Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do budowy Ewy (EZS)


metea

Recommended Posts

Nie wiem.. w sumie to spore miasto ja takich na wakacje nie lubię...

Ale może pojutrze ślubny tam będzie to powiem mu żeby pozdrowił... :yes:

Jeśli bym w tamtym kierunku pojechała to do Dźwirzyna na rybki wędzone u Władzia rybaka...

A w Pobierowie inny rybak Artur też wędzi dobre rybki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Braza, to taka książka o matematyce. Biorę ją na wyjazd, to dam ci... pomacać :) Ale fajna, to znaczy dobrze się czyta a mimo to czegoś się można nauczyć. Na razie przejrzałam pół 1 rozdziału ale sobie dawkuję przyjemność, bo ja mam zwyczaj kończyć jak zacznę, nie ważne o której i czego zaniechałam przez to. Dlatego tak mało książek czytam ostatnio, nie mam czasu na całość a nie lubię po kawałku :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też chętnie pomacam.

Potrafię czytać po kawałku, ale jeżeli jakaś książka mnie wessie, to tracę zdrowy rozsądek i nawet perspektywa porannego przeklinania własnej głupoty na mnie nie działa.

Kiedyś dawno temu myślałam, że czytanie lubią wszyscy ludzie i byłam ciężko zdumiona, kiedy koleżanka stwierdziła, że nie lubi czytać. Nie potrafiłam zrozumieć, co ona w takim razie robi w wolnym czasie (ja jestem tak stara, że wtedy nie było komputerów, a w TV mieliśmy półtorej programu, dodatkowych zajęć dla dzieci też nie było właściwie wcale - no to co ona robiła, skoro nie czytała???). Teraz więcej rozumiem, ale cieszę się, że dziecka nasze lubią czytać. Jedna jakby mniej lubi, ale i tak jest gruuuubo powyżej polskiej normy, bo czyta mniej niż pozostałe, ale i tak dużo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś ludzi na forum nie ma.. Może czytają :)

ja siedzę i się martwię, bo moją hortensję grzybki podobno zaatakowały a ja ją tak lubię... no i bezproblemowa była do tej pory. Zupełnie nie mam doświadczenia w opryskach, jak mi wiosną padła kosodrzewina, to jej nie uratowałam. Co robić, co robić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa u Depsi odpowiedziałam, nie smutaj uratujesz horte, moje krzaki sa notorycznie grzybkami razone i co rok daja rade, czasem tylko gorzej wygladaja. kosodrzewiny pięknie się wyleczyly.

 

mam jak Agdus jak już zaczne czytac ciekawa ksiazke to nie mogę skonczyc zawalając wszystko od pracy po rodzine :oops: a jaka irytacja jak mi ktoś przerwie. za dzieciaka to pod koldra czytałam kiedy rodzice już kazali swiatlo gasic. kiedy/jesli będę mieć dzieci mam nadzieje zaszczepić ten cudowny nawyk :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też czytałam pod kołdrą. Wiecznie mnie straszono, że "oczy sobie zepsuję". No fakt - okulary noszę - ale to też genetyczne może być podobno (okulary, nie czytanie pod kołdrą).

Dzieciom czytałam książeczki od chwili, kiedy umiały siedzieć. Kupowałam takie małe z ładnymi wierszykami i dobrymi ilustracjami. Mnóstwo ich jest. Niestety mnóstwo też jest złych książeczek dla dzieci, napisanych językiem prymitywnym i pełnym błędów, grafomańskich wierszyków albo naiwnych historyjek. Niektórym najwyraźniej się wydaje, że wystarczy napisać cokolwiek, a dzieciom się wszystko spodoba. A przecież dla dzieci trzeba pisać porządnie!

Zanim ruszyła akcja czytania dzieciom, czytałam im co wieczór, kiedy już były większe. Najpierw krótkie książeczki - takie na raz, a później dłuższe w odcinkach. I czytam do tej pory, chociaż już są stare kobyły i same czytają. Po prostu lubię im czytać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja czytać książek nie lubię.. może uraz do lektur nudnych jak flaki z olejem..

czasami coś fajnego dorwę.. ale.. za to w necie czytam bardzo dużo... Nawet sporo więcej niż dużo...

 

Ewa psikaj topsinem.. ja też jutro topsin wyciągam i inne takie tam...

Zaraz Ci coś poślę na privka;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja jestem dziwna, bo lektury lubiłam :D zwykle na początku roku szkolnego miałam wszystkie przeczytane przez wakacje, ale ja mam fisia ;)

 

jak bylam dzieciakiem to czytałam wieczorami siostrze, spalysmy w jednym lozku (takie były czasy i male mieszkanka) ona maly grzdyl lubila sluchac a ja lubiłam jej czytac :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaszczepienie nawyku czytania jest możliwe tylko w jeden sposób. Jeżeli matka i ojciec (podobno ojciec mniej ważny) czyta, to i dziecko będzie. U mnie to właśnie tata jest czytający. Mama też, ale mniej, a tata czytał zawsze. Jak siedział, to znaczy, ze czytał. Pasjami czytał młode techniki, a ja razem z nim. Jakie tam były cudne opowiadania SF. Potem czytywał moje książki do fizyki, szczególnie te z LO, chyba lepiej je znał, niż ja, ale on je czytał dla przyjemności :) Chyba wiem, po kim mam miłość do fizyki. Nawiasem mówiąc, kiedyś dziecko moje nas podsumowało - jak była mała i czytywaliśmy jej książki, to jak była w domu i ja czytałam, to słuchała Pottera albo Anię z Zielonego Wzgórza. No i muminków, bo to trawiłam z książek dla dzieci. Zaś jak była u dziadków, to słuchała Potopu albo Lema.... bo to lubił mój ojciec. Dziecka nikt o zdanie nie pytał, nie grymasiło na repertuar :cool:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie tez ojciec zaszczepil milosc do książek, jedna z niewielu rzeczy, które nas laczy ;)

 

z wymienionych pozycji lubie wszystkie, choć najmniej lema :D potop czytałam w podstawówce, potem w sredniej i na koniec studia wiec sila rzeczy wracam czasem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lektury zazwyczaj grzecznie czytałam. Jedne mi się podobały, inne mniej, ale czytałam. W podstawówce nie przebrnęłam tylko przez "Samotnego białego żagla", nawet "Opowieść o prawdziwym człowieku" i "Timura i jego drużynę" jakoś zniosłam. W ogóle to gust miałam oryginalny i kiedy koleżanki płakały nad losem Nemeczka, mnie wkurzała ta książka i mydłkowaty bohater, kiedy w LO wyły z nudów nad "Nad Niemnem", "Chłopami" i "Nocami i dniami", ja czytałam z przyjemnością. Do "Ani z Zielonego Wzgórza" dorosłam zdecydowanie opóźniona, bo w odpowiednim czasie czytałam "Winnetou", Londona i Curwooda, a później Lema, Zajdla i wszystko s-f, co mi wpadło w ręce.

Dzieciom czytałam najpierw to, co im się podobało, później to, co uznałam za stosowne, czasem one wybierały, najczęściej ja. Kiedy uznałam, że są ją za stare na czytanie im, to wybieram lektury, po które one pewnie nie sięgną, a które znać moim zdaniem powinny (np. Makuszyńskiego). Teraz "Potop" im czytam, one chciały, bo to o Szwedach, a ja dla własnej przyjemności trochę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...