Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do budowy Ewy (EZS)


metea

Recommended Posts

Dawniej z każdej klasy ósmej tylko część uczniów szła do liceów, część do techników, a część niemała do zawodówek. A teraz każdy niemalże gimnazjalista wybiera LO, bo wybór ma niewielki. Technika owszem, są, ale szkół zawodowych jak na lekarstwo, a takich sensownych, które nie kształcą bezrobotnych, jeszcze mniej. W efekcie powstają klasy o dziwnych profilach dla tych, którzy nie wybiorą mat-fizów czy biol-chemów. A tam, gdzie nie ma dziwnych profili, wybiera się klasę humanistyczną, bo najłatwiejsza. Najgorzej mają niezdecydowani, którzy by chcieli jeszcze trochę się ogólnie pokształcić tak, żeby mieć szanse na dokonanie wyboru za rok, dwa czy trzy - klas ogólnych już nie ma wcale, a w sprofilowanych nie tyle coś się wybiera, ile z czegoś rezygnuje. W efekcie w klasie humanistycznej u Młodej spora część uczniów deklaruje, że nie lubi czytać i w ogóle nie czyta niczego poza streszczeniami. Nie lubią wiedzy o kulturze, bo nie wiedzą, o czym pani mówi i jakim prawem wymaga od nich jakiejś wiedzy ogólnej na temat sztuki, skoro tego "jeszcze nie przerabialiśmy". W jednym z krakowskich LO powstały klasy o pięknych nazwach - jakieś "erazmusy", "konfucjusze" itp. Co to znaczy? Co obiecuje? Co z tym zrobić?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już była ta dyskusja .. i co najgorsze, nie bardzo chcę walczyć o może zmiany na poziomie ministerstwa.. ale niestety są widoczne błędy , rażące błędy w edukacji..

Czy teraz uczą ślusarzy, frezerów, spawaczy, hydrauliki, monterów , glazurników(noo może murarzy i malarzy czy kafelkarzy to jeszcze są jakieś budowlanki)...i jeszcze kilka innych zawodów potrzebnych w przemyśle, zakładach , u prywaciarzy...

Nie :no:

Nie ma zawodówek.. Czyli cała młodzież mniej zdolna musi pójść do LO a potem co.. gdziekolwiek żeby niby coś potrafić...

Ale wszyscy muszą zdać, ambicje rodziców, wstyd przed rodziną, przed znajomymi, bo mój syn nie skończył studiów.. a ich pan magister...

Masz racje Agduś.. z mojej klasy 8 - 1 dziewczyna poszła do LO, 2 do liceum pedagogicznego, ja 1 do technikum, 1 do medyka, 2 do LZ handlowej, czyli z klasy prawie 30 uczniów poszło do średniej 7 uczni, reszta do zawodówki.. 1 chłopak co mnie w osłupienie wprawiło poszedł do gastronomicznej jako kucharz.. ciekawe gdzie gotuje...

Mój starszak nie poszedł i nie pójdzie na studia... czy jestem zła.. nie .. w sumie nie.. bo nie jest umysłem ścisłym, nie pójdzie na politechnikę, nie pójdzie na ekonomię, czy polonistykę lub inne studia humanistyczne, gdzie nie znajdzie zatrudnienia, albo za niewielkie pieniądze.. Więc po co ja mam się męczyć, mam jego męczyć, utrzymywać przez kolejnych kilka lat....

Właśnie zakwalifikował się z UP na kurs zawodowy.. jak go skończy to ma szanse na dzień dobry zarabiać od 2500zł zaraz po kursie.. a później nawet 2-3 razy więcej... Mam nadzieję, że mu się to spodoba...

