marekcmarecki 24.11.2005 13:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2005 Chciałbym przestrzec wszystkich tych, którzy chcieliby nabyć współwłasność. Żeby nie popełniali tego błędu, który ja popełniłem . Posłuchajcie naszej historii. Kilka lat wstecz postanowiłem wyprowadzić się wraz z rodziną z mieszkania w bloku (37m2). Namówiłem żonę i zaczęliśmy rozglądać się za jakimś domem. Optymalnym dla nas rozwiązaniem było jakieś małe gospodarstwo rolne. Byłby budynek mieszkalny i jakieś pomieszczenia gospodarcze, na których przede wszystkim mi bardzo zależało. Byliśmy jednak świeżo po ślubie i mocno ograniczeni finansowo (zjawisko zresztą bardzo typowe). Po pewnym czasie zaproponowano nam kupno połowy gospodarstwa. Żona była przeciwna. Wspólnota, poza tym szkoła daleko, budynki zapuszczone (całe gospodarstwo pozostawało niezamieszkane przez ostatnich kilkanaście lat), a i sama miejscowość też się jej nie podobała. Ale ja byłem zachwycony. Miałem już dosyć poszukiwań. Dla mnie było wszystko O.K. Miejscowość jak każda inna, dzieci można podwozić, a budynki się wyremontuje (przecież nie kupowaliśmy nowego), no i cena wydawała mi się dosyć atrakcyjna{ANIELE STRÓŻU MÓJ!!! GDZIE WTEDY BYŁEŚ!!!}.Sprzedający wskazał nam, które budynki i pomieszczeni zajmowała jego rodzina do momentu sprzedaży i nie ukrywał, że jednym z powodów sprzedaży jest brak porozumienia ze „wspólnikiem”, czyli współwłaścicielem. Zaznaczył jednak, że w krótkim czasie będziemy mogli nabyć pozostałą część, bo drugi współwłaściciel nie dość, że tu nie mieszka, to jeszcze nie jest zainteresowany remontem. Żona dała mi się w końcu przekonać i tak staliśmy się współwłaścicielami. Od razu zabrałem się z zapałem do roboty. Nawet „wspólnik” nie wydawał mi się tak straszny jak go nasi poprzednicy opisywali. Mijały lata. Połowa (prawie, bo nasz wspólnik zajmuje przynajmniej 70m2 budynków więcej, ale niech mu tam, nie chciałem się kłócić) którą zaczęliśmy użytkować zaczęła się powoli zmieniać (prawie wszystkie prace wykonałem sam, poza tym musiałem dojeżdżać z miasta i w międzyczasie jeszcze pracować żeby utrzymać rodzinę). W sumie przeprowadziłem gruntowny remont połowy domu (nie mała w tym zasługa „Muratora”). Kupiłem trochę ziemi. Jestem rolnikiem! Centralne grzeje. Niebawem zamierzam się wprowadzić, a w przyszłym roku „zaatakować” dachy na budynkach gospodarczych, bo ciekną na potęgę. Problem polega na tym, że równolegle do zmian zachodzących na naszej połowie, zaczęliśmy obserwować zmiany zachodzące w naszym wspólniku . Z miesiąca na miesiąc nasze stosunki stawały się coraz chłodniejsze. W końcu oświadczył, że wprawdzie jakimkolwiek remontem nie jest zainteresowany, bo i tak mieszkają gdzie indziej, ale sprzedać swoich udziałów też nie zamierzają. Kilkakrotnie prosiłem go o przeprowadzenie chociaż częściowego remontu rynien na jego części (bo zacieka też i na „naszą” stronę).Nawet oferowałem swoją pomoc! Ale już mi się znudziło poruszanie tego tematu i dałem sobie spokój. Ale największym moim problemem jest droga dojazdowa do naszego gospodarstwa. Jest to droga gruntowa, nieutwardzona. Zimą i w czasie wiosennych roztopów, żeby wjechać samochodem osobowym potrzebne są trzy osoby (dwie do pchania ), albo łańcuchy. Kiedyś na dostawę wełny mineralnej czekałem 2 tygodnie, bo mróz był za mały i ciężarowy by się zakopał po osie (to nie żart, już to przerabialiśmy ). O jakichś wspólnych działaniach nie ma mowy chociaż poruszam ten temat przy każdej okazji, ale jakoś bez echa . W końcu zacząłem naprawiać drogę sam we własnym zakresie tzn. nawiozłem kilkanaście taczek stłuczki ceramicznej (dachówki) żeby zasypać