Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

nowa toaleta - pod schodami ;(


agiszonek

Recommended Posts

Jestes w tej materii teoretykiem, wiec ma prawo Ci sie nie wydawac.

No tak, mając dwie kotki można jedynie teoretyzować. Z iloma należy mieszkać, aby zostać zakwalifikowanym jako praktyk?

 

IPozdrowienia :D . Maciek

 

sam napisałeś

Wielokrotnie opisywane były zachowania psów potraktowanych jak zaproponowano wyżej, które dalej robiły w mieszkaniu, a na przyjście właścicieli zaczynały się tarzać w odchodach w przekonaniu, że tego się od nich oczekuje. Koty zachowują się wprawdzie inaczej niż psy, ale nie wydaje mi się, aby propozycja przyniosła skutek

 

czyli nie sprawdzałes tej metody. Więc jesteś teroretykiem w tej materii :D za to jesteś specjalistą w

ale jedną z pierwszych rzeczy, którą wykonujemy po przyjechaniu jest wsadzenie obu do kuwety. Trzeba im pokazać gdzie teraz jest to miejsce.

 

równiez pozdrawiam :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 74
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

od -dziestu lat mieszkam w towarzystwie kotów i okresowo psów

koty mam niewychodzące, więc moj kontakt z nimi jest można powiedzieć stały, w przeciwieństwie do kotów, które ganiają całymi dniami poza domem i co jakiś czas wpadają tylko coś zjeść, albo i nie

więc nie jestem tylko teoretykiem

bo w pewnym stopniu jednak jestem - bardzo dużo czytam o psychice zwierząt, o sposobie postępowania z nimi, o chorobach i o czym tylko sie da

nigdy nie przyszło mi do głowy, by mazać zwierzęciu pysk za przeproszeniem w gównie, żeby go czegoś nauczyć :o

to są jakieś bezsensowne sposoby, które pamiętam z zamierzchłych czasów ze środowisk ludowych, w których pokutowało powiedzenie: od czego zachorowałeś, tym się lecz :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewunia, ja nigdy nie "mażę" pyszczka kota w ekstrementach - daję tylko powąchać i klapsa.

 

Kiedys przypętał sie przybłęda. Był już spory, głodny i zziębnięty. On przez pare dni sprawdzał gdzie można sie załatwiać na korytarzu. W jednym nie, to może w drugim mozna :roll: Dopiero potem zaskoczył, że kuweta jest najlepsza :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoShi - gdyby ktos Cie bil albo dawal Ci do wachania produkty Twojej przemiany materii to pewnie tez szybko nauczylabys sie zalatwiac we wlasciwych miejscach, ale pewnie wolalabys, zeby stosowano wobec Ciebie jakies lagodniejsze, a rownie skuteczne metody. Po co od razu stosowac najbardziej radykalne i nieprzyjemne kary?

A tak poza tym, to zwierze chyba zasluguje na chocby odrobine szacunku. Czy dziecko tez w ten sposob uczylabys zalatwiania sie na nocniku a nie w majtki? Pewnie byloby to skuteczne, ale czy na pewno niezbedne? A jesli nie zrobisz tego dziecku czy innemu czlowiekowi to dlaczego to robisz swojemu zwierzakowi? Przeciez przyjaciol sie szanuje, a przynajmniej powinno. No, chyba, ze Twoj kot to nie przyjaciel, ale maszynka do lapania myszy. To juz inna sprawa, chociaz szkoda kota...

I zeby bylo jasne: mam 5 kotow i wszystkie nauczylam zalatwiac sie do kuwety. Ani razu przy tym zaden nie dostal klapsa ani nie musial wachac dowodow zbrodni. Jak sie chce, to sie da :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie sa ataki. I nie chodzi o bezstresowe wychowanie (tez nie jestem zwolenniczka) ale o gradacje kar i pamietanie o tym, ze kara nie moze upokazac. Jesli kara upokaza wywoluje nienawisc, chec odwetu lub obnizenie poczucia wartosci (to chyba bardziej dotyczy ludzi, ale nie tylko). A przeciez nie chodzi o to, zeby poprzez kare upodlic kogos i udowodnic, kto jest silniejszy a tylko nauczyc czegos. Nie przesadzajmy z rozwiazaniami silowymi. Nie musimy udowadniac, ze jestesmy silniejsi od zwierzat i na przyklad dzieci. Jestesmy i moglibysmy zrobic z nimi wszystko. Tylko po co?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zarówno z doświadczenia, jak i z teorii wiem, że zdrowe koty często załatwiaja poza miejscem do tego przeznaczonym, żeby nas ukarać

