dobrze działa pewna stabilizacja wytworzona w przewodzie pokarmowym przy żywieniu jednorodnym i w pełni zbilansowanym. Poza tym za suchą karmą przemawia fakt, że zmuszanie psa do gryzienia twardego granulatu ogranicza rozwój kamienia nazębnego. Przy gotowanym i puszkowym zęby się oklejają, a to działa destrukcyjnie. Nie należę do żadnego lobby psiej karmy, jak mój pies był mały też chciałam mu bardzo dogadzać i gotowałam mu kuczaczka lub wołowinkę z ryżem i marchewką, dodawałam oliwę, siemię lniane, witaminki. Efekt był taki, że pies po posiłku miał ogromny brzuch - warunkowała to ilość jaką musiał przyjąć, żeby się najadł, poza tym odchody jego były ...hmmm.. bardzo duże i ... trudne do sprzątnięcia. Przeszliśmy na suchą karmę, mój pies ma piękną sierść, żadnych problemów ze stawami, zębami, je wyłącznie karmę, dwa razy dziennie. Nigdy nie żebrze przy stole (nie nauczony), sam wie, kiedy przychodzi pora jego posiłków. Oczywiście jak z nim ćwiczę muszę mieć jakieś super motywujące nagrody - czasami parówka, czasami żółty ser, coś pachnącego. Ale to jest tylko ekstra na szkolenie. Dowiedziałam się ostatnio, że nadmiar białka w psiej diecie powoduje wzrost nadpobudliwości i agresji u psów, myślę, że przy gotowanym trudno zmierzyć ilość białka, a pokusa dania pieskowi więcej mięska jest ogromna. Poza tym ta chęć dogadzania psu wynika z pewnej antropomorfizacji, traktujemy psa jak człowieka i chcemy mu urozmaicić jedzonko. Psy tego naprawdę nie potrzebują, mogą w zdrowiu żyć na jednej karmie niemal od urodzenia do śmierci (oczywiście odpowiedniej do wieku i rozmiaru psa). Najgorsze jest mieszanie, wprowadza niezły zamęt w układzie trawiennym psa. Dieta BARF jest dobra, ale chyba dla ambitnych. Dla mnie zbyt pracochłonna, chociaż myślę, że gdyby mój pies miał duże kłopoty ze zdrowiem, a BARF mógłby mu pomóc, stosowałabym tę dietę. Pamiętaj, pies je "nosem", zmysł smaku ma słabo rozwinięty. Piszesz, że to co pies dostanie będzie zależało od jego wymagań. Moim zdaniem to co pies dostanie i ile zależy wyłącznie od Ciebie. Chyba że będzie biegał na polowania :lol: Czasami słucham ludzi, którzy narzekają, że ich pies jest za gruby, weterynarz krzyczy, żeby odchudzić, a pies "nie może" schudnąć. Pies może, tylko sami ludzie mu to uniemożliwiają!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra. Myślę, że w tym wypadku wyrocznią będzie nie weterynarz (przynajmniej w pierwszym momencie), tylko hodowca, od którego psa kupię. Przecież on (ona) będzie najlepiej wiedzieć, czym szczeniak był żywiony i czego mu trzeba. Czyż nie mam racji?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra. Myślę, że w tym wypadku wyrocznią będzie nie weterynarz (przynajmniej w pierwszym momencie), tylko hodowca, od którego psa kupię. Przecież on (ona) będzie najlepiej wiedzieć, czym szczeniak był żywiony i czego mu trzeba. Czyż nie mam racji?

 

Nie masz. Chyba, że trafisz na super hodowcę, który tematem naprawdę się interesuje. Ja do wszystkiego doszłam szperając po różnych wiarygodnych źródłach i rozmawiając z dobrymi, profesjonalnymi weterynarzami i hodowcami. Jako potwierdzenie tego chciałabym Ci powiedzieć, że hodowcy, od których kupiłam mojego psa karmili swoje szczeniaki czymś następującym: 1/3 namoczonej karmy (80 zł za wór 15kg), 1/3 klusek, 1/3 ryżu i trochę marchewki. Baaardzo to zdrowe i profesjonalne :cry: Ponieważ nie miałam orientacji w temacie, zaczęłam pytać i szperać. Myślę, że na czymś "takim" mój piesio nie wyrósłby na zdrowego, pięknego psa z błyszczącą sierścią. Zresztą od początku ta ich "papka" mi się nie podobała :o Także uważaj, prześwietlaj i pytaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od tego pytania i czytania już mam niezły mętlik w głowie. Nie wiem, czy zauważyłaś, ale kilka osób nieźle już tu obsobaczyło karmienie samym suchym, winiąc taką karmę o powodowanie chorób nerek i wątroby.

