Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do budowy Ewy (EZS)


metea

Recommended Posts

No bo po co pracować?? O wiele fajniej i wygodnie jest psioczyć, wymagać i żądać!!! Mnie niezmiennie zadziwia płakanie tych wszystkich, których bliscy wyemigrowali zarobkowo, naprawdę! Wiem, że to w wielu sytuacjach jedyne wyjście, żeby godnie zarobić i o to można mieć do rządzących pretensje, że nie dają ludziom takiej możliwości prawnie (inne pytanie, co to znaczy godziwy zarobek, ale to temat do następnej dyskusji). Mój Szanowny, mężowie kilku moich koleżanek od lat są poza domem, zarabiają. Na pewno więcej, niż przeciętny Polak, nie neguję tego ale ... Przecież to był mój/nasz wybór!!! Nikt kijami nie wyganiał! Jest to uciążliwe, jest patologiczne ale ja wiedziałam co robię! I do kogo mam mieć teraz pretensje i płakać w rękaw?? Owszem, można mieć pretensje to instytucji państwa jako takiej, że nie umożliwia ludziom godnie pracować za godne zarobki skoro jednak tak jest i podejmujemy decyzję o emigracji to do cholery nie chlipmy w rękaw każdemu, kto sie napatoczy tylko zostawmy to dla siebie!!!

Jesteśmy roszczeniowi, chcemy mieć wszystko tu i teraz i to najlepiej jak najmniejszym kosztem! Powiedzenie: "Co by tu robić, żeby się nie narobić i żeby zarobić" jest cały czas aktualne! Jeśli ktoś stoi "wyżej" od nas to nie próbujemy równać do niego tylko łapiemy go za kostki i ściągamy do naszego poziomu!! Bo tak jest łatwiej i przyjemniej!! A każda nasza pożalsięjakikolwiekboszszeeee władza to właśnie ci typowi Polacy - sfrustrowani, obarczający całą winę za swoje niepowodzenia innych!!

 

Matko, tyle lat miałam gdzieś politykę i na co mi przyszło :o:sick:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rząd powinien dać każdemu (bez względu na wykształcenie, zdolności, chęć do pracy, uczciwość)

- pracę (lekką, zgodną z oczekiwaniami i dobrze płatną)

- mieszkanie (przyzwoite)

- darmowe leczenie (na najwyższym światowym poziomie)

- wysoką emeryturę (jak najwcześniej)

- wysoką rentę

- darmowe żłobki, przedszkola i szkoły każdego poziomu

- darmowe podręczniki

- zasiłki wszelakie

Chyba to już było? Znaczy miało być, bo wyszło, jak wyszło...

Z czego ma dać? A kogo to obchodzi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie: "Kogo to obchodzi?" Głupota ludzka nie zna granic! Jeśli komuś się coś daje to innym trzeba zabrać, to jest stała niezmienna! Jak ograniczony trzeba mieć umysł, żeby tego nie zauważać? Pewnie, najlepiej udawać, że nic to nikogo nie obchodzi, skąd biora i komu zabierają ale gdy przychodzi do zabrania nam .... ooooo wtedy to jest największa niesprawiedliwość na świecie!!! Nawet mi sie w doopę tak myślących nie chce kopac, bo szkoda mojej energii!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rząd powinien dać takie prawo, żeby w jakiś sposób broniło najsłabszych ale nie powodowało patologii. Nie wiem, gdzie jest ten złoty środek. Ale wiem, że jeżeli mamy całkowicie sami dbać o siebie, to rząd nam nie jest potrzebny. To jest właśnie ten dziewiętnastowieczny kapitalizm. kraje zachodu przerobiły go dość dawno i odeszły od niego, my sobie zafundowaliśmy po 90 r. I nie chcemy odejść. Braza, wszyscy wyjechać nie mogą. Nie będą nas chcieli w takiej masie ;)

Ludzie chcą jakiejś stabilizacji. czytałam ostatnio, że ludzie bezrobotni lepiej oceniają swoją sytuację, niż pracujący na umowach śmieciowych za najniższą stawkę. Tak moze być. Do bezrobocia można się przyzwyczaić przy ograniczonych potrzebach, to jest stan stabilny. Chudo ale tak samo. A co mają zrobić ci, którzy pracują wynajmowani przez firmy tu tydzień, tam miesiąc. Ci na samozatrudnieniu, którzy wcale nie czują się powołani na przedsiębiorców i bynajmniej nie mają zarobków przedsiębiorców, lecz najniższą krajową albo nic. To jest huśtawka. Ludzie nie wytrzymują.

Ci roszczeniowi krzykacze to jednostki. Ogół chce stabilności. platforma ją zabrała, PIS jej nie da.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie do końca tak, że nikt nie rozumie podstawowej zasady brania i dawania. Najważniejsze jest to, żeby przy władzy byli ci, którzy dadzą nam, a tym "innym" zabiorą. Tylko raz jesteś "swój", a raz "inny".

Z jednej strony drapieżny kapitalizm, a z drugiej rozdawnictwo. Jeżeli nie możesz być kapitalistą, lepiej być beneficjentem rozdawnictwa. Nikt nie chce być pośrodku.

