Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czego się bać po pzreprowadzce?


RHM

Recommended Posts

Oczekuję słów otuchy lub nie, w każdym razie opinii w następującej kwestii: kończymy budowę domu na wsi, niedaleko lasu, w miejscu, gdzie nie ma jeszcze sąsiadów (na dwóch kolejnych działkach z jeden i z drugiej strony) i coraz częściej słyszę niepokojące pytanie znajomych i rodziny: nie będziesz się bała? Mamy malutkie dziecko i jeden samochód, zamieszkamy w odległości 20 km od miasta. Zdarza się, że mąż wyjeżdża na 1-2 dni. Przez te obawy innych, coraz częściej myślę ze strachem o przeprowadzce, ale nie chcę się dać strachowi. Opowiedzcie o swoich obawach, doświadczeniach na ten temat. Czekam z niecierpliwością zwłaszcza od kobiet. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze nie mieszkam, ale to już nie długo, więc własne doświadczenia będę mogła opisać (i pewnie to zrobię) niebawem, ale pytałam o wrażenia sąsiadkę, która z rodziną zamieszkała jako pierwsza, kiedy na wielkim polu nie było ani jednego domu. Teraz są cztery, porozrzucane w okolicy, w tym nasz. Przenieśli się ze sporego miasta, z bloku na ruchliwym osiedlu. Powiedziała, że na tej głuchej wsi, gdzie pusto dookoła czuje sie o wiele bezpieczniej niż w bloku, gdzie każdy może wejść pod same drzwi. Druga sąsiadka z domu letniskowego, ale bywająca tam większość roku, wręcz chodzi na spacery późną nocą, bo mówi, że jest tak cudownie, cicho, spokojnie i bezpiecznie! A nie jak w dużym mieście, gdzie nocny, samotny spacer grozi utratą zdrowia, albo i życia :-? Po pierwsze w takim miejscu zawsze widać jak ktoś obcy się pojawi, możesz sobie zamontować światło na czujkę ruchu, kiedy ktoś się tylko zbliża do bramy. Na pewno dobrze też jest mieć porządny alarm i monitoring, żeby spać spokojniej. Jak przejrzysz sobie posty o podobnym temacie, to zauważysz, że boją się ludzie, a szczególnie my, kobiety jeszcze przed przeprowadzką. A potem na ogół już jest dobrze, są szczęśliwe i nie chciałyby wracać do bloku. Poza tym, jak rozumiem, gdzieś kawałek dalej są inne domy? Nie martw się, będzie dobrze, przyzwyczaisz się :D

Ja się tu rozpisałam, choć przeprowadzam się za miesiąc a tu zaraz Ci coś napiszą te, na które czekasz, czyli już mieszkające. Mam nadzieję, że Cię uspokoją :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja rada: w zasadzie niczego. Nie ma miejsca, w których można by wyeliminować wszystkie niebezpieczeństwa, ale wieś wydaje mi się bezpieczniejsza. Co prawda z Twojego postu nie wynika, w jakiej odległości masz najbliższych sąsiadów, skoro sąsiednie działki są niezamieszkane, ale generalnie na wsi "wiedzą sąsiedzi gdzie kto siedzi". Nie jest się anonimowym, nawet jeżeli nie utrzymujesz z sąsiadami kontaktów. Sama spotkałam się z informacjami od sąsiadów, że widzieli jakiś samochód czy że ktoś mnie szukał. Jeżeli masz duże obawy przed byciem samą to polecam: dużego psa ( głośnego i widocznego), alarm, a jeżeli nie masz środków - nawet samą nalepkę sugerującą, że dom jest objęty monitoringiem. To powinno pomóc. Pozdrawiam i życzę bezpiecznego mieszkania.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja zona stwierdziła że istnieje większe prawdopodobieństwo wpadnięcia pod samochód w mieście niż cokolwiek na wsi, a spokój, cisza, przestrzeń i powietrze - tego w mieście nie ma.

Najbardziej boi się szukania w domu niektórych żeczy które będą pochowane w nowych miejscach. :D

 

 

Leszek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wsi lub w innych małych społecznościach ludzie bardziej siebie obserwują. Jak będziesz regularnie robić zakupy w miejscowym sklepie i raz nie przyjedziesz to będą już o tym wiedzieli. Będziesz mniej anonimowa. Oczywiście zależy to od ludzi, ale często w tłoku człowiek jest bardziej samotny.

Czego się bać... to zależy. Napaść i okraść mogą Cię wszędzie. Zalety takiego mieszkania to większy spokój i bezpieczeństwo dla dzieci. Wada - masz trochę daleko przy jednym samochodzie. Ważne jest więc by utrzymywać samochód w dobrym stanie technicznym, szczególnie zimą, by się nie okazało, że mąż będzie za 2 dni a Ty zostajesz bez chleba i czegoś tam jeszcze. Naucz się kupować z pewnym wyprzedzeniem. Warto mieć coś na czarną godzinę. My mimo bliskości mista i sklepu zawsze staramy się mieć zamrożony chleb i jakąś konserwę. Do tego produkty niepsujące w pewnym (rozsądnym) nadmiarze. Czyli jak to wygląda - ziemniaki (jak kończą się swoje) w ilości na kilka dni, podobnie z makaronem itp. Do tego kilka słoików z puplecikami itp. Jeśli będziesz tak przygotowana, to zimą jak nawet Ciebie zasypie i będziesz sama poradzisz sobie. Pomijam sprawy ogrzewania, ale jeśli masz gaz lub olej warto mieć coś jeszcze z zapasem opału (np. kominej i drewna do niego na conajmniej kilka dni). Co prawda zim takich jak kiedyś już nie ma, ale po co się martwić jak przyjdzie taka śnieżna kilkodniówka. Pamiętaj że na wsi i innych odludnych miejscach drogi są często nieodśnieżane.

