Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak wzmocnić odporność 4 latka?


zojka

Recommended Posts

Ula, popieram! Antybiotyki potwornie zabijają odporność! Każda mama zna swoje dziecko, ja mam również taką metodę, że obserwuję. Wiem, jaki przebieg mają typowe infekcje, nie panikuję w pierwszych dwóch dniach, kiedy to samopoczucie dziecka jest najgorsze. Jeśli widzę, że objawy są nietypowe, występuje bardzo wysoka gorączka albo stan dziecka się nie poprawia, korzystam z pomocy lekarza. Sama wobec siebie też mam taką zasadę, żeby najpierw dać szansę organizmowi. Co innego angina, szkarlatyna czy zapalenie ucha, oskrzeli - wtedy nie ma wyjścia i czasami tak się zdarza. Ale dawanie antybiotyku "dla przeleczenia" jest nieporozumieniem! Zresztą obserwuję wśród lekarzy przepisywanie antybiotyku "na zapas" i dużą nadrozpoznawalność alergii. Trzeba być czujnym.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 90
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ja z kolei przeciwnie,spotykam się z nierozpoznawalnością alergii.

Leczą na wszystko,a nikomu do głowy nie przyjdzie alergia,a jak przyjdzie,to nie wiedzą,jak to ugryść.

My jesteśmy właśnie takim przypadkiem i znam kilka podobnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,

 

Ciekawe to wszystko co piszecie o tych robaczkach.

Do jakiego lekarza należy się udać by ten mógł przeprowadzić profesjonalną sesję odrobaczania. Czy to ma być pediatra, immunolog czy może lekarz rodzinny?

Kto w Poznaniu ?

 

Pozdrawiam,

myślę, że problem tkwi w profesjonalnym labolatorium.Bo jak juz masz wyniki to leki antypasozytnicze to juz chyba pediatra spokojnie.

Tak jak pisałam miejscowy sanepid nie wykrył nic. Miarodajne wyniki dało dopiero specjalnie polecone labolatorium. Wyniki okazały się zgodne z tym, co sugerowało badanie krwi. Ale jak juz tez pisałam dopiero trzeci lekarz się do nich odniósł. Szkoda słów.

A co do antybiotyków to racja. Niektórzy lekarze przepisują bez opamietania. Dlatego tez kilka razy nie podałam, chociaz przyznam się, troche się bałąm zrobić mu krzywdę niepodawaniem. Teraz wiem, że zrobiłabym zastosowaniem się zawsze do poleceń lekarzy.

ps. Jesli macie dziecko alergiczne/albo alergie podejrzewacie/ naprawde szukajcie dobrego specjalisty, zróbcie testy i pytajcie o odczulanie.

Ja w poradni przyszpitalnej usłyszałam, że odczulać dziecko/pyłki traw/ mozna jakby po patu latach leki nie działały. Na szczescie trafiłam/za radą kolezanki - matki alergika/ na lekarza który sie zna i chce dziecku pomóc.

Mam nadzieję, że mojemu odczulanie pomoze.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli są stwierdzone pasożyty (robaki,lamblie,bo candida nie jest zarażliwa-tzn.matka może zarazić dziecko podczas porodu,ale tak poza tym się nie "rozsiewa",niektóre robaki niby też nie,ale zdarza się,)

leczy się całą rodzinę.

Poza tym leczenie nie będzie miało sensu bez

prania w wysokich temperaturach i prasowania wszystkiego-pościeli,ubrań,ręczników.

Często zmiana bielizny.

Oczywiście sprzątanie,zmywanie.

I w zależności jakie to są pasożyty-jeśli lamblie to domestos na nie nie działa.

 

Nawet ujemny wynik badań w laboratorium nie oznacza,że pasożytów nie ma,niestety,dlatego niektórzy lekarze leczą z objawów jeśli są ewidentne,a nie ma innej przyczyny.Niektórzy lekarze są wręcz za prewencyjnym odrobaczaniem dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym.

Poza tym ważne,że różnie pobiera się próbki ,w zależności od rodzaju pasożytów jakie się chce zbadać.

I różna jest metoda ich badania,dlatego warto znaleść laboratorium,które wiadomo,że robi to dobrze-czyli np. takie,które ma wykrywalność lamblii,trzeba spytać,jeśli powiedzą,że nie,to znaczy,że kiepskie laboratorium.

