Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak z tym żyć - teściowa ?


js

Recommended Posts

A swoją drogą kobiety, możemy się umówić na jakąś wymianę uwag za 20-30 lat pt " problemy z synową/zięciem". Strasznie sie boję, że będę koszmarną tesciową :-?

 

Abromba , to świetny pomysł . Ja też się troszkę obawiam , bo choć jestem naprawdę osobą niemal bezkonfliktową , potrafię " wetknąć szpilę ", a z wiekiem może się to nasilić . U mnie prawdopodobieństwo zostania teściową nie jest aż tak odległe , nasz syn ma 19 lat i co prawda jeszcze o założeniu rodziny nie myśli ale wiadomo , dziś to wszystko tak szybko leci i ani sie obejrzę jak mogą mi mówić babciu :o :wink:

 

A wracając do problemu js . Przyszła mi na myśl jeszcze jedna rzecz . Czy Twoja teściowa zawsze taka była , czy to wystąpiło dopiero teraz . Nie piszesz ile ma lat ale być może to menopauza ?

A może ona ma jakąś depresję ? Może ma jakiś żal do Was o coś i w ten sposób się na Was odgrywa ( wybacz ale wrzucanie petów do butów to jawna i świadoma złośliwość , może chęć zwrócenia na siebie uwagi , już sama nie wiem co o tym sądzić ) Jeżeli takie zachowanie wystąpiło niedawno to może teściowa powinna skorzystać z pomocy psychiatry ( ale kto ją do tego przekona :cry: )

 

Mimo wszystko walcz !

 

Niezmiennie trzymam kciuki :)

 

Jest w wieku mocno po 60-tce czyli chyba właśnie menopauzy. Wiem że miała zalecane jakieś leki z tym związane ale nie może ich brać z powodu nadciśnienia. Takie zachowanie było zawsze. Moim zdaniem nasilło się gdy przeszła na emeryturę. Nie pamiętam już kiedy ją ktoś znajomy odwiedzał, albo ona kogoś odwiedzała. Może ze 2 lata temu ??. Rodziny nie ma zbyt dużo - jest jedynakiem. Kontakty obecnie raczej tylko oficjalne. Być może ma jakiś żal do życia ok. 10 lat temu zmarł jej syn - oczko w głowie. Mocno to przeżyła. Czy ma do mnie żal tego nie wiem. Za zwracanie uwagi pewnie tak. No bo jak to taki szczeniak będzie tu pyskował. Ale raczej żal to nie jest, raczej jakaś tak złość, urażona ambicja ? Nie potrafię tego nazwać. Peta wrzuciła w złości po zwróceniu jej uwagi . Akurat stała przed domem i paliła papierosa. Strząsała popiół na wycieraczkę przed wejściem, nie wiem czy celowo czy nie. Zwróciłem uwagę aby tego nie robiła, oczywiście obraza majestatu i zaczęła strząsać popiół przy mnie do moich butów-roboczych, które stały akurat przed wejściem. Później znalazłem peta w bucie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 361
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Kurczę , każdy Twój post załamuje mnie coraz bardziej , sytuacja zdaje się nie mieć wyjścia . Jestem natomiast przekonana że pomoc potrzebna jest Twojej teściowej , może nie psychiatry ale psychologa bądź psychoterapeuty z pewnością . Ona nie jest świadoma , że robi źle . Piszesz , że straciła ukochanego syna ja natomiast pytam a co z córką ? Czy ona pamięta , że ma kochającą i dbającą o nią córkę , która strasznie przez nią cierpi ? Może trzeba jej to uświadomić ?

 

Trzymaj się i pisz dalej , wierzę , że nasze wsparcie Ci chociaż troszkę pomaga .

 

A menopauza to raczej nie jest , po 60-ce zdarza się niezwykle rzadko .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście że Wasze wsparcie bardzo mi pomaga. Mam już pewien plan. Pójdę do lekarza po leki, zamówiłem już książkę "Toksyczni teściowie" i przyślą ją za kilka dni. Niedługo będą ferie i żona weźmie urlop - będzie więc okazja do spokojnej rozmowy, jestem dużo mądrzejszy o Wasze rady. Zacznę więc "profesjonalnie" zabierać się za rowiązanie problemu.