Jeszce w sprawie złodzieji - pomyśl o jakimś psie. Co prawda jak będą Chcieli Was okraść to i tak to zrobią, ale ... zawsze przyjemniej. Warto też pozyskać jakiś sąsiadów. W biedzie mogą przybyć szybciej niż policja lub pogotowie. I pamiętaj na odludziach ludzie żyli od zawsze i byli dzięki temu bardziej zaradni niż Ci z wielkich miast.

 

Co do samej przeprowadzki. Pakuj wszystko z głową, dobrze zabezpieczaj. Ważne dokumenty przenoś sama. Wszystkie kartoby bezwzględnie opisuj. Moja żona zrobiła to wzorowo, a i tak niekiedy trzeba było się naszukać. Na szczęście szybko mi pomagała odnaleźć różne poszukiwane przedmioty. Przygotuj sobie karton niezbędnik. Zapakuj tam to co będzie niezbędne w pierwszych godzinach-dniach po przeprowadzce. Pamiętak o ręcznikach, bieliźnie i innych podobnych. Dzięki temu nie bedziesz rozpruwać kartonu z ręcznikami by umyć się wieczorem po przeprowadzce - otwierasz tylko karton gdzie masz wszystko.

Po przewiezieniu rozmieszczaj wszystko z głową by później nie przewalać nieustannie stosów pudeł. "Sprzedaj" dziecko na czas przeprowadzki (jeśli masz taką możliwość - jeden problem mniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno. Piszesz, że masz malutkie dziecko, a mąż wyjeżdża czasami na dzień lub dwa i macie jeden samochód. Oby nigdy Cię to nie spotkało, ale zdarza się ( zwłaszcza przy malutkim dziecku - wiem coś o tym), że potrzebna jest pilnie porada lekarska. Z reguły sprawa jest zbyt błaha, aby wzywać pogotowie, ale konsultacja lekarska potrzebna jest od zaraz. No i leki. Musisz więc być jakoś przygotowana na taką ewentulaność pod nieobecność męża z samochodem. Może zaprzyjaźniony lekarz, który się pofatyguje, może sąsiad z samochodem, który posłuży pomocą w razie konieczności, może ktoś z rodziny lub przyjaciół. Nie wiem, jakie masz połączenia komunikacją publiczną, ale jeżeli niezbyt dobre, to w przyszłości ( jak dziecko będzie starsze - szkolne) chyba przydałby się drugi ( choćby jak najtańszy byleby jeżdżący ) samochód. Pozdrawiam życząc szybkiej przeprowadzki. :p
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od maja mieszkam w podobnym układzie - tzn. co prawda mam sąsiada (jednego) ale nasze domy są oddalone od pozostałych o jakieś 100 m. Stoją na szczerym polu, co przy wszystkich niedogodnościach ma tę zaletę, że jesteśmy widoczni jak na widelcu, a dalsi sąsiedzi zwykle są w domu lub kręcą się po podwórku. Tez mam małe (prawie 3 lata) dziecko , jeden samochód i męża, któremu zdarza sie wyjeżdżać tym samochodem na kilka dni, a najbliższy lekarz i przedszkole - 5 km od nas. My namierzylismy bardzo sympatycznych dalszych sąsiadów - też z małymi dziećmi - czasem oni podrzucają dzieci nam, czasem my im Krzyśka, czasem sąsiadka pomaga mi podrzucić Krzyśka do przedszkola. Dzięki Forum zaprzyjaźniłam się też z Pontypendy, która buduje się jakieś 300 m od nas, a nasze dzieci chodzą razem do przedszkola.

Czuję się bezpiecznie, choć niestety coraz poważniej zaczynamy myśleć o drugim samochodzie.

Bardzo pożyteczny jest szczekliwy pies, który działa jak radar (my nie mamy, ale mają sąsiedzi - tak że wiem, kiedy ktoś się kręci).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak tak - dwa pojazdy wydają się niezastąpione. U nas tym drugim jest maluszek i przyznam, że spisuje się świetnie w swojej roli. Prawda jest taka, że ja jako niewożący dzieci jeżdzę tym maluszkiem, ale i na głowę nie pada i zakupy zabrać łatwo i co najważniejsze - żadne z nas nie czeka ać autko wróci... Małe ciasne ale... :D kiedyś się zmieni :wink: tylko się zastanawiam jak my dwa większe zmieścimy w garażu :roll: .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bać się niczego. Przeprowadzić się ze świadomością że idę na swoje i nic mi się nie stanie. Inne sprawy jak wizyty lekarskie itp. to sprawa odpowiedniej logistyki. Przecież nie wyprowadzasz się na koniec świata. Telefony są dostępne wszędzie. A i lekarze też mają samochody i wystarczy tylko zadzwonić .

Jeszcze raz powtarzam najważniejsze abyś Ty przeprowadziła się ze świadomością, że idziesz do własnego domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...