Młodszy ze względu na dysfunkcje nie da rady pewnie nauczyć się matmy czy polskiego super, ale może będzie mechanikiem samochodowym, może w rowerowym będzie naprawiał rowery.. może będzie gdzieś indziej pracował.. Z całą pewnością młodszy jest bardziej techniczny od starszaka, który cudnie rysuje, ale nie zarobi z rysunku i talentu kasy... więc musi nauczyć się "męskiego " zawodu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano mam wrażenie, że to znaczy jedno wielkie oszustwo.

Zaczyna robić się tak, jakby szkoła średnia stanowiła jakieś takie przedłużenie podstawówki, studia niedługo zaczną przypominać dawną szkołę średnią a nauka to się może zacznie na studiach doktoranckich, nie darmo mamy studia III stopnia... Najbardziej boję się, ze zorientują się na zachodzie w tym oszustwie. Bo dotychczas przyjmowali nasze PhD z całym szacunkiem, jaki wymaga zdobycie tego stopnia u nich. To jest zwykle gwarancja wiedzy. A u nas... kolega opisywał, jak doktorantka przyniosła mu swój doktorat - wycinek z jego habilitacji, przepisany na żywca. I nie mogła zrozumieć, że to plagiat. Ba, ona nie mogła zrozumiec, że aby mieć doktorat musi coś zbadać i napisać od siebie! Przecież kopiuj-wklej wystarczy. I taka dziunia, jeżeli się przeslizgnie, to potem napisze sobie dumnie PhD i.... jak się odezwie gdzieś za granicą to po 2 zdaniach będą wiedzieć, że nie halo a po kilku dziuniach bedziemy mieć opinię jak u nas "specjaliści" z Ukrainy (lekarz, który się zatrudnił na kardiologii udaje kardiologa bez żadnych egzaminów i kontroli).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo to jest oszustwo. To kupowanie wykształcenia (tytułu) na raty.

Nie chcę tu dyskredytować wszystkich prywatnych uczelni i stawiać za ideał tych publicznych, bo nauczyć się można i na tych prywatnych, a nie jeden idiota prześlizgnął się przez publiczną

Wykształcenie wyższe w Polsce, już dawno przestało być nobilitujące, niemniej irytują mnie stereotypy, że z naszego pokolenia tylko "mniej zdolni" szli do zawodówek, a do średniej szkoły ci "zdolni".

Znam kilka zdolnych i inteligentnych osób, które kończyły zawodówki, bo sytuacja ich do tego zmusiła, lub taka była potrzeba chwili (np. kumpel , którego ojciec miał ma sieć warsztatów samochodowych, naturalnym było, to,ze syn będzie jego następcą, ale musiał smarem rączki pobrudzić, a nie "za darmo" schedę dostać ).

Ja nie poszłam po liceum na studia i nie dlatego,że mi się nie chciało, lub za głupia byłam, po prostu rodziców nie było stać na to by utrzymywać mnie przez kolejnych pięć lat mojej nauki. Zaocznie czy wieczorowo, moich wymarzonych się nie dało.

Poszłam do pracy, potem na studia związane z wykonywanym zawodem, a prawie wymarzone skończyłam później i nie po to , by kolejny papier do szuflady włożyć, lecz z pasji.

Czasami tak jest, ze nasze plany rozbiegają się z możliwościami, ale z drugiej strony studiowanie "bo tak wypada", bo "taki standard", jest bezzasadne , bo gdy nasze pokolenie, w którym ludzie "bez magistra" jeszcze się zdarzają wymrze, pracowników do prac fizycznych będziemy importować z Mołdawii czy Rumunii, bo nasi "magistrzy" rak sobie na kasie czy przy kielni brudzić nie będą :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli wychodzi na to, że mój starszak skoro nie będzie mgr (z drugiej strony to kto wie... może kiedyś, ale wątpię...) to może być szefem/kierownikiem/brygadzistą tych z Mołdawii czy Rumunii;)

 