powód może być błahy dla nas, a istotny dla kota - nowy zwirek, przemeblowanie w domu, goscie, głośnia muzyka :wink:

chory w ten sposób może chcieć zwrócić nasza uwagę na jego chorobe, która dla nas może być widoczna dopiero po kilku tygodniach nawet

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no niestety - z dezodorantem klapa, nie działa też żel zapachowy "świrkowy las" :) Musze znaleźć chwilkę czasu za dnia i poszukać jakieś antykocie zapachy w sklepie zoologicznym. Tarzania nosa w odchodach nie wchodzi w grę:

1. nie jestem zwolnennikiem takich metod

2. kot by smierdzial

3. z kotem bawi sie moje 11-miesięczne dziecko - nie mam ochoty zeby glaskalo kotka po odchodach na pysku

4. zwyczajnie nie mam czasu szpiegowac kota i wyczuwac momentu kiedy robi kupę. Gdybym go na tym zastała wolalabym go zlac wodą gdy tylko skakalby na dól - mysle ze byloby to skuteczniejsze.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może rzeczywiście spróbuj postawić tam michy z jedzeniem i wodą. Kot raczej nie powinien koło nich się załatwiać. Im szybciej tym lepiej, bo jak się to utrwali, to będzie trudno kota odzwyczaić. Podoba mi się też pomysł z legowiskiem psa :D , jeszcze ewentualnie zostaje pastuch elektryczny. Dezodorant pewnie po jakimś czasie przestaje pachnieć, zresztą te odstraszacze też. Trzeba nimi pryskać co parę godzin, ale podobno działają.

Moja kocia załatwia się grzecznie na dworze, ewentualnie, jeżeli zostawimy ją na pare godzin samą w domu i nie ma kto jej wypuścić na czas, to do kuwety, ale, kiedy jest chora, niestety efekty zatrucia pokarmowego zostawia nam za wersalką. Oczywiście w ruch idą dezodoranty, a kota ląduje za drzwiami. Tam kończy chorować, wraca i do następnego razu jest w porządku. Tzn. tak było 2 razy (raz po odpchlaniu jakimś znakomitym środkiem kupionym u weta i raz, kiedy zeżarła nasze przyprawione ludzkie jedzenie).

A co do klapsów, to niby racja, że nie wolno, ale co zrobić, kiedy kocia niby w zabawie wbija pazurki i zęby w nóżkę mojej najmłodszej pociechy (która naprawdę nie męczy kocicy)? Jakoś nie moge w takiej chwili spokojnie jej tłumaczyć, że nie wolno, kiedy dziecko płacze z bólu i zaskoczenia niespodziewanym zachowaniem ulubionego kotka. Kocica dostaje wtedy klapsa i ląduje na podłodze. Co ciekawe, nie traktuje tak nas ani starszych córek, chociaż te częściej jej dokuczają z nadmiaru miłości (zagłaskiwanie kotka, noszenie na rękach itp.). Im co najwyżej się wyrwie z rąk i ucieknie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tarzania nosa w odchodach nie wchodzi w grę:

1. nie jestem zwolnennikiem takich metod

2. kot by smierdzial

3. z kotem bawi sie moje 11-miesięczne dziecko - nie mam ochoty zeby glaskalo kotka po odchodach na pysku

