Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Długi dojazd do pracy


telesforek

Recommended Posts

A ja zacząłem tak :

technikum 5 lat pociągiem 38km (50 min)

stydia 5 lat pociągiem 42km (1,05h) (dwa przystanki dalej) i komunikacją miejską 30min.

praca już 5 lat 42km pociągiem i 10 min komunikacją miejską.

 

Zaczynam rozpoznawać u siebie niebezpieczne symptomy:

zasypiam 5 minut po wejściu do pociągu (rano o 6) budzę się na 5 minut przed stacją docelową - nigdzie nie śpi mi się lepiej niż w pociągu :-) Jak na przykład dziś stanął pod semaforem to się obudziłem hoć cisza była jak makiem zasiał.

 

Po tylu latach (15lat) to rozpoznaję gdzie jestem po stukocie kół !!!!! Serio.

 

Z powrotem to albo śpię albo sobie czytam, czasami kogoś znajomego się spotka.

 

A tak wogóle to "golę się jem śniadanie i kładę się spać........" :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 74
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • 3 weeks później...
  • 2 weeks później...

Był taki skecz u Barei w którymś filmie, jak to jeden robotnik opowiada drugiemu o swoim dojeździe do pracy:

 

"Wiesz stary, ja to mam dobrze zorganizowane. Wstję rano o 2.00, jem śniadanko, potem jadę rowerkiem godzinkę z hakiem do przystanku na ten PKS o 3.40, żeby zdążyć na pociąg o 5.07. Potem jeszcze autobusem do pętli i akurat na 7.00 jestem w robocie.

Po fajrant idę z chłopakami na piwko, bo pociąg mam dopiero 16.30 akurat żeby zdążyć na ten PKS o 18.45 ... To zresztą w sam raz żebym przed 21 zabrał rower od Grzegorzowej, bo ona spać wcześnie chodzi. No i potem to już z górki... tak gdzieś o 23.00 jestem w domu... w sam raz żeby kolację zjeść i się zdrzemnąć, bo o 2.00 muszę wstać do roboty

... i jakoś to leci." :D

 

A tak na poważnie to myślę, że spokojnie dasz radę. Czas dojazdów można polubić - jedyne wolne chwile dla marzeń i niezakłóconych przemyśleń (jeśli samochodem) lub miłej lektury (jeśli jako pasażer).

 

Problemy zaczynają się wtedy, gdy musimy wozić dzieci do szkoły, na zajęcia, itp. Pytanie tylko czy na prawdę musimy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Temat wydaje się wyczerpany ,ale ja muszę wypłakać się komuś w rękaw!!!

Przez długie dojazdy mam kłopot z 14-letnim synem!!!

Jeżdzimy od 5 lat -40km w korkach 1-1,5 godziny.

Rano wybiegamy o 6.30 Bez względu na którą godzinę idzie do szkoły 2xw tygodniu na 10.00- wracamy o 19.30.

Jest wciąż zmęczony ,po powrocie ze szkoły pomaga mi w ogrzaniu naszego domu .tzn trzeba przynieść drzewo i napalić w kominku.

(jedyne źródło ciepła)

Po powrocie wita nas temp.15 stopni (zimno jak diabli)i już około 20-tej z ogonkim może siąść i pouczyć się i odpocząć(komputer)

W miejscu zamieszkania traktowany jest jak przysłowiowy "NOWY" i brak mu czasu na nawiązywanie przyjaźni - znajomości a i on sam czuje sie wyobcowany.

Dowozimy go do szkoły do Warszawy tam ma liczne grono znajomych i od pewnego czasu pojawiają się bliższe mu koleżanki :p

I super bo chłopak dorasta ....tylko klopot w tym że o przyjaźnie trzeba dbać poświęcając jej troszkę czasu.

A syn ciągle w drodze jak Marian Szykuła w filmie "Droga".

Dziewczynę odbił mu kolega - bo miał dla niej więcej czasu.

Pomału koledzy przestli go zapraszać na spotkania po szkole- bo przecież i tak nie masz czasu.... takie są tłumaczenia :cry:

Jest mu przykro i zamyka sie w sobie ,ucieka we własny świat w obrębie SWOJEGO POKOJU komputera,muzyki :( :cry:

Proponowałam by zaprosił kogoś ze szkoły na ferie czy na sobotę - bo do okoła las woda w domu 2 psy ,kominek - JA i STARY tolerancyjni.. :p

odmawia ze łzami w oczach niknie za drzwiami sojego pokoju!!!

Nie było by tak przykro gdyby nie fakt ,że w Warszawie mieszkają teściowie tuż,tuż koło szkoły- są na emeryturze i czas spędzają na czytaniu książek i siedzeniu w fotelu.W wigilię świąt Bożego Narodzenia prosiliśmy teściów o zamianę mieszkania ,choćby na zimę na troszkę szczyt szczęścia na stałę!!!

