Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do budowy Ewy (EZS)


metea

Recommended Posts

Ja to najczęściej noszę takie a'la królowa Elżbieta. :rotfl:

Takie, że mają krótkie paski, w rękę za paski chwycisz, ale żeby przewiesić przez ramię to już za krótkie są. ;)

Taką trochę trudniej okraść, bo trzeba by się mocno schylić.

Wiem, jak zechcą to praktycznie każdą okradną. :(

A do sukni, koktajlowej czy wieczorowej - nie wyobrażam sobie takich konduktorskich na ramieniu... :rotfl:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie cierpię LV. On pcha to logo jako tapetę a potem wszystkie podróby też mają znaczek LV a tylko plakietki nie ma. I chandlarze na rynku Luisa Vuttona noszą :) Najwięcej tego widziałam na takim targu w HongKongu. W większości podróby na ziemi leżące za marną kasę. Byle literki były.

 

A torebki do ręki... cóż, owszem, ładnie wygląda ale zależy co się w niej nosi. Ja w mojej hmmm, mogę wymienić.. Nawet zajrzę z ciekawości. No to mamy 10 długopisów, kątomierz, słuchawki, lampa Klara, z 5 pieczątek, zapomniany bloczek recept (nieważnych) i zusowski (wazny), młoteczek , artykuł do recenzji, mam nadzieję, że noszenie pozwoli mu się zrecenzować beze mnie, dwie saszetki zapachowe (ale mix!), kalendarz ubiegłoroczny i tegoroczny, dokumenty, portfel, 2 pary okularów, kamień (na szczęście mały), szyszka, 2 pendrivy, taka mała latareczka ołówkowa, 5 zapasowych akumulatorów, komórka, ze 3 breloczki (?) jedna pomadka, chyba już zjełczała, bo ma z 10 lat, stopki skarpetkowe, pęk różnych kluczy w saszetce. Większość tych rzeczy jest w takiej kosmetyce, którą w całości przekładam z jednej torebki do drugiej i teraz ze zdziwieniem zobaczyłam, co ja noszę! Lekarskie są w drugiej kosmetyczce. Nie zawsze ją przekładam. A wiecie, że ten kamień i szyszka są już historyczne, bo razem z kosmetyczką zostały ukradzione i oddane przez złodzieja! Chyba ich nie wyrzucę. A, i kasztan.

I pomysleć, że 2 miesiace temu robiłam porządki, no bo przecież mnie okradli i musiałam zmienić torebkę. Czyli już tak zarosłam!

 

I co, mam sobie kupować małe torebki do ręki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ Ty się nanosisz...

A czytając kamień.. szczęka mi opadła.. dobrze, że jest szczęśliwy i mały.. to rozumiem....

 

Kiedyś z kolonii ledwie wróciłam.. nie potrafiłam walizki podnieść.. wychowawcy musieli mi pomagać, klęli przy tym co ja tam mam.. Z dworca ojciec do samochodu nie mógł donieść .. Mama rozpakowuje, a ja mam pół walizki kamieni..

-Wiolciuuuu , .. a po co ci córuniu te kamienie..

-No mamuś.. to są szczęśliwe kamienie.. i opowiadam o każdym.. za nic nie pozwoliłam ich wyrzucić.. no bo przecież szczęśliwe..;)

Moje torebki też do lekkich nie należą... ale mam jakieś papiery, kalendarz, piórnik z długopisem i piórem, mnóstwo różnych kart, ale nigdy nie wiem gdzie jest jaka..,.. i fura paragonów.. po co mi one to nie mam pojęcia.. ale mam... nie mogąc znaleźć tego co jest potrzebne... okulary i 2 pomadki.. dokumenty z samochodu, ale prawko bym musiała w razie kontroli długo szukać...

Kiedyś ze dwa lata temu zatrzymuje mnie policjant.. dokumenty proszę.. z samochodu od razu dałam bo w etui, ale prawka szukam.. on patrzy jak wywracam wszystko w torebce robiąc jeszcze większy misz, masz, z przerażeniem i zdenerwowaniem już pytam czy muszę dalej szukać, bo przecież jeździć umiem... on tak.. Jak pani znajdzie to poproszę do radiowozu...