Wczoraj mąż spotkał się ze swoim kuzynem.. pół roku facet szuka pracy, mgr nie jest.. i co się okazało... jest etat dla kogoś kto ma kurs wózków widłowych i książeczkę sanepidowską od zaraz (starszak ma, ale czeka na kurs z UP..) i w innej firmie od zaraz z bdb wynagrodzeniem i dyspozycyjność, tzn że możesz 8 godzin dzisiaj pracować albo przedłużą pracę do 12 i dłużej bo jest taka potrzeba, ale bardzo dobrze płacą - jako spawacz.. tylko za spóźnienie wylatujesz, rygor straszny... Czyli potwierdza się moje spostrzeżenie gdzie i na jaki kurs wysłąć starszaka aby z głodu nie przymierał i zapracował na siebie i rodzinę...

Bo tzw magister "pietruszkologii" w domu jest mi nie potrzebny, .. fakt.. wszystkich znajomych dzieci studiują.. mój nie.. ale mam nadzieję, że on nie będzie miał problemów ze znalezieniem pracy, a i w CV i w życiu ma już jakieś doświadczenie i przy bdb zarobkach ma możliwość kupienia mieszkania.... a dzieci znajomych mogą mieć problem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arnika, ale to nie jest do końca tak różowo. Praca fizyczna nie jest zła, szczególnie dobrze płatna, ale tylko na pewnym etapie życia. Bo teraz firmy, które chcą dobrze za pracę zapłacić wymagają zdrowia. A badania okresowe nie są już takie, jak kiedyś. Są ostre i jest duży odsiew nawet wśród ludzi młodych. Przychodzi 40 lat i człowiek dowiaduje się, że "pan już sie nie nadaje" . To są tragedie, na które patrzę co dzień. Na rentę za zdrowy na pracę za chory. Zostaje kiepska praca na czarno.... Dlatego ja młodym powtarzam - idzie pan do tej pracy, ja pana puszczam, ale niech pan wie, że za 15 lat pan tu nie będzie już pracował. I te 15 lat ma pan na zdobycie takiego stanowiska, żeby inni, młodzi pracowali a pan pokazywał palcem. Zza biurka. Młodzi tego nie rozumieją, dla nich 15 lat to kosmos a to mija tak szybko, tak szybko.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

System edukacji jest u nas nadmiernie rozdęty, jesli chodzi o pseudostudia na pseudouczelniach, niestety.

Sama widzę "uczelnię" w naszym mieście powiatowym, ma toto nazwę pożal się Boże - szkoły wyższej!

Nie wiadomo, bać się czy płakać...

Myślę, żę bardzo pilna jest potrzeba nauczania praktycznego, odpowiedzi systemu edukacyjnego na potrzeby rynku pracy, pisał chyba o tym Wierzch.

Wyeliminowania tych "uczelni" powiatowych i gminnych.

Przywrócenia szkolnictwa zawodowego.

Odejścia od nauczania encyklopedycznego, ale... to wymaga ogromnego doposażenia szkół i dofinansowania ich.

Przyrody i biologii uczy się wtedy przy mikroskopie i na wyjściach w teren, fizyki na doświadczeniach, chemii także, czasem nawet w drogerii albo w spożywczym.

Ale do tego trzeba by też nauczycieli przygotować, polscy nauczyciele przywykli do kształcenia dzieci i młodzieży siedzącej w ławkach, laboratoria szkolne praktycznie nie istnieją, że nie wspomnę o obserwatoriach astro w szkole czy szkolnych teatrach mających prawdziwą scenę.

A zaczyna się od problemów bardzo przyziemnych, od maluchów, targających do szkoły plecaki ważące czasem kilkanaście kilogramów, bo nie ma w szkołach szafek uczniowskich.

Edukacja w PL niestety jest bardzo prymitywna w swojej całości (jasne, że są wyjątki, ale mówię tutaj o szarej większości).

I długo nic się nie zmieni, bo najpierw trzeba byłoby naszych nauczycieli powysyłąć na miesiąc najmniej do szkół w innych krajach, żeby zobaczyli i nauczyli się, jak uczyc ciekawie i kreatywnie.

