Sallyko 06.02.2006 15:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2006 js- wspólczuję. Jedyne jak mie się wydaje rozsądne wyjście to spokojne omówienie sprawy z żoną a potem rozmowa z teściową o sprzedaży domu i rozdzieleniu majątków. Najpierw mogą to być tzw. rozmowy ostrzegawcze, gdy to nie odniesie rezultatu to niestety trzeba być zdecydowanym. Wiadomo babcia jest pomocna przy dzieciach ale kosztem szczęscia rodziny nie wyjdzie to na dobre. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siewonka 07.02.2006 17:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lutego 2006 Witam nie czytałam wszystkich postów więc może się będę powtarzać.Miaszkałam z teściową to był koszmar wtrącała się we wszystko wykręcała nam żarówki bo za dużo światła zużywamy podsłuchiwała o czym rozmawiamy buntowała dzieci przeciwko nam. Byłam u kresu wytrzymałości mieszkaliśmy z nią czasowo na czas budowy domu na działce obok nich. Jakie bzdury wygadywała sąsiadom jak za nas sprząta buduje dom ... długo by pisać a nawet nie chcę tego pamietać. Był moment że chciałam się albo wyprowadzić albo rozwieść bo mąż początkowo cały czas twierdził ze mamuśka jest ok. Po pół roku przejrzał na oczy i zaczął być po prostu stanowczy wobec niej jak wobec małego dziecka. Mieszkaliśmy z nimi trzy koszmarne lata. Potem się wyprowadzilismy do nowego domu oj sporo jeszcze mu brakowało do doskonałości ale byliśmy u siebie. Jeszcze poczatkowo wtrącała się do wychowywania porządków itd wpadała codziennie albo i kilka razy dziennie. Potem zacząliśmy jej dawać do zrozumienia że nie jest mile widzianym goście nie zapraszaliśmy do środka choć czasem sama właziła nie proponowaliśmy żeby usiadła a jak szła do dzieci to stałam bezczelnie jak gestapowiec i słuchałam co mówi poprawiałam jak mi się cos nie podobało. Przestała przychodzić wie że jest nie mile widziana kiedyś powiedziała żebym z nią nie walczyła powiedziałam że nie walczę z nią tylko o siebie. Mój mąż postępuje dokładnie tak samo. To przykre że tak ją musimy traktowac ale nie ma wyjścia, był nawet moment że szukałam psychologa żeby mi pomógł.Nie ma dobrego wyjścia po prostu musicie w jakiś sopsób zamieszakć osobno to twoje życie i twoje dzieci walcz o swoją rodzinę. ja na szczęście mam oparcie w mężu i jest nam dużo łatwiej.Trzymam kciuki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
renjul 13.02.2006 13:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Lutego 2006 Skoro jesteś na nią skazany musisz wyznaczyć granicę poza które pomoc mamusi nie będzie przyjmowana i twardo się tego trzymać. Szkoda że nie masz oparcia w żonie, ale skoro nie ma jej całymi dniami to masz też duże pole do manewru. Sądzę, że idziesz w dobrym kierunku, bo nie byłoby dobrze robić w domu piekło, choćby ze względu na dzieci. Musisz jej krok po kroku pokazać kto tu rządzi i kto tu jest u kogo, oczywiście w grzeczny i kulturalny sposób. Na pewno dobrze by jej zrobiło, gdyby znalazła sobie coś co ja interesuje (poza waszym życiem oczywiście) Może ma jakieś dawno nie uprawiane hobby czy przyjaciólki z dawnych lat? Sprawa oddzielnej części domu dla niej byłaby idealnym rozwiązaniem. Może powili uda ci sie coś podobnego przeforsować? Oczywiście wyłącznie dla jej dobra Szczerze ci współczuję. Miałam dokładnie taka teściową jak ty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mifim 13.02.2006 15:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Lutego 2006 jedyne wyjście to zamieszkać daleko od teściowej. Chociaż znam jedną, która rozwiodła dwie córki, z których jedna mieszkała za granicą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Janek 09.03.2006 11:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Marca 2006 Minął miesiąc, co słychać na froncie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 09.03.2006 14:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Marca 2006 Jak z tym żyć? z tym się nie da żyć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
js 13.03.2006 22:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2006 Czas leci. Chodzę na psychoterapię ma to być minimum 3 miesiące. Widać małe zmiany in plus w teściowej. Natomiast żona zaczyna się gubić. Jest to dla niej nowa sytuacja. Do tej pory wszystko miała poukładane a tu nagle zaczyna się okazywać że trzeba odciąć pempowinę. Zobaczymy co będzie dalej. Małe kroczki zaczynaja chyba przynosić maleńkie efekty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mufka 15.03.2006 13:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Marca 2006 no no jak widac nabierasz juz "fachowej nomenklatury..", terapia terapia na nerwy to pewnie pomoze, ale warto tez dzialac i dzialaniem zmienic swoje polozenie czyli popedzic tesciowa gdzie pieprz rosnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
js 15.03.2006 22:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Marca 2006 Wiesz co Mufka najłatwiej zozpieprzyć to wwszystko. Tesciową wygnać żonę zakuć w kajdany i kazać tańczyc jak się zagra a dzieci zamknąć w kozie. Tylko czy o to właśnie chodzi. Czy rozwiazanie problemu ma polegac na odstrzale "zwierzyny" ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mufka 16.03.2006 15:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Marca 2006 Z Ciebie js to cierpliwy czlowiek, no chyle czola. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mufka 16.03.2006 15:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Marca 2006 A zapomnialabym: tesciowa musi odejsc zrob sobie taka sygnaturke, ostatnio postulaty czesto powtarzane spelniaja sie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marjucha 17.03.2006 12:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Marca 2006 A ja głupi przez moment zastanawiałem się czy przez jakiś nie zamieszkać z teściami a potem dopiero na "swoje".Teraz już tego nie zrobię.Powodzenia w walce o rodzinę, bo chyba do tego się sprowadza się Twój problem "js" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
