Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do dziennika Nefer


rrmi

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 30k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Nefer

    9730

  • wu

    2385

  • malgos2

    1873

  • ghost34

    1109

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

........Jest przykro i smutno każdemu... szczególnie jak kogoś się dobrze znało i lubiło....

 

A co do grypy.... zawsze ludzie umierali na różne paskudztwa... i młodzi i starsi..... Niestety, ale nie zawsze nasze media nagłaśniały takie informacje.... Teraz to już jest prawdziwa rzeź medialna na temat tej grypy....

Mój dziadek w 1971r zmarł na grypę... właściwie na powikłania po grypie :(

 

Zawsze były, są, i będą jakieś szczepy grypy, bardziej lub mniej atakujące społeczeństwo.... A teraz czas jest sprzyjający... ciepło w południe, rano i wieczorem zimno, a my albo przegrzani, albo za zimno ubrani... i potem przeziębienie, grypa... a i do pracy trzeba pójść, bo jesteśmy niezastąpieni, bo tak trzeba, bo nie wypada..... A dzieci do szkoły, przedszkola, bo co z nimi zrobić, lub będą miały zaległości...

Roznosimy zarazki, kichamy, smarkamy, szczepimy się przeciwko grypie... ale której? Tej co była, czy tej co przyjdzie? A skąd wiadomo jaka będzie , jaki to szczep?

A do organizmu dostarczamy obce szczepy bakterii i wirusów -tylko się pytam po co?

Ja się nie szczepię... mam swoje zdanie...

 

To wszystko pobudza do rozwoju drogiej machiny i koniunktury farmaceutycznej, która na nas ma zarabiać a nie pomagać....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurwa, facet, ktory większość życia przetańczył na stole zszedł na grypę. Wino, impreza, śpiew, cudowna żona, wyczekany i ukochany syn, świetna kariera i ostatnio świadoma z niej rezygnacja po to by odpocząć, zacząć nowe plany. Mieliśmy coś tam zrobić razem.

To był facet, ktory oddałby ostatnią koszulę, ostatni grosz, ostatni kęs.

Nie kumam. NIe wierzę. Nie potrafię zrozumieć i sie pogodzić. Może kolejna butelka mi pomoże.

W poniedziałek pogrzeb. Kuchnia już mnie nie cieszy.

Na jego 18-tce tak wywijaliśmy, że stłukliśmy żyrandol ..Był rok młodszy ode mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wierz mi ... rozumiem Twój żal i wściekłość.....

Moja mama też zeszła z tego świata, jak miała 36 lat, a ja wtedy 17 :cry: :cry: :cry:

To była cudowna kobieta, najukochańsza mama....

Do dziś płaczę, jestem wściekła, nie mogę się pogodzić....

Bardzo mi Jej brakuje, każdego dnia....

I wiem, że czas nie leczy ran....

Można tylko powiedzieć, że Oni na nas patrzą i cieszą się z nami ze wszystkiego dobrego i chronią nas.....

Dobrzy ludzie też odchodzą... tylko dlaczego tak wcześnie!!!!!!!!

 

A, że grypa, rak, białaczka... nikt z nas nie może się pogodzić :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki. Jak dobrze wiedzieć, że ktoś jest obok..

zawsze możesz na nas liczyć

 

wiem co czujesz. ja za ponad tydzień będę mieć 30 rocznicę śmierci brata, a nadal boli jak cholera :(

Właśnie. Czas nie leczy ran.

W lutym już czwarta rocznica śmierci mojej Dorotki. Pewnie bawią się razem z Mirkiem. Ona się nim zaopiekuje. Znali się.

Jak głupia pytam ciągle : dlaczego.

 

Zadzwonił do mnie brat z tą dzisiejszą wieścią.

Nasza rozmowa była idiotyczna.

Zapytał czy wiem, że umarł Mirek. Mój brat miewa rózne pomysły, ale nie aż takie. Zapytałam czy żartuje. On powiedział że też nie wierzy, ale rozmawiał z ludźmi z Bułgarii i podobno żona Mirka dzwoniła. Ustaliliśmy, że nie przyjmujemy tego faktu do wiadomości dopóki nie odbędzie sie pogrzeb. I że postaramy sie czegoś dowiedziec. No i znalazłam nekrolog.

 

A z Mirkiem i moim bratem historia jest taka :

 

Znałam się z Mirkiem od podstawówki. Byliśmy kumplami. Takimi no kumplami. Mój brat jest starszy odemnie 5 lat, więc raczej się z moimi kumplami nie kumplował.

Między mną a Mirkiem to była taka przyjaźń, o której mówią, że nie istnieje. Między mężczyzną a kobietą. A my byliśmy zaprzeczeniem tej teorii.

Nawet kiedyś, raz, byłam u niego na jakiejś kolacji. Trochę wina i wylądowaliśmy w łóżku. Ale zanim doszło co do czego oboje doszliśmy do wniosku, że wszystko zniszczymy. To zdarzyło mi się pierwszy - i pewnie ostatni raz w życiu.

A więc nadal byliśmy przyjaciółmi.

Rodzice Mirka zmarli wczesnie. Mama na raka. Ojciec potem, ale Mirek się z nim nienawidził. Ojciec Mirka był Bułgarem. I tam głównie siedział.

Po śmierci mamy Mirek praktycznie zaopiekował się swoim bratem. To nie było łatwe.

Potem nasze drogi się trochę rozeszły.

Spotkaliśmy się , gdy Mirek w końcu znalazł swoją kobietę. Była super :) Długo starali sie o dziecko. W końcu zaszła w ciążę. Strasznie sie cieszyli. Rozwiązanie miało być tuż przed Wigilią.