Jeszcze nikt chyba nie wymyślił, jak mądrze pomagać. Nie dawać - źle, bo ci naprawdę bezradni z głodu poumierają, a z nimi niczemu niewinne dzieci. Dawać - źle, bo się przyzwyczają, nie będą mieli motywacji, żeby coś zmieniać (zresztą system karze tych, którzy coś dorobią i o złotówkę przekroczą limit, bo wtedy odbierze im całą pomoc i w efekcie będą pracowali, a mieli mniej) i co najgorsze nauczą dzieci, że tak się najlepiej żyje.

Jeżeli ktoś rozwiąże ten problem, to Nobla powinien dostać!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano własnie, jak to zrobić?? Rząd niech przynajmniej nie przeszkadza! Nie twierdzę, że US i ZUS nie są potrzebne ale czy muszą mieć takie kompetencje i możliwości??? Toż obydwie instytucje rżną obywateli jak obieraczka marchewkę nie przejmując sie nikim i niczym!! Maja możliwości policji, prokuratury i sądownictwa w jednym - podatkowo-emerytalna ich mać!!!!

 

Ewa, ja nie twierdzę, że wszyscy mamy wyjechać. Ale jeśli już ktoś wyjechał i tam pracuje to niech nie chlipie, bo to w końcu był jego wybór (w mniejszym lub większym stopniu)!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szlak mi trafia dostęp do forum. Może poglądy mam nieodpowiednie?

 

Miałam małe zawirowania w domu, latorośli prawko poszło połowicznie ;) więc temat nadal pozostaje aktualny. Poza tym okazało się, że jej wiedza biologiczna przypomina gęstą dżunglę (to, co przerabiała i umie) poprzecinaną przez liczne plamy całkowitej pustynnej ignorancji. Kontrastowy krajobraz spowodował podjecie decyzji o olaniu biologii. Po konsultacjach stawiamy na przedmioty ścisłe, co ogranicza liczbę potencjalnych uczelni do jednej. Bryndza.

Nie mam siły jeszcze na politykę, choć wynik TK, nie powiem, rozbawił mnie, szczególnie po nocnych poczynaniach prezydenta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Połowiczne gratulacje, da radę... no kto jak nie Ona!

 

A ze zdanego prawka dziecięcia to powinnyśmy się cieszyć bardzo umiarkowanie, bo jeszcze nie wynaleźli jeździdeł na wodę. Miesięczny 30 zeta, a do baku stówka tygodniowo to nie za wiele :sick:

 

 

O polityce się nie wypowiadam bo postanowiłam nie kląć :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawko drugie podejście 20.

Wiecie na co mnie najbardziej szlak trafił? A może szlag? Że za 10 minut wzięli 140 zł. Nawet z placu nie wyjechała, przytuliła się do słupka i won z samochodu. To są zarobki!!! Powinni w zasadzie pół oddać, bo na miasto nie pojechała ;) O! Mam postulat. Pójdę do Kukiza :rolleyes:

 

Piję wino i jest mi wszystko jedno. Zaraz sobie pójdę oglądać Upstairs Downstairs, bo się pojawiły na YT. W ubiegłym roku też były przed świętami a potem skasowali. Muszę się spieszyć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zda następnym razem..

 

Już gdzieś podnosili , że WORDy zarabiają krocie na oblanych egzaminach.

Nie martw się.. mój starszak też z placu nie wyjechał za pierwszym razem... stres go zjadł na łuku ... za drugim zdał... i nie chciał robić prawka jak miał 18 lat.. ot dziwny, ja nawet myślałam, że wcale nie pójdzie, i wreszcie dorósł... , a teraz jeździ wszędzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szlag.

 

Kurczę, rzeczywiście te egzaminy są coraz bardziej wkurzające. Podejrzewam, że większość jeżdżących od lat teraz by nie zdała, chociaż jeżdżą bezpiecznie. Za to ci, którzy zdają, ponoć dużo wypadków powodują. Jakoś im się mija ta niska zdawalność z bezpieczeństwem i skutecznością szkolenia oraz sprawdzania umiejętności. A kiedy nie wiadomo, o co chodzi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ja na bank bym nie zdała :no:

Pomijam fakt, że nie trzymam rąk na kierownicy, przynajmniej nie obu, ale jeżdżę za hmm dynamicznie. Ciekawe, czy na egzaminie można przyspieszyć przy wyprzedzaniu? Aha, nie wyprzedza się..

Nic to i tak samochodu teraz nie dostanie. Choćby dlatego, ze ja na trzy nie zarobię a benzyna też kosztuje. Ale prawko mogłaby mieć, niech nabiera mocy urzedowej aż sobie kupi samochód ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Próbowałam testy.. oblałam...

Nie wiem, chyba bym też jazdy zlała...

Jeżdżę już prawie 29 lat (w lutym będzie) , bezpiecznie, nie spowodowałam żadnego wypadku czy stłuczki, za to mnie przywalili...