Bardzo dużo uspokojenia wnisło wysłuchanie przez Was moich problemów. Nie maiałem z kim o tym pogadać. Nie to że nie mam kumpli bo mam ale z kumplami nie gada się o problemach z teściową. Przynajmiej ja tak uważam. Sprawy rodziny to saprawy osobiste nie do wywlekania na forum publicznym. Dzięki za wsparcie. Jesli chodzi o żonę to nigdy nie była ona oczkiem w głowie "mamusi" pierwszy był ukochany synuś potem długo długo nic a później dopiero moja żona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja na szczęście nie mogę narzekac na swoja teściową(odpukac póki co...), ale skoro juz jesteś na teściową..to zawsze staraj się postawić na swoim, niech wie kto rządzi w domu. jakiś czas temu małam podobny problem, tyle że nie z teściową ale z osoba w podeszłym wieku, która wtryniała sie we wszystko w MOIM domu...myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok...szef pożyczył mi wówczas książkę Lillian Glass "TOKSYCZNI LUDZIE"..., być może twoja teściowa należy do tego typu ludzi a w tej książce uzyskasz wiele odpowiedzi i porad, jak postępować z takim typem ludzi. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście że Wasze wsparcie bardzo mi pomaga. Mam już pewien plan. Pójdę do lekarza po leki, zamówiłem już książkę "Toksyczni teściowie" i przyślą ją za kilka dni. Niedługo będą ferie i żona weźmie urlop - będzie więc okazja do spokojnej rozmowy, jestem dużo mądrzejszy o Wasze rady. Zacznę więc "profesjonalnie" zabierać się za rowiązanie problemu.

Bardzo dużo uspokojenia wnisło wysłuchanie przez Was moich problemów. Nie maiałem z kim o tym pogadać. Nie to że nie mam kumpli bo mam ale z kumplami nie gada się o problemach z teściową. Przynajmiej ja tak uważam. Sprawy rodziny to saprawy osobiste nie do wywlekania na forum publicznym. Dzięki za wsparcie. Jesli chodzi o żonę to nigdy nie była ona oczkiem w głowie "mamusi" pierwszy był ukochany synuś potem długo długo nic a później dopiero moja żona.

 

do lekarza po leki , ksiazka??? :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście że Wasze wsparcie bardzo mi pomaga. Mam już pewien plan. Pójdę do lekarza po leki, zamówiłem już książkę "Toksyczni teściowie" i przyślą ją za kilka dni. Niedługo będą ferie i żona weźmie urlop - będzie więc okazja do spokojnej rozmowy, jestem dużo mądrzejszy o Wasze rady. Zacznę więc "profesjonalnie" zabierać się za rowiązanie problemu.

Bardzo dużo uspokojenia wnisło wysłuchanie przez Was moich problemów. Nie maiałem z kim o tym pogadać. Nie to że nie mam kumpli bo mam ale z kumplami nie gada się o problemach z teściową. Przynajmiej ja tak uważam. Sprawy rodziny to saprawy osobiste nie do wywlekania na forum publicznym. Dzięki za wsparcie. Jesli chodzi o żonę to nigdy nie była ona oczkiem w głowie "mamusi" pierwszy był ukochany synuś potem długo długo nic a później dopiero moja żona.

 

do lekarza po leki , ksiazka??? :o

 

Co w tym dziwnego ??? :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

js

bardzo wam wspołczuje i rozumiem sytuację.

Moja mama jest toksycznym cholerykiem i choć sie nie wtraca wprost do mojej rodziny, (ma właściwie dobre układy z moim mężem) wiem,jak trudno wyzwolić sie.Głównie twojej żonie!

Popieram rady dot.lekarza -wyciszysz się i bardzo polecam książki!