Oczywiście taktownie za wczasu dziękując i przepraszając za kłopot-używając wszystkich argumentów ....

Nie zastanawiając się nad naszą prośbą usłyszeliśmy od teścia że obsolutnie NIE. Bo za daleko od Warszawy od sklepów i nudno .

Syn się rozpłakał ja wyszłam zapalić

(po raz pierwszy od 16-lat ośmieliłam się przy teściach)

Mąż przemilczał........ i nie ponowił prośby do tej pory!!!!! Mam do niego pretęsję czy słusznie ?

Jest mi żle i smutno szkoda mi dziecka !!! nie mam czasu i siły na rozmowy w tygodniu.Syn przychodzi i przytula się mówiąc że mu źle! tłumaczę że są tacy co im jeszcze bardziej źle... :cry: :cry:

sytuacja jest patowa......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sylwiapsik czy Twój syn koniecznie musi chodzić do szkoły do Warszawy? Czy w Waszej miejscowości nie ma odpowiednio dobrej szkoły? Przecież chodząc do szkoły (gimnazjum?) w Modlinie, czy w Nowym Dworze miałby więcej czasu na wszystko, jak każdy nastolatek. Dopiero do liceum mógłby iść do Warszawy, jeśli tak bardzo chcielibyście wszyscy. Licealista sam sobie poradzi z dojazdem do szkoły i z powrotem. Nie znam szczegółów, ale takie jest moje zdanie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To rzeczywiście smutna historia. Nie wiem dlaczego przenieśliście się na wieś (bo rozumiem, że przedtem mieszkaliście koło szkoły syna), ale rzeczywiście wydaje się, że lepiej byłoby posłać go do szkoły na miejscu. Byłby krótki ból, a potem pewnie znalazłby nowych znajomych - najgorzej to tak trwać w rozkroku.

Wiem, że tym co piszę jeszcze Cię dobijam, ale mam też dla Ciebie słowo otuchy.

Być może syn chodzi do nieco lepszej szkoły i dzięki temu łatwiej dostanie się do liceum, a to już przecież niedługo. Wtedy pewnie jego problemy znikną - do liceum chodzą ludzie z różnych miejsc miasta i z poza niego - łatwiej zawierać przyjaźnie i je pielęgnować, bo podwórko pod blokiem przestaje być miejscem spotkań. Syn będzie starszy, będzie pewnie sam dojeżdżał, będzie mógł zostać po lekcjach, pójść do kogoś, zaprosić na weekend.

Teraz niech się hartuje, później będzie bardziej cenił przyjaźń (tylko uważaj, żeby z tej wielkiej potrzeby nie wybrał złego towarzystwa).

 

Co do teściów, to nie dziw się im i swojemu mężowi też (w końcu to wy przeprowadziliście się na wieś) - zresztą pewnie jest to problem mocno skomplikowanych zaszłości.

Ale i tu może jest jakaś szansa! Może syn mógłby czasem przenocować u dziadków, dzięki czemu mógłby po lekcjach spotkać się z kumplami.

 

Trzymaj się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odzew!!!!Potrzebowałam obiektywnej opiniii. :p

Macie rację czas płynie dzieci rosną muszą uodpornić się na trudy tego świata!!!!!

 

ku rozjaśnieniu sytuacji!!

decyzja o wyprowadzeniu się spowodowana brakiem perspektyw na własne M w Wwie(10lat wynajmowania)

mieszkać z rodzicami- hmmm 30m 2 pokoje i skłóceni dziadkowie

(zapomnieli się rozwieść kiedy była pora)

atmosfera do bani .Pomieszkiwać tam syn nie chce bo musi spać z babcią(a się wstydzi bo za duży) a i kąta dla siebie nie ma by się pouczyć,

odpocząć, dziadkowie mają pretęsje że za szybko urósł i jest zbyt samodzielny (nadgorliwi dziakowie)

 

Twirdza Modlin to miejsce historyczne -ponad 100 letnie zabytki- najdłuższy obiekt wojskowyw europie 3 km- budowany za cara

mnóstwo lochów ,schronów - II wojna Swiatowa pozostawiła niebezpieczne pamiątki .Pięknie i straszno- miejsce zapomniane przez Boga i ludzi .Zapraszam na stronę internetową Twierdzy -giełda militariów,las ,Wisła.Narew....i to wszystko.

Za to 60 m mieszkanka w starej kamienicy 4m wys,piękna czerwona cegła ,kominek i cisza do okoła.....

