Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Urz?dy - czy to trudny przeciwnik?


Recommended Posts

W moim przypadku wszystko poszło błyskawicznie. Zobaczyłam ogłoszenie o sprzedaży działki w trybie ofert cenowych, złożyłam ofertę i tydzień później staliśmy się z mężem dumnymi właścicielami działki budowlanej. Przez ten tydzień wydzwaniałam i deptałam do urzędu starając się przyspieszyć podpisanie umowy (przyspieszyłam o tydzień). W trakcie załatwiania pozwolenia na budowę zdążyłam się zorientować, że osobisty kontakt z urzędnikiem może przyspieszyć wydawanie decyzji (!). Ogólnie wspomnienia mam dobre. W trzy tygodnie od zakupu działki zaczęłam wykop pod fundamenty (włącznie z powiadomieniem konserwatora i urzędu). Moi znajomi budujący się w tym samym mieście batalię z urzędami prowadzili przez 3 miesiące.

Jak widać mam całkiem dobre doświadczenia - wynika z tego, że nie wszyscy urzędnicy utrudniają. Oby tak dalej!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

W moim przypadku uzyskanie pozwolenia na budowę trwało łącznie 10 miesięcy i bynajmniej nie było spowodowane jakimiś przeszkodami utrudniającymi wydanie pozwolenia. Mapkę od geodety dostałem pod koniec stycznia, aby złożyć dokumenty do WZiZT musiałem uzyskać wstępne warunki zasilania prądem i gazem (w sumie trwało około 3 tygodnie)warunki dostawy wody i odbioru nieczystości załatwiłem od ręki. Po złożeniu dokumentów i oczekiwaniu 2 tygodni dowiedziałem się że gmina wysłała mi zawiadomienie, że dokumenty są niekompletne. Brakowało im(urzędnikom) narysowanej na mapie linii jaką będą prowadzone przyłącza, na moją uwagę że nie można wrysować w mapę przyłącza do domu, którego jeszcze na mapie nie ma Pan Urzędnik powiedział abym odręcznie narysował linię jak mniej więcej będą przebiegać rury (położenie tych rur nie było jeszcze uzgodnione w ZUD) Dla świętego spokoju narysowałem mu długopisem dwie linie i dokumenty były już kompletne. Po kolejnych dwóch tygodniach dowiedziałem się, że dostałem WZiZT. W tym momencie przyznaję się że tydzień wybieraliśmy projekt. Po przygodach z WZiZT stwierdziłem że szkoda mojego czasu i nerwów i zleciłem załatwienie wszystkich formalności architektowi, który przygotowywał projekt budowlany. Formalności mogły się przeciągnąć z powodu 2-tygodniowego urlopu architekta. Z początkiem lipca wszystkie dokumenty niezbędne do uzyskania pozwolenia były w urzędzie i następne dwa miesiące upłynęły na monitowaniu urzędników. W międzyczasie dowiedziałem się, że nie mogę sam rozwieźć zwrotek do sąsiadów bo urząd tego nie praktykuje, że poczta źle działa bo nie wracają zwrotki od sąsiada( sąsiad potwierdził odbiór miesiąc przed tym jak zwrotka podobno trafiła do gminy), że goniec gminny dostarcza zwrotkę do sąsiada mieszkającego 5 km od Urzędu 3 tygodnie (jeśli sąsiad mieszka na terenie gminy to zwrotkę musi dostarczyć goniec). Jeszcze na koniec gmina wysłała do mnie i do żony dwa listy na ten sam adres( jesteśmy współwłaścielami działki) i jeden dotarł a drugi nie bo pomylili adres. Po dwóch miesiącach odłożyłem rozpoczęcie budowy na rok następny i już przestałem ich niepokoić. Pozwolenie uzyskałem w listopadzie.

Zastanawiacie się gdzie to wszystko się działo ?

W Urzędzie Gminy Zabierzów pod Krakowem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie dotarłem do etapu pozwolenia. Jak do tej pory WZiZT załatwiłem w 2 tygodnie. Urzędnicy mily i pomocni choć trochę nadopiekuńczy. Problem: brak kompetencji, (w moim przypadku biologiczna oczyszczalnia i gruntowa pompa ciepła) spowodowały odsyłanie od jednego wydziału do drugiego.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...