chociaż te największe dziury. Kilkanaście dni później dostałem telefon, że mam usunąć kamienie z drogi . Proponowałem zniesienie współwłasności, ale nie chcą o tym słyszeć . W Sądzie Rejonowym powiedziano mi, że mogę znieść współwłasność, ale na mój koszt (na to pewnie liczy wspólnik). Z drugiej strony znosząc współwłasność pozbawię się prawa pierwokupu (mam na myśli "prowadzenie gospodarstwa na gruncie wspólnym” o taki wpis do Księgi Wieczystej zamierzałem wystąpić).Chciałbym nadmienić, że stan prawny nieruchomości przedstawia się następująco: Właścicielem działki jestem ja w 50%, a w 50% Skarb Państwa. Właścicielem zabudowań jestem ja w 50%, a w 50% babka „wspólnika” która …już od 15 lat nie żyje! Horror. Co mogę zrobić? Poradźcie czy mogę nakłonić współwłaściciela przynajmniej do remontu tej drogi ( o bramie wjazdowej nie wspomnę) z której przecież on też często korzysta. Podobno są przepisy, które nakazują współwłaścicielom partycypowanie w kosztach, ale co zrobić jak ci współwłaściciele nie chcą twierdząc, że „nie mają na to funduszy”. Jakie popełniłem błędy poza tym, że to kupiłem? Może ktoś już przeżył podobną historię? Będę wdzięczny za każdą wiadomośc. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maciek.tor 24.11.2005 13:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2005 Swoim postem Ameryki nie odkryłeś.Współczuję. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mww 24.11.2005 14:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2005 1. Nie widać tych procentów udziałów w Twoim poście. 2. Nie rozumiem jak babka może być właścicielem zabudowań, a nie być właścicielem gruntu.3. Jeżeli nadal, pomimo zgonu, babka jest właścicielem, to znaczy, że nie zostało przeprowadzone postępowanie spadkowe. Jeżeli tak jest to stan prawny tej babcinej części nie jest uregulowany i ja nie widzę podstaw do tego, żeby ten Twój "sąsiad-niby-współwłaściciel" miał jakiekolwiek podstawy do tego żeby rościć sobie właścicielskie prawa do momentu, aż prawomocnym wyrokiem sprawa spadkowa się zakończy. Ewentualnie może powołać kuratora spadku nie objętego, jak się obawia, że zaprzepaścisz jego ojcowiznę.4. Stan prawny jest trochę zagmatwany. Jeżeli jest tak jak piszesz to uważam, że sądownie możesz doprowadzić do tego, że w końcu staniesz się jedynym właścicielem, dróg jest kilka, ale wszystkie długie i niestety nie za darmo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 24.11.2005 19:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2005 Nie jest równiez prawdą, że sądowe postępowanie działowe będzie na Twój koszt. Owszem - Ty musisz uiscić wpis, ale w postanowieniu kończącym postępowanie sąd rozdzieli między was zarówno koszt wpisu, jak i ew. biegłych - zwykle proporcjonalnie do posiadanych udziałów. Chyba, że działania którejś ze stron będą ewidentnie bezzasane. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 25.11.2005 17:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2005 1. Nie widać tych procentów udziałów w Twoim poście. 2. Nie rozumiem jak babka może być właścicielem zabudowań, a nie być właścicielem gruntu. 3. Jeżeli nadal, pomimo zgonu, babka jest właścicielem, to znaczy, że nie zostało przeprowadzone postępowanie spadkowe. Jeżeli tak jest to stan prawny tej babcinej części nie jest uregulowany i ja nie widzę podstaw do tego, żeby ten Twój "sąsiad-niby-współwłaściciel" miał jakiekolwiek podstawy do tego żeby rościć sobie właścicielskie prawa do momentu, aż prawomocnym wyrokiem sprawa spadkowa się zakończy. Ewentualnie może powołać kuratora spadku nie objętego, jak się obawia, że zaprzepaścisz jego ojcowiznę. 