I co teraz? Każdy mówi coś innego w dodatku każdy powołuje się na swoje doświadczenie.

Wnioski:

1. Niektórym psom chyba na dobre wychodzi karmienie tylko suchym.

2. Niektórym psom to szkodzi.

3. Nie wiadomo, czy pies, który był karmiony tylko suchym i zachorował, zachorował z powodu karmy, czy po prostu miał to zapisane w genach.

4. W dodatku każdy hodowca - zwolennik suchego, powie, że to po prostu nie ta karma była, bo on używa innej firmy i wszystko jest ok.

5. Niektóre psy karmione gotowanym żyją długo i szczęśliwie w zdrowiu, inne wręcz przeciwnie. Może to zależeć od zdolności kulinarnych właściciela (no dobra, wiem, ze chodzi o wiedzę).

6. Suche żarcie nie jest naturalnym pokarmem dla psa.

7. Gotowana kaszka z miesem i marchewką (wiem, wiem, inne dodatki też) też nie jest naturalnym pokarmem dla psów.

8. Wsiowe burki jedzą resztki ze stołu, ziemniaki i są prawie wegetarianami. Najczęściej żyją długo i są zdrowe (zresztą, kto by je tam leczył?). No, na pewno nie mają pięknej sierści i ogólnie na wystawę się nie nadają. Do pracy zapewne też.

9. Najlepiej kuopwać myszy, króliki, jagnięta (w zależności od gabarytów psa) i nauczyć je polować na podkładane zwierzaki - będzie naturalnie. (Nie bijcie!!! Absolutnie nie mam zamiaru wcielać tego w życie!).

10. Wiem tyle, co i przed przeczytaniem tych wszystkich rad na temat żywienia (nie tylko na tym forum).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agduś, masz rację i zgadzam się z Tobą w każdym punkcie. Dodam jedynie, że karma kupowana w sklepie nie jest naturalna dla psa, biorąc pod uwagę np. to, że pies powinien polować (chyba w sklepie! :lol: ) Dzisiejszy pies w ogóle nie żyje w zgodzie z naturą, jeśli tak będziemy podchodzić do tematu. Bo czy warunki w hodowli to natura? Czy szczepienia to natura? Czy dbanie o szczenięta słabsze to natura? Czy odrobaczanie, odpchlanie, odkleszczanie to natura? NIE. Sucha karma to po prostu zbilansowane optymalne pożywienie, zawierające suszone mięso, dodatek ryżu, warzyw, witamin, minerałów itd. Poza tym to wygoda dla nas, dla ludzi. I tyle. A każdy niech decyduje, jak będzie dbał o swojego psa, to w końcu indywidualna sprawa. A prawda jest taka, że wszyscy i tak musimy na coś umrzeć :cry:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Agduś, co się tyczy suchej karmy, to nie ma rzetelnych informacji, bo nie ma grupy psów, która od pierwszych tygodni do ostatnich dni życia, była karmiona jednym gatunkiem karmy.

 

Mnie hodowca przy odbiorze szczeniaka powiedziała, że jeśli będę odchowywała (tak do 20 miesiąca życia psiaka) na dobrej karmie, mogę być pewna, że wyrośnie mi zdrowe zwierzę. Tak właśnie się stało.

Nie miałam doświadczenia ani czasu na właściwe bilansowanie posiłków psa dużej rasy, zdałam się na Jej doświadczenie.

