ewak39 11.11.2005 19:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Listopada 2005 JoShi jak tam Zuza? Ja przyznam, ze smutno mi bylo, jak swoje zostawialam u weterynarza, a z drugiej strony przynajmniej bylam spokojna, ze sie wybudza z narkozy pod kontrola i oddadza mi juz koty juz sprawdzone i na pewno w dobrym stanie. Monika B moim sie charakter w ogole nie zmienil. Tyle ze u Kary pojawil sie potem ten fartuszek skorny pod brzuchem, ale faktycznie ona nie ma duzo ruchu, a teraz w ogole jest szacowna starsza dama... ale musze jej przyznac, ze jest swietna lowczynia, zaden pajak jej nie umknie! Uwielbia jeszcze za kulka poganiac... Mam wrazenie, ze u mnie problem kastrowania najbardziej na mnie sie odbil emocjonalnie. Glupio tak, ale czlowiek naprawde ma wrazenie, ze kotom robi krzywde - jakby chodzilo o istote ludzka... Nie zaluje decyzji, aczkolwiek tak jak mowie, dwa dni przed bylo bardzo zalosnie... A potem jak wrocily od weterynarza, jak sie zaczely scigac swoim zwyczajem przez cala dlugosc mieszkania... emocje szybko przeszly i teraz juz tylko sie ciesze, ze sie koty nie meczyly (i nas przy okazji) tyle lat za sprawa hormonow! A jak pomysle o tych niezliczonych miotach niechcianych kociat i tak mi sie serce sciska... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 11.11.2005 19:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Listopada 2005 Zapisuję się do klubu czarownic Też mam czarnego kota. Ma 8 lat i na imię Puniek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ewak39 11.11.2005 20:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Listopada 2005 Zdjecia poprosimy! Yoasia tez! Zreszta klub sie moze nazywac Czarnego Kota, ale tak naprawde to wszystkie mile widziane! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 11.11.2005 20:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Listopada 2005 JoShi jak tam Zuza? Odebralam ja wczoraj od wera na wpol obudzona. Spokojnie sobie pojechala samochodem do domu. W domu jeszcze kolowata zaszyla sie w spowim ulubionym konciku i spala. Dzis rano dostala kaftanik i niestety okazalo sie, ze jest bardzo obrazona. Funia reagowala zupelnie inaczej. Zuza pozwala sie w najlepszym wypadku wziac na rece ale i wtedy groznie pomrukuje, zeby wyrazic niezadowolenie. Przy zakladaniu kaftanika troche mnie podrapala i byla naprawde wsciekla. Az sie boje co bedzie jak trzeba bedzie zalozyc jej kolnierz. Jeszcze dzis nic nie jadla ani nie pila. Mam nadzieje, ze jutro bedzie lepiej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ewak39 11.11.2005 21:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Listopada 2005 Ja tez mam nadzieje, ze wybaczy! W koncu to dla jej kociego dobra, aczkolwiek ten argument ma pewnie gleboko w powazaniu Po co jej kaftan i kolnierz? Czy tak jest po zabiegu? U mnie nie pamietam, zeby nawet jakies opatrunki dlugo mialy... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 11.11.2005 23:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Listopada 2005 Moj Puniekhttp://foto.onet.pl/upload/43/41/_551675_n.jpgZostał wykastrowany w wieku 9 miesięcy. Dzięki temu nie męczył się tak mieszkając w bloku, my się z nim nie męczyliśmy i niedoszłe narzeczone kota sie nie męczyły. kocurek długo zachowywał sie jak młody kot, ktory chetnie się bawi. Jak pojawiła się Hera, nasza suczka, pokazał że mimo wszystko jest kotem z jajami. Wprawdzie w mniemaniu Hery, stoi najniżej w stadzie, ale on ma inne , odmienne zdanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ewak39 12.11.2005 08:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2005 Mojemu Timowi do tej pory sie wydaje, ze jest kotem z jajami! Dwa razy do roku w kocie gody atakuje Kare, gryzac ja w kark. Biedna kocica broni sie przed tymi amorami jak moze... Natomiast u nas pies jest "ostatni w stadzie". To owczarek niemiecki, a Tim wytresowal ja skutecznie. Na przyklad siedzi sobie w drzwiach, a pies lezy grzecznie czekajac, az kot sie ruszy, zeby przejsc. Niechby probowala sie przepchnac, dostaje po pysku... Ale na przyklad wyrzucam psa na dol i zamykam bramke na schodach, gdy karmie koty - bo inaczej oczywiscie pies by im wyzarl zarcie. Kotom wolno wchodzic na drugie pietro do sypialni, gdzie pies nie ma wstepu... Wiec tak naprawde nic dziwnego, ze Timowi sie utrwalilo, ze jest wazniejszy. Kocica jest bardziej ukladna i za to w nocy Belli wyzera zarcie z miski... i jak ja mam ja odchudzic? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