Naprawdę pomogą. A wszelkie zmiany,zwłaszcza w tak trudnej i delikatnej materii,trzeba i tak zacząć do siebie.

Już to przerabiałam!

pozdrawiam i trzymam kciuki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

do lekarza po leki , ksiazka??? :o

 

Co w tym dziwnego ??? :o

 

 

Ja myślę, że nie tędy droga.

 

Ja mysle, ze to nie bedzie ostatecznym rozwiazaniem. Ani leki, ani ksiazki nie pomoga, jak zawleczka juz wyrwana... Mam wrazenie, ze jezeli postarasz sie tesciowa "zaglaskac", to obudzisz w niej dzika chec odwetu za utrate dominacji... i z tym wieksza zajadloscia bedzie szukac mozliwosci, by Ci uprzykrzyc zycie.

 

Zona postawiona miedzy mlotem i kowadlem bedzie miala zal do wszyskich, ale najbardziej do Ciebie, bo matka - to matka... A bedzie pewnie czuc, ze to Ty ja zmuszasz do wybrania...

 

A Ty bedziesz na kazdym kroku musial zgrzytajac zebami szukac kolejnych mozliwosci wyrwania spod tesciowej nastepnego kawalka zawlaszczonego terytorium.

 

Ta niechec wydaje sie juz tak zakorzeniona, ze bedzie Wam piana na oblicza wystepowac na sam widok... wspolmieszkanca :wink:

 

Ale jako droga... no coz, bedzie po prostu o tyle dluzsza... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
Byłem u psychiatry. Czeka mnie jeszcze 2 wizyty u niego. Powiedział że nie wymagam leczenia tylko teściowa powinna być leczona. Stwierdził że niestety jest na to za stara aby uzyskać jakieś rezultaty. W zwiazku z tym zapisał mi lekkie leki relaksujaco uspokajające i zapowiedział że skieruje mnie na leczenie psychoterapeutyczne abym na widok teściowej nie dostawał wysypki. Co będzie dalej to się zobaczy. Spytał się czy rzucam w tesciową jakimiś przedmiotami, czy mam trudności z oddychaniem i zaburzenia równowagi. Jak powiedziałem że nie to stwierdził że nie jest jeszcze tak źle i że w samą porę się zgłosiłem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam jeszcze jeden pomysl,

moze idac za ciosem, skoro jest ona praktykujaca, porozmawiaj z ksiedzem proboszczem, czy moze jest tam jakas poradnia przy kosciele. Chodzi mi o to, ze moze jakas osoba duchowna, dla ktorej ona ma szacunek i ktora ma przygotowanie spotkalaby sie z nia i wytlumaczyla jej w czym rzecz. Podobno to czasem pomaga. Moim zdaniem ona kompletnie nie rozumie, gdzie jest jej miejsce i jaka jest jej rola. Wiem, moze to nic nie da, ale moze troche da jej do myslenia. Moze zgodzi sie wyprowadzic.

 

Generalnie uwazam, ze najlepszym rozwiazaniem jest mieszkanie oddzielne i naprawde trudno zrozumiec, ze jest to niemozliwe. Jestescie ludzmi wolnymi i mozecie swoja polowe domu sprzedac. Nie wiem jak to wyglada w ksiedze wieczystej - od strony prawnej. Uwazam, ze warto o tym porozmawiac z zona. Boje sie, ze tesciowa jest za stara, zeby ja zmieniac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w szoku po tym wszystkim co tu przeczytałam i myślę, ze musisz z żoną trzymac jeden front w stosunku do teściowej bo inaczej to marnie to widze no chyba, ze to zagłaskanie przyniesie długookresowe efekty :wink: :-?