Jak sobie pomyślę o tych wyliczeniach witamin, kalorii, mikro i makroelementów, które trzeba wpompować w młody, szybko rosnący organizm, to naprawdę dziękuję producentom "psiej paszy".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i pewnie tak zrobię. Na początek wszystko, co najlepsze, póki ze szczeniaka nie wyrośnie dorosłe psisko, a później - co tu dużo mówić - trzeba będzie znaleźć złoty środek wyważając: zdrowie i zadowolenie psa, możliwości finansowe, wygoda, rady weterynarza. No bo rzeczywiście inaczej zostałoby wyprowadzanie psa do puszczy - niech się sam wyżywi w zgodzie z naturą. Niektórzy niestety podobno tak robią :evil: !
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i pewnie tak zrobię. Na początek wszystko, co najlepsze, póki ze szczeniaka nie wyrośnie dorosłe psisko...

 

Ha, ja też tak planowałam!!! Tyle, że mi z tych planów nic nie wyszło. W hodowli moja psina była karmiona podobno mieszanką dwóch karm (albo coś źle zrozumiałam). Od hodowczyni dostałam zapas tych karm na kilka dni. Jak tylko przywiozłam maleństwo do domu, to zaczeła się biegunka. Dopiero po jakimś czasie samodzielnie doszłam do wniosku, że to alergia na karmę i to na oba rodzaje. Hodowczyni była bardzo zdziwiona, a potem przyznała się, że ona ma karmę z Niemiec, a zapas mi dała już polski... Nie wiem nie znam się. Nie chcąc dłużej eksperymentować ze szczeniakiem zaczełam gotować i tak już zostało. Byłam uważna, wszystko drobiłam :oops: , wyciągałam kosteczki, ości, tarłam marchewkę na miazgę, a ta mała cholera w wieku 4 miesiecy upolował mysz w ogrodzie i zeżarł ją w dwóch kęsach :evil: ! Z ogonem włącznie :evil:! Od tej pory już się tak nie przejmuję... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zmajoma rodziców gotowała swojej suczce specjalne potrawki: ryz z kurczaczkiem, warzywkami itp.

do czasu aż przyjechała z sunią do rodziców, tu jej suczka wylizała niesprzątnięte miski z zaschnieta kaszką naszych piesków i "dobiła" swoja panią zjadajac to co nasz kotek zrobił w kuwecie.

Pies tylko sie oblizywał a jego pani wte pędy poleciała z nim do weterynarza, ten nie stwierdził zagrozenia życia :wink: ,

 

to trochę zmieniło podejście do diety...trochę :)

 

ale pies o "przysmakach" nie zapomniał, jak przyjeżdza w gości chowamy kuwety bo pierwsze co to pies udaje się w miejsce gdzie stała kuweta 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja sunia właśnie taka była. Koszmar!!! Żarła wszystko, obojętnie jadalne czy nie. Zapach z jej pyska po spacerze powalał. Czasami w przypływie rozpaczy postanawiałam jej nie spuszczać ze smyczy, ale ileż można tak psa katować. Znajdowała padlinkę, zdechłe ryby i ... kupy :o różnego pochodzenia (nie wnikałam!), najpierw się tym perfumowała, potem wcinała! Myszki były na porządku dziennym. Łapała je znacznie sprawniej niż niejeden kot (a już na pewno niż mój obecny kot), ale to akurat mnie nie martwiło - to było to właśnie naturalne jedzonko. Poza tym żarła dokładnie wszystko, co jej do pyska wpadło: papier (książki!), materiał (spodnie), buty, kapcie, sznurek (wyobraźcie sobie jak on wychodził!), a raz nawet 5 zł (monetę), które mi spadło, a ona chwyciła i połknęła na wszelki wypadek od razu, żebym jej nie zabrała. Raz (w szczęnięcych latach) połknęła w całości kurczka (z piórami). Zwróciła go równie szybko (też w całości).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:o Qurcze, a ja myślałam, że mój labuś z tego wyrośnie!!!??? Też lubi kupy :evil: :( W zasadzie to lubi wszystko z jednym tylko wyjątekiem - smecta.

