Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak wzmocnić odporność 4 latka?


zojka

Recommended Posts

Młody siostry ma teraz skończone 4 lata i chodzi do przedszkola

Gdy miał 8 miesięcy (wrzesień) poszedł do żłobka, cały rok chorował.

2 tygodnie w żłobku, 3 chory. Lekarka powiedział że każde dziecko musi swoje odchorować. Na wiosnę poradziła aby pojechać z nim nad morze. I pojechał młody nad Bałtyk. W Ustroniu Morskim był calutki miesiąc (czerwiec) w lipcu wrócił do domu i poszedł z powrotem do żłobka, przez kolejny rok może chorował z 5 razy, ale już raczej wychodził na syropkach, antybiotyk nie był potrzebny. Lipiec w Międzyzdrojach (4 tygodnie) kolejny rok praktycznie bez choroby, w zeszłym roku Międzyzdroje ok. 4 tygodnie, od września poszedł do przedszkola do dnia dzisiejszego nie chorował. Ostatnio nie był 3 dni w przedszkolu ale to przez te mrozy, samochód nie dopalił i został w domu z babcią.

Lekarka mówiła że dziecko musi być min. 3 tygodnie nad morzem aby był jakiś efekty.

Sprawdziło się efekt jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 90
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

1. Niestety dzieci w przedszkolu chorują. Nie tylko dzieci. Tak ciężko, jak ja chorowałam, gdy moja córka przywlekała z przedszkola różne świństwa, to nie zdarzało mi się przedtem.

2. Po antybiotyku jest zawsze kilkudniowy a nawet kilkutygodniowy spadek odporności. Jeżeli dziecko jest wtedy bez kontaktu z chorymi, ma sznse dojść do siebie. Niestety najczęściej wraca do przedszkola i łapie nową infekcje.

3. 12 chorób rocznie - to za dużo. Czasami (nawet często) u podłoża tego jest alergia. Ale u 4-latka już nie pokarmowa, lecz astma. Astma może przebiegać pod postacią kaszlu (oczywiście bez temperatury). Wtedy trzeba nie antybiotyk ale wziewny steryd. Dobry pulmonolog/alergolog się pozna.

4. Nie ma cudownych leków na odporność. Czasami (a niestety i ja kiedyś usłyszałam to od lekarza - i miał rację) jedynym leczeniem jest "odstawienie" przedszkola. Na stałe... na rok... różnie.

5. Można próbować z Luivac (szczepionka) i Rybomunylem (szczepionka) ale efekty są ...hm... przeważnie finansowe. Moje dziecko przestało chorować, jak było w 1 klasie, co prawda wtedy wyjechała ze mną do Londynu na pół roku a tam inny klimat. Dobrzejej to zrobiło.

6. Mieszkanie w Łodz szkodzi. Zawsze byłam o tym przekonana. Mamy fatalny klimat.

7. NIE WSZTSTKIE choroby organizm SAM zwalczy. Zapalenie krtani to stan zagrożenia życia. Bakteryjne zapalenie płuc skończy się w szpitalu bez antybiotyku. Lecz zgadzam się i sama tak robię - antybiotyk to ostateczność. Pamiętaj tylko o jednym : z dzieckiem 9 letnim można przeczekiwać i patrzeć, co będzie. Z 4 latkiem nie - jego stan może się zmienić w ciągu godziny. Poza tym zawsze warto zaczynać od groprinosiny - to lek przeciwwirusowy, czasem działa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7. NIE WSZTSTKIE choroby organizm SAM zwalczy. Zapalenie krtani to stan zagrożenia życia. Bakteryjne zapalenie płuc skończy się w szpitalu bez antybiotyku. Lecz zgadzam się i sama tak robię - antybiotyk to ostateczność. Pamiętaj tylko o jednym : z dzieckiem 9 letnim można przeczekiwać i patrzeć, co będzie. Z 4 latkiem nie - jego stan może się zmienić w ciągu godziny. Poza tym zawsze warto zaczynać od groprinosiny - to lek przeciwwirusowy, czasem działa.

No właśnie - i tutaj potrzebny jest dobry pediatra. Taki, który powie: "Tutaj antybiotyk jeszcze nie jest niezbędny, więc go nie podamy, ale trzeba obserwować. Gdyby działo się to i to trzeba przyjść jeszcze raz, zbadam i ewentualnie zapiszę antybiotyk." Albo: "Tym razem antybiotyk jest niezbędny, bo ..." Ale ilu jest takich prawdziwych pediatrów, a ilu takich, którzy wolą "na wszelki wypadek" leczyć antybiotykiem każde przeziębienie, żeby mieć "z głowy"? Wtedy nikt mu nie zarzuci, że dziecko za długo chorowało, a po antybiotyku wyzdrowiałoby szybciej (bo synek sąsiadki też to miał, dostał antybiotyk i po dwóch dniach juz hasał po ogrodzie, a mój chorował tydzień), nie przyjdzie drugi raz (chyba, że - co niestety bardzo częste - antybiotyk jest źle dobrany), ani nie uzna, że lekarz za mało się przejmuje stanem dziecka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3. 12 chorób rocznie - to za dużo. Czasami (nawet często) u podłoża tego jest alergia. Ale u 4-latka już nie pokarmowa, lecz astma. Astma może przebiegać pod postacią kaszlu (oczywiście bez temperatury). Wtedy trzeba nie antybiotyk ale wziewny steryd. Dobry pulmonolog/alergolog się pozna

 

 

O to chodzi właśnie.Tyle,że często nie ma nawet kaszlu tylko inne choroby-anginy,zapalenie ucha,różne infekcje,nieżyt nosa.Niestety zwykły pediatra nie umie tego połączyć w układankę.Nawet specjaliści nie umieją pokierować.