Znalazłam.. uf.. ale się zdziwił pewnie;)

 

I jak wymieniam torebkę na inną.. zawsze w tej co nosiłam coś zostaje na daną chwile niepotrzebne..... a potem szukam wszędzie np jakiwegoś papierka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście plecaczki noszę na co dzień, a już "na okazje" mam torebki. I taką małą czarną na chusteczkę do nosa i bilet, i większe w różnych kolorach mieszczące normalny babski bałagan torebkowy lepiej albo gorzej i jedną całkiem wielką na wakacyjne podróże - taki bagaż podręczny do pociągu, w którym i picie i książki się zmieszczą. Jednakowoż najważniejszy dla mnie jest plecaczek, bo to on decyduje o moim komforcie na co dzień. Że łatwo okraść? Może i tak, ale ja w miejscach zatłoczonych i niepewnych po prostu biorę go pod pachę. A normalnie dokumenty, karty i portfel mam tak poutykane, że nie jest łatwo się do nich dobrać. Chyba zresztą jestem "elektryczna" - podobno jednych ludzi łatwiej okraść, innych trudniej. Mnie się raz dobierał do plecaka, takiego normalnego, turystycznego, jakiś facet w tłumie i od razu poczułam, plecakiem zaczęłam tak kręcić, że musiał zrezygnować. Za rękę go nie złapałam, bo tłok był straszny i zaraz zniknął. Pewnie, że każdego da się okraść i to nie tylko z torebki, a nawet z kieszeni potrafią wyciągnąć, więc nie ma znaczenia, w czym się nosi rzeczy.

Torebki w ręce nie wyobrażam sobie. Nie lubię nosić niczego w rękach. Męczy mnie to. Kiedyś w dzieciectwie na biwak podczas obozu harcerskiego musiałam zabrać wielki starodawny śpiwór w rękę, bo mi do plecaka nie wchodził i mało pod nim nie padłam! Zakupy wyłącznie w torbie na ramieniu. Mam całe stado takich fajnych kulek z Decathlonu - uwielbiam je. Nie wiem, czy to wygodnictwo, czy przyzwyczajenie, ale jeżeli torebka, to wyłącznie na ramię. Taką do ręki na 100% gdzieś bym zostawiła. Zastanawiam się nad ładną torbą z szerokim paskiem do noszenia na ukos przez biust, ale taka to tylko na zimę, bo tylko na kurtkę mogę ją nosić. Od pewnego rozmiaru biustu nieciekawie wygląda on przecięty paskiem torebki, a z kurtką sie da.

A co ja mam w torebce? Nie chce mi sie wstawać i sprawdzać. Z tego, co pamiętam, to oczywiście dokumenty, portfel, karty, chusteczki do nosa, torbę-kulkę, kosmetyczkę z plastrami wszelkich rozmiarów i kształtów (muszę uzupełnić zapas), etui z pisadłami, pisadła luzem, Rewię Rozrywki, błyszczyk, lusterko, krem do rąk, latarkę na korbkę, gumy do żucia, kalendarz, Franiowe "wizytówki", pewnie jakieś paragony, które od czasu do czasu wyrzucam, mikrofibrę do czyszczenia okularów... więcej grzechów nie pamiętam, ale na pewno tam są.

 

Amber, dzięki za link. Ten pierwszy - czarny mam - to w nim pękła pętelka, do której się przyczepia szelkę. Muszę jakoś pokombinować i przyszyć ją, ale jakoś mi się nie spieszy, bo trochę za mały ten plecaczek na codzienne noszenie. Podoba mi się ten czerwony, ale ma za mało przegródek i nie lubię takich ściąganych sznurkiem u góry. Jednakowoż rozważam tę kandydaturę. Z układu najbardziej odpowiada mi pierwszy z oliwkowych.

Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w sumie nie mam jakiegoś wielkiego bałaganu w torebce, nie lubię, jak mi sie w niej pęta wszystko, muszę mieć szybki dostęp do wszystkiego.

Dokumenty w bocznej kieszonce, portfel zawsze w tym samym miejscu, zapasowe kluczyki do auta (Sołtys już dwa razy zamknął w aucie, od tego czasu noszę drugie), telefon, mikrofibra do okularów, długopis. I to chyba wszystko, czasem jakiś niewyrzucony paragon.

Jakaś ułomna chyba jako kobieta jestem, nie mam kobiecego bałaganu w torebce... :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaki piękny kobiecy temat. Bardzo mi się podoba ta druga torebka, z długimi uchami, szkoda. że Tobie też już zaczeła się podobać:D

 

Lubię plecaczki ale moją sympatię zyskały sobie też od niedawna takie torebki (lub torby) z długim paskiem to przewieszenia "przez pierś". Przyznać się jednak muszę, że niestety (a może stety) kompletnie nie znam się na torebkach, jest mi więc w związku z tym absolutnie rybka jaką nosze i do czego! Jeden warunek musi spełni na pewno: żeby weszło w nią wiele różnych rzeczy ... Kamień też noszę, chyba jaspis, podobno przynosi fart do szmalu - i mnóstwo paragonów (starych) wiecznie pałęta mi się razem z kartami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja walczę z torebką.. Umoczyłam, nie przeczytałam komentarzy:bash:

Zamiast ładnej czerwonej skórzanej torebki ze zdjęcia dostałam brązowe sztuczne g... Oczywiście odesłałam, ale komentarze przeytałam dopiero potem i śmiem wątpić, czy kasę zobaczę. Raczej to naciągaczka jakaś :bash:

A nigdy mi się nie zdarzyło licytować bez sprawdzenia. Już się sama zastanawiam, co mnie wtedy naszło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buuu... to niefajnie...