W taki sposób, by to przyniosło profity uczniom w życiu poza murami szkoły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę się tylko podpisać pod tym co napisała Depesia.

 

Tak na marginesie, to z tą Rumunią możemy się jeszcze zdziwić (źle kojarzący się Romowie stanowią tylko 2.5% populacji).

U nich jest dwukrotnie niższe bezrobocie niż w Polsce, jeśli chodzi o innowacyjność to nawet nas lekko wyprzedzają w UE, no i mają, podobnie jak Czesi, rozpoznawalną w calej Europie markę samochodową ;)

 

Nie widzę przeszkód, aby osoby z wyksztalceniem zawodowym nie miały możliwości robienia w przyszłości kariery. Jest różnica między prostym robotnikiem a majstrem, brygadzista, etc.

Studia również nie gwarantują kariery w przyszłości.

Coraz bardziej liczą się dodatkowe kwalifikacje, doktorat, studia podyplomowe.

W tym wszystkim nie uwzględnia się również czegoś takiego jak przedsiębiorczość, która nie jest bezpośrednio zależna od poziomu wykształcenia.

Edytowane przez wierzch
de/pl keyboard
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i trzeba mi się zgodzić z 3 poprzednimi wypowiedziami...

 

Ewa..... znaczy pracować, zarabiać ale być przedsiębiorczym i awansować i założyć swoją firmę.....

 

DPSia.. masz racje.. ale taka nauka to wykroczenie po za ramy podręcznikowe, a to jest trudne, bo może nauczyciel nie jest nauczycielem, tylko mgr-em , który potrafi zadać ćwiczenie czytankę od i do, i odpytać, a praca bez podręczników w labie wymaga olbrzymiej wiedzy i elastyczności wykładającego.. a z tym jest baaardzo różnie...

 

 

Już kilka ładnych lat temu podróżując po Rumunii byliśmy zadziwieni z mężem o poziomie znajomości j. angielskiego, nawet babci wysoko w górach spikała, w małych miasteczkach czy dużych miastach nie wspomnę, i jakie tam samochody po ulicach jeździły to szczęki nam opadały.. Fakt.. starą daczje z trumną na dachu też widzieliśmy:eek:, po jakichś wsiach pilotował nas mondeo.. jak my zwolniliśmy to on też.. jak myśmy go wyprzedzili to on też.. to znów on nas wyprzedził i zwalniał do 30km/h... ojjj mieliśmy serca na ramieniu..

Ale jakie Karpaty są cudne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma złotego środka, który by pasował każdemu, ani dobrej rady, która wskaże każdemu idealną drogę życia. Pomijając tych, którzy obserwując rodziców i ich znajomych już doskonale wiedzą, że z opieki społecznej można wyżyć na satysfakcjonującym ich poziomie, każdy musi sam znaleźć swój pomysł na życie. No dobra, wiem, że Ameryki nie odkryłam. Chodzi mi o to, że nie można twierdzić "studia i tylko studia, mgr przed nazwiskiem to podstawa, a później jakoś będzie" albo " w du...szy studia, trzeba mieć zawód i pięcioletnie doświadczenie zawodowe w wieku 20 lat" i uznać jedną z tych rad za najlepszą dla każdego. Najważniejsze to mieć pomysł na siebie i konsekwentnie go realizować. Jeżeli ktoś marzy o mgr filozofii a przy okazji wie, jak z tym mgr (albo mimo niego) zarobić na życie, to fajnie, niech studiuje filozofię, któa nawiasem mówiąc wcale nie jest taka oderwana od rzeczywistości i niepotrzebna, jak się wydaje. Jeżeli ktoś ma pomysł na własną firmę i nie potrzebuje do jej prowadzenia studiów, to też fajnie. Jeżeli ktoś ma smykałkę do majstrowania, to nie musi wcale kończyć studiów - jego klienci nie zapytają o ukończone uczelnie, tylko o zadowolonych poprzedników. Najgorzej, kiedy ktoś uważa, że sam fakt ukończenia jakichkolwiek studiów stawia go na szczycie drabiny społecznej i czekają na należne im hołdy oraz kolejkę potencjalnych pracodawców. Kiedyś jeszcze takich ludzi eliminował bezwzględnie system oświaty - odpadali w LO (teraz rzadko które LO pozwoli sobie na pozbycie się ucznia, bo niż demograficzny, a licea, które nie mają naboru, odchodzą w niebyt), nie dostawali sie na studia (teraz mogą przebierać w ofertach prywatnych szkół, które żądają coraz mniej kasy, coraz mniej pracy i coraz mniej wysiłku intelektualnego), nie kończyli studiów... Teraz nie ma żadnego sita. Nawet rynek pracy nim nie jest tak do końca.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dobry wieczór, czy mogę się wciąć z małym pytankiem? chciałam zapytać o taras.Szukałam po dzienniku, ale nie mogłam znaleźć. Czy to są takie łączone elementy? Jak się sprawują te deseczki po paru latach?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

