Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kocurek czy kotka


mysia

Recommended Posts

witam wszystkich wielbicieli kotów, psów i innych stworzeń :D

 

zastanawiamy się nad przygarnięciem kotka (tzn. nie ma się co zastanawiać bo to było zawsze nasze marzenie, a teraz nareszcie warunki będą na to pozwalały), problem w tym że nie wiemy czy wybrać kotkę czy kocurka.

 

podobno kotki łagodniejsze i sympatyczniejsze, z drugiej strony z kocurkiem mniej problemów - kastracja znacznie łatwiejsza niż sterylizacja.

 

każda wypowiedź będzie mile widziana...

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam wole kotki. Juz mi sie zdazalo, ze wychodzace kocurki jakos tak nie wracaly do domu calymi tygodniami. Raz nawet okazalo sie, ze sie jeden przeprowadzil na stale i wrocic nie chcial. Jak kocurki maja byc wychodzace to kastracja podobno nie jest wskazana i wtedy pojawiaja sie klopoty.

Ja osobiscie wole kotki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak kocurki maja byc wychodzace to kastracja podobno nie jest wskazana i wtedy pojawiaja sie klopoty.
Jak kocurki mają być wychodzące to jak najbardziej należy kastrować, żeby nie "produkował" całej masy być może bezdomnych kociąt, które potem umierają z głodu.

 

Owszem, sterylizacja kotki to poważniejsza operacja niż kastracja kota, ale myślę, że każdy weterynarz da sobie radę :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak kocurki mają być wychodzące to jak najbardziej należy kastrować, żeby nie "produkował" całej masy być może bezdomnych kociąt, które potem umierają z głodu.

Cos w tym jest, ale tak sie sklada ze:

1. Niewysterylizowane kotki beda rodzic mlode nawet jak w ich otoczeniu wykastrujemy 99% kocurow.

 

2. Kurcze nie mozna kastrowac wszystkiego jak leci, bo jak tak dalej pojdzie to zostana nam tylko elektroniczne pets.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co wiem (nie z doświadczenia, bo mam kotkę), wykastrowany kocur bardziej trzyma się swojego ogrodu i nie szlaja się tak, jak niewykastrowany. Nie walczy o kotki, więc nie trzeba go reanimować kilka razy w roku, przyszywać oderwanego ucha itp. I, co też ważne, nie znaczy terytorium moczem, a przecież mocz kocura ma ekstraordynaryjny aromat!

Moja kocia właśnie przedwczoraj została wysteryllizowana. Przedwczoraj była oszołomiona po narkozie i środku przeciwbólowym. Wczoraj trochę odżyła, zaczęła jeść i wylizywac się. Coby szwów nie wygryzła, ma na sobie gustowny kabacik w twarzowym zielonym kolorze. Dzisiaj rano się zapomniała i zeskoczyła z fotela (musiała sama nań wejść), pewnie ją zabolało, bo zrobiła z 10 kroków na samych przednich łapkach z tylnymi w górze. Była u kontroli, wszystko jest ok.

Miałam wprawdzie trochę wyrzutów sumienia, że dla naszej wygody musi cierpieć, ale przecież, gdyby tak miała rodzić dwa razy w roku, to też by cierpiała. I co byśmy z kociakami robili?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie klopoty? Z Tolkiem narazie nie ma :( Ale zasmuciłas mnie :(

Zaslyszalam, choc nie przedstawiam tego jako pewnik, ze wykastrowany kocur ma ciezkie zycie jak spotyka niewykastrowane kocury. Wiesz, terytorializm, zapachy hormony i takie tam... Jednym slowem beda go tlukly...

Chyba niekoniecznie ma to znaczenie. Nasz Inspektor, kastrat wychodzący, ma kolegę "Czarnego", niewykastrowanego, który przychodzi czasami na jedzonko. Zgadnijcie, kto jest boss w tym duecie :D .

Poza tym, jak Inspektor, był młodszy i w czasie budowy jeździł z nami do mieszkania, to w bliskiej okolicy latało co najmniej pięć kocurów. Jak przeprowadziliśmy się na stałe, kocury zniknęły, został tylko "Czarny", może dlatego, że mało konflktowy, to nowy gospodarz go zaakceptował.

Rewir Inspektora jest w promieniu ok. 200 - 300 m od domu i tu nie spotkałam żadnego obcego kota, tylko "Czarny" i kotka sąsiadów, wysterylizowana, się uchowały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2. Kurcze nie mozna kastrowac wszystkiego jak leci, bo jak tak dalej pojdzie to zostana nam tylko elektroniczne pets.

Nie do końca masz rację - zostaną te zwierzaki, które ktoś będzie chciał mieć. Urodzą się wtedy, kiedy ich właściciel będzie wiedział, że ktoś weźmie małe z chęcią i nie będzie musiał wpychać wszystkim znajomym znajomych kolejnych niechcianych kociaków.