To bez sensu. Przeciez nie chodzi o to, zeby go wytarzac a o to, zeby dac mu powachac z bliska... Czy ty uwazasz, ze moje koty chadzaja uwalane wlasnymi odchodami w ramach wychowywania ?!? :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powąchanie odchodów z bliska nie jest dla kota niczym nieprzyjemnym. Ot, po prostu zapach, jeden z wielu w otoczeniu. To ludzie brzydzą się odchodami, dla ludzi one śmierdzą, dla zwierząt nie. Tak więc wąchanie nie jest dla kota karą. Za bardzo uczłowieczasz koty. Za to w przeciwieństwie do ludzi, zwierzęta nie znoszą zapachów perfum, dezodorantów itp. I to raczej taki zapach w "miejscu zbrodni" może od niego kota odstraszyć. Ja moją pierwszą w życiu kocicę szybko i skutecznie oduczyłam gryzienia kabli za moim tapczanem - w momencie, kiedy tam wlazła i zaczęła szarpać kable, psiknęłam na oślep dezodorantem (starając się wycelować w ogon a nie oczy) za tapczan. Kota wypadła jak z procy i więcej tam nie wlazła. Do końca życia zapamiętała!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj "przeprowadziłam" kotkę do rodziców (niestety czeka ją jeszcze kolejna przeprowadzka do domu). U nas nie miała nawet kuwety: miszkaliśmy na parterze i wychodziła. U rodziców zastosowałam wariant następujący:

- postawiłam kuwetę z piaskiem, którego troszkę wzięłam z miejsca, w którym się załatwiała (mniej więcej - spod balkonu - kilka razy ją tam przyuważyłam), do tego trochę gazet,

- pokazałam jej tę kuwetę po przyjściu, nie wiem nawet czy zauważyła bo była tak zdenerwowana, że ok 12 godzin siedziała schowana i nikt nie wiedział gdzie,

- pochaliłam ją gdy z niej skorzystała :lol:

Moja kochana kicia, mam nadzieję , że nie zrobi już żadnego numeru. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powąchanie odchodów z bliska nie jest dla kota niczym nieprzyjemnym.

No to moje koty sa jakies dziwne, bo po takim zabiegu nigdy nie popelniaja kolejnego bledu. Nie uczlowieczam zwierzat. Stosuje stara sprawdzona metode...

Inna stara sprawdzona metoda to w przypadku choroby upuszczanie krwi albo wsadzanie do pieca na parę zdrowasiek. W 90% działały. :wink: Fakt, że w przypadku człowieka a my tu o kotach... :wink:

A na poważnie: są inne, równie skuteczne metody a dużo mniej brutalne od tej, którą proponuje tutaj JoShi. Ja jej również nigdy nie zastosowałam i wolę wobec niej być 'teoretykiem' choćby była najdoskonalsza a 'praktykiem' w innych, nie tak drastycznych. Czego i innym kociolubnym życzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zarówno z doświadczenia, jak i z teorii wiem, że zdrowe koty często załatwiaja poza miejscem do tego przeznaczonym, żeby nas ukarać

powód może być błahy dla nas, a istotny dla kota - nowy zwirek, przemeblowanie w domu, goscie, głośnia muzyka :wink:

chory w ten sposób może chcieć zwrócić nasza uwagę na jego chorobe, która dla nas może być widoczna dopiero po kilku tygodniach nawet

 

 

Ewunia

 

no własnie moja kotka....od wczoraj...sika na dywan...tzn wczoraj zrobila to raz..wyczyscilam wanishem....dzis przychodze a tu...znow....nie wiem co zrobic....

 

gosci nie bylo, zwirek ten sam, czysta kuweta....do weta isc???

 

kurcze....no i dywan bialy welniany recznie itp.......i mimo porzadnego szorowanka....mam dwie zółte plamy :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja bym pobrała krew przynajmniej na profil nerkowy

i siooski też do badania

kosztuje niewiele, a głowa by była spokojna

u kotów często choroby układu moczowego rozwijaja sie po cichutku, a jak juz coś daje się zaobserwowac, to nerki mogą być mocno uszkodzone i wtedy leczenie kosztuje majątek :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja bym pobrała krew przynajmniej na profil nerkowy

i siooski też do badania

kosztuje niewiele, a głowa by była spokojna

u kotów często choroby układu moczowego rozwijaja sie po cichutku, a jak juz coś daje się zaobserwowac, to nerki mogą być mocno uszkodzone i wtedy leczenie kosztuje majątek :-?

 

 

ok. Z tymi siuskami to na miejscu u weta?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...