Nie mam żadnego mandatu (noo dwa miałam w sumie w swoim życiu, za nie manie świateł i za linię ciągłą, bo nie było żywcem gdzie zawrócić w nocy i to ze dwadzieścia kilka lat temu) nie miałam punktu karnego nigdy,

Nie jeżdżę mało, bo swoim samochodem w roku robię 33 000 km.. mało to nie jest jak na kobietę i to niepracującą...

Potrafię przejechać w 6,5 godzin z południa nad morze, no chyba, że są korki, to się nie da...

Daję radę jeździć po Polsce, ale i za granicą też daję sama jak muszę radę, i to bez GPSu tylko z mapą..

Myślę, ze jakbym musiała to może bym się skupiła i dała radę, ale oni podchwytliwi są... i mogło by być różnie...

 

Samochód kupisz jak będzie niezbędny... ja kupiłam starszakowi( właściwie dołożyłam połowę) jak wyjeżdżał mi paliwo, i jak zabierał na coraz to dłużej i często samochód...

Teraz pracuje, zarabia sam, dba o niego i leje do baku.

 

Zuza da radę...

Jak zda prawko, nich jeździ ile tylko może... bo bez praktyki , to po co jej prawko?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, ja zdałam na prawko, dostałam je i nie jeździłam, bo nie miałam czym i po co. Znaczy czym, to bym miała, bo ojciec niedługo wcześniej kupił auto, a że sam mając prawko nie jeździł, bo nie miał czym, to i okazało się, że już nie umiał. Autem jeździł mój brat, który zrobił prawko trochę wcześniej (miał kurs w ramach nauki w technikum). Ja na początku trochę jeździłam, ale raz pożarłam się o auto z mamą i był koniec jeżdżenia. Kilka lat później poznałam Andrzeja, a on miał autko i namawiał mnie do jeżdżenia. Jednakowoż już mi to nie sprawiało przyjemności, bo już nie umiałam, a wygodniej było wozić się obok kierowcy niż uczyć od nowa. Za kierownicę wsiadłam, kiedy już absolutnie musiałam - Andrzej pracował w Krakowie, ja zostałam z dziećmi w domu, któraś zachorowała i trza było jechać do lekarza. A później była budowa i musiałam jeździć, ale pewnych spraw już nie przeskoczyłam. Kraków nie dla mnie, długie trasy też. Niepołomice, okolice, przedmieścia Krakowa i tyle.

Dlatego nie poganiam Młodej, żeby robiła prawko, bo teraz i tak by nie jeździła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, Agduś, ja też nie jeździłam wiele lat. Najpierw ojciec mi tak średnio miał ochotę dawać swój, potem wyszłam za mąż i kupiliśmy własne ale był to rzęch i się bałam. Ciągle się psuł, ciągle mąż pod nim leżał i dłubał, bałam się, że wyjadę i nie wrócę. A jak kupiliśmy lepsze, to była presja, że jak coś zepsuję, to nie będzie nic a dziecko było małe i bez samochodu kicha. W sumie wcale nie miałam presji, mieszkaliśmy w bloku, obok tramwaj, autobus, do pracy pieszo 20 minut a do sklepu razem. Nie czułam potrzeby. Aż do czasu, gdy zaczęłam dodatkowo pracować. I nagle się okazało, że muszę jeździć po całej Łodzi i mam pół godziny między jedną pracą a drugą i a to tramwaj się rozkraczył a to autobusy padły a ja muszę, bo pacjenci czekają. No i tak dojrzałam do jeżdżenia. Nie miałam też złudzeń, że mąż mi da rodzinny samochód, więc kupiłam sobie własny. Najpierw była trasa dom-praca i praca- praca a potem się okazało, że zaczęłam specjalizację i mam kursy to w Wawie, to konferencję w Wiśle. Pociągiem musiałabym brać dodatkowy nocleg przed i po, samochodem mogłam jechać rano a wrócić wieczorem. No i pojechałam.

I powiem wam, że za moje największe osiągnięcie życiowe uważam, że jeżdżę. Czuję się niezależna. Wolna. Chcę na urlop to nie uzgadniam, nie proszę się, wsiadam i jadę. Chcę do sklepu na drugi koniec miasta, to wsiadam i wio. Bez łaski. Kocham wolność w każdym aspekcie, też komunikacyjnym :D:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że lepiej jeździć niż nie jeździć. No ale mnie na razie właściwie wystarcza ten zasięg, który mam. Owszem, parę razy się zdarzyło, że lepiej by było, gdybym mogła pojechać do Krakowa, ale jakoś to ogarnęliśmy. Parę razy pojechałam, wprawdzie tylko po Hucie musiałam jeździć, ale duuuużo mnie to kosztowało. Jednakowoż kiedy tkwimy w wielkim korku, musimy pokonać rozgrzebane skrzyżowanie z policjantem w białych rękawiczkach i tabunami wkurzonych kierowców trąbiących na wszystkich, to ja WIEM, że nie dałabym rady. Normalnie bym wysiadła, zostawiając auto na środku tego bajzlu, i poszłabym sobie dalej na piechotę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...