 

Pomocne są pestki dyni,oczywiście nie z torebki,tylko samemu skubane.;)

 

Nietety świadomość i wiedza lekarzy na temat pasożytów jest bardzo niska,a okazuje się,że wiele schorzeń jest spowodowana nimi.Ponieważ objawy są takie jak przy alergii,to dziecko bywa leczone nieprawidłowo.

Poza tym istnieją stereotypy na temat pasożytów i ich nosicielstwa,w żadny wypadku nie można powiedzieć,że występuję z powodu biedy,braku higieny,itp.

Na szczęście coś się zaczyna w tej kwestii zmieniać i lekarze przechodzą przeszkolenia w tym zakresie.Ale jest dużo do zrobienia.

 

Poszukaj poradni parazytologicznej w swoim mieście.

Tam też doradzą Ci dobre laboratorium,bywa,że weterynaryjne prawidłowo bada materiał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zojka,

12 razy antybiotyki??

strasznie dużo.

 

To nie jest pewno zwykły brak odporności.

Ludziska mają rację,pomyśl o tych sprawach,które były wymienione.

A migdał-jeśli to pasożyty i będą wyleczone,to pewno nie ma potrzeby wycinać,

ale jeśli alergia,to raczej tak,bo migdał z alergią to zbójecka para

 

ale koniecznie znajdź dobrego lekarza.

 

W razie czego polecam Kajetany,tam gdzie Nikolka jest operowana.

Super specjaliści.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obawiałam sie troche, że mnie tu zakrzycza za radykalizm- ale widze że wiecej ludzi jest skłonnych wierzyc w rewelacyjną zdolność organizmu do samoleczenia.

 

co do alergii - jesli jest takie podejrzenie to najlepiej odstawić wszystkie produkty mleczne na jakies dwa tygodnie i zobaczyc czy jest poprawa- podobno mleko jest przyczyna (bezposrednia lub posrednia) 95% alergii.

 

jesli chodzi o pasożyty to moja koleżanka leczyła sie preparatem ziołowym "anti-parasit"- rewelacyjny efekt (wczesniejsze leczenie tradycyjne bez efektow). Niestety nie znam producenta.... można tez zrobic sobie raz w roku profilaktycznie- dzieci tez

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam identyczne problemy jako dziecko.

Wtedy (a były to czasy głębokiego socjalizmu) mama wyczytała o Padmie28. Po miesięcznej kuracji był rok spokoju.

 

Przeczytaj

Immunokorekcyjny wpływ roślinnego leku Padmy 28 u dzieci chorych na nawracające zakażenia dróg oddechowych

 

Mnie pomogło.

Może wam się na coś przyda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy mój syn poszedł do przedszkola też miał 4 lata. Przerabialiśmy ten sam temat. Nie skutkowały żadne cudowne kuracje echinaceą, wit. C i inne cuda. Po szczepionkach chorował jeszcze bardziej. Zapalenia krtani zwykle kończyły się wizytą na ostrym dyżurze w szpitalu.

 

Ale udało nam się trafić na lekarkę-homeopatkę z prawdziwego zdarzenia. Szybko wyleczyła go ze wszystkich infekcji i po krótkiej kuracji (może ze trzy miesiące), syn chodził do przedszkola nawet wtedy, kiedy w grupie było dwoje dzieci - wszystkie inne chorowały. Teraz ma 9 lat i praktycznie nie choruje - nie do zdarcia.

Zgadzam się całkowicie - antybiotyki zabijają odporność, a podawanie ich zapobiegawczo jest po prostu głupotą.

 

Zdrowia życzę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Ja również miałam problemy zdrowotne z córeczką. Teraz Gabi ma 4 lata ale w wieku pół roczku, zaczęło sie od antybiotyków - raz na miesiąc dwutygodniowa kuracja , i tak przez trzy miesiące. Pani doktor stwierdziła że antybiotyki nie pomagaja w zwalczeniu zapalenia oskrzeli i przepisała sterydy. Podawałam jej regularnie, stosując się do wytycznych pediatry. I nic. W końcu zdecydowaliśmy z mężem że zmieniamy jej klimat - nie mogłam już patrzeć się jak faszerujemy ją tymi świństwami. Wyjechaliśmy nad morze a potem nad jeziora, i tak cały miesiąc poza Warszawą. Po powrocie do domu znowu coś było słychać w oskrzelikach i w końcu mój lekarz polecił jej postawienie baniek ( bezogniowych - zniosła to bardzo dzielnie) a poza tym LIMPHOZYL min. przez trzy miesiące. po skończeniu roku zachorowała mi dopiero po trzech latach.

