Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak z tym żyć - teściowa ?


js

Recommended Posts

Pozwolisz jej podjąć własną - zapewne zgubną - decyzję?

Nie mam takiej sytuacji, nie wiem co bym zrobił. Wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Takie gdybanie na zapas co by było gdyby..... coś tam.... nie jest chyba dobre. Każda sytuacja wymaga indywidualnego podejścia, uogólnienia nie są dobre. Uważam że moje dzieci są na tyle mądre że nie wdadzą się w tego typu sytuacje.

Poza tym w tego typu sytuacjach cóż rodzice mają do pozwalania lub niepozwalania ? Czego to niby możemy zabronic drugiej dorosłej osobie ? Nawet jeśli zabronisz to co zrobisz jak się nie zgodzi z twoją decyzją? Wyrzucisz z domu ?

Zadanie rodziców jest takie aby wychowa dzieci tak aby same potrafiły omijac złe rzeczy.

P.S.

Jeśli używasz słowa "inwestowanie" to oczekujesz zwrotu inwestycji i zysków.

Dzieciom raczej się daje a nie inwestuje w nie.

 

 

 

Twoi rodzice pewnie tez wierzyli w to, że nie wdasz się w taką sytuację w jakiej obecnie się znajdujesz........., która dla mnie wybacz ale jest nie do pomyślenia .......... może dlatego że mam szczęście być córką wspaniałych Rodziców a teściowa również udana...........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 361
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Pozwolisz jej podjąć własną - zapewne zgubną - decyzję?

Nie mam takiej sytuacji, nie wiem co bym zrobił. Wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Takie gdybanie na zapas co by było gdyby..... coś tam.... nie jest chyba dobre. Każda sytuacja wymaga indywidualnego podejścia, uogólnienia nie są dobre. Uważam że moje dzieci są na tyle mądre że nie wdadzą się w tego typu sytuacje.

Poza tym w tego typu sytuacjach cóż rodzice mają do pozwalania lub niepozwalania ? Czego to niby możemy zabronic drugiej dorosłej osobie ? Nawet jeśli zabronisz to co zrobisz jak się nie zgodzi z twoją decyzją? Wyrzucisz z domu ?

Zadanie rodziców jest takie aby wychowa dzieci tak aby same potrafiły omijac złe rzeczy.

P.S.

Jeśli używasz słowa "inwestowanie" to oczekujesz zwrotu inwestycji i zysków.

Dzieciom raczej się daje a nie inwestuje w nie.

 

 

 

Twoi rodzice pewnie tez wierzyli w to, że nie wdasz się w taką sytuację w jakiej obecnie się znajdujesz........., która dla mnie wybacz ale jest nie do pomyślenia .......... może dlatego że mam szczęście być córką wspaniałych Rodziców a teściowa również udana...........

Nie wiem czy dobrze zrozumiałem ale czy sugerujesz że moi rodzice powinni byli najpierw zapoznac się z moją potencjalną teściową i zabronci mi małżeństwa ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Js - nie o zabranianie chodzi. Zabranianie niczego nie zmieni. Ale trzeba z dzieckiem rozmawiać, trzeba mu pokazywać, w co się pcha. Jeśli mimo to zdecyduje się na ryzykowną sytuację - jego/jej wola. Ale trzeba się starać.

A rodzice wg Ciebie nie nauczyli Cię tak patrzeć na świat, żebyś uniknął tej sytuacji z teściową? Idąc tropem Twojej teorii powinieneś był pewne rzeczy przewidzieć i nie wdać się we wspólne mieszkanie i takie historie, jakie miały miejsce. Na pewno nie chcesz powiedzieć, że zawiedli - po prostu tak się nie da wychować dzieci, żeby puścić je wolno po ukończeniu 18 lat i czekać, co z tego wyniknie.

Słowo inwestycja w odniesieniu do dzieci jest wg mnie jak najbardziej na miejscu - inwestuję w ich szczęście i dobrobyt, a zatem i moje szczęście - bo szczęśliwe życie dzieci jest tego warunkiem. Mam nadzieję, że nie zaplątałam zanadto. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Js - nie o zabranianie chodzi. Zabranianie niczego nie zmieni. Ale trzeba z dzieckiem rozmawiać, trzeba mu pokazywać, w co się pcha. Jeśli mimo to zdecyduje się na ryzykowną sytuację - jego/jej wola. Ale trzeba się starać.