Dlatego najważniejsze, to znaleść dobrego lekarza.Choćby prywatnie.

I to już na początku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze tak nieśmiało chciałabym zauważyć jedno. Jestem lekarzem ale od urodzenia córki miałam prywatnie pediatrę. Nie kolegę, ale dobrą, starszą panią doktor, której płaciłam wcale niemało. Miałam do niej wszystkie możliwe telefony (dom, działka, komórka, praca) i dzwoniłam o każdej porze dnia i nocy. Po paru latach zresztą znała dziecko tak dobrze, że często nie przyjeżdzała, lecz leczyła (skutecznie) przez telefon. W takiej sytuacji nawet małemu dziecku można nie dawać antybiotyku - w zadnym innym przypadku bym się nie odważyła na eksperymenty. Lekarz daje antybiotyk przede wszystkim dlatego, że się boi. Widzi dziecko raz, nie zna go (nie czarujmy się, w przychodni też nie pamieta a karta to nie wszystko), nie zna matki - czy staranna, czy bagatelizuje objawy, a może w nocy pójdzie spać a rano będzie za późno... Sami powiedzcie, jak w takich warunkach nie zabezpieczyć dziecka?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze tak nieśmiało chciałabym zauważyć jedno. Jestem lekarzem ale od urodzenia córki miałam prywatnie pediatrę. Nie kolegę, ale dobrą, starszą panią doktor, której płaciłam wcale niemało. Miałam do niej wszystkie możliwe telefony (dom, działka, komórka, praca) i dzwoniłam o każdej porze dnia i nocy.

No właśnie, ale czyż nie tak właśnie powinna wyglądać normalna bezpłatna opieka lekarska? Rozumiem, że lekarz rodzinny, czy też pediatra nie może taką opieką objąć za marne pieniądze z NFZ tłumu pacjentów. Lekarz tez człowiek i ma prawo do czasu wolnego, urlopu, weekendu z rodziną wcześniej zaplanowanego i nieprzerywanego co chwila telefonami i wezwaniami. A gdyby tak miał tych pacjentów mniej (za godne pieniądze)? Może jakoś by się dało, no bo niestety nie wszystkich stać na zapewnienie dziecku takiej opieki, jaką miało Twoje. I jeszcze jedno. Bardzo chciałabym, żebyktoś się zainteresował jakością pracy lekarzy. Nie spotkałam ani jednej osoby, która by dobrze oceniała "naszego" pediatrę. I co? I nic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację,że to z lęku.No i trudno się dziwić.Ale z drugiej strony dziecko poddawane takim wyrywkowym leczeniom nie zyskuje za wiele.

Trudno się dziwić lekrzowi na nocnym dyżurze,że daje te antybiotyki,ale szkoda,że na wcześniejszym etapie,lekarz pediatra,który zna dziecko nie obejmuje tego leczenia tak całościowo.Nie analizuje tego,co mówią pozostali lekarze tylko każdy uprawia swoje poletko,a dzieciak jest jeden. ;)

Dlatego znalezienie dobrego lekarza już na początku to dobry start.

I jeszcze jedna sprawa,jeśli rodzice nie prowadzą zeszytu w którym zapisują choroby,objawy i leczenie,to powinno się dostawać od lekarza wypis albo wpis do książeczki ,która w ogóle nie jest zresztą przystosowana do takich notatek ;) , z zaleceniami i uwagami.Taka historia chorób dziecka,wyniki powinny być zawsze pod ręką i dostępne dla każdego lekarza,który leczy dziecko,aby mógł spojrzeć całościowo,a nie polegać tylko na tym,co powiedzą rodzice,którzy nie muszą nawet umieć przekazać pewnych rzeczy fachowo.

Dlatego dobrze prowadzić taki zeszyt i prosić lekarza o wpisy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. To, że dziecko choruje, nawet tylko 4 razy w roku, nie jest "normalne". Każda choroba jest nienormalna, i jeśli lekarz mówi, że to jest normalne, to trzeba poszukać innego.

2. Nie każdego stać na miesięczne poobyty nad morzem, szczególnie Śródziemnym.

3. W homeopatię nie trzeba wierzyć, bo jej działanie można wyjaśnić w oparciu o fizykę, a nie efekt placebo. Placebo działa tylko na ludzi, a homepatią leczy się też zwierzęta.