4. Stan prawny jest trochę zagmatwany. Jeżeli jest tak jak piszesz to uważam, że sądownie możesz doprowadzić do tego, że w końcu staniesz się jedynym właścicielem, dróg jest kilka, ale wszystkie długie i niestety nie za darmo. Procenty poprawilem jest tak jak słusznie przypuszczasz, wg. Księgi Wieczystej babka jest ciągle współwłaścicielem zabudowań, bo postępowanie spadkowe nie zostało przeprowadzone.A właścicielem gruntu nie jest prawdopodobnie tylko dlatego, że po prostu nikt się nie zwrócił do Skarbu Państwa o zwrot tej działki (kiedyś prawdopodobnie gospodarstwo zostało zdane na Skarb Państwa w zamian za rentę).bo chyba nikomu na tym tak naprawde nie zależy.Mój "wspólnik" uważa się za wsółwłaściciela dlatego, że płaci podatek od nieruchomosci w gminie i reszta nie ma dla niego więkrzego znaczenia.Ja chciałbym tylko, żeby jako współwłaściciel poczuwał sie do odpowiedzialności za te nieruchomość i zaczął myśleć o remontowaniu (przynajmniej w stopniu minimalnym)a nie doprowadzaniu do ruiny i obniżenia wartości! Przecież to jest również moja własnośc i to w 50%.Ciagle zastanawiam się jak przeprowadzić naprawę drogi i nie być jednocześnie jedynym inwestorem. Co Wy byście zrobili na moim miejscu? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 25.11.2005 18:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2005 Nie jest równiez prawdą, że sądowe postępowanie działowe będzie na Twój koszt. Owszem - Ty musisz uiscić wpis, ale w postanowieniu kończącym postępowanie sąd rozdzieli między was zarówno koszt wpisu, jak i ew. biegłych - zwykle proporcjonalnie do posiadanych udziałów. Chyba, że działania którejś ze stron będą ewidentnie bezzasane. Przepraszam,że poddaję twoje słowa w wątpliwość, ale jakie jest Twoim zdaniem prawdopodobieństwo,że tak właśnie będzie.W Sądzie Rejonowym powiedziano mi że wcale tak być nie musi i powinienem liczyć się z tym, że będę musiał wyłożyć całość z własnej kieszeni (a poza tym właściciel z aktu notarialnego,czyli babka nie żyje,to niby kto miałby pokryć tę drugą połowę kosztów skoro mmw uważa że mój "wspólnik" właścicielem nie jest?). Nie bardzo rozumiem to ostatnie zdanie. [/b] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
janaro 27.11.2005 21:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Listopada 2005 wg. Księgi Wieczystej babka jest ciągle współwłaścicielem zabudowań, bo postępowanie spadkowe nie zostało przeprowadzone.A właścicielem gruntu nie jest prawdopodobnie tylko dlatego, że po prostu nikt się nie zwrócił do Skarbu Państwa o zwrot tej działki (kiedyś prawdopodobnie gospodarstwo zostało zdane na Skarb Państwa w zamian za rentę). Jeżeli babka zdała grunt na rzecz Skarbu Państwa w zamian za rentę to nie sądzę że tak łatwo spadkobiercy będą mogli to odzyskać. Może powinieneś porozmawiać z przedstawicielem Skarbu Państwa na temat sprzedaży udziału.Jeżeli jest jednak inaczej i Skarb Państwa nie jest właścicielem to porozmawiaj z geodetą na temat zrobienia mapy do Sądu do wyjścia ze współwłasności i załóż sprawę w Sądzie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 28.11.2005 08:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2005 Z tego co mi wiadomo to spadkobiercy mogą bardzo łatwo odzyskać ZA DARMO w/w działkę od SP.Wystarczy że zrócą się o zwrot.Ale oni nie mają takiego zamiaru, bo i tak użytkują a nie muszą płacić podatku (oficjalnie to nie jest ich).Sprawa o podział i zniesienie współwłasności będzie trochę trwała.A jezdzić trzeba już.Podobno współwłaściciele MUSZĄ partycypować w kosztach!Tylko ja nic nie mogę na ten temat znależć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mww 28.11.2005 14:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2005 Współwłasność regulują przepisy kodeksu cywilnego od art. 195 do 221. Radzę kupić jakiś obszerny komentarz na ten temat, zapoznać się z zagadnieniem, a potem, mając już jakieś pojęcie, zwrócić się do prawnika o poradę prawną. Taki rodzaj współwłasności jaki występuje u Ciebie jest najgorszy, a sprawę dodatkowo pogarsza fakt, że postępowanie spadkowe nie jest przeprowadzone. Pogarsza albo polepsza, zależy jaki jest twój cel, co chcesz zrobić i jakim nakładem finansowym. A i tak wszystko oprze się o sąd. W chwili obecnej nie liczyłabym zbytnio na współpartycypowanie sąsiada w kosztach utrzymania nieruchomości. Zresztą, skoro nie jest ona do końca jego to mu się nie opłaca "łożyć". Nie wiadmo czy w grę nie wchodzą też jacyś inni spadkobiercy po babci, którzy mogą się obudzić dopiero za jakiś czas. Na Twoim miejscu zabrałabym się czym prędzej za uregulowanie stanu prawnego Twojej nieruchomości. A do tego czasu gromadziła wszystkie rachunki, żeby udokumentować koszty. Nie wiem dokładnie jaka jest procedura obciążania hipoteki tej drugiej części nakładami, które ty poczyniasz, a współwłaściciel nie, może jakiś prawnik nas oświeci? W każdym razie będzie się to chyba liczyło do zniesienia współwłasności i obniżało należne spłaty? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 28.11.2005 18:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2005 Na Twoim miejscu zabrałabym się czym prędzej za uregulowanie stanu prawnego Twojej nieruchomości. A do tego czasu gromadziła wszystkie rachunki, żeby udokumentować koszty. Nie wiem dokładnie jaka jest procedura obciążania hipoteki tej drugiej części nakładami, które ty poczyniasz, a współwłaściciel nie, może jakiś prawnik nas oświeci? W każdym razie będzie się to chyba liczyło do zniesienia współwłasności i obniżało należne spłaty? Stan prawny po mojej stronie jest jasny.50% działki i 50%Tu jest ten problem że współwłaściciel nie żyje,ale są spadkobiercy,tylko że oni nie sa zainteresowani przejęciem spadku.Płacą podatek od nieruchomości i na tej podstawie użytkują połowe budynków i połowę działki(chociaż ta do nich nie należy).I nijak nie mogę ich przymusić do uregulowania stanu prawnego tej części która im się należy .A jak nie ma uregulowanego stanu prawnego to nie można w śądzie znieść współwłasności! I odgrodzić się płotem. _________________ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pjotrzu 28.11.2005 19:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2005 Na Twoim miejscu zabrałabym się czym prędzej za uregulowanie stanu prawnego Twojej nieruchomości. A do tego czasu gromadziła wszystkie rachunki, żeby udokumentować koszty. Nie wiem dokładnie jaka jest procedura obciążania hipoteki tej drugiej części nakładami, które ty poczyniasz, a współwłaściciel nie, może jakiś prawnik nas oświeci? W każdym razie będzie się to chyba liczyło do zniesienia współwłasności i obniżało należne spłaty? Stan prawny po mojej stronie jest jasny.50% działki i 50%Tu jest ten problem że współwłaściciel nie żyje,ale są spadkobiercy,tylko że oni nie sa zainteresowani przejęciem spadku.Płacą podatek od nieruchomości i na tej podstawie użytkują połowe budynków i połowę działki(chociaż ta do nich nie należy).I nijak nie mogę ich przymusić do uregulowania stanu prawnego tej części która im się należy .A jak nie ma uregulowanego stanu prawnego to nie można w śądzie znieść współwłasności! I odgrodzić się płotem. _________________ witam No to jak w końcu jest? Są spadkobiercy czy nie ? Jeśli nie było zrobionej sprawy spadkowej po osobie ujawnionej w Kw to Tobie jako współwłaścicielowi przysługuje