 

Trzymam kciuki i rozumiem cię doskonale , miałam namiastkę tego i czeka mnie jeszcze powrót do wspólnego mieszkania ale myślę, że jestem znacznie mądrejsza niż wczesniej i teraz od początku beda wytyczone granice :-? :roll: 8)

 

Pozdrówka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam jeszcze jeden pomysl,

moze idac za ciosem, skoro jest ona praktykujaca, porozmawiaj z ksiedzem proboszczem, czy moze jest tam jakas poradnia przy kosciele. Chodzi mi o to, ze moze jakas osoba duchowna, dla ktorej ona ma szacunek i ktora ma przygotowanie spotkalaby sie z nia i wytlumaczyla jej w czym rzecz. Podobno to czasem pomaga. Moim zdaniem ona kompletnie nie rozumie, gdzie jest jej miejsce i jaka jest jej rola. Wiem, moze to nic nie da, ale moze troche da jej do myslenia. Moze zgodzi sie wyprowadzic.

 

Generalnie uwazam, ze najlepszym rozwiazaniem jest mieszkanie oddzielne i naprawde trudno zrozumiec, ze jest to niemozliwe. Jestescie ludzmi wolnymi i mozecie swoja polowe domu sprzedac. Nie wiem jak to wyglada w ksiedze wieczystej - od strony prawnej. Uwazam, ze warto o tym porozmawiac z zona. Boje sie, ze tesciowa jest za stara, zeby ja zmieniac.

Takie metody to nie z moja tesciową. Przecież to ona jest najmadrzejsza, to ona jest źródłem wiedzy i najwyższym autorytetem. Sytuację z ksiedzem już opisałem. Wydaje mi się że jej wiara jest tylko pozorna bo co by ludzie powiedzieli gdyby nie chodziła do kościoła. Jest to osoba zaślepiona w siebie i bezgranicznie uważająca się za nieomylną. Nastal księdza to ona może uczyć moralności a nie ksiądz ją. To jest właśnie poważny problem. Swoją rolę rozumie jako nieustający nadzór nad istotami gorszymi i głubszymi. Nie może pogodzić się z tym że udało nam się zbudować dom bez jej pomocy. To znaczy pomoc była. Najpierw obiecała że da na starcie kwotę ok. 25% budowy. Ja znalazłem wykonawcę podpisałem umowę i jak wyciągnąłem rekę po te 25% to się okazało że będzie tego znacznie mniej. Zostałem z przysłowiową ręką w nocniku. Miałem nieco inaczej zaplanowane środki własne. Musiałem wycofywać ze stratą własne inwestycje aby się wywiązać z pierwszych płatności dla wykonawcy. Do samego końca budowy "mamusia" miała chyba nadzieję że się za przeproszeniem "usramy" a domu nie będzie. Wtedy to ona triumfalnie wypowie swoją sentencję "a nie mówiłam" i z otwartym sercem i z "miłością" będzie nas pocieszać. Jak dom został zakończony to nie mogła uwieżyć że to już i wiele dni upłynęło znim przyjechała (oczywiście została przywieziona) na gotowe obejrzeć. W tym jest właśnie największy problem i całe nieszczęście. Zero swobody, zero, tolerancji, zero szacunku. Tyrania absolutna. Nie wiem czy podołam, czy zadanie na które się porywam mnie nie przerośnie. Zależy mi na moich dzieciach jeśli mi się nie uda to wyrosną na kaleki społeczne. Zależy mi na mojej żonie chcę aby zaczęła samodzielnie "oddychać".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie scierpie musze dodać swoje trzy grosze.Po pierwsze serdecznie Ci współczuje i nie za bardzo widze wyjscie.Watpie w podchody,głaskania i takie tam psychologiczne rozgrywki.Musze przyznać ,że ja też mieszkam u teściowej i ....chyba wróce do siebie .Przeprowadziliśmy sie ze względu na dzieci,bo cały dzień jesteśmy w pracy i myslelismy że jak zamieszkamy bliziutko to raz że nadzór nad dziecmi bedzie,dwa że teściowa dopilnuje wszystkiego.No i wyglada to tak,że fakt własciwie nie mam domowych obowiązków bo wszystko robi ona,gotuje pierze sprzata i wrecz mnie rozpieszcza-ale...No własnie jest duze ale..ja po pracy padam łeb mi peka a ona po całym dniu czekania tak sie cieszy ,że łazi za nami krok w krok i gada,gada,gada,gada.pyta,pyta,pyta.Szlag człowieka moze trafić.Nawet odpowiada mi na pytania zadane do meża :o :o :o -z drugiego pokoju-czyli siedzi i nadsłuchuje.Powie ktoś czarna niewdzięczność z mojej strony-wiem ,tez tak mysle ----i zaczynam sie przygotowywac do przeprowadzki na wiosne spowrotem do mojego m4.Wole wstawać godzine wczesniej,sama dalej prowadzic dom - niz z wdzięcznosci za pomoc -nie być sobą.Dzieci też nie zyskały-jak wracaja ze szkoły to cały czas słysza mamranie,gadanie,narzekanie na cały swiat.Poprostu geba jej sie nie zamyka.Sa rozdraznione i płaczą ,że chca spowrotem tam gdzie mieszkalismy.Tesciu biedulek pogodził sie z tyranią-i ucieka z domu do kolegów i wraca tylko na noc-z drugiej strony---nie dziwie sie skoro tesciowa wie lepiej jak powinien siedzieć,na którą ma iść do kościoła ,jakie ciuchy lubi---tak ona wszystko wie lepiej.Taka przypadłośc tesciowych,cholera je bierze jak czują się niepotrzebne.W sytuacjach kryzysowych mój małż wydziera gębe i jest dwa dni ciszy---ale nie o to chodzi ,żeby była wroga cisza tylko o normalne rozmowy i poszanowanie zdania inej osoby.