A rodzice wg Ciebie nie nauczyli Cię tak patrzeć na świat, żebyś uniknął tej sytuacji z teściową? Idąc tropem Twojej teorii powinieneś był pewne rzeczy przewidzieć i nie wdać się we wspólne mieszkanie i takie historie, jakie miały miejsce. Na pewno nie chcesz powiedzieć, że zawiedli - po prostu tak się nie da wychować dzieci, żeby puścić je wolno po ukończeniu 18 lat i czekać, co z tego wyniknie.

Słowo inwestycja w odniesieniu do dzieci jest wg mnie jak najbardziej na miejscu - inwestuję w ich szczęście i dobrobyt, a zatem i moje szczęście - bo szczęśliwe życie dzieci jest tego warunkiem. Mam nadzieję, że nie zaplątałam zanadto. :wink:

 

To chyba nie o to chodzi. Nie rozpatruję tego w kategoriach puścic czy nie. Dziecko - dorosłe w pewnym wieku samo odczuwa potrzebę usamodzielnienia się. Może to byc w wieku 18 lat a może byc 25 lat. Myślę że nie ma na to reguły. Tak samo jak nie nauczymy wszystkiego dzieci - myślę że też nie o to chodzi. Człowiek samodzielny powinien sam sobie poradzic w trudnych sytuacjach, a jeśli nie, to powinien potrafic poszukac pomocy. Życie też nie jest takie proste aby udało się uniknąc trudnych sytuacji a co dopiero nauczyc kogoś je wszystkie rozwiązywac. Nie piszę o tym ani tego nie wymagam od siebie ani od nikogo. Natomiast dziecko z domu powinno wynieśc pewien zasób zasad, norm moralnych, zachowań które pozwolą na to aby dało sobie radę w trudnych sytuacjach, aby wiedziało co jest dobre a co złe i którą drogę w życiu wybierac - nie koniecznie tą najłatwiejszą. Szczęście - cóż to znaczy i kto jest upoważniony do tego aby wskazywac drugiej dorosłej osobie co jest dla niej szczęściem a co nie. Szczęście jest tak subtelne i ulotne że można je zniszczyc nawet o tym nie wiedząc. Czy aby my rodzice wiemy z całą pewnością co jest szczęściem dla naszych dzieci ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

To chyba nie o to chodzi. Nie rozpatruję tego w kategoriach puścic czy nie. Dziecko - dorosłe w pewnym wieku samo odczuwa potrzebę usamodzielnienia się. Może to byc w wieku 18 lat a może byc 25 lat. Myślę że nie ma na to reguły. Tak samo jak nie nauczymy wszystkiego dzieci - myślę że też nie o to chodzi. Człowiek samodzielny powinien sam sobie poradzic w trudnych sytuacjach, a jeśli nie, to powinien potrafic poszukac pomocy. Życie też nie jest takie proste aby udało się uniknąc trudnych sytuacji a co dopiero nauczyc kogoś je wszystkie rozwiązywac. Nie piszę o tym ani tego nie wymagam od siebie ani od nikogo. Natomiast dziecko z domu powinno wynieśc pewien zasób zasad, norm moralnych, zachowań które pozwolą na to aby dało sobie radę w trudnych sytuacjach, aby wiedziało co jest dobre a co złe i którą drogę w życiu wybierac - nie koniecznie tą najłatwiejszą. Szczęście - cóż to znaczy i kto jest upoważniony do tego aby wskazywac drugiej dorosłej osobie co jest dla niej szczęściem a co nie. Szczęście jest tak subtelne i ulotne że można je zniszczyc nawet o tym nie wiedząc. Czy aby my rodzice wiemy z całą pewnością co jest szczęściem dla naszych dzieci ?

 

O - i tu się zgadzamy. :D

Tego chciałam - abyś napisał, że także wg Ciebie nie ma jednoznacznych recept, że wychowa się dziecko, wypuści z domu i niech się dzieje wola nieba - bo to nie tak. Życia i wychowania dzieci nie da się ująć w proste i tylko czarno-białe ramki, czyż nie? :wink:

Pozdrawiam. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Jesli nastawisz się na to, aby być niezalezną, bo w każdej chwili może coś się w związku posypać, to znaczy, że tak naprawdę już się posypało. Już nie chcesz dbać i starać się o związek - już szykujesz odwody....