Generalnie nie było źle, pani Edyta była b.miła, wszystko trwało spokojne 3 tyg. Wyjątkiem był Pan "technik" "oceniający" czy mój projekt odpowiada warunkom zabudowy. W warunkach miałem zapisane: 2 miejsca postojowe (400m2 działki pod połówkę bliźniaka). Pani projektant zaprojektowała: 1 miejsce w garażu, drugie przed. Panu "technikowi" to nie pasowało i twierdził, że to muszą być nieblokujące się miejsca. Po moim pytaniu czy ma zamiar mi kupić drugi samochód i po wtrąceniu się Pani Edyty zaprzestał stwarzać "sztuczne problemy".

Z drugiej strony ustawa o podpisie eletronicznym jest już podpisana i za kilka miesięcy będzie można wymagać od urzędów przyjmowania wniosków poprzez internet, wglądu w bieg sprawy. Statystycznie powinien skrócić się czas załatwiania petentów, czyli nas.

Janusz, Warszawa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...
Pozwolenie na budowę, hmm, nie obwiniajmy urzędników za to że muszą przestrzegać prawa, tym bardziej że w większości sami się z nim nie zgadzają. Istnieją trzy światy, tych co uchwalają prawo (a nie mieli z nim do czynienia i nie ponoszą konsekwencji, tzw. teoretycy prawa lub politycy), Ci którzy muszą i próbują go przestrzegać (obwiniani za wszystko urzędnicy) chodz wiedzą że jest to nie nienormalne, nielogiczne i niewykonalne. I trzeci to biedni Inwestorzy którzy próbują to wszystko "zrozumieć" i powiązać w "jakiś logiczny sens"- niepotrzebnie, bo to sie nie może udać. Wszystko zależy więc od normalności i zdrowego rozsądku urzędnika oraz wyrozumiałości jego zwierzchników. Z pewnością wszyscy byśmy woleli aby było NORMALNIE, (ale jakich mamy polityków każdy widzi), bowiem balansowanie na granicy normalności i prawa, interpretowanie i nadinterpretowanie przepisów prawa nie należy do przyjemnych. Zawsze można sie komuś narazić (zwierzchnikom, petentom) i być pomówionym o "nie wiadomo co". Do tego trzeba być jeszcze miłym bo pracuje się przecież za "czyjeś podatki". :smile:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Moj UG w Piasecznie słynie z baaaardzo długiego załatwiania wszelkich formalności. Oni zawsze mają sytuacje wyjątkowe i szczególne, a to jak wiemy wydłuża termin załatwienia sprawy.

Ręce opadają, a człowiek nawet nie może sie odezwać, bo jak papiery miały być za dwa tygodnie to będą za cztery. Dzięki temu nie mam prawa do skorzystania z dużej ulgi za rozliczenie 2001, choć poniesione przeze mnie wydatki są dość wysokie. Niestety datę wpłynięcia na wniosku mam już styczniową choć w innym Urzędzie już dawno zapomniałabym, że starałam się o takie pozwolenie.Uważam to za nierówne traktowanie obywateli wobec prawa.

Teraz muszę czekać 3 tygodnie, żeby się dowiedzieć, że być może znów brakuje jakiejś pięczątki i ...od nowa 3 tygodnie do następnej wizyty. Bardzo to przykre w dobie rozwiniętej telekomunikacji i komputeryzacji. Jaka rażąca różnica pomiędzy obsługą w instytucjach państwowych a firmach prywatnych!!!

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 months później...
Moja historia jest sprzed lat kilku,ale mrożąca krew. Uzyskanie pozwolenia trwało DWA lata. Dostałam odmowę, bo w planach (gierkowskich jeszcze) "zieleń miejska". Działka wśród domów. Właśnie ciągnęli gaz i kanalizację. Rurę z gazu, gdyby nie teść, miałabym w poprzek(!!!) własnej działki (bo przecież tu nic nie ma), szczęściem idzie pod płotami, ale i tak żal, że na mojej ziemi. Może ktoś wie o jakichś korzyściach takiego rozwiązania? Własne "ujęcie gazu":smile:? Odwołania przez Warszawę (jak tu cię lubić, Warszawo!?) odmowa, bo przecież "zieleń miejska"!Trzeba było znaleźć człowieka, który... pewnie już wiecie. Ciężko było odkręcać te odmowy, których nie rozumiałam. Po nas reszta domów już miała z górki - zmieniono plany. To był horror.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z powodu asekuranctwa urzędniczki w gminie, nie znającej prawdopodobnie przepisów, musieliśmy zrezygnować z przydomowej oczyszczalni. Pani upierała się przy szczelnym szambie choć przecież POS jest też dozwolony. Urzędniczka odsyłała nas po zgodę do dyrekcji Kampinoskiego Parku Narodwego (mamy działkę w Otulinie KPN) ale tam powiedzieli, że do POS-ów nic nie mają. Pani to jednak nie wystarczyło. Ponieważ z POS-a i tak w końcu zrezygnowaliśmy przestało to mieć dla nas znaczenie.