(mankamenty-zero ogrzewania,gazu,ciepłej wody-terma)Ale to wszystko "pikuś"jest fajnie :p

 

Syn uczęszczał do miejscowej szkoły przez trzy lata.

Był dzielny jako 10-latek sam od 6-19 ,nosił drzewo ,palił w kominku i wielki pies "wyprowadzał" go na spacer(owczarek niemiecki- egoizmem starych było kupic tak wielkiego psa,mial przy okazji miłości otrzymywanej jeszcze nas bronić )

Wzbudziliśmy niezdrową ciekawość i zazdrośc sąsiadów spowodowaną naszą obecnością (pracujemy w znanej firmie -samochód służbowy z logo)

Dzieciaki z podwórka wciąż wystawiały syna jako "NOWEGO "na jakieś próby odwagi- namawiali by wszedł do największego rumowiska,najciemniejszej dziury,lub poszedł nad rzekę kompać się

(póki niema starych) i jeszcze pokaż jak mieszkacie :o

(póki niema starych)

(podczas naszej nieobecności zginęło parę drobiazgów)

Czas wolny po szkole spędza się pod sklepem spożywczym między miejscowymi pijaczkami - ucząc się "rzemiosła "

 

Naj bardziej potrzebowałam opini czy teściowie powinni czy mogli by sie kurcze pozamieniać ,czy miec pretęsję MOGĘ - CZY NIE, CZY DZIECIOM POMAGA SIĘ ZA WSZELKĄ CENĘ i takie tam p i t u , p i t u

 

......................I TAK TO PO KRÓTCE...a tam- nie umiem pisać streszczeń - zawsze wypracowanie :p :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o pomaganie dzieciom (zwłaszcza dorosłym) "za wszelką cenę" to najczęściej kończy się ono "nieustannym wtrącaniem się".

Jeśli chcesz uniknąć tego drugiego, ograniczaj to pierwsze.

 

No i rzeczywiście, jeśli godziwie zarabiacie i było was stać na wynajmowanie mieszkania, to dziasiaj powinno być was stać na kredyt hipoteczny (np. 200 tys. zł - rata miesięczna na poziomie 1000 zł).

 

Myślę, że powinniście coś zmienić, zwłaszcza w kontekście tych pijaczkówi "rzemiosła".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ! Witam !

czytam i analizuję Wasze wypowiedzi i macie rację....ale czy znaliście ludzi baaardzo zachowawczych,ja taką osobą jestem.

Boję się ryzyka kredytów tak dużych by starczyło na mieszkanie i obciążenie tymże ryzykiem dzieci .

Kredyt to sprawa wielu lat spłacania ,więc przyszłości a ta jest nie stabilna.

Mieszkanie wynajmowane przez nas - tak fuksem od zanjomych za połowę ceny lub od rodziny za czynsz -i nadal nie u siebie z długami wdzięczności

(inaczej byśmy się nie zdecydowali)

 

Dobra praca taaaak - mąż od 5 lat ja w jego firmie od roku -

prywatna firma w której pracujemy - emerytury w niej jeszcze nikt nie doczekał .

Ludzie z niej odchodzą(fachowcy) bo nie wytrzymują presji i tępa

(w ostatnim miesiącu 2 -ch 45 -latków tak po prostu woleli się zwolnić za nim się wykończą )

Ale wiem ludzie maja jeszcze gorszą sytuację od nas i nie wolno się skarżyć na swój los........jak mówi mój syn dobrze że ni jeździmy PKS-m

do Warszawki 2 godz.

Ja nawet godzę się z myślą o kredycie i marzę o mieszkaniu w mieście,aby uniknąć smutnego wzroku dziecka .

ŻEBY BYŁO ŚMIESZNIEJ ,MĄŻ MARZYŁ O DOMU Na PRAWDZIWEJ

WSI .CHODOWLA PSÓW KONIE (ciepłe jajko od kury -to ja marzę).

I co........ budujemy substytut domu z zamiarem zamieszkania tam na stałe :o 80 km od Warszawy

Ale zamieszkamy tam dopiero jak syn się usamodzielni

 

Ale czy decyzje NAS dorosłych nie powinny czasem przwidzieć jakie to niesie konsekwencje dla naszych pociech .

Właściwie w pewnym sęsie dla nich żyjemy .....

 

A teściów nigdy nie zrozumiem ........podobno kochają syncia swojego i wnuka jak nikogo na świecie ..........hmmmmm ciekawa ta miłośc .......

byłam inaczej wychowana .

Gdyby żył mój tata problem by był dawno rozwiązany a do nich nigdy bym się nie zwróciła

 

Wasze obiektywne wypowiedzi wylały mi kubeł wody na głowę :-?