Mój poprzedni mieszaniec szlachetny był wybredny jak młody hrabia, w misce rył labirynt żeby dostać się do kawałków mięska, kaszy czy innego ryżu zwykle nie ruszał. Jak dostawał kawałek chlebka z pasztecikiem to wylizywał pasztecik i ze wstrętem wypluwał chlebek.

I na pewno nie ruszyłby za skarby świata suchego żarcia.

W śmierdzącym to w młodzieńczych latach ew. się wytarzał, później już obchodził ze wstrętem.

 

P.S. Niestety nie muszę sobie wyobrażać, jak wychodził zjedzony sznurek, bo mój labuś zeżarł kiedyś torbę foliową tzn. taki woreczek z uszami. I ja musiałam mu pomagać go zwrócić :-? . Na środku chodnika :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli wybredność i szlachetne umiarkowanie w jedzeniu nie są związane wcale z posiadaniem rodowodu.

Mam nadzieję, że zamiłowanie do jedzenia różnych pachnących smakołyków można zlikwidować, ucząc psa, żeby nie jadł niczego znalezionego. Podobno można tego nauczyć. Mam nadzieję, ze ta nauka rozciąga się później także na te co bardziej aromatyczne atrakcje.

A co do "wyrastania" to, niestety, nie mam dobrych wieści - moja Sabcia nie wyrosła z tego nigdy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:lol: :lol: :lol: A mój labuś zabawiał się żabą. Rzuciłam się, żeby ratować życie biednemu zwierzęciu, bo brał ją do pyska i puszczał... Jak zobaczył, że się zbliżam w niecnych zamiarach, natychmiast ją połknął w całości. :( Na szczęście ma raczej hrabiowskie usposobienie jeśli chodzi o śmierdzące niespodzianki na spacerach. Z michy wyjada wszystko w dwie minuty (suchą karmę..). Natomiast luzuje mnie maksymalnie, kiedy widzi, że biorę z domu foliowe torebeczki i idziemy sprzątać z podwórka jego kupki. Podchodzi do "miny" i czeka na mnie, ja sprzątam, on juz czeka przy następnej. Także nie muszę wypatrywać niespodzianek w trawie, a mój piesio czuje się strasznie ważny :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli wybredność i szlachetne umiarkowanie w jedzeniu nie są związane wcale z posiadaniem rodowodu.

Mam nadzieję, że zamiłowanie do jedzenia różnych pachnących smakołyków można zlikwidować, ucząc psa, żeby nie jadł niczego znalezionego. Podobno można tego nauczyć. Mam nadzieję, ze ta nauka rozciąga się później także na te co bardziej aromatyczne atrakcje.

A co do "wyrastania" to, niestety, nie mam dobrych wieści - moja Sabcia nie wyrosła z tego nigdy...

 

A ja odnoszę wrażenie, że psy w "smakołykach" :roll: :evil: odnajdują coś, czego im brak w codziennej diecie, bo ... moje psisko nie zjada niczego :o :D i od dwóch lat (odpukać!!!) nie wytarzał się w żadnym świństwie 8), a spacery to odbywamy bez smyczki prawie, więc okazji miałby pod dostatkiem.

Oprócz obowiązkowej porcji suchego z mięskiem gotowanym codzienne! dostaje mięsko surowe, często "podsmrodzone" poza lodówką :p .

Przyznam, że nie mam żadnych "dowodów naukowych", ale w tym upatruję ... sukcesu :wink: :wink: :wink: :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to jest z tymi rodowodami? Bo szczerze mówiąc nawet nie wiem, jak takie coś wygląda i można mi wcisnąć byle jaki papierek z pieczątką, a ja nie poznam, czy to prawdziwy, czy własnej roboty rodowód.