4. Miałem lekarkę-pediatrę, która leczyła różnymi metodami, także homeopatią. Ale skuteczność takiego leczenia ograniczała się tylko do reagowania na chorobę. Dobry lekarz-homeopata leczy i dzieci i dorosłych, nie musi być pediatrą. Miałem szczęście trafić na taką lekarkę i mój syn po prostu przestał chorować. Kataru dwa razy w roku nie uważam za chorobę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że się choruje, jest najzupełniej normalne!!!!! Pytanie tylko, jak często!

Wirusy i bakterie są naturalną częścią przyrody. To, że zdarzają się osobniki o wyjątkowej odporności - to ich ewolucyjny sukces, ale od tego wirusy i bakterie mają zdolność mutowania, żeby i z takim nosicielem, żywicielem (jub jego potomstwem, jesli te cechy zostaną przekazane) sobie poradzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w ty roku jestem naprawde szczęśliwa :D bo moje dzieci ( 5 i 6 lat) nie chorowały od werześnia wcale(no może niewielki katarek) a kiedyś chorowały często-Zaczęło się gdy poszły do przedszkola- wszystkie możliwe grypy anginy,przeziębienia. W tym roku zaczęły swój 3 rok w przedszkolu i od września podaję im tran w kapsułkach(dzięki czemu nie ma swych nieciekawych właściwości smakowych i zapachowych ):wink: Mam wrażenie ,że tran naprawdę im pomógł- a już napewno nie zaszkodził! Polecam go wsystkim rodzicom :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam: to o tranie to święte słowa.

Mój synek chorował bez przerwy przez pierwsze 3 miesiące pobytu w przedszkolu, chociaż wcześniej przeziębienia zdarzały mu się niezmiernie rzadko. Od kiedy zaczęłam podawać tran, nie miał nawet najmniejszego katarku.

Niestety kupiłam tran w butelce i choć dziecku to wcale nie przeszkadza, dla mnie zapach jest nie do wytrzymania. Następną serię kupię w kapsułkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że się choruje, jest najzupełniej normalne!!!!! Pytanie tylko, jak często!

Wirusy i bakterie są naturalną częścią przyrody. To, że zdarzają się osobniki o wyjątkowej odporności - to ich ewolucyjny sukces, ale od tego wirusy i bakterie mają zdolność mutowania, żeby i z takim nosicielem, żywicielem (jub jego potomstwem, jesli te cechy zostaną przekazane) sobie poradzić.

 

Sorry, nie mogę się zgodzić.

Choroba jest nienormalnym stanem organizmu, niezależnie od tego, jak często występuje. Normalnych stanów się nie leczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odrobaczanie regularnie całej rodziny raz na rok.Na codzien czosnek w kapsułkach, Balsam Kapucyński przez tydzień a potem raz w tygodniu na stałe.Skończyły się wszystkie choroby,a przeszliśmy ich masę.

 

Czy możesz napisać co to jest ten balsam kapucyński?

Co do odrobaczania - czytałam gdzieś, że dobre efekty uzyskiwano po takich kuracjach w leczeniu alergii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłam http://www.kregoslup.polbox.pl/pages/lekarstwa/balsam_kapucynski.htm

 

Ale chyba jednak lepiej nie podawać tego dzieciom. Niektóre twierdzenia są co najmniej dziwne, np:

 

Balsamu kapucyńskiego używać można:

1. Balsam ten jest doskonałym środkiem przeciw robakom, wywołującym bardzo często konwulsje u dzieci. Po użyciu pół łyżeczki, lub nawet i mniej - stosownie do wieku, ustępują zagrażające życiu drgawki. Częste zażywanie balsamu zapobiega ponownemu występowaniu tej choroby.

2. Balsam kapucyński jest wedle poczynionych doświadczeń najsilniejszym środkiem ochronnym przeciw chorobom zaraźliwym.

3. Rano na czczo dłuższy czas zażywany, odflegmia i czyści płuca, leczy owrzodzenia krtani i łagodzi katar płucny.

 

 

Nie wyśmiewam się oczywiście z tego , że to ktoś to stosuje, tylko wydaje mi się ,że dla dziecka takie niesprawdzone mieszanki mogą być niebezpieczne.

Sama mam 3-letnią córeczkę , w tym roku pójdzie do przedszkola i zastanawiam się jak to będzie. Na razie stosuję tran. Chorowała tylko jeden raz od wakacji i to po tym jak ja byłam chora.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, oj,

Tran nie zaszkodzi (byle nie za dużo).

Z balsamem ostrożnie. Rodzice o skłonnościach eksperymentatorskich mogą dziecku bardziej zaszkodzić, niż wirusy i bakterie razem wzięte.

Choroby są treningiem układu odpornościowego. Niestety efekty treningu niweczy antybiotyk. Wnioski można wyciagnąć samemu.

Nikomu nie zaszkodził czosnek ale nie dawałabym dziecku pyrantelu (odrobaczanie) bez isotnych wskazań. To lek silny i choć, podobno, nie wchłania się za bardzo, to ja mu nie wierzę. Pewnie, że pomaga w alergii, szczególnie przy błędnej diagnozie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 months później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...