A o którą torebkę chodzi? o tą do noszenia do ręki czy na ramię?

 

I jak co to możesz oddać sprawę na policję do PG o oszustwa internetowe.

Ostatnio byłam wzywana jako świadek, bo kiedyś tam kupiłam na all telefon.. facet kogoś tam oszukał tylko nie wiem jak.. czy czegoś nie wysłał, czy było niezgodne z opisem...., w każdym bądź razie kupujący oddał go na policję... a ta wszystkich z PL na przesłuchanie ściągała... A rzecz była o przedmiot wartości 50zł!!!! Byłam w szoku... bo o wiele więcej przesłuchania, paliwo, papier kosztują ze wszystkich przesłuchań, niż te 50 zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ooo wykroczenie za 1000zł...:o

...to dopiero będą kraść na potęgę... bo wszystko drobne jest poniżej 1000zł.. od AGD po ciuchy, buty... dopiero dadzą przyzwolenie..

Dotychczas w marketach jak widziałam kradli kosmetyki, żywność (to ci drobni) i ciuchy, agd.. do sumy chyba 200zł... nic im policja nie mogła zrobić bo za mała szkodliwość społeczna...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dokładnie, a teraz to ma być 1000 zł! :mad:

1000 zł to dla wielu więcej niż wynosi ich cały dochód miesięczny!

Draństwo prawdziwe, jesli wprowadzą takie regulacje, ale tego właśnie chcą!

Jak tak zrobią to wezmę i na prawicę zagłosuję! :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inflacja taka?

 

Żeby choć łapali tych powyżej 1000. Co nam zmieni suma, jak nie łapią żadnego? No, moze w markecie tak, bo tam są ochroniarze i to oni łapią, ale na ulicy? I tak i tak umorzą.

Wiecie, ja sie zastanawiam bardzo poważnie - podobno jest bezrobocie, podobno pracy nie ma. To dlaczego ludzie tak bardzo pracy nie szanują i robią na odwal się wszystko? I w zasadzie nawet znam odpowiedź. Bo mało kto jest rozliczany zadaniowo. Dyrektor narozrabia i nic. Bankowiec podobnie. Sprzątaczka nie posprzata, są skargi ale co z tego. Jakby dzielnicowego finansowo rozliczali "poddani" to by siedział na ulicy i leciał za każdym złodziejem. Lekarze mieli byc rozliczani "głosowaniem pacjentów" ale nie wyszło, kasa nie idzie za zadowolonym pacjentem, ma być po równo wszystkim. Mi każą publikować. No, jakym wiedziała, że za określoną ilość tych publikacji moja pensja wzrośnie o ZAUWAŻALNĄ sumę, to bym się starała. A tak? co się wysilać? No może tylko korporacje rozliczają zadaniowo... z liczby wyprodukowanych sprawozdań i słupków ;)

A tak by było prosto- pracujesz - masz kasę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo u nas rozlicza się z papierków. Policjant A łazi po ulicach, jest tam, gdzie niebezpiecznie bywa - prewencję uprawia skutecznie, bo tam, gdzie jest, nic złego się nie dzieje. Nie ma czasu na wypełnianie papierków, pisanie raportów. Policjant B nie rusza się zza biurka, papierki produkuje koncertowo, tabelki wypełnia ślicznie, raporty tworzy jak Sienkiewicz. Pytanie za 10 punktów: Kto jest lepszym policjantem? Kto dostanie premię? Kto oberwie za niewypełnione papierki?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wystarczyłaby jedna - dwie osoby na całe biuro/pracownię/komendę, która po prostu potrafi prawidłowo posługiwać się komputerową bazą danych i wprowadzać do niej dane.

Słupki same by się produkowały.

 

I w związku z tym, co Ewa powiedziała, najlepiej i najuczciwiej to pracują ci, którzy mają własne firmy.

Żaden szef ich tak nie rozliczy i tak nie doceni, jak klient, zadowolony lub nie.