 

Niezrozumiałe było też upieranie się gminnego wydziału architektury przy garażu w bryle domu. Chcieliśmy garaż wolno stojący (mamy sporą działkę) i zostaliśmy w ten sposób zmuszeni do czyjegoś widzimisię (nie dalej jak 150 m od nas są domy z wolno stojącymi garażami).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nafaszerowani złą wiedzą o pracy urzędów wszelkiej maści,

rozpoczęlismy przygotowania do otrzymania jakże ważnego dokumentu jakim bez wątpienia jest "Pozwolenie na budowę"

z bardzo mieszanymi uczuciami.

 

Jakież było nasze zdziwienie, zdumienie, w całym pozytywnym tego

słowa znaczeniu, w bezposrednim kontakcie z urzędnikami.

Pokierowano nami bardzo dokładnie, dosłownie podpowiadano gdzie,

po co i kiedy mamy sie zgłosić, by za około 5 tygodni otrzymać

ten tak istotny papier. Bardzo nam zależało by "załapać" się

jeszcze na starą ulgę. Zdążyliśmy!!!

Dlatego też dziś patrzę z wielkim przymrużeniem oka na wszelkie

słowa krytyki kierowane po adresem "nieprzyjaznych urzędów".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest taki drobiażdżek jak zgłoszenie do Urzędu chęci zbudowania ogrodzenia, później czeka się dwa tygodnie, Urząd nie protestuje i można w majestacie prawa budować - piękne, ale w Krakowie, niestety niemożliwe. Zgłosić trzeba - a i owszem - ale do zgłoszenia dołączyć należy:

- projekt lub choćby szkic ogrodzenia z opisem jakie ono ma być,

- aktualny odpis księgi wieczystej (mimo wszelkich innych pozwoleń)

- zgodę z Urzędu (chyba Gosp. Komunalnej i Ochrony Środowiska), którego nazwy nie powtórzę bez zaglądania w podania, ale gdzie zgody zamaszyście podpisuje niejaka Pani Zielińska (Zamachowski ze swoją piosenką wysiada!), na zaakceptowanie linii ogrodzenia rezerwuje sobie ok 3 tygodni,

Nie chcę skłamać, bo z wściekłości rzuciłem papiery w kąt i ogrodziłem działkę "bezprawnie", ale wydaje mi się, że miał być w to jeszcze zamieszany ZUDP. Taka sobie lokalna wariacja na temat budowy elementów małej architektury, które przeciez NIE WYMAGAJĄ osobnego pozwolenia na budowę.

Finiszant

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już raz o tym pisałem i powiem tylko tyle, że gdyby nie pomoc rodzica - pracownika samorządu lokalnego to nie wiem czy w 2 miesiące miałbym pełna dokumentację i upragnione pozwoloenie na budowę. Moja opinia o niektórych urzędach na tzw. prowincji gdzie sam mieszkam, jest taka, że należałoby poprosić NATO o zbombardowanie i na tych zgliszczach wybudować od nowa z nowym, młodym pokoleniem urzędników, bo starzy mają pewne nie do końca właściwe nawyki z poprzednego okresu historycznego
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gajka, wierz mi, po dwóch latach biegania z papierami od Annasza do Kajfasza, i wysłuchiwaniu, że właśnie masz zieleń miejską,bez prawa do budowania, choć ciągną po twojej ziemi rury z gazu i kanalizację, nie nastroiło by nikogo przyjaźnie.Co nie znaczy, że nie wierzę w uczciwe gminy. Tylko nie wiem, gdzie są.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas z pozwoleniem na budowę nie bylo problemu. Teraz jednak ciągniemy media, a konkretnie gaz. I tu niespodzianka. Walczymy z papierami już od roku i za kazdym razem okazuje sie, ze czegos brakuje. Oczywiscie jedyne, co udalo nam sie uzyskac, to to, ze gaz idzie naokolo, a w koncu my za to placimy. Az w koncu dostalismy pozwolenie, ale okazuje sie, ze droga (gminna), ktorą ma iść rura, jest Stanowiskiem archeologicznym... A w ogóle to droga jest gruntowa i nikt tak naprawdę nie wie, jak przebiega, bo trzeba ja najpierw wyznaczyć. Na nasze podanie o chociażby wyznaczenie drogi otrzymaliśmy odpowiedz odmowna - "droga zostanie wyznaczona przed utwardzeniem, po doprowadzeniu wszystkich projektowanych mediów" (a wodę i kanalizację to planują chyba za jakieś 10 lat, jak dobrze pójdzie).