duch07 12.11.2005 10:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2005 z kocurkiem nas jest trochę inaczej. Zawiozłam na 18stą, zabieg trwał okolo pół godziny. Kotka do koszyka i do domu. W domu troche pilnowaliśmy, i musielismy posprzatac jak zwymiotował wszystko co wczesniej zjadł. Rano juz bylo prawie OK. Nie powinno sie ani przed zabiegiem ani bezpośrednio po dawać futrzakowi żarełko.Sama piszesz że zwymiotował."Głupi jaś" działa otumaniającona wszystko,możesie zdarzyć że sie kociak udusi. http://mm443.photosite.com/~photos/tn/948_348.ts1094899664000.jpg Mój Buła zaraz po zabiegu położył sie w nasze łóżko i narobił niezłego bigosu .Popuszczał,popuszczał aż przez materac przesiąkło.Oj,był duży kłopot. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 12.11.2005 12:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2005 cudniasty ten szary kotek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 12.11.2005 12:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2005 Duchu, wiem. Ale u mnie to sie odbywa troche inaczej. Pędzę z pracy, biorę kociaka /jak nie zostawie mu żarcia na cały dzień, to psu wyje / i jadę. Nie wiem, kiedy jadł i ile jadł. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 12.11.2005 12:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2005 Mojemu Timowi do tej pory sie wydaje, ze jest kotem z jajami! Dwa razy do roku w kocie gody atakuje Kare, gryzac ja w kark. Biedna kocica broni sie przed tymi amorami jak moze... Natomiast u nas pies jest "ostatni w stadzie". To owczarek niemiecki, a Tim wytresowal ja skutecznie. Na przyklad siedzi sobie w drzwiach, a pies lezy grzecznie czekajac, az kot sie ruszy, zeby przejsc. Niechby probowala sie przepchnac, dostaje po pysku... Ale na przyklad wyrzucam psa na dol i zamykam bramke na schodach, gdy karmie koty - bo inaczej oczywiscie pies by im wyzarl zarcie. Kotom wolno wchodzic na drugie pietro do sypialni, gdzie pies nie ma wstepu... Wiec tak naprawde nic dziwnego, ze Timowi sie utrwalilo, ze jest wazniejszy. Kocica jest bardziej ukladna i za to w nocy Belli wyzera zarcie z miski... i jak ja mam ja odchudzic? Nasza Hera to też owczarek niemiecki, ale nic sobie z tego nie robiła gdy swego czasu regularnie jako szczeniak dostawała po pysku i to całą serią- lewy sierpowy, prawy sierpowy. Kota nazywaliśmy przez jakis czas Tygrys Michalczewski. Hera lubi dominować więc tę walkę o przywdztwo wygrała jednak z kotam. Teraz kotu nie wolno jeść pierwszemu, wskakiwac na stoł i drapać mebli. Ale jak pies zbyt mocno stara się go wychowywać lub zbyt namietnie czyści kota językiem to dostaje jeszcze po pysku. W końcu starszy jest, nie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anSi 12.11.2005 12:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2005 Moj Puniek http://foto.onet.pl/upload/43/41/_551675_n.jpg .... O jaki śliczny Puniek, mój Dandys został wykastrowany w 7. miesiącu życia, niestety, nadal zachowuje się jak koci macho, napadając na Tiyę przynajmniej dwa razy dziennie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
duch07 12.11.2005 19:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2005 Duchu, wiem. Ale u mnie to sie odbywa troche inaczej. Pędzę z pracy, biorę kociaka /jak nie zostawie mu żarcia na cały dzień, to psu wyje / i jadę. Nie wiem, kiedy jadł i ile jadł. Pisałem to dlatego,bo zauwazyłem u mojego jednego siersciucha że po "jasiu" nie potrafił nawet wody normalnie przełknąć.Jeden dzień bez żarełka dla zwierzaków i nie tylko,to nic strasznego http://mm443.photosite.com/~photos/tn/936_348.ts1094737998000.