 

O tak. A zaczęłam w dzień ślubu czyli 20 lat temu. Życzę każdemu, żeby tak długo trwał szczęśliwy a według ciebie sypiący się związek :wink:

Nie moja droga. ja po prostu mam nastawienie, że nic nie jest nam dane raz na zawsze. Że wszystko można stracić w każdej chwili, więc nie ma rzeczy najważniejszych. Ważne jest dbanie o małżeństwo lecz i o siebie, Równowaga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EZS zgadzam się z Tobą w zupełności w kwestii niezależności. Dojście do takich wniosków zajęło mi jednak więcej czasu, bo w dniu ślubu czułam, że bez mojego księcia z bajki, to życ nie potrafię :D Jeżeli ma się pewnośc, że samemu też da się radę a jednak jest się w małżeństwie, pomimo różnych codziennych "schodów", to dla mnie właśnie oznaka siły związku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JS, nie zawsze toksyczne teściowe to nadgorliwe mamuśki. Moja teściowa nadopiekuńcza w stosunku do swoich dzieci nigdy nie była. Po prostu je urodziła, a urodziła je po to, zeby miał sie kto nia zajmować i jej nadskakiwac, bo przecież po to się dzieci chowa :wink: Przy kazdej okazji wypomina ile to jej zawdzięczają, bo np do doktora z nimi szła jak były male i sie pochorowaly :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w kwestii niezależności. Otóż uważam, że dbanie o związek i tzw. połówkę nie stoi w sprzeczności z dbaniem o swoją niezależność. Poza tym jeden ma większą potrzebę bycia niezależnym, drugi mniejszą. Ktoś nie wyobraża sobie wyjścia, wyjazdu bez żony/męża, a inny musi czasem wyjechać sam bo ma takie zapotrzebowanie i już. To, że jestem niezależna i lubię wyjeżdżać sama, nie przeszkadza temu, że lubię też wyjeżdżać z mężem. Jeśli zaś chodzi o tzw. niezależność finansową to tu jestem ZA i to bardzo. Można mieć wspólne konto, można mieć osobne, można mieć osobne i jedno wspólne, ale każda strona powinna w miarę możliwości umieć zaistnieć sama finansowo. Lepiej, gorzej, ale sama. Za duzo znam przykładów żon, które po smierci lub odejściu męża wpadają w biedę, bo dotychczas utrzymywał mąż i on był całym światem...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powtórzę problem stawiany na początku postu - jak z tym żyć?

kiedy nie ma innej możliwości lub kiedy nie chce się ranić wielu bliskich osób... kiedy teściowa choć jest przyczyną wielu konfliktów na swój sposób się stara...

Trochę przeraża mnie,że większośc sugeruje siłowe sposoby...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość elutek
nie byłabym pewnie taka odważna, gdybym nie wiedziała, że mam pełne poparcie męża. 8)

 

dokładnie :) to jest bardzo ważne - jedność w poglądach na temat mamusi

 

moja teściowa aktualnie robi podchody, aby zamieszkać u któregoś ze swoich synów

uważa, że jak jest po zawale to jej się to należy, dziwne tylko, że jakoś nikt jej nie chce 8)

 

jest sprawna, ma gdzie mieszkać /w dobrych warunkach/, a cały czas narzeka -

jaka to ona biedna, jak to się poświęciła /bo urodziła i wychowała dzieci/ itp. itd

nie przyjdzie jej do głowy pytanie - "dlaczego nikt mnie nie lubi?" :roll: :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powtórzę problem stawiany na początku postu - jak z tym żyć?

kiedy nie ma innej możliwości lub kiedy nie chce się ranić wielu bliskich osób... kiedy teściowa choć jest przyczyną wielu konfliktów na swój sposób się stara...

Trochę przeraża mnie,że większośc sugeruje siłowe sposoby...

Tak, właśnie nie chodzi o siłowe sposoby. Najłatwiej jest skopac zdeptc itd. Faktycznie większośc popiera "separację" od "mamuśki". Czy to aby nie pójście na łatwiznę ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...