Dlatego albo wyeksmituj tesciową albo sam sie przeprowadz do jej mieszkania --- bo widze tu rozwód .Obym sie myliła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Js, naprawde rozwiazanie jest jedno sensowne - tesciowa powinna mieszkac w swoim mieszkaniu. Rozumiem, ze wydaje Ci sie to nierealne, ale pomysl, jak cudownie bys sie czul, gdyby jej nie bylo. Spokojnie mozna byloby z dzieciakami odrabiac lekcje, planowac dzien, no i te tysiace drobiazgow mialbys z glowy. Nie wspomne juz o tym, ze jak dzieci pojda spac, to macie wieczor dla siebie i nie musicie sie krepowac.

Mozna mame przeciez na swieta zaprosic, na niedziele i wtedy sie przemeczyc, ale normalnie miec swoje zycie. Nie moze tak byc, ze w swoim domu jestes tyranizowany. Lepiej, zeby tesciowej bylo przykro, niz zeby rozwalila rodzine. Tylko musisz miec zone po swojej stronie. Moi znajomi tez mieli taka sytuacje, ale wyprowadzili sie do swojego domu i mama zostala sama, ale trudno. U nich doszlo do tego, ze jak obca osoba dzwonila do tej mojej kolezanki to, gdy mamuska odebrala, najpierw nagadala na swojego ziecia (tej zupelnie obcej osobie), a potem wolala corke do telefonu (!). Na swieta byli u niej, poklocili sie z nia, ale przynajmniej dzieki temu mieli Sylwka i Nowy Rok dla siebie i nie czuli sie w obowiazku zapraszac mamy (skoro tak ja drazni obcenosc ziecia, ktory ustawia corke przeciw niej, bo jak jego nie bylo, to one sobie swietnie we dwie dawaly rade). Maja male dziecko. Nie chce nawet opisywac, co sie dzialo jak sie maly urodzil. Problem palenia tez przerabiali. Koszmar.