babajaga 17.03.2006 19:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Marca 2006 marjucha Nie mozna generalizować. Moja Teściowa to ÓSMY CUD ŚWIATA W Twoim przypadku mogłoby być łatwiej. Z tego co piszesz , wnioskuję że że teściowa ma teścia, a więc mają swoje życie . Niekoniecznie będą chcieli żyć Waszym.[/b] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
babajaga 18.03.2006 11:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Marca 2006 I jeszcze jedno ! Zobacz jaką dobrą motywację miałbyś , aby najszybciej jak się da ,wybudować swój dom. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marjucha 18.03.2006 13:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Marca 2006 Hmmm, coś w tym jest Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
siewonka 24.03.2006 20:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Marca 2006 Marjucha My przeprowadziliśmy się do teściów na czas budowy - horror, mieliśmy budować 5 lat sposobem gospodarczym a wprowadzilismy się po dwóch dzięki teściowej. Babajaga ma rację motywacja była bardzo silna Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sta28 20.04.2006 21:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2006 js - szacunek dla cierpliwości... Siła spokoju to jedno (w obecności dzieci i bliskich) a w cztery oczy - chyba bym teściowej wpier.... Bez świadków - co by posądach nie mogła ciągać. W tym domu są chyba jakieś śliskie schodki ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
js 17.05.2006 08:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2006 Dawno nie pisałem. Chyba udało się zmienić układ. Do "mamusi" dotarła jej rola życiowa - babci. Żona też zaczyna rozumieć że nie można być całe życie zatruwanym i chyba pomału przeciera oczy i zaczyna patrzeć na świat samodzielnie. Klucz do sukcesu jaki wskazał terapeuta to olewanie "mamusi" we wszystkim co się tylko da. W tym co się nie da spokojne zwracanie uwagi i nie wdawanie się w dyskusję. Czyli wypowiedzenie własnego zdania i nie czekanie lub nie zwracanie uwagi na odpowiedź. W ten sposób "mamusia" otrzymuje informację że jej zdanie nie będzie brane pod uwagę bo nie ma znaczenia- zwyczajnie nie liczy się. Efekty są takie że "mamusia" zaczyna się izolować, nie odzywa się całymi dniami, unika kontaktów. Pod byle pretekstem przenosi się na dzień lub kilka do swojego mieszkania. Cel chyba został osiągniety bo przestała się wtrącać. Czasem oczywiście coś się jej wyrwie ale wtedy spokojnie dowiaduje się że wsadza nos w cudze sprawy. Polecam nie kłóćcie sie z teściami ale zacznijcie ich olewać - tylko tak prawdziwie z głębi serca a wiekszość problemów odejdzie w zapomnienie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
js 31.07.2006 18:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Lipca 2006 Dawno nie pisałem wydawać by się mogło że mamusia już się poddała. Niestety w międzyczasie nastąpiło kilka perfidnych ataków na moje dziecko - była to próba podporządkowania. Potem atak na moją żonę bo przestała trzymać stronę żony. Mamusia bawi się często w aktorkę. To się obraża, to zaczyna być przymilna aż do mdłości, to udaje cierpietnicę, tp przekupuje dzieci aby później wykrzyczeć że tyle nadawała a teraz żadnej wdzięczności. Muszę przyznać że arsenał numerów popisowych ma bardzo szeroki. Wszyscy widzą teraz czarno na białym co to jest za osoba i do czego jest zdolna się posunąć aby tylko pokazać swoją "wyższość". Nic dalej kontynuję pracę u podstaw. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
js 15.09.2008 11:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Września 2008 Sytuacja przez cały czas nie jest normalna. Minęło już grubo ponad dwa lata od czasu pierwszego wpisu. Straciłem dużo zdrowia. Leczyłem się u psychiatry i psychologa - ze stanów depresyjnych. Depresja to bardzo ciężka do zniesienia choroba i chyba tak naprawdę nieuleczalna. Można ją tylko zaleczać. Zdrowia już chyba nie odzyskam. Przyjęta kiedyś strategia małych kroczków uratowała chyba moje małżeństwo przed rozbiciem przez teściową. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć że ataki teściowej cały czas trwają. Obecnie już tylko na dzieci. Teściowa musi mieć kogoś podporządkowanego już ma taki charakter i koniec a dzieci to najłatwiejsza ofiara. Najgorsza w tym wszystkim jest jej hipokryzja z czym do tej pory nie potrafię się pogodzić. W pale mi się nie mieści że z jednej strony atakuje nasze małżeństwo czyli fundament poczucia bezpieczeństwa swoich wnuczek a z drugiej strony stara się odgrywać przed nimi dobrą babcię. Takie jest obecnie jej zachowanie. To straszne co egoizm i pycha potrafi zrobić z ludźmi. Obecnie pomału zaczynamy dźwigać z gruzów to co pozostało, do tego mam spore problemy z moimi stanami depresyjnymi. Ale nic to widać jakieś światełko w tunelu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.