telesforek 07.12.2005 13:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Potrzebuję wsparcia duchowego.... Od nowego roku będę musiała dojeżdżać do pracy 50 km w jedną stronę, albo pożegnać się z firmą. Wybrałam to pierwsze, ale czeka mnie wstawanie codziennie o 5 rano i inne tego typu przyjemności. Zastanawiam się jak długo wystarczy mi sił. Czy ktoś był w podobnej sytuacji i przeżył? Tylko nie mówcie, że 100 km dziennie to mało Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jezier 07.12.2005 13:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Ja do pracy mam tylko 30 km ale droga w jedna strone trwa godzine. Rok wytrzymalem. Nie wiem jak dlugo jeszcze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rafal9 07.12.2005 13:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Nie łam się.Wiele ludzi tak ma. Nic w tym dziwnego. Mieszkając np. w jednym końcu Warszawy a jadąc do pracy na drugi wychodzi spokojnie 30 km, a czasami może więcej. A bardzo wiele ludzi mieszkając niedaleko miasta i jadąc do pracy na drugi koniec robi 50 km. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomasz M. 07.12.2005 14:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Moja sąsiadka dojeżdża spod Zalesia Górnego na Tarchomin - kto zna Warszawę ten wie co to znaczy: myślę że ok. 40 km i to cały czas przez miasto. Twierdzi, że jest OK. Niektórzy się przyzwyczajają do długich dojazdów, inni nie. Na pewno pomaga dobra muzyka w samochodzie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aggi 07.12.2005 14:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 nie mam wprawdzie aż tak daleko, bo tylko 20 km w jedną stronę, ale bardzo to lubię. Tak naprawdę jest to jedyny czas w ciągu dnia, kiedy jestem sama, mogę włączyć głośną muzykę, powydzierać się i nikt nic ode mnie nie chce Moge sobie przemyśle różne rzeczy i generalnie jest mi bardzo przyjemnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
annaz 07.12.2005 14:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 moj kolega mieszka w Lodzi, codziennie dojezdza do Warszawy pociagiem fakt prace ma przy Dworcu Centralnym ale ... jedzie tyle ile my samochodem po Warszawie, wiec wychodzi na to samo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
annaz 07.12.2005 14:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 nie mam wprawdzie aż tak daleko, bo tylko 20 km w jedną stronę, ale bardzo to lubię. Tak naprawdę jest to jedyny czas w ciągu dnia, kiedy jestem sama, mogę włączyć głośną muzykę, powydzierać się i nikt nic ode mnie nie chce Moge sobie przemyśle różne rzeczy i generalnie jest mi bardzo przyjemnie. Aggi, ale chyba pod warunkiem, ze nie masz po drodze korkow, bo wowczas ta przyjemnosc moze zamienic sie w koszmar :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 07.12.2005 14:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Czy ktoś był w podobnej sytuacji i przeżył? Zapytaj Tomka_J, o ile dobrze pamiętam, kiedyś pisał, że jego żona dojeżdża codziennie do pracy ze Śląska do Wa-wy , a to, wg. moich obliczeń, ździebko więcej niż 100 km. w jedną stronę... Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, na czym najbardziej Ci w życiu zależy. Czas spędzony na długich dojazdach do pracy, to czas w pewnym sensie odebrany dzieciom, rodzinie... Póki człowiek jest młody, łatwiej jest mu się z tym pogodzić, usprawiedliwić wieczną nieobecność wśród bliskich "to moja praca, dzięki niej żyjemy, muszę, tak trzeba... itd... itp..." Ale życie płynie nieubłaganie, coś po drodze umyka, coś można zgubić, bezpowrotnie... Człowiek, na dłuższą metę, samą pracą żyć nie może, przebudzenie bywa często smutne. Ale to tylko moje zdanie w tej kwestii, każdy powinien starać się żyć według potrzeb własnych i swoich najbliższych, przecież chodzi w końcu o to, żeby czuć się spełnionym i na ile to możlie, szczęśliwym, a droga do szczęścia dla każdego jest inna. A tom dopiero zapodała... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
annaz 07.12.2005 14:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Matka, szczera prawda Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Przekorek 07.12.2005 14:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Moim zdaniem ratunkiem jest szukanie pracy blizej domu. Ja przez pewien czas mialem prace w Wa-wie, a dom i rodzine na Slasku (300 km). I wkurzylem sie pewnego dnia i zmienilem prace. Teraz mam 180 km . Ale oczywiscie jeżdzę tylko na week-endy, bo codziennie bym nie dal rady. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomasz M. 07.12.2005 15:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Moim zdaniem ratunkiem jest szukanie pracy blizej domu. Ja przez pewien czas mialem prace w Wa-wie, a dom i rodzine na Slasku (300 km). I wkurzylem sie pewnego dnia i zmienilem prace. Teraz mam 180 km . Ale oczywiscie jeżdzę tylko na week-endy, bo codziennie bym nie dal rady. Do pracy tylko w weekendy, to może być całkiem dobre rozwiązanie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jajcek 07.12.2005 15:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Moim zdaniem ratunkiem jest szukanie pracy blizej domu. Ja przez pewien czas mialem prace w Wa-wie, a dom i rodzine na Slasku (300 km). I wkurzylem sie pewnego dnia i zmienilem prace. Teraz mam 180 km . Ale oczywiscie jeżdzę tylko na week-endy, bo codziennie bym nie dal rady. Do pracy tylko w weekendy, to może być całkiem dobre rozwiązanie On chyba niestety do domu tylko na wekendy wraca, a moze sie myle ???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 07.12.2005 15:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Aggi, ale chyba pod warunkiem, ze nie masz po drodze korkow, bo wowczas ta przyjemnosc moze zamienic sie w koszmar :) To zalezy czy ktos sie bez sensu stresuje korkami czy podchodzi do nich ze stoickim spokojem. Ja uprawiam to drugie. Moze latwo mi mowic, bo jestem pasazerem a nie kierowca, ale moj maz tez tak ma. Jak dojezdzalam pociagiem przez pol roku (50 minut w jedna strone plus czas spedzony na czekaniu na pociag) to byl to jedyny czas w ciagu dnia kiedy moglam poczytac cos wiecej niz dziennik "Metropol". Do jazdy pociagiem zniechecila mnie tylko ultrasliska droga wiodaca od mojego domu do stacji PKP, ktora byla trudna do pokonania szczegolnie wieczorem, popowrocie z pracy, gdyz jest nieoswietlona. Jezdzimy teraz samochodem. nie zajmuje dotarcie do pracy ok godziny, moj poz po podwiezieniu mnie musi jeszcze ze 20 minut przedzierac sie przez Warszawe. Przyzwyczailismy sie. Wprawdzie mamy troche latwiej niz inni, bo nie musimy byc w pracy na osma rano. Rozlicza sie nas nie z godzin a z efektow. Wiec ja przekraczam drzwi pracowni jakos tak 9:30-10:00. Mysle jedna, ze jak by trzeba bylo to bez problemu wstawalibysmy wczesniej, tylko trzeba by bylo sie przestawic na wczesniejsze zasypianie telesforek Mysle, ze bez problemu sobie poradzisz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aggi 07.12.2005 16:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Aggi, ale chyba pod warunkiem, ze nie masz po drodze korkow, bo wowczas ta przyjemnosc moze zamienic sie w koszmar :) To zalezy czy ktos sie bez sensu stresuje korkami czy podchodzi do nich ze stoickim spokojem. Ja uprawiam to drugie... Korek jak korek - JoShi ma rację, przez okno sobie powyglądam w prawo, w lewo... Korek jest i już. Nie przefrunę, więc trzeba go wkalkulować w codzienność i włączyć sie w te struktury . Czasami mnie tylko skurcze łydek łapią przy ciągłym wciskaniu sprzęgła. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
thalex 07.12.2005 16:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Ja w czasie dojazdów do pracy odsłuchiwałem kaset kursu językowego, z dobrym skutkiem a potem udało się pracę zmienić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ddoommiinniikk 07.12.2005 18:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Najlepiej maja w takiej sytuacji przedstawiciele handlowi, dla nich odległość do pracy to odległość od drzwi domu do drzwi służbowego auta Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jajcek 07.12.2005 18:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Najlepiej maja w takiej sytuacji przedstawiciele handlowi, dla nich odległość do pracy to odległość od drzwi domu do drzwi służbowego auta Zalezy kto co lubi, sa tacy co pracuja w domu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 07.12.2005 19:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Czasami mnie tylko skurcze łydek łapią przy ciągłym wciskaniu sprzęgła. Automata sobie strzel. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 07.12.2005 20:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 ja myslalem ze daleko mam bo 15km i 45minut autobusem jade ale odwołuje fakt ze mozna posłuchac muzyki i poczytac , to dobrze nastraja na reszte dznia depresyjne jest tylko to ze jak wstaje o 5 z minutami i wychodze to jest ciemno oraz jak wracam po 5 z minutamo PM to tez jest ciemno taka strefa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aggi 07.12.2005 20:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2005 Czasami mnie tylko skurcze łydek łapią przy ciągłym wciskaniu sprzęgła. Automata sobie strzel. matka! w życiu!!!!! najbardziej lubię ten moment, kiedy redukuje do III, kierunkowskazik i wiuuu A w schowku mam zawsze tabletki z magnezem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.