prawo do złożenia wniosku o stwierdzenie nabycia spadku po tej osobie. (koszt 20 zł plus odpisy z USC) Masz po prostu interes prawny ku temu (czyli chęć uporządkowania stanu prawnego nieruchomości) Jak uzyskasz prawomecne postanowienie (ktoś tym spadkobierca musi być!) to możesz je ujawnić w Kw a poza tym będziesz mógł znieść współwłasność budynku ponieważ będziesz miał druga strone postępowania a wtedy jako wyłączny właściciel budynków wystąpisz do Starostwa Powiatowego o uwłaszczenie gruntem pod budynkami. Bez stwierdzenia nabycia spadku i bez zniesienia współwłasności nie ruszysz z zmiejsca ani o jotę. P.S. - Płacenie podatków NIE CZYNI WŁAŚCICIELEM ! Az tak dobrze to nie ma Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 29.11.2005 11:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Listopada 2005 Stan prawny po mojej stronie jest jasny.50% działki i 50%Tu jest ten problem że współwłaściciel nie żyje,ale są spadkobiercy,tylko że oni nie sa zainteresowani przejęciem spadku.Płacą podatek od nieruchomości i na tej podstawie użytkują połowe budynków i połowę działki(chociaż ta do nich nie należy).I nijak nie mogę ich przymusić do uregulowania stanu prawnego tej części która im się należy .A jak nie ma uregulowanego stanu prawnego to nie można w śądzie znieść współwłasności! I odgrodzić się płotem. _________________ witam No to jak w końcu jest? Są spadkobiercy czy nie ? Jeśli nie było zrobionej sprawy spadkowej po osobie ujawnionej w Kw to Tobie jako współwłaścicielowi przysługuje prawo do złożenia wniosku o stwierdzenie nabycia spadku po tej osobie. (koszt 20 zł plus odpisy z USC) Masz po prostu interes prawny ku temu (czyli chęć uporządkowania stanu prawnego nieruchomości) Jak uzyskasz prawomecne postanowienie (ktoś tym spadkobierca musi być!) to możesz je ujawnić w Kw a poza tym będziesz mógł znieść współwłasność budynku ponieważ będziesz miał druga strone postępowania a wtedy jako wyłączny właściciel budynków wystąpisz do Starostwa Powiatowego o uwłaszczenie gruntem pod budynkami. Bez stwierdzenia nabycia spadku i bez zniesienia współwłasności nie ruszysz z zmiejsca ani o jotę. P.S. - Płacenie podatków NIE CZYNI WŁAŚCICIELEM ! Az tak dobrze to nie ma Dzięki za podpowiedź! właśnie dzisiaj wybieram się do Prezesa Sądu Rejonowego i to będzie na pewno jedno z moich pytań.Natomiast co do ziemi to jest ona od 1997r prawie gminna,bo gmina do tej pory jej nie przyjęła,ale od od 01.2006 stanie sie własnością gminy czy gmina tego chce czy nie.Tyle że jak pytałem w gminie to powiedziano mi że i tak nic nie da sie zrobić bo są spadkobiercy,którzy po prostu tego spadku nie ujawniają i go nie przejmują (przez 15 lat!!! ).Ale też z drugiej strony rozmowy na ten temat w gminie nie należą do przyjemnych.Daje się wyczuć niechęć urzędników, którzy(pewnie w obawie o stołek) boją się powiedzieć za dużo,albo podjąć poważniejszą decyzję (wiadomo jak jest teraz z pracą) i z gruntu nie lubią takich jak ja "zadymiaczy". Boją się takich nietypowych spraw, bo wtedy najłatwiej wychodzi na wierzch ich brak kompetencji i znajomosci przepisów, a sprawa jest jak twierdzą "bardzo skomplikowana" i dlatego poruszam ten temat na forum "Muratora".Ja chcę tylko (jako współwłaściciel),żeby mój "współnik" zachowywał się jak prawdziwy współwłaściciel,oraz zachamować za wszelką cene stale pogłębiający się proces niszczenia i grabieży (całkowity brak inwestycji ze strony wspólnika,część dachów została rozebrana podczas mojej nieobecności.Zniknęło drewno i dachówka.) tej nieruchomości! _________________ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 23.12.2005 21:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Grudnia 2005 witam No to jak w końcu jest? Są spadkobiercy czy nie ? Jeśli nie było zrobionej sprawy spadkowej po osobie ujawnionej w Kw to Tobie jako współwłaścicielowi przysługuje prawo do złożenia wniosku o stwierdzenie nabycia spadku po tej osobie. (koszt 20 zł plus odpisy z USC) Masz po prostu interes prawny ku temu (czyli chęć uporządkowania stanu prawnego nieruchomości) Jak uzyskasz prawomecne postanowienie (ktoś tym spadkobierca musi być!) to możesz je ujawnić w Kw a poza tym będziesz mógł znieść współwłasność budynku ponieważ będziesz miał druga strone postępowania a wtedy jako wyłączny właściciel budynków wystąpisz do Starostwa Powiatowego o uwłaszczenie gruntem pod budynkami. Bez stwierdzenia nabycia spadku i bez zniesienia współwłasności nie ruszysz z zmiejsca ani o jotę. P.S. - Płacenie podatków NIE CZYNI WŁAŚCICIELEM ! Az tak dobrze to nie ma Pytałem w sądzie i to nie wypali,bo nie jestem ze zmarłą spokrewniony.Ale pojawiło się światełko w tunelu! Proszę sobie wyobrazić, że po mojej kolejnej interwencji coś się wreszcie ruszyło. Podczas rozmowy ze wspólnikiem, jak gdyby nigdy nic spytałem go, czy zdaje sobie sprawę z tego, że brak jakichkolwiek inwestycji z jego strony, oraz fakt, że jest to ciągle współwłasność, działa wyłącznie na jego niekorzyść! Następnie zrobiłem mądrą minę i stwierdziłem, że ponieważ moje inwestycje znacznie podniosły wartość naszej nieruchomości, to brak podziału jest mi nawet na rękę, bo cena podziału zależy od wartości nieruchomości a on tak czy tak, będzie w połowie tymi kosztami obciążony . Ale najlepsze wrażenie zrobiłem na nim stwierdzając, że i tak każde 50 groszy z zainwestowanej przeze mnie złotówki obciąża jego hipotekę. Oczywiście to wszystko kłamstwo, ale chyba zrobiło lepsze wrażenie niż 8 długich lat próśb . Przy naszym ostatnim spotkaniu sąsiad poinformował mnie, że jedna sprawa spadkowa już się odbyła, ma być jeszcze jedna, a spadkobiercami będą jego teść i teścia brat. Ale i tak o jakimkolwiek podziale nie chcą słyszeć. Z mojego punktu widzenia to „krok milowy” – będą wreszcie spadkobiercy i to na dodatek żywi! To ja teraz myślę sobie, że muszę doprowadzić do takiego stanu, żeby to oni chcieli podziału ze mną. W przeciwnym razie, jeśli dojdzie do podziału z mojej inicjatywy, to wspólnicy będą (jest duże prawdopodobieństwo, bo przecież nie chcą podziału) stwarzać przeróżne problemy,opóźniać itd. Myślę o tym, żeby wystąpić do sądu o wydanie wyroku w zastępstwie woli o konieczności przeprowadzenia prac remontowych. Prac mających na celu zabezpieczenie nieruchomości przed całkowitą ruiną. Wówczas teoretycznie będę miał prawo przeprowadzić przy pomocy brygady (potrzebny będzie przecież rachunek) remont i obciążyć pozostałych współwłaścicieli proporcjonalnie do ich udziałów. Podejrzewam, że jak już będę miał taki wyrok sądu to efekt powinien być taki,że pozostali współwłaściciele powinni sami szukać „rozwodu” ze mną w obawie o własne pieniądze, które jako współwłaściciele będą musieli wydać partycypując w kosztach.A już na pewno nie powinni utrudniać zniesienia współwłasności . Problem polega na tym, mam bardzo mało doświadczenia a to jest tylko taka teoria i byłbym wdzięczny gdyby ktoś, kto zna nasze polskie realia, prawo i sądy, zechciał ją przeanalizować , ocenić, moje szanse i chociaż podpowiedzieć gdzie można znaleźć przepisy, którymi można byłoby się podeprzeć, bo ja mam tylko "suchy" Kodeks Cywilny. Ps. na razie czekam na wpisanie nowych współwłascicieli do Księgi Wieczystej . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 08.08.2006 22:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Sierpnia 2006 No cóż moi wspólnicy, czyli współwłaściciele nie mają jakoś zamiaru wprowadzać zmian w Księdze Wieczystej i ujawniać spadku! Nadal jest Skarb Państwa. Sprawa stoi w miejscu i nie wiem jak ją ugryźć.A gdyby tak od strony Prawa Budowlanego!? W rozdziale 6 (UTRZYMANIE OBIEKTÓW BUDOWLANYCH) już na początku rozdziału czytamy:Art. 61. (144) Właściciel lub zarządca obiektu budowlanego jest obowiązany utrzymywać i użytkować obiekt zgodnie z zasadami, o których mowa w art. 5 ust. 2.(A ten ust.2. to coś takiego: Obiekt budowlany należy użytkować w sposób zgodny z jego przeznaczeniem i wymaganiami ochrony środowiska oraz utrzymywać w należytym stanie technicznym i estetycznym (!!!), nie dopuszczając do nadmiernego pogorszenia jego właściwości użytkowych i sprawności technicznej (!!!), w szczególności w zakresie związanym z wymaganiami, o których mowa w ust. 1 pkt 1-7.) Art. 66. (150) 1. W przypadku stwierdzenia, że obiekt budowlany: 1) jest w nieodpowiednim stanie technicznym albo 2) jest użytkowany w sposób zagrażający życiu lub zdrowiu ludzi, środowisku lub bezpieczeństwu mienia, albo 3) powoduje swym wyglądem oszpecenie otoczenia- właściwy organ nakazuje, w drodze decyzji, usunięcie stwierdzonych nieprawidłowości, określając termin wykonania obowiązku.2. W decyzji, o której mowa w ust. 1 pkt 1 i 2, właściwy organ może zakazać użytkowania obiektu budowlanego lub jego części do czasu usunięcia stwierdzonych nieprawidłowości. Co o tym myślicie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Żona budowniczego 12.08.2006 20:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Sierpnia 2006 Jak mniemam jest to współwłasność łączna, a więc właściciele mają obowiązki, ale strona trzecia (urzędy, sąsiedzi) mają prawo dochodzić swoich roszczeń czy wykonywania obowiązków od któregokolwiek ze współwłaścicieli. Tak więc jeżeli drugi współwłaściciel nie utrzymuje obiektu w należytym stanie, to ty jesteś na równi za to odpowiedzialny. Takie jest prawo. Jeżeli twój "wspólnik" przestałby płacić podatki, to oczywiście gmina zacznie ścigać ciebie, ściągnie z ciebie zaległości i będzie to zgodne z prawem. Ty z kolei możesz dochodzić roszczeń w stosunku do "wspólnika" na drodze powództwa cywilnego. Ja już przerabiałam współwłasność - na szczęście udało nam się sprzedać udziały osobom niezorientowanym i chwała Bogu! Nasz Anioł Stróż nad nami czuwał. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 13.08.2006 09:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Sierpnia 2006 NO NIE TEGO JUŻ ZA WIELE! Widzę że muszę zacząć działać, bo w przeciwnym razie wcześniej czy później będę żałować, że tak długo przyglądałem się sprawie i nic z tym nie robiłem. Czekanie dłużej nie ma sensu. Od kilku już lat nic się nie dzieje.Po pierwsze muszę ustalić kto w świetle prawa jest tym współwłaścicielem - spadkobiercą(współwłaścicielami). Czy ktoś wie jak ustalić kto nabył oficjalnie ten spadeki i ile kosztuje takie ustalenie?Bo w KW ciągle jest wpisany Skarb Państwa, a z tego co słyszałem podobno jakaś sprawa spadkowa się odbyła! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