Ja osobiscie nie moge narzekac na swoja tesciowe, ale z nia nie mieszkam i raczej bym nie mogla zamieszkac. Jest ona bardzo bardzo dobrze do nas nastawiona, uwielbia moja coreczke, ale jak to kobieta 50-letnia nie zauwaza, ze z tej zyczliwosci czasem za bardzo chce nam pomoc swoimi radami. Bylo to trudne dla mnie poczatkowe, ale nie ma w niej cienia zlosliwosci. Teraz sie dotarlysmy i widze, ze szanuje moje zdanie. Np nie daje czekolady mojej malej (mala jest uczulona) i sama tego pilnuje. ALe oczywiscie sa drobiazgi, ktore wynikaja z roznicy pokolen i z tego, ze ona jako matka czasem uwaza, ze wie najlepiej (moja mam jest nie lepsza), tesciowa ma na szczescie charakter ugodowy. Nie wyobazam sobie jednak, jakby to bylo gdyby ktos byl zlosliwy i programowo mnie zwalczal. Nie dalabym rady.

 

Siostra cioteczna mojego meza ma 1-szego lutego sprawe rozwodowa (tesciowa wyrzucila ja z domu). Jedno w tym jest dobre, ze nie maja dzieci.

Prosze pomysl o tym jak by mame z powrotem do jej mieszkania...

Wymaga to wiele delikatnosci i cierpliwosci.

Dobrze zrobiles, ze poszedles do psychiatry. Moze troche odzyskas rownowage. Jezeli Twoja zona jeszcze nie czytala Twojego watku, to daj jej przeczytac...

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

do lekarza po leki , ksiazka??? :o

 

Co w tym dziwnego ??? :o

 

 

Ja myślę, że nie tędy droga.

 

Ja mysle, ze to nie bedzie ostatecznym rozwiazaniem. Ani leki, ani ksiazki nie pomoga, jak zawleczka juz wyrwana... Mam wrazenie, ze jezeli postarasz sie tesciowa "zaglaskac", to obudzisz w niej dzika chec odwetu za utrate dominacji... i z tym wieksza zajadloscia bedzie szukac mozliwosci, by Ci uprzykrzyc zycie.

 

Zona postawiona miedzy mlotem i kowadlem bedzie miala zal do wszyskich, ale najbardziej do Ciebie, bo matka - to matka... A bedzie pewnie czuc, ze to Ty ja zmuszasz do wybrania...

 

A Ty bedziesz na kazdym kroku musial zgrzytajac zebami szukac kolejnych mozliwosci wyrwania spod tesciowej nastepnego kawalka zawlaszczonego terytorium.

 

Ta niechec wydaje sie juz tak zakorzeniona, ze bedzie Wam piana na oblicza wystepowac na sam widok... wspolmieszkanca :wink:

 

Ale jako droga... no coz, bedzie po prostu o tyle dluzsza... :roll:

 

Myślę że nie będzie tak źle. Zamierzam wciągnac żonę w moja psychoterapię. Poprosze psychologa aby wytłumaczył żonie że "mamusia" zatruwa przede wszystkim dzieci. Z dziecmi juz zaczałem rozmawiac i tłumaczyć że babcia jest chora i nie należy brać poważnie pod uwage tego co mówi. Leki są na tyle skuteczne że nie dostaję piany na widok "mamusi". Jestem w stanie pohamować chęć wciągania się w dyskusję. Jak "mamusia" zaczyna bić pianę potrafię chłodno i uprzejmie odpowiedzieć że dziekuję za pomoc ale poradzimy sobie sami. Mamusia zaczyna chować się do swojego pokoju i wychodzi tylki gdy pojawia sie żona aby jej truć. Mysle że za jakis czas sprawy zaczną sie prostować. Niedawno rozmawiałem z koleżanaką żony o sprawach wychowawczych i ma dokładnie takie samo zdanie jak moje. Więc psycholog plus koleżanka może przyniesć rezultaty wtedy "mamusia" straci jakikolwiek grunt i zostanie całkowicie sama. Wtedy zacznę jej "pomagać" i troszczyć sie o nią pełną gębą. Mysle że za kilka miesiecy bede mięc normalną rodzine to znaczy zdrowe psychicznie dzieci i samodzielną żone. Obym się nie mylił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przykro mi ,ze tak Ci sie poukładało.Życze Ci ,żeby ta taktyka się spełniła.Twoja teściowa jest złą osobą-myśle ,że niepotrafi kochać nikogo (może poza synem) ,pisałeś jednak ,że wcześniej kiedy zył uwielbiała tylko jego .Myśle ,że Twoja ,żona bardzo się stara o jej miłośc od najmłodszych lat ,napewno jest bardzo wrażliwą osobą,która niechce nikogo skrzywdzić(przeciwieństwo mamy-cicha ,spokojna,ugodowaitp..)TA Wiedźma to wykorzystuje.miejmy nadzieje ,że nieświadomie ale wątpie.Boje się ,że nie nauczy Twoje dzieci niczego dobrego.Pamiętaj walczysz o RODZINE .Z tych kilku informacji ,które napisałeś-wywnioskowałam ,że jesteś b.spokojnym kulturalnym człowiekiem.Ale gdyby szwankowło Twoje podejście radze CI .Poproś,żone żeby przeczytała twoje posty niech napisz co ona czuje-jak ona to widzi (wiem to jest obnażanie siebie,lecz jednak anonimowe nie widzimy swoich twarzy dlatego łatwiejsze)A zaraz póżniej poproś o to samo teściowa i niech ona sie wypowie. pozdr. :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