Kiedy pies dostaje taki dokument? Czy kupuje się go z nim, czy tylko z "metryczką" a rodowód wyrabia samodzielnie? Czy szczeniak przechodzi jakis przegląd hodowlany jeszcze u właściciela suczki i wtedy dostaje metryczkę? Czy w takiej metryczce są jakieś informacje typu "nie nadaje się do hodowli"? No bo jeżeli już mam zapłacić za psa rasowego, to niech on będzie naprawdę rasowy. Nieważne, czy coś potem z tym zrobię, czy nie. Po prostu, gdybym chciała psa "rasowego" :wink: bez rodowodu (do czego wszyscy na tym forum zniechęcają), to bym inaczej szukała i inaczej płaciła. gdyby miał jakieś "usterki" eliminujące go z hodowli, to też jest inna "półka cenowa". Po prostu nie chcę później czuć się zrobiona w bambuko, co nie zmienia faktu, że pies raz zadomowiony u nas, pozostanie z nami bez względu na papierki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psa odbierasz z metryczką ,która wygląda jak kawałek tekturki,na odwrocie jest odwieczna reklama czasopisma Pies, z przodu pieczatka zwiąku Kynologicznego, nr ksiegi miotów,nr metryki,rasa,dane rodziców,nazwa szczeniaka i numer tatuażu oraz dane hodowcy.Jest też rubryka "uwagi" w której powinny być wpisane ewentualne wady np.wada zgryzu, umaszczenia,czy wspomniany wcześniej długi włos u owczarków.

Uwaga!W Polsce działa jeszcze Klub Psa Rasowego(niby członek AKC),który nie ma zbyt dobrej opinii,a to dlatego,że w ramach werbowania członków zbiera tez wszelakie psy o nie znaanym pochodzeniu wygladajeace jak rasowe i jakaś komisja stwierdza czy podobny i wydaje rodowody(ciekawe co w nich jest,pewni same NN więc istota rodowodu chyba nieco zachwiane ale co tam).Poza tym do KPR trafiają też psy,które w ZKwP nie mogły zdobyc uprawnień a poniewaz hodowca koniecznie chce mnożyć psy z tzw.rodowodem,wiec udaje się do owego klubu.Oczywiście pewnie są tam też normalni hodowcy ale klub jest nowy,wystaw organizuje niewiele i generalnie warto sie zastanowić bo można trafić na szczeniaka z rodowodem po takich rodzicach z łapanki jak wspomniałąm.

W rasie owczarek niemiecki jest jeszcze wiecej możliwosci bo powstał ,oprócz dwóch klubów owczarków długowłosych (do których nic akurat nie mam) klub zbuntowanych KHRON,wydaje swoje rodowody któymi już zupełnie niewiele można,ani do ZKwp ani za granicę na wystawę.To tytułem ostrzeżenia.

Szczeniaki u hodowcy poddawane są przegladowi miotu,robi to ktos ze zwiazku,najczęsciej kierownik sekcji danej rasy.Wtedy oceniana jest kondycja matki i szczeniat oraz ich zgodnosc z wzorcem.Wszystkie te informacje powinny znaleźć sie w "Protokole kontroli miotu",który dostaje hodowca.Mozesz poprosic hodowcę o pokazani tego dokumentu,nie powinno z tym być problemu jeśli ten nie ma nic do ukrycia.

Rodowód wyrabia nowy włąsciciel a to dlategoz,e jest w nim miejsce na dane właściciela.Aha,chyba,ze kupujesz psa z zagranicy,wtedy od razu dostajesz rodowód.

Kiedyś skany wszystkich dokumentów mozna było obejrzeć były na stronie:

http://www.rodowody.republika.pl ale ostatnio strona mi sie nie otwiera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha, i jeszcze pare słow na temat psów niehodowlanych.Takie rzeczy jak wadliwy zgryz,wada umaszczenia,niezstapione jądro powinny byc opisane w metryce.Powinny -ale nie zawsze sie znajdują,bo czesc hodowców walczy jak lwy,zeby tego nie było, a czasem przeglad jest przprowadzany byle jak, a pewni są i inne powody.

Dlatego nie zaszkodzi dowiedzieć się co nieco o rasie jaką wybierasz np.jakie umaszzcenie jest niedopuszczalne itd i samemu spróbować ocenić szczeniaka niezależnie od zachwytów hodowcy.Koniecznie trzeba zajrzeć w zęby(w wiekszosci ras prawidłowy jest zgryz nożycowy,taki jak u człowieka -siekacze żuchwy stykaja się przednia powierzchnia z tyłami siekaczy szczeki).W przypadku piesków sprawdzic czy oba jadra są w mosznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...