deha 17.08.2006 13:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Sierpnia 2006 Jak mniemam jest to współwłasność łączna, a więc właściciele mają obowiązki, ale strona trzecia (urzędy, sąsiedzi) mają prawo dochodzić swoich roszczeń czy wykonywania obowiązków od któregokolwiek ze współwłaścicieli. Tak więc jeżeli drugi współwłaściciel nie utrzymuje obiektu w należytym stanie, to ty jesteś na równi za to odpowiedzialny. Takie jest prawo. Jeżeli twój "wspólnik" przestałby płacić podatki, to oczywiście gmina zacznie ścigać ciebie, ściągnie z ciebie zaległości i będzie to zgodne z prawem. Ty z kolei możesz dochodzić roszczeń w stosunku do "wspólnika" na drodze powództwa cywilnego. Ja już przerabiałam współwłasność - na szczęście udało nam się sprzedać udziały osobom niezorientowanym i chwała Bogu! Nasz Anioł Stróż nad nami czuwał. I CZYM TU SIĘ CHWALIĆ! ZE KTOŚ NASTĘPNY EDZIE MIAŁ NP. PROBLEMY PODOBNE DO TYCH KTÓRE MA AUTOR WĄTKU?? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Żona budowniczego 17.08.2006 14:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Sierpnia 2006 I CZYM TU SIĘ CHWALIĆ! ZE KTOŚ NASTĘPNY EDZIE MIAŁ NP. PROBLEMY PODOBNE DO TYCH KTÓRE MA AUTOR WĄTKU?? Wyjścia są zawsze dwa: sprzedać lub bujać się latami po sądach lub zostać puszczonym z torbami gdyby cos się zaczęło dziać niepokojącego. Ja nie miałam zamiaru być organizacją charytatywną dla pozostałych współwłaścicieli. Jeżeli nie masz świadomości, to żyjesz w spokoju zanim zacznie się dziać coś złego (a może się nie dziać nic nawet kilkadziesiąt lat). Ale jak już dzieje się coś złego to wtedy jest bardzo źle (tak jak w tym wątku), bo "dura lex sed lex" (czy jakoś tak ). Kiedy sprzedawaliśmy udział - nie było żadnych długów ani kłopotów z pozostałymi współwłaścicielami (no może poza długą drogą zameldowania - potrzebna zgoda wszystkich współwłaścicieli). Nie mam więc wyrzutów sumienia, bo nikt z tego tytułu nie poniósł szkody. Ale ja w takim stanie prawnym spać spokojnie nie mogłam, bo mam sporo zdrowego rozsądku w głowie. Nie krytykuj, bo każdy bardzo łatwo może wpaść w takie zawiłości prawne. I wtedy najważniejsze jest wyplątanie się z tego w odpowiednim czasie zanim będzie za późno. Ciekawe co byś zrobił/a będąc w takiej sytuacji? Nie sądzę, że cokolwiek innego... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
deha 18.08.2006 07:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Sierpnia 2006 I CZYM TU SIĘ CHWALIĆ! ZE KTOŚ NASTĘPNY EDZIE MIAŁ NP. PROBLEMY PODOBNE DO TYCH KTÓRE MA AUTOR WĄTKU?? Wyjścia są zawsze dwa: sprzedać lub bujać się latami po sądach lub zostać puszczonym z torbami gdyby cos się zaczęło dziać niepokojącego. Ja nie miałam zamiaru być organizacją charytatywną dla pozostałych współwłaścicieli. Jeżeli nie masz świadomości, to żyjesz w spokoju zanim zacznie się dziać coś złego (a może się nie dziać nic nawet kilkadziesiąt lat). Ale jak już dzieje się coś złego to wtedy jest bardzo źle (tak jak w tym wątku), bo "dura lex sed lex" (czy jakoś tak ). Kiedy sprzedawaliśmy udział - nie było żadnych długów ani kłopotów z pozostałymi współwłaścicielami (no może poza długą drogą zameldowania - potrzebna zgoda wszystkich współwłaścicieli). Nie mam więc wyrzutów sumienia, bo nikt z tego tytułu nie poniósł szkody. Ale ja w takim stanie prawnym spać spokojnie nie mogłam, bo mam sporo zdrowego rozsądku w głowie. Nie krytykuj, bo każdy bardzo łatwo może wpaść w takie zawiłości prawne. I wtedy najważniejsze jest wyplątanie się z tego w odpowiednim czasie zanim będzie za późno. Ciekawe co byś zrobił/a będąc w takiej sytuacji? Nie sądzę, że cokolwiek innego... Byłem w podobnej sytuacji Rok temu zniosłem współwłasność z bratem!. Więc coś w tym temacie coś wiem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marcin28 18.08.2006 08:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Sierpnia 2006 A nie powiedział Ci nikt o tym, że "zakładając sprawę" możesz złożyć wniosek o zwolnienie od kosztów? Po 8 latach nie możesz mieć już wątpliwości, że z sąsiadami do porozumienia nie dojdziesz. Znieś współwłasność i tyle. pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.