Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do budowy Ewy (EZS)


metea

Recommended Posts

ja to już od dawna powtarzam im bliżej do końca urlopu tym gorzej zaczynam się czuc. chyba musze jakies zyciowe zmiany wprowadzić:rolleyes:

 

Na to dobry prysznic wystarczy ;)

 

Od kilku lat jestem luksusowym dodatkiem do życia Szanownego i jakiekolwiek alergie jak ręką odjął:D

 

Piąteczka http://smykuj.pl/forum/images/smilies/emot1_laiea_018.gif, z tym,że ja nieco krócej , a alergii nigdy nie miałam :)

 

jak ja bym miała zostać luksusowym dodatkiem, to primo byśmy jedli i nosili na sobie to, co wyrosło w ogródku a secundo- bym chyba umarła z nudów. Ja lubię swoją pracę a nade wszystko lubię, jak się coś dzieje. Taki spokój i dni podobne jeden do drugiego- po tygodniu by mnie chyba rozsadziło ciśnienie :) . Dziś mogłam mieć wolne, to sobie dla sportu i rozrywki przyjęłam 25 pacjentów. fajnie było. Można oczywiście jakieś hobby uprawiać zamiast pracy, ale większość hobbiów wymaga jakiegoś wkładu finansowego ;)

 

Zawsze lubiłam swoją pracę, w obecnym i poprzednim zawodzie, Z tym,że nie jestem w stanie zdzierżyć przełożonego głupszego ode mnie - dlatego też przebranżowiłam się i...... tak się złożyło,że moja nowa praca była zbyt kosztownym hobby - stąd ten "luksusowy dodatek" .

Niemniej dalej uprawiam swój pasjonujący wolontariat - teraz przynajmniej nie rujnuje on naszego budżetu, a ja nie zdycham z nudów :)

 

 

Na szczęście nie chorujesz :lol2:

 

Najlepszy pacjent pod słońcem :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubiłam uczyć dzieciaki, ale nie znosiłam towarzyszących temu administracyjnych absurdów i idiotycznych pomysłów ministerialnych dotyczących edukacji.

Teraz też bardzo lubię swoją pracę, więc jest fajnie. :D

No i nie mam żadnej alergii! :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze podczytuję z ciekawością Wasze dyskusje tutaj, ale jakoś brakło mi odwagi żeby się wtrącać :)

 

Niemniej czytając o decyzji TARci - muszę napisać, jako że minęło juz pięć miesięcy odkąd rzuciłam całe "poprzednie" zawodowe życie - dawno nie podjęłam lepszej decyzji. Czasem gdzieś mnie ukąsi ambicja, przypominając, że jeśli nie wrócę teraz to za kilka miesięcy może okazać się to kompletnie niemożliwe. Wypadnę z rytmu bez szans na powrót do tego co robiłam. Ale to bardziej urażona ambicja, niz ta kierująca się rozsądkiem. Było ciekawie i stymulująco i wszystko w stachanowskim rytmie, a jednak żyć da się też inaczej i całkiem radośnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj, Dorka, dlaczego się boisz odzywać :confused:

 

Prababko, silny ból gardła zwykle jest bez alergii. Najczęściej wirusowa angina to jest. Właśnie bez temperatury, bo z temperaturą to częściej jest bakteryjna albo już uogólniona wirusówka. Z dużo nie zrobisz, można jakiś środek przeciwbólowy do ssania wziąć (orofar czy septolete plus lub podobne), dużo pić średniociepłego (nie zimne) i nawilżać gardło np oliwką, po kilka kropli ale często. Albo przejdzie albo przejdzie w uogólnioną infekcję ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak ja bym miała zostać luksusowym dodatkiem, (...) bym chyba umarła z nudów.

 

mam tak samo :-) Jednocze sie wiec z opinia, ale rozumiem ze u innych moze byc inaczej, w szczegolnosci gdy zycie zawodowe z jakis wzgledow nie uklada sie tak jakbysmy chcieli :( Najlepszym wyjsciem jest po prostu zmienic prace, organizacje a moze i zawod :cool: W sumie nic nas nie trzyma w firmach, ktore nam nie pasuja i w zawodach, ktore uwieraja :-) Dlaczego wiec w nich tkwic??? :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do głupich czy mądrych szefów miałam szczęście trafić na mądrą. Nie chodzi o mądrość życiową, bo to inna sprawa (i każdy ma wady) ale o zawodową. Moja szefowa jest mi miarą z Sevres, ciągle ją gonię i dogonić nie mogę, bo ona też się rozwija ;) Dobrze jest mieć kogoś takiego pod ręką :)

 

Głupiego szefa bym nie zniosła. Lecz cóż, dobrym sposobem jest eliminowanie liczby szefów nad sobą drogą awansu. W pewnym momencie zostaje tylko ten główny i, jeżeli jest rozsądny, to da się żyć :rolleyes: Za to jednego jestem pewna. Życie jest za krótkie, żeby poświęcać je pracy. Praca powinna być w takim zakresie, żeby móc się rozwijać (bo inaczej się człowiek cofa) ale żeby życia nie przesłaniała. Żeby zachować ciekawość życia, cieszenia się kwiatkiem i deszczem, mieć czas na książkę. Umieć odpocząć, jak trafi się czas na odpoczynek, nawet jeżeli nie długi.