 

Właśnie siedzę z nią w domku już poza Warszawą, kończymy kurację z nową panią doktor - miała zapalenie oskrzeli ale wyleczono ją bez antybiotyków. Jednak można.

Do poprzedniej lekarki ... NIGDY W ŻYCIU nie pojadę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zojka a próbowałaś leczenia homeopatycznego? Moja zarządziła takie leczenie (po konsultacjach z koleżankami) dla mojego starszego syna. Miał wtedy ok. 5 lat i jedną po drugiej. Zanim jeen antybiotyk skończył brać zaczynał chorować i brał drugi. Jeździliśmy z nim do faceta na Dickensa w Warszawie. Dla mnie to było jak czary mary - jestem sceptycznie nastawiony do takich "bajek". Ale faktem jest, że później chłopak może raz chorował na anginę. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na temat antybiotyków miałam zawsze wyrobione zdanie - tylko wtedy, gdy jest to naprawde konieczne! Podawanie antybiotyków przy każdej infekcji rozpoczyna błędne koło: antybiotyk - obniżenie odporności - infekcja - silniejszy antybiotyk - ... i tak bez końca. Od razu trafiłam na szczęście do wspaniałego pediatry, który wyznawał tę samą zasadę. Efektem jest to, że moje córki (obecnie 9 lat, 4,5 roku i 19 miesięcy) nie chorują prawie wcale (katary, lekkie przeziębienie raz - dwa razy w roku, najczęściej bez gorączki albo z lekka przez 1 - 2 dni).

Po przeprowadzce nie mam już dobrego pediatry, a ten, do którego poszłam, żeby sprawdzić, czy kaszel najmłodszej to tylko efekt spływania kataru do gardła, czy coś poważniejszego, osłuchał, powiedział, że wszystko jest w porządku i ... zapisał antybiotyk!!! Oczywiście recepta wylądowała w koszu, a po 2 dniach nie było sladu po kaszlu i katarze.

Moje metody to witaminki, w tym roku podaję "Profilaktin", echinacea, "citrokapki" czyli po polsku "citrosept" i inne podobne, czosnkiem doprawiam po prostu wszelkie potrawy mięsne (mięso raz w tygodniu) i co się da (wcinają np. spaghetti ze szpinakiem).

 

Zojka, myślę, że lekarstwem na problemy Twojego synka jest po prostu dobry pediatra. Teraz przecież nie możesz nagle odstawić lekarstw i liczyć, że organizm diecka sam sobie poradzi. Szukaj, pytaj o takiego, który nie szafuje antybiotykami, ale nie jest szarlatanem mówiącym, że wszystko wyleczy ziółkami. Wybaczcie wszyscy wierzący w homeopatię, ale ja w to nie wierzę. Wierzę natomiast w efekt placebo.

 

A! I jeszcze jedno - koniecznie zmiany klimatu, ale na co najmniej 2, a najlepiej 3-4 tygodnie. Podobno zimowe wyjazdy są dla zdrowia dziecka ważniejsze niz letnie. Morze i góry. I delikatne hartowanie, ale zacznij w lecie - spacery codziennie bez względu na pogodę, kąpiele w morzu, jeziorze, basenie, a kiedy na to za zimno to chociaż brodzenie przy brzegu.

Moje córki codziennie są na dworze, nawet panujace teraz temperatury nie są dla nich przeszkodą. Najmłodszej nie mogę zaciągnąć do domu, szaleją na górze śniegowej, którą usypaliśmy na podwórku (ponad 2 metry + długi zjazd!). Latem kąpały się w morzu, kiedy inne dzieci spacerowały z rodzicami w polarkach i kurteczkach! Sama je podziwiałam! Oczywiście wszystko w granicach rozsądku - kiedy siniały z zimna, nie bacząc na protesty, wywlekaliśmy z wody. I nie piszę tego, żeby sie przechwalać, tylko żebyś uwierzyła, że tak też może być. Współczuję rodzicom, których dzieci często chorują. Tylko że denerwuja mnie ludzie (nie piję tu do nikogo, bo odzywali się w tym wątku sami światli ludzie), którzy zamykają dziecko w domu jesienią i wypuszczają wiosną, okien oczywiście w tym okresie nie otwierają, a potem się dziwią, że dziecko często choruje po pójściu do przedszkola (w drodze z domu do auta i z auta do przedszkola pierwszy raz widząc zimę inaczej niż przez okno) - znam takich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja proponuję bańki. Tak ,tak- metoda naszych babć, ale sprawdza się w przypadku moich dzieci. A było tak samo, jak z Twoim synkiem- zaczerwienione gardło- antybiotyk; lekki katarek- antybiotyk, a potem doszły anginy, zapalenia krtani, oskrzeli i płuc. Aż wreszcie powiedziałam