do lekarza po leki , ksiazka??? :o

 

Co w tym dziwnego ??? :o

 

 

Ja myślę, że nie tędy droga.

 

Ja mysle, ze to nie bedzie ostatecznym rozwiazaniem. Ani leki, ani ksiazki nie pomoga, jak zawleczka juz wyrwana... Mam wrazenie, ze jezeli postarasz sie tesciowa "zaglaskac", to obudzisz w niej dzika chec odwetu za utrate dominacji... i z tym wieksza zajadloscia bedzie szukac mozliwosci, by Ci uprzykrzyc zycie.

 

Zona postawiona miedzy mlotem i kowadlem bedzie miala zal do wszyskich, ale najbardziej do Ciebie, bo matka - to matka... A bedzie pewnie czuc, ze to Ty ja zmuszasz do wybrania...

 

A Ty bedziesz na kazdym kroku musial zgrzytajac zebami szukac kolejnych mozliwosci wyrwania spod tesciowej nastepnego kawalka zawlaszczonego terytorium.

 

Ta niechec wydaje sie juz tak zakorzeniona, ze bedzie Wam piana na oblicza wystepowac na sam widok... wspolmieszkanca :wink:

 

Ale jako droga... no coz, bedzie po prostu o tyle dluzsza... :roll:

 

Zaczynam rozumieć że w gruncie rzeczy "mamusia" to poprostu zwykły tchórz. Ta cała bufonada, demonstracja niezłomnosci i odgrywanie nadzorcy to przykrywka do lęków, kompleksów, poczucia winy za coś (nie wiem jeszcze za co) i całe pasmo niepowodzeń. Tak naprawdę to kłębek nerwów, albo tonący chwytajacy się brzytwy. Wystarczyło kilka dni na lekach, kilka celnych uwag powiedzianych bez emocji i co :o podwija pod siebie ogon jak zbity kundel i chowa się w swoim pokoju. Widzę swiatełko w tunelu. Jeszcze musze pomóc żonie aby sie wyluzowała i zrozumiała że jest niezależnym człowiekiem z krwi i kości który potrafi czuć , myślec, kochać i wymagać szacunku tolerancji i miłosci a nie byc tłamszonym i zatruwanym. Ciesze sie że leki mi pomagają. Dają mi spokój i pewność siebie moge przyjąć wszystko "na klatę" bez mrugnięcia. A do tego gdy widzę że "mamusia" ucieka jak kundel daje mi to dodatkową pewność. 8) Obecnie "mamusia" wyjechała na tydzień do siebie pod pretekstem załatwiania róznych spraw. Biorę więc urlop wezmę żonę do kina, zrobię wieczór przy świecach. Może pojawi sie atmosfera do poważnej rozmowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...