Zadzwoniłam do nich w tym czasie pewna, że dziecko już z mamą jest w domu. Ona odebrała telefon - więc ja szczebiotałam jak głupia.

Usłyszałam, że dziecko zmarło. Zmarło w niej. W dniu terminu porodu okazało się , że nie żyje. Powiedzieli jej, żeby przyszła po świętach to usuną. Mirek na to nie pozwolił i święta jednak spędzili już bez dziecka.

 

Bardzo ich tapnęło, ale po roku urodził sie synek :) Wymarzony, wyczekany. To było jakieś 14-15 lat temu.

Mirek rozwinął skrzydła. Pracował w korporacji, był dobry. Nawet bardzo, więc szedł w górę. Był świetnym fachowcem.

 

Z racji wyokiego stanowiska nie można go było wygoglować. Dziś już jest w necie. Jest bo jest jego nekrolog.

 

Tego lata mój brat wybrał sie z rodziną do Bułgarii. Wynajęli apartament od swoich znajomych i się byczyli. W budynku była knajpa. Kiedyś przy obiedzie podszedł do nich chłopak roześmiany od ucha do ucha z hasłem : Polacy ????

 

Zaczęli gadać i mój brat został zauroczony przez tego faceta - i wzajemnie. Od słowa do słowa okazało się , że mieszkali niedaleko siebie. Chłopak powiedział, że na tej ulicy gdzie mieszkał mój brat mieszkała jego przyjaciółka.

- Tak ? A gdzie ? spytał mój brat

- pod 210.

- Pod 210 to ja mieszkałem - roześmiał się mój brat.

 

I w taki sposób poznał Mirka. Obaj tego dnia do mnie dzwonili z tą niezwykłą wiadomością wzajemnie piejąc peany na swoją cześć :):) Mirek w tym budynku miał swój apartament, ktory kupił chyba 2 lata wcześniej - pamiętam jak się cieszył.

 

Snuli wielkie plany. Mirek odszedł z korporacji. Dostał tyle kasy, że 2 lata nie musiał pracować. Pojechał do swojej drugiej ojczyzny (bo miał podwójne obywatelstwo) i chciał tam rozpocząć biznes.

Mój brat w to wszedł. Mieliśmy się spotkać w styczniu na wielkiej imprezie (bo Mirek miał gest - jak impra to z orkiestrą i morzem wódki :)) a potem przegadac temat. Miałam im pomóc w marketingu.

 

Tak to się znowu zeszły nasze drogi. Mirek zadzwonił jak wrócił do Polski - jakoś koło wrzesnia. Potem nie odbierał telefonów. Mój brat dzwonił do mnie czy coś wiem. Wiedzieliśmy, że coś się dzieje. Mirek to człowiek, który nie rzuca słów na wiatr. Wierzyłam, że jest po prostu zajęty.

Brat zadzwonił do znajomych od apartamentu w Bułgarii na pogaduchy, i właśnie się dowiedział prawdy.

 

Piszę to, żeby nie zapomnieć. Chcę to pamiętać, bo nie zdążyłam go pożegnać, przytulić jak kumpla, potrzymać za rękę. A teraz pójdę na jego pogrzeb. Nie wierzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki. Jak dobrze wiedzieć, że ktoś jest obok..

zawsze możesz na nas liczyć

 

wiem co czujesz. ja za ponad tydzień będę mieć 30 rocznicę śmierci brata, a nadal boli jak cholera :(

Właśnie. Czas nie leczy ran.

 

No nie leczy... :( Wazne, zeby pielegnowac dobre wspomnienia. Kazdy zyje tak dlugo, jak dlugo zyje w naszej pamieci...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No nie leczy... :( Wazne, zeby pielegnowac dobre wspomnienia. Kazdy zyje tak dlugo, jak dlugo zyje w naszej pamieci...

To prawda.

I trzeba być z ludźmi- żeby wiedzieli jak są dla nas ważni. Zanim nie będzie za późno.

 

Chcialabym z siebie cos madrego wykrzesac, ale co tu mozna powiedziec? :roll: :(

 

Niedawno zmarl byly pracownik mojej mamy, maz jej asystentki... Mlody facet... zasnal w fotelu, wzial i umarl. Czlowiek, ktory nie mial zadnych wrogow, najbardziej oddany firmie... :cry: Zycie nie jest sprawiedliwe, szczegolnie dla tych, co zostaja... :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biedna dziewczyna. Najgorzej mają właśnie żywi. Ale ja sobie tłumaczę, że jutro będzie nowy dzień. Że może fajny. Muszę tylko jakoś przeżyć ten poniedziałek. Tak się cieszyłam na tą kuchnię - jak ta głupia. A co to znaczy kuchnia przy takiej sytuacji. To pierdoła. Sama nie wiem czy warto sie szarpać o tak nic nie znaczące rzeczy. Może tracę czas nie na to co trzeba. Ehh chyba pójdę spać- nawet upić mi sie nie udało.

A specjalnie dla Mirka kupiłam tokaj Szamorodni z 2000 r. Na pewno by mu smakował. A na alkoholach to się chłop znał jak mało kto (profesjonalnie głownie). Idę spać. Pa Małgoś. Dzięki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień Dobry

 

 

 

No nie leczy... :( Wazne, zeby pielegnowac dobre wspomnienia. Kazdy zyje tak dlugo, jak dlugo zyje w naszej pamieci...

To prawda.

I trzeba być z ludźmi- żeby wiedzieli jak są dla nas ważni. Zanim nie będzie za późno.

 

Czas nie leczy.....

....Dalej płyną łzy..., ale może już po kilku, kilkunastu latach jakoś spokojniej...

 

Bo Oni tam są patrzą na nas.....

 

 

 

 

Mam nadzieje, że dzień dzisiejszy spokojniejszy będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...