To nam jednak raczej nie grozi, bo mnóstwo ludzi bez wyobraźni rozmnaża lub pozwala się rozmnażać swoim domowym zwierzakom z myślą "jakoś to będzie". Co jest dalej, nie muszę pisać, bo każdy to wie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam trzy koty :) Piecioletniego kastrowanego kocurka, super lagodny, czysty, jest kotkiem wychodzacym. Mamy tez 5 miesieczna kocice, ktora za 6 tygodni bedzie miala sterylizacje, tez jest przemila. Ostatnie malenstwo to 8 tygodniowy pol-persik, super malenstwo, ten tez bedzie kastrowany. Jesli chodzi o osobowosc kotow, to nie widze roznicy pomiedzy samcami a samiczkami, wszystkie sa kochane :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wolę kotki (nie wiem, dlaczego), ale znam przykłady 3 kotek - schizofreniczek:

1. Moja Gryzelda (św. pamięci).

Przepiękna czarna kocica o wyjątkowo paskudnym charakterze. Szczególnie nienawidziła mojego ojca i polowała na niego bez przerwy. Siadywała na półce koło telefonu, była tam prawie niewidoczna, bo ona czarna a w przedpokoju ciemnawo. Kiedy dzwonił telefon, najczęściej odbierał właśnie ojciec. Sięgał po słuchawkę, a Gryzia wyciągała łapkę i orała mu dłoń, jak tylko mogła głęboko i długo. Poza tym goniła go po domu i gryzła po nogach. Mnie i mojego brata tolerowała, kiedy nie próbowaliśmy jej dotykać. Trzeba było prosić ją o pozwolenie - czasami dawała się pogłaskać, a czasami syczała wściekle (niewdzięcznica - to ja ją przyniosłam do domu). Jedynie moją mamę raczyła lubić i pozwalała się głaskać.

2. Kocica mojej mamy - Balbinka. Właściwie jak wyżej, tyle, że toleruje juz tylko mamę i nie poluje na ojca przy telefonie. Musimy podczas odwiedzin uważać na dzieci, bo drapie bez ostrzeżenia. Starsze już wiedzą i boją się jej, na najmłodszą uważamy. Do tego ciągłe ruje, wylizywanie sie do łysa i walki z pozostałymi kotami mamy.

3. Kocica mojej koleżanki, która, choć miła i łagodna, panicznie bała się nieznajomych i, kiedy ktoś wchodził do domu znikała na długo za szafą.

A moja osobista kocia jest miła i kochana, ma cierpliwość do dzieci i, co najwyżej, ucieka od nich, kiedy ma dosyć pieszczot.

No ale tym dwóm pierwszym egzemplarzom zaczynało bić, dopiero kiedy dojrzały, zaliczyły pierwsze rujki i nie spotkały kocura. Może dla tego im tak odbijało? Staropanieństwo nie służy kotkom. Mam nadzeiję, ze moja po sterylizadji nie zmieni charakteru.

I dla równowagi o kocurach:

Znane mi niekastrowane kocury znikają z domu w okresie atrakcyjności okolicznych kotek i wracaja w stanie wymagającym pilnej wizyty u weterynarza. Kot cioci miał urwane ucho, wydłubane oko i przetrącony kark (chodził z dziwnie przekrzywionym łebkiem) aż w końcu po którymś razie nie wrócił.

Wychodzące kastraty trzymają sie domu i wracają do niego. Za to te trzymane w domu mają tendencje do tycia. Znam takiego, który tak utył, że zachorował na cukrzycę i teraz dostaje zastrzyki z insuliny. Te u mojej mamy nie sa grube, ale maja wiszące pod brzuchem falbanki ze skóry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agduś

Bardzo słuszne spostrzezenia :D .

Ja mam w domu trzy kocury i jedna kotke.I właśnie ta kotka daje najbardziej popalić i kocurom i nam domownikom ( o gościach nie wsponimam ).Ma swoje obiekty które wręcz potrzebuje,ma takie co toleruje no i takie co nietoleruje.Jest za to wszedzie,we wszystkim uczestniczy,wita wszystkich albo pazurami albo mizianiem sie.

Ona jedna jest jeszcze niewysterylizowana.Kocury,niestety juz wykastrowane.

Z tego powodu jest czasami niezły ubaw.Ona ma ruje a oni na to... :o .Totalne olewanie :D

 

 

http://mm443.photosite.com/~photos/tn/2002_348.ts1124891304000.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2. Kurcze nie mozna kastrowac wszystkiego jak leci, bo jak tak dalej pojdzie to zostana nam tylko elektroniczne pets.

Oj, w schroniskach jest tyle "nieszczęść" na czterech łapkach, że "tylko elektroniczne pets" na razie nam nie grożą.

Mam kotkę i kocurka, obydwoje po zabiegach. Kot jest wychodzący i tak jak już ktoś napisał, nigdy nie musiałam opatrywać żadnych ran.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wasze odpowiedzi dały mi sporo do myślenia, ale teraz to myślę że zrobię tak - wybiorę tego w którym zakocham się od pierwszego wejrzenia, a potem dopiero sprawdzę czy to kotek czy kotka :D :D :D i tak będzie najukochańszy, nawet jeśli okaże się szalony :) - bo będzie NASZ :D

I to jest jedynie słuszna metoda! Choćbyś nie wiem jak wybierała i tak nie poznacie, jaki charakterek będzie miało to słodkie maleństwo z zadartym do góry ogonkiem.

A czy jesteś pewna, że to Ty wybierzesz kotka? Bo z moich obserwacji wynika, że w większości wypadków to koty wybierają sobie ludzi.

Przyznaj się tylko, skąd jesteś, a zostaniesz zasypana informacjami o przecudownych kociętach do wzięcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wasze odpowiedzi dały mi sporo do myślenia, ale teraz to myślę że zrobię tak - wybiorę tego w którym zakocham się od pierwszego wejrzenia, a potem dopiero sprawdzę czy to kotek czy kotka :D :D :D i tak będzie najukochańszy, nawet jeśli okaże się szalony :) - bo będzie NASZ :D

 

Też uwazam takie podejscie za słuszne :D

No to do dzieła... :D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...