 

takie mi się mądre zdanie nasunęło - pracoholik to ktoś, kto wypełnia sobie dzień pracą, bo nie ma niczego innego, czym mógłby go wypełnić. To samo tyczy pracy zawodowej, co "prac domowych" czy "wychowania dziecka". Człowiek tyra w pracy, domu, z dzieckiem czy czymś jeszcze wmawiając sobie, że robi dobrze, pożytecznie, wspaniale bo tak trzeba, bo pieniądze, bo dom zadbany, bo dziecko dopilnowane a w rzeczywistości po prostu wypełnia sobie dzień, bo inaczej by nie wiedział, co ma robić :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa, dobrze prawisz ... Tez lubie pracowac z duzo madrzejszymi od siebie :-) To niesamowicie inspirujace :-) Moj CEO to strateg i wizjoner w jednym ... Na meetingi managementu przychodzi z flip chart'em zawieszonym na barkach i wizja nastepnych paru miesiecy. Dzieli prace, kick off-uje nas i inspiruje do dzialan ... Niesamowita osobowosc :-) I mimo, ze praca do dla mnie super wyzwanie i super fun, to jest po to aby planowac szalone weekendy w roznych zakamarkach swiata, bookowac spontaniczne podroze i cieszyc sie fajnym i nieskrepowanym zyciem :yes:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:lol2:

Dobre..

Ja z angielskim słabiutko , nawet bardzo, a zrozumiała,;)

 

kurcze.. ta ja pokręcona jak nie wiem jestem.. bo dom tak sobie ogarnięty, teraz ze sprzątaniem jakos nie za barddzo bo plac budowy..., ogródek tak samo, dzieci .. no takie normalne...

...tylko pranie uprane...;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My z Sołtysem mamy szczęście takie, że nasza praca daje nam popalić i każe być na najwyższych obrotach, ale też od listopada do marca mamy dłuuuugi urlop.

Tak więc w ciągu roku możemy mieć czas na wszystko, podróże (choć nie na antypody), czytanie książek, pogadanie ze sobą i namacalne stworzenie czegoś nowego w domu i wokół niego.

Lubimy to w naszym życiu. :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak więc w ciągu roku możemy mieć czas na wszystko, podróże (choć nie na antypody), czytanie książek, pogadanie ze sobą i namacalne stworzenie czegoś nowego w domu i wokół niego.

Lubimy to w naszym życiu. :yes:

 

Pieknie :rolleyes::wiggle: I pieknie napisane :hug: A co do podrozy, to poki co mamy juz zaplanowanych pare szalonych dluzszych weekendow. Od czwartku do niedzieli, albo od soboty do wtorku :wiggle: Jeden lub dwa w miesiacu, kazdy w innym kraju .... Bilety juz sa albo sie planuja :-) Na ostatnia chwile zamowi sie jakis hotel, spakuje male podreczne plecaki i prosto z biura w samolot :wiggle:

Niestety na dluzsze wakacje bedzie czas dopiero we wrzesniu ... przyszlego roku :bash:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że jestem na etapie pośrednim między AmberWind a DPS. Mając w międzyczasie to szczęście o którym pisała Ewa, czyli posiadałam mądrego szefa. W pewnym jednak momencie przyszło znużenie tempem życia, "kreatywnym" wykorzystywaniem każdej minuty i wyskoczenie z biura prosto w samolot jest ostatnią rzeczą o której marzę, a zwolnione tempo życia to jest właśnie to :)

Ważne jest chyba jednak, żeby przejść różne etapy życiowe, bo inaczej trudno jest docenić to, co się ma. Brak pracy zawodowej, takiej kieratowej, w powszechnym jej rozumieniu absolutnie nie musi oznaczać rozleniwienia i stagnacji. Czasem jest to bardziej wymagające, bo wymaga dużej samodyscypliny. No i trzeba czasem pomyśleć o tym, o czym pisała Prababka - czyli zabezpieczeniu na starość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak pracy zawodowej, takiej kieratowej, w powszechnym jej rozumieniu absolutnie nie musi oznaczać rozleniwienia i stagnacji. Czasem jest to bardziej wymagające, bo wymaga dużej samodyscypliny. No i trzeba czasem pomyśleć o tym, o czym pisała Prababka - czyli zabezpieczeniu na starość.