Trzeba przestać jęczeć ,,,JAK SIĘ NIE MA CO SIĘ LUBI - TO LUBI CO SIĘ MA ........I KONIEC . KROPKA. :p :p :p :p :p :p :p :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja od niedawna zacząłem prace z dojazdem 50km ,najpierw autobusem póżniej pociagiem za 650PLN(chyba).Bilety autobusowe kupuje sam(ok.200PLN miesięcznie)kolejowy funduje pracodawca.Wstaje o 5.00 wracam o 19.00.Wczesniej pracowałem 10km od domu za 850-900PLN ale zostałem zwolniony z powodu likwidacji stanowiska pracy.I już mam DOSYC!!

Ale jak zrezygnuje to zawiodę rodzinę i nie wiem ale chyba tylko sobie w łeb strzelić.

p.s.pracowałem 11lat w ciężkich warunkach i mógłbym iść na zasiłek dla bezrobotnych. :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może poprostu zamieńcie mieszkanie przez biuro lub sami dajcie ogłoszenie i przenieście się tam gdzie wam odpowiada. Bardzo ważne jest dla dziecka przebywanie w grupie znajomych rówieśników, a najbardziej zbliża przecież szkoła. Dużo dzieci ma teraz problemy emocjonalne, depresje. Potem wszyscy dziwią się gdy dzieciak z tzw. dobrego domu bierze narkotyki. Może watro coś zmienić nawet kosztem atrakcyjności mieszkania żeby dzieciak czuł się lepiej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po ilosci postow- temat ktory dotyczy nas wszystkich. moje zycie- w liceum wstawalem o 4.30 zeby dojechac do stajni na wyscigach i pojezdzic za darmo na koniach. potem na 8 do szkoly. i tak trzy lata.

potem studia- na szczecie zaczalem prace w tv - stalem sie pracoholikiem ,alkoholikiem i wogole. zawalone studia rozwod itp. zawodowo - sukces. mam swoja firme i dalej zapierdalam. ake taraz jest inaczej- jak jest praca to pracuje ile sie da - moj rekord z oststniej kampanii- tydzien non stop, spanie na kanapie w montazowni i te klimaty.

alenajgorsze jest siedzeniew domu - jak pracy nie ma - patrze i sie nie widze. koszmar.

wiec nie martw sie- pracuj ile sie da a jak odpadniesz to tak musialo byc. moja rada- kupuj ksiazki i czytaj,czytaj ,zycie jest takie smutne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojej, ale się porobiło!

 

Sylwiapsik

Kredyt jest stresujący, ale to towar jak każdy inny. Do tego teraz nie jest drogi. Zabezpieczeniem jest mieszkanie, które kupujesz - w najgorszym razie Ci je zabiorą.

Ale to oczywiście trudna decyzja. Najgorzej jest tkwić w maraźmie - zmiana może przynieść też wiele nieoczekiwanych rozwiązań. Skoro pracujecie ciężko - znaczy że ambicji nie brakuje - a kredyt (mimo jego wszystkich wad) dodaje motywacji i pozwala mieć dziś to na co oszczędzanie nie ma właściwie sensu (po co komu nowe mieszkanie po 60-tce).

Gadam, jakbym w banku pracował!? Tak na prawdę to bez kredytu mieszkałbym nadal w 50-metrowym mieszkaniu z 3 dzieci.

 

Najważniejsze jest jednak, żebyście decyzje podejmowali wspólnie. Żeby nie było potem wymówek.

Zresztą może nie jest tak źle, z tym co macie.

To że jest ciężko i trudno - nie znaczy że jest źle. Jak wiadomo droga łatwa, szeroka i prosta prowadzi najczęściej do zatracenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jędrzeju Drogi !!!!!!!!!!!!!

podziwiam za wytrwałość .Też bym chciała posiedzieć doooooo 4 rano

:p :p :p (JESTEM ŚPIOCHEM)

 

ALE JESZCZE RAZ UWAŻNIE PRZEJRZAŁAM TWOJE POSTY I STWIERDZAM ŻE JESTEŚ PTAK NOCNY CZYLI S O W A

pisujesz głownie nocami -- nie mam szans odpowiedzieć natychmiast ....... :oops: (szkoda)

 

Przemyślałam wszystko , jeżeli tylko uda mi się wykupić nasze mieszkanko (a pani w gminie twierdzi że będzie można w 2007 bo to kwaterunek)

to je sprzedamy ,wynajmiemy zrobimy cośśśśśśśśśśśśśś! i zmienimy miejsce zamieszkania !!!!!!!!!!

A na razie nie jest źle ,rozmawialiśmy wszyscy razem dłuuuuugo - wnioski -

syn zrozumiał i właściwie pocieszał mnie abym się nie martwiła -

DAMY RADĘ ............ :p :p :p :p :p

JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...