taras jest tymczasowy. Jak wszystko tymczasowe trwa i trwa. Są to najbardziej ordynarne sosnowe płyty z Leroya czy Casto, takie "kratki" jakie sa wszędzie do kupienia. Są poolejowane i tak raz na 2 lata to olejowanie powtarzam, wybierając przy okazji śmieci spod spodu. A sprawują się - cóż, nie chcą się zepsuć :) Jakby je szlak trafił, to bym musiała pomyśleć o docelowych, a mają być dechy. Ponieważ nie chce się z nimi nic stać - no to sobie są.... W używaniu są trochę nierówne, bo niestety jakość tego typu płyt nie jest super, niektóre były źle zbite i trzeba było poprawić. Ale miały być na tymczasem. A są...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A, to już właściwość mojego męża. Też to mówię, ale jemu się nie chce! Tam powinna być wokół decha, tak, jak jest przy wejściu, ale nie, po co. No i czasem rozłazi sie wszystki, bo nie ma obramowania a listewki się rozjeżdzają. Jak sie wkurzę, to kupię te dechy i będzie spokój. Na razie... nie chce mi się :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa na all są deski modrzewiowe nawet te polskie są OK .. i kosztują koło 50zł za m2.. nie masz bardzo dużo tarasu.. fakt.. jest to i tak i tak wydatek.. potem olej z terpentyną i rozpuszczalnikiem.. po to aby głębiej wniknął, druga warstwa i trzecia coraz bardziej oleista.. ale nie za dużo.. tzn nadmiar oleju trzeba szmatami zetrzeć bo inaczej masakra z podłogą by była w salonie.. Tu masz linki... http://allegro.pl/listing.php/search?sg=0&string=deska+modrzewiowa

U nas genialnie sprawdził się tarasik.. Kocham go :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tarasu mam 40 m2 a 2000 zł nie bardzo. A jeszcze na olej by poszło sporo..

Nie, nie w tym roku, zobaczymy w przyszłym.

 

Nita83, one się rozłażą, bo obramowania nie mają. Przed wejściem daliżmy na brzegach własnie takie modrzewiowe dechy na obramówkę a srodek z tych paneli i jest OK. Na tarasie też tak być powinno, ale zamówiłam trochę mało desek, nie miał kto zamówić więcej i tak połozyliśmy byle jak, bo przecież "na trochę" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to kawałek masz, a tego na zdjęciach nie widać.

Noo jak nie jest źle to poczeka.. to pilne nie jest.. betonu nie masz..

A olej lniany nie jest drogi .. ja na all kupowałam i naprawdę chyba za bańkę 5l płaciłam coś koło 50zł.. u nas na pierwszy raz chyba 10l poszło i trochę rozpuszczalnika i terpentyny...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...