Tak więc na razie dojeżdżamy do naszej działki prawdopodobnie po polu sąsiada, a w każdym razie po stanowisku archeologicznym.

Na szczęście sprawy urzędowe załatwia mój mąż, który ma znacznie większą skuteczność.

A i jeszcze miły akcent - do czego może doprowadzić "spryt" urzędników. Kiedy staraliśmy się o prąd, to tyle razy gubili nasze papiery (po prostu nie wiedzieliśmy, jak to się powinno załatwić szybko i sprawnie), aż w końcu zmieniła się ustawa i użytkownicy nie musieli placić juz za "rozbudowe sieci", co by nas nie ominęło, jakby prawy szły zwykłym torem - wyszło z tego dużo nerwów, ale przynajmniej oszczędność, i to podwójna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas z pozwoleniem na budowę nie bylo problemu. Teraz jednak ciągniemy media, a konkretnie gaz. I tu niespodzianka. Walczymy z papierami już od roku i za kazdym razem okazuje sie, ze czegos brakuje. Oczywiscie jedyne, co udalo nam sie uzyskac, to to, ze gaz idzie naokolo, a w koncu my za to placimy. Az w koncu dostalismy pozwolenie, ale okazuje sie, ze droga (gminna), ktorą ma iść rura, jest Stanowiskiem archeologicznym... A w ogóle to droga jest gruntowa i nikt tak naprawdę nie wie, jak przebiega, bo trzeba ja najpierw wyznaczyć. Na nasze podanie o chociażby wyznaczenie drogi otrzymaliśmy odpowiedz odmowna - "droga zostanie wyznaczona przed utwardzeniem, po doprowadzeniu wszystkich projektowanych mediów" (a wodę i kanalizację to planują chyba za jakieś 10 lat, jak dobrze pójdzie).

Tak więc na razie dojeżdżamy do naszej działki prawdopodobnie po polu sąsiada, a w każdym razie po stanowisku archeologicznym.

Na szczęście sprawy urzędowe załatwia mój mąż, który ma znacznie większą skuteczność.

A i jeszcze miły akcent - do czego może doprowadzić "spryt" urzędników. Kiedy staraliśmy się o prąd, to tyle razy gubili nasze papiery (po prostu nie wiedzieliśmy, jak to się powinno załatwić szybko i sprawnie), aż w końcu zmieniła się ustawa i użytkownicy nie musieli placić juz za "rozbudowe sieci", co by nas nie ominęło, jakby prawy szły zwykłym torem - wyszło z tego dużo nerwów, ale przynajmniej oszczędność, i to podwójna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...
Gość Gosc123
Ja, jak na razie, mam bezproblemowy UGiM, przyzwyczajony do horrorowatych opowiesci z UM bylem zszkokowany postawa, kultura i czasem zalatwiania spraw. Wszystkiego mozna sie dowiedzie, o wszystkim porozmawiac, uzgodnic... Na zyczenie dokumenty wysylane sa poczta, bez zajakniecia... Niesamowite, to dziala! No, byla jedna sytuacja, ze stwierdzono brak znaczkow skarbowych na przyslanym poczta dokumencie... problem polegal na tym, ze znaczki byly przyklejone... z drugiej strony kartki i nikt tego nie zauwazyl... :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepycham we Wrocławiu dość karkołomne rozwiązanie i muszę przyznać, że zarówno w UM, UW i Geodezji spotkałem się z życzliwą sympatią i chęcią pomocy. Było to naprawdę przyjemne. Problem z urzędami, bo nie z urzędnikami, jest natomiast taki, że na wszystko się czeeeeka i każde pismo musi nabrać mocy urzędowej. Generalnie jestem jednak dobrej myśli.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...