STOP :evil: - błędne koło. Kupiłam w aptece bańki bezogniowe i inhalator(na allegro). Teraz jak tylko coś się zaczyna- robimy inhalacje- zwykłą solą fizjologiczną, stawiamy bańki, czasami czosnek lub syrop z cebuli. W ten sposób nawet zapalenie krtani trwa u moich dzieci 1dzień :p A, polecam też lampkę solną- również można kupić na allegro lub w niektórych sklepach. Doskonale jonizuje powietrze, dzieci lepiej przy niej śpią, a przy tym daje piękne delikatne światło. U mnie już od ponad roku żaden z chłopców nie brał antybiotyku. A chorowali naprawdę bardzo często.

Starszy ma w tej chwili astmę i to pewnie w dużej mierze również zasługa częstego brania tego świństwa. A pediatrzy, niestety często przepisują antybiotyk, żeby nie było powikłań. Mój mąż też jest lekarzem (niestety nie pediatrą)i w tej chwili sam stawia pacjentom bańki.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja córcia ma dopiero 3 lata i właśnie zastanawiam się czy zapisać od jesieni do przedszkola czy poczekać. Mam dobrą lekarkę (głównie leczy homeopatią, ale to sie nie sprawdza w przypadku mojej córci. Fakt, że na razie choruje rzadko, praktycznie raz na 8 miesięcy. Ale najwiekszym problemem jest to, że nawet przy niewielkiej infekcji dostaje wysokiej gorączki 39 -40, zanim nawet zdążą się pokazać pierwsze objawy choroby. Temperatura potrfi jej podskoczyć z normalnej do 39,5 w pół godziny. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jest oporna na wszelkie leki, żaden nurofen (czy inny syrop), efferalgan ani paracetamol w czopkach nie pomaga. Może jedynie hamują wzrost temperatury, ale o spadku mogę zapomnieć. Jedyne co działa to pyralgina i to w dawkach jak dla dorosłych. Naogół i tak zbija do temperatury znośnej, a o domowych sposobach to mogę zapomnieć. Dlatego niestety po 4 dniach walki, głównie z temperaturą kończymy na antybiotyku. Zawsze po tym podaje leki homopatyczne, bioaron c i unikam skupiska ludzi, czyli zero sklepów itp. Właśnie jestem po zapaleniu oskrzeli i obydwie jesteśmy zmęczone (głównie siedzeniem w domu) ale dalej słyszę że jeszcze nie dokońca jest ok. Tak sobie myślę, że chetnie spróbowała bym tych baniek, tylko czy córcia się da, jak długo to trzeba trzymać?? :( Zeszłą zimę obyło się bez nawet najmniejszego katarku, 2x dziennie na dworzu (nawet o 19.00, co niektórych dziwiło), 2 tygodnie nad morzem. W tym roku coś nam nie wyszło to hartowanie. Dlatego boję sie ja posłać do przedszkola bo wtedy moze dopiero się zacząć chorowanie.

Pozdrawiam serdecznie wszystkie mamy chorujących maluszków

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniało mi się, że moja daleka znajoma ma synka, który często chorował, raz w miesiącu antybiotyk i tak cały czas. Łapał wszystko co się dało, a oni chodzili po najróżniejszych lekarzach, aż trafili na jednego który kazał im wyjechać z synkiem nad śródziemne (nie nasze bałtyckie), ze wzgledu na zawartość soli. Więc wykupili wczasy w hiszpani i to w ich przypadku pomogło. Teraz choruje, ale bardzo rzadko jak każde dziecko. Dlatego teraz starają się w każde wakacje wybrać nad morze śródziemne. Pewnie coś w tym jest, a przynajmniej w ich przypadku bardzo pomogło 8) 8) 8)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A przecież kiedyś nie było antybiotyków, dzieci i dorosłych leczono właśnie bańkami i ziołami. Organizm jest w stanie sam się obronić, ale jak wyręcza go w tym antybiotyk, no to organizm przyzwyczaja się do tej wygody i nie broni się już sam. A jeśli przy każdej okazji dziecko dostaje antybiotyk, to też w końcu się na niego uodparnia. Czym więc potem leczyć poważniejsze choroby?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...