Hm, ad 1 - niestety samodyscyplina wystarcza na niedługi okres. Łatwo jest wpaść w pętlę typu - jestem w domu, mąż pracuje, więc w domu JA muszę wszystko, uprać, ugotować, przyszykować, pieniędzy mniej więc obiad z tych czasochłonnych ale oszczędniejszych, no siedzę w domu więc mam więcej czasu dla dziecka (nawet jeżeli ono wcale tego czasu mojego nie potrzebuje ;) ) itd itp. i dzień się wypełnia rzeczami czasem niekoniecznymi. Przynajmniej ja, z moim głupim poczuciem obowiązku, szybko w taką pętlę bym wpadła. Prać, prasować, gotować, życie mija, człek głupieje. Po co się uczyć? Przecież mi się nie przyda, pouczę się jutro. Ja to znam, jak mam taki bardziej lajtowy okres w pracy, to tak żyję ;) Na szczęście potem dostaję kopa i wtedy dom leży a ja się uczę... Jednym słowem nie mam złudzeń, ze gdybym niepracowała, miałabym więcej czasu dla siebie. Dla innych tak, ale dla siebie- nie wiem.

 

Ad 2- co do zabezpieczenia na starość nie ma złudzeń. Emerytura będzie głodowa a zabezpieczyć się sama nie mam jak. Praca po grób ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, ad 1 - niestety samodyscyplina wystarcza na niedługi okres. Łatwo jest wpaść w pętlę typu - jestem w domu, mąż pracuje, więc w domu JA muszę wszystko, uprać, ugotować, przyszykować, pieniędzy mniej więc obiad z tych czasochłonnych ale oszczędniejszych, no siedzę w domu więc mam więcej czasu dla dziecka (nawet jeżeli ono wcale tego czasu mojego nie potrzebuje ;) ) itd itp. i dzień się wypełnia rzeczami czasem niekoniecznymi. [...]

 

Takiego siedzenia sobie również nie wyobrażam dłużej niż przez miesiąc, praca zawodowa musi mieć swój ersatz, żeby właśnie samodyscyplina miała się na czymś pasać.

Kiedyś dyskutowałyśmy o tym problemie z koleżanką, której życie potoczyło się tak, że to praca jej nie chciała. Po dwóch miesiącach siedzenia w domu była bliska obłędu, czuła się niechciana i niepotrzebna, jej życie dotychczas było skupione wyłącznie na pracy, a teraz wypełniała pustka. Nie miała żadnych dalekosiężnych celów, ani pochłaniającego ją hobby. Czarna studnia, w dodatku z ciężkim deklem.

Dlatego, jeśli ktoś ma w miarę dobrą pracę, powinien dobrze się zastanowić nad konsekwencjami jej rzucenia. Wolność niesie zawsze mnóstwo ograniczeń, dlatego czasem łatwiej jest być niewolnikiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

problem w tym ze ja swoja prace tez lubie i jestem w niej dobra ale nie lubie tych, u których pracuje a raczej tego jaka atmosferę wprowadzają, nie szanują ludzi i pracy tych ludzi, która dla nich się wykonuje. kiedyś tak nie było, niestety kasa, kasa, kasa i sodówka uderzyla w glowki. u nas ostatnio jest zasada, ze bez porządnego opier....ia nie można zaczynać dnia, bo nie daj ludzie motywacji mieć nie będą:bash:. ja już niestety nie mam po czyms takim. maz stwierdził, ze mogę być na razie jego luksusowym dodatkiem i planuje przerwę przynajmniej roczna. zdrowie psychiczne i fizyczne oraz spokoj rodzinny sa dla nas ważniejsze. na urlopie wspólnie podjelismy decyzje, ze odchodzę z toksycznej pracy jak tylko zakoncze ostatni kontrakt.
sorrki ze dorzucę coś od siebie:cool: Miałam podobne dylematy kilka lat temu. Rozstałam się z toksyczną praca, po czasie odzyskałam kasę z "uszczuplonych" wynagrodzeń, miałam roczna przerwę (urodziłam synka:D) żeby odzyskać właściwą perspektywę, podreperować zdrowie psychiczne i fizyczne. Potem znalazłam nowa pracę i.... dalej robię to co lubię w zupełnie innej atmosferze, za zupełnie inne pieniądze (a wmawiano mi ze tylko zielona trawka za płotem czeka), praca wcale nie musi męczyć, nawet 40km dojazdu jestem w stanie zaakceptować:D POWODZENIA, trzymam kciuki:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...