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Monika B 12.11.2005 22:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2005 JoShi jak tam Zuza? Ja przyznam, ze smutno mi bylo, jak swoje zostawialam u weterynarza, a z drugiej strony przynajmniej bylam spokojna, ze sie wybudza z narkozy pod kontrola i oddadza mi juz koty juz sprawdzone i na pewno w dobrym stanie. Monika B moim sie charakter w ogole nie zmienil. Tyle ze u Kary pojawil sie potem ten fartuszek skorny pod brzuchem, ale faktycznie ona nie ma duzo ruchu, a teraz w ogole jest szacowna starsza dama... ale musze jej przyznac, ze jest swietna lowczynia, zaden pajak jej nie umknie! Uwielbia jeszcze za kulka poganiac... Mam wrazenie, ze u mnie problem kastrowania najbardziej na mnie sie odbil emocjonalnie. Glupio tak, ale czlowiek naprawde ma wrazenie, ze kotom robi krzywde - jakby chodzilo o istote ludzka... Nie zaluje decyzji, aczkolwiek tak jak mowie, dwa dni przed bylo bardzo zalosnie... A potem jak wrocily od weterynarza, jak sie zaczely scigac swoim zwyczajem przez cala dlugosc mieszkania... emocje szybko przeszly i teraz juz tylko sie ciesze, ze sie koty nie meczyly (i nas przy okazji) tyle lat za sprawa hormonow! A jak pomysle o tych niezliczonych miotach niechcianych kociat i tak mi sie serce sciska... Dzięki Tobie i wszystkim, chyba się zdecyduję!!! Wstyd przyznać, ale czułam się jak hetera lub cóś jescze gorsze - taka kastrownica! No i jescze postraszyli mnie, jak to źle jest po samym zabiegu. Ale widzę, że wszyscy żyją i ich czarnuchy również. Teraz muszę przekonać męża. A apropos męża, opowiem jak Łapa do nas trafiła. Otóż marudziłam z rok, że chcę kota. Mój chłop na to, że kota to ja chyba mam! No i pewnego dnia sam PRZYNIÓSŁ kota!!! Dobrze, że nie widzieliście mojej miny. Trzeba uważać, bo marzenia się spełniają Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 13.11.2005 13:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2005 Ja tez mam nadzieje, ze wybaczy! W koncu to dla jej kociego dobra, aczkolwiek ten argument ma pewnie gleboko w powazaniu Po co jej kaftan i kolnierz? Czy tak jest po zabiegu? U mnie nie pamietam, zeby nawet jakies opatrunki dlugo mialy... U nas opatrunek jest w postaci takiego srebrnego mazidla na calej ogolonej czesci brzucha. Trzeba zalozyc kotu kaftanik albo kolnierz, zeby nie mogl tego opatrunku zlizac i zeby nie rozpuscil za wczesnie szwow. Niestety stalo sie nieszczescie. Wczoraj Zuza wymknela sie przez uchylone drzwi na dwor i nie wrocila jeszcze. Strasznie sie o nia martwie. Na dworze jest mokro a ona ma jeszcze ten kafranik na sobie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ewak39 14.11.2005 08:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2005 JoShi znalazla sie Zuza? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 14.11.2005 11:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2005 JoShi znalazla sie Zuza? Znalazla sie. Przyszla wczoraj wieczorem. Nie wiem gdzie byla i co robila. Prawie uwolnila sie z kaftanika. Na szczescie nie wylizywala brzucha, wiec zdjelam jej ten kaftanik. Poniewaz sie nie wylizuje to juz go nie dostanie i kolnierza tez nie. Teraz jej pilnujemy jak oka w glowie. Ale co sie strachu najadlam to tylko ja wiem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ewak39 14.11.2005 11:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2005 Dobrze, ze jest! Wiem, co to za ulga. Mi tez kiedys zwial chory kot. Przez kilka dni chowal sie w piwnicy naszego bloku a ja lazilam wszedzie, szukajac biedaka... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Monika B 14.11.2005 13:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2005 Ale mnie straszycie!!! Moja grzecznie wraca! Mam nadzięję, że Was nie słucha! Dziewczyny! Piszcecie na wnętrzach. Powiedzcie mi dlaczego nie mam tam uprawnień do pisania postów? Czy zostałam częściowo zabanowana? I dlaczego? Może ktoś mnie poinformuję? Strasznie podoba mi się nowy wątek Zelejki i sama chciałam zapytać o radę wszystkich (nowy wątek)... ii NIE MOGĘ - ponoć mogą tylko moderatorzy. O co chodzi? Może zostałam podejrzana o spisek na Mimi? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ewak39 14.11.2005 14:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2005 Monika B wnetrza sa chwilowo zawieszone - mozna czytac, ale nie pisac. Problem nie jest Twoj! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.