Wiele już razy uzmysławiałam sobie, jak to fantastycznie, że pracujemy na własny rachunek. :yes:

Wiem, nie każdy chce i może.

Ale jeśli chce i może - bardzo warto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To fakt DPSia...

Własny biznes i mobilizuje i inaczej płaci i inaczej wynagradza, ale w razie np choroby czy choćby urlopu nie zarabiasz nic , tak jest w przypadku mojego męża...

U niego klient - zadowolony klient to = dalsza współpraca.. niezadowolony współpracy brak... a ile razy to mąż jest niezadowolony, bo nie płacą.. a uśmiechnąć się musi, choćby przez zaciśnięte zęby..

I do tego wymagający rynek.. zepsuty korporacjami rynek...

Fakt.. nie ma szefa... i nikt nad nim nie stoi...

To ma swoje i dobre i złe strony...

Nie wszyscy będą się nadawać do tego aby swój biznes prowadzić... Jeden będzie sam dla siebie szefem, sternikiem, żeglarzem, drugi potrzebuje kierownika nad sobą...

Musi zapracować na ZUSy, paliwo i inne opłaty, a to wcale a wcale mało nie jest.. + pensja dla żony.. od chyba 5-6 lat nie zmieniła się..

Chyba zacznę strajkować.. bo wszystko podrożało, wypłata nie... ale z drugiej strony musimy pasa zacisnąć aby mieć na to czy inne do skończenia...

 

Policę rozliczają z słupków.. źle jest.. mogło by być lepiej.. DPSia dobrze mówi.. komputerowców wsadzić za biurko i niech słupki produkuję, resztę w teren..

Ochrona się przejmuje w marketach, zatrzymuje delikwenta, czeka na policje, ta przyjeżdża, kartkę wyciąga, spisuje i puszcze złodzieja...

Lekarze mają pacjentów sporo...

Nie sądzę, że jest ich o wiele więcej niż 20-30 lat temu... a kiedyś nie czekano 2-3 miesięcy na USG czy na wizytę u specjalisty np 6-8 miesięcy...

Jakoś tak od ręki to szło.. nie pamiętam aby do dermatologa czy okulisty albo do laryngologa musiała mieć skierowanie... albo szłam siadałam w Kiedyś siadałam w kolejce i czekałam, albo zapisywałam się i wizyta za tydzień , szłam do specjalisty : laryngolog, dermatolog bez skierowań. Do ginekologa jak potrzebowałam pójść to szłam.. teraz zapisy...

Nie ma nigdzie bez zapisów...

Rodzinny nie daje skierowań na badania.. moja doktorka kiedyś powiedziała mi , że jak nie muszę to żebym tego badania nie robiła:o bo jak nic sie nie dzieje to po co , jak nie boli... ja lata badań nawet krwi podstawowej nie robiłam... Zdziwiona pytam dlaczego? Bo przychodnia płaci i nie ma potem pieniędzy... Nie chcą wypisywać skierowań na badania... widocznie muszą rozliczyć się z takiej kasy jaką mają na wszystkich pacjentów i nie mogą budżetu przekroczyć... Przez lata nie korzystałam z niczego.. teraz trochę popsułam się i potrzebuję, i psińco...

i jak mam się prosić i tłumaczyć o skierowanie na badanie.. to pójdę sama i zrobię prywatnie... tylko ja się pytam po co mój mąż płaci już ponad 1000zł miesięcznie za ZUS jak nie możemy korzystać z tego co w danym momencie jest potrzebne, a emerytura... nie ma za bardzo na co liczyć..

Jakieś 3-4 lata temu podliczyli mu z działalności za jakieś 18 lat pracy (tylko swój biznes) .. uwaga.. 50zł miesięcznie, że dostanie jakby poszedł teraz na emeryturę...(fakt.. nie pozbierał wszystkich kapitałów początkowych z innych firm w których pracował.. części firm już nie ma, właścicieli też nie ma, i archiwum też..), żeby nie było .. ja też jestem ubezpieczona... starszak też...

Czyli jak coś to trzeba pójść prywatnie i leczyć się... .. gdybyśmy nie musieli oddawać takich pieniędzy( bo w/g mnie to sporo) to stać by było na prywatną służbę zdrowia...

Tylko część powinno się płacić takie minimum na lekarza pierwszego kontaktu + pierwsza pomoc (co może nie jest bardzo tanie, nie wiem...) a resztę specjalistów jestem za partycypowanie w kosztach...

Bo wyjdzie na to, albo wychodzi, że kafelkarz więcej zarabia niż lekarz...

 

 

 

Ewa.. jak tam sprawa z torebką??????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...