Agduś 02.07.2013 21:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lipca 2013 Musi, że tak, siostro! U mnie w domu czytająca była mama. Ojca też z książką widywałam, ale on rzadziej, za to jeżeli coś polecił, to musowo było przeczytać. Trylogię znał na pamięć, ale przynosił też inne książki warte przeczytania. W ogóle książek w domu był zawsze dużo i tę tradycję kontynuuję, ku niezadowoleniu małżonka (trzeba przyznać, że podczas przeprowadzek książki dają popalić). W domu mamy też babcia była czytająca, a dziadek głównie gazety czytywał. Fakt, że korekty robił, więc czytania zawodowego miał chyba dosyć. U nas też ja więcej czytam niż Andrzej, ale on dzieciom czytuje czasem. Kiedyś czytaliśmy na zmianę, ale to niewygodnie, bo się wątek gubi, więc teraz na zmianę - ja jedną książkę, on drugą. Przez ten "Potop" ma dłuższą przerwę. Pewnie zaraz po nim zacznie kolejnego "Pana Samochodzika" im czytać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 03.07.2013 09:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2013 U mnie rodzice nie byli jakoś specjalnie czytający, raczej gazetowi niż książkowi, ale ja książki pożerałam, jak leci. Do dziś pamiętam, że jak miałam 9 lat, to pożarłąm dużą i grubą "obronę cywilną Warszawy we wrześniu 1939 r.". Ale s-f nigdy specjalnie nie lubiłam, poza pilotem Pirxem. I lektury bez żadnej przykrości czytałam, tylko "Chłopów" za nic przebrnąć nie mogłam. Chłopakom nie czytałam, ale widzieli mnie z książką, a potem, jak chcieli czegoś się dowiedzieć i pytali "dlaczego" albo "jak", to kazałam imk szukać odpowiedzi w książkach o tym traktujących. Potem przyszedł pan Samochodzik i pooooooszło! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Arnika 03.07.2013 18:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2013 Ewa.. sączę ostatniego jajcoka... Następne mam zamówione... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 03.07.2013 20:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2013 Ech, jajcok... gorzej, że moja młoda na ten rodzaj trunku też jest łasa Chyba bardziej w sensie słodyczy, niż alkoholu.. Obie zgodnie twierdzimy, że ajerkoniak powinien bezalkoholowy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 03.07.2013 20:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2013 Ależ jest - kogel-mogel! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 03.07.2013 21:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2013 no, niby tak, choć ajerkoniak ma jeszcze dodatkowe składniki, że jest go więcej. Na koglu-moglu to można zbankrutować, ile jajek trzeba na rozsądną ilość! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Arnika 03.07.2013 21:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2013 15?????Ostatnio dałam znajomemu na ten rodzaj koglu moglu 34 swojskich jajeczek.. nie takich ze sklepu... a od kurek, prawdziwych... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 03.07.2013 21:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2013 O matko! Kogel-mogel z 15 jaj? Zemgliło mnie!Tak naprawdę, to lubię, ale chwilowo nie pozwalam sobie na takie wyskoki. Schuść muszę. A kiedy schudnę - utrzymać wagę. I co? Już nigdy kogla-mogla??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TAR 04.07.2013 06:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2013 a jaki alko dodajecie do tego jajcoka? wodeczke czy rum? bombardinio jest chyba na rumie robione a nasze jajcowy na wodeczce. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 04.07.2013 08:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2013 a jaki alko dodajecie do tego jajcoka? wodeczke czy rum? bombardinio jest chyba na rumie robione a nasze jajcowy na wodeczce. bimber??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Arnika 04.07.2013 08:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2013 Spirytus.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Arnika 04.07.2013 08:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2013 ....i cukier trzcinowy... Ewa a smakowała Ci ta gatunkowa? czy tylko żółte? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TAR 04.07.2013 09:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2013 oj, to mocne te jaja Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Arnika 04.07.2013 09:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2013 Eee chyba nie, bo wczoraj wypiłam sama z 0,4l i hercklekotów nie miałam, spać mogłam, nie straszyło mnie, i wiedziałam co mówię i robię, więc mocne nie jest, bo ja raczej małolitrażowa jestem...Za to słodziutkie i takie gęste, pyyyyszne.. mmmmmm Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TAR 04.07.2013 09:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2013 hehehe no wlasnie dlatego nie mialas, bo tyle wypilas tego mocnego to jak z tym twoim obiadem w Rewie a slodkie wchodzi, mi bombardier i do glowy i do gardla Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Arnika 04.07.2013 10:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2013 Eee nie wypiłam dużo.. chyba dwa drinki i dość... co Ty tu mi klikasz... A obiad w Rewie zjadłam..no co.. najpierw mi się nie chciało, potem chciało, ale kolejka mnie skutecznie odstraszyła... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TAR 04.07.2013 10:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2013 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 04.07.2013 14:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2013 Jajcoka to ja lubię w wersji pięćdziesiątka i jajecznica A książki ? Ja sobie nie wyobrażam życia bez czytania I to chyba jednak jest choroba zakaźna nieuleczalna Młody złapał ją we wczesnym dzieciństwie (biedne dziecko musiało się nauczyć czytać, bo matka katowała go swoją literaturą ) I tak nam zostało. Moi rodzice nieczytający , a raczej czytający gazetowi. Choć czasem prosili bym coś przyniosła im z biblioteki (głównie mama) ale dopiero gdy przeszła na emeryturę. Ojciec dużo prasy fachowej hobbistycznej czyta. A książki - moi rodzice zawsze traktowali je jako dobrą inwestycje, a potem w czasie przeprowadzki, znaczna ich część wylądowała w piwnicy. A piwnicę zalało - resztę znacie :cry: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 04.07.2013 20:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2013 W zasadzie tata książek, jako takich, też czytał mało. Ale on zawsze coś czytał. Jak siedział, to znaczy, ze czytał. I to przeszło na mnie. Nie lubię siedzieć ot tak sobie, bez niczego. Od razu muszę coś mieć przed oczami. Arnika, kemping Camp Ana Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Arnika 04.07.2013 21:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2013 Tak myślałam... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.