Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do budowy Ewy (EZS)


metea

Recommended Posts

Ja także zostałam zmuszona do rzucenia się na głęboką wodę i - jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa.

Nasza praca nas satysfakcjonuje, pozwala robić to, co lubimy, żyć tak, jak chcemy i utrzymać się.

Emerytura głodowa, nawet nie wiem, czy na ten głód wystarczy, ale marchewkę zasiejemy i się najemy... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiałam ludzi, z którymi pracowałam, większość moich Szefów - specjalnie wielką literą to napisałam - to właśnie byli faceci przez "S" i gdyby nie odgórne zidiocenie przełożonych ministerialnych byłabym tam nadal! Ale zidiocenie nastąpiło i jestem tutaj - nie pracuję zawodowo, teoretycznie nie chodze na żadne kursy, nie udzielam się w wolontariacie - zwolniłam, zakopałam się w tym moim lesie??? Nie sądzę! W domu bajzel - no to niech sobie będzie, najwyżej kopnę to, co mi pod nogami leży w drugi kąt, żeby się nie przewrócić! Jedzenie? OK, moge ugotowac co nieco, ale nie muszę, zjemy z Córcią parę kromek chleba z masłem, popijemy pepsi (to ja) lub frugo (to Córcia), jakieś owoce i okey, a następnego dnia moge coś upichcić.Nie doskwiera mi nawet brak własnych funduszy, bo to co zarabia Szanowny jest nasze: On zarabia na nie oddalony o setki kilometrów od domu, a ja będąc tutaj i użerając się ze wszystkim co z domem związane! Mam czas na książki, na krzyżówki, na spotkania z tymi, z którymi chcę się spotykać! I jestem zadowolona, chociaż bywają i owszem momenty, gdy sama tak naprawdę nie wiem, czego chcę - ale to już temat na inną dyskusję:yes:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właśnie, ze nic nie słychać. Chodzę, to znaczy pisuję, u innych. U mnie nic się nie dzieje, wielkie nic :) Pomijając fakt, że myślałam, że dziś uduszę młodą. Poszła do Manufaktury, bo było tam jakieś mangowe spotkanie. Miała po drodze fotkę zrobić, więc dzwonię, czy trafiła do fotografa. Nie odbiera. Dzwonię dzwonię i nic. Mąż dzwoni... wreszcie wsiadł w samochód i pojechał ją szukać. . I co? Miała ściszony telefon i wyłączoną wibrację. A my dostawaliśmy podwójnego zawału. Młoda zdziwiona "samo jakoś się wyłączyło" Jak nie udusić własnego dziecka?????
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co ja mam powiedzieć? Mnie potrójnie... Czasem.

Ja się tylko pocieszam, że z nerwów chudnę, więc chociaż taki pożytek z niektórych wyczynów dzieci.

A swoją drogą, to pomyślcie, że nasi rodzice nie mieli możliwości kontrolowania nas przez komórki i musieli poprzestać na nadziei, że naprawdę jesteśmy tam, gdzie powinniśmy i wrócimy w całości. Dżizas! Ja jeździłam na konie właściwie pod Opole (no niby dzielnica, ale za polami, za lasami i bez domów mieszkalnych w okolicy - jeno zakład weterynarii, skansen i jakieś magazyny wojskowe). Od jesieni do wiosny wracałam po ciemku. Instynkt samozachowawczy sprawiał, że najczęściej w towarzystwie co najmniej jednej koleżanki lazłam przez pustkowia na przystanek, z którego autobus jechał albo nie. Często nie. A wtedy zapychało się dalej do miasta na inny autobus albo łapało się stopa. Bałam się tego stopa, ale co miałam zrobić, kiedy mama zapowiedziała, że jeżeli się spóźnię, to więcej mnie na konie nie puści? I tak mamowy warunek mojego bezpieczeństwa zmuszał mnie do podejmowania ryzyka. No mogłabym tak długo pisać, o czym rodzice nie wiedzieli i wiedzieć nie mogli. Pewnie każdy z nas by mógł. I każdy z nas pewnie nóżki z właściwego miejsca by własnemu dziecku wyrwał, gdyby wiedział, że ono powtarza wyczyny rodzica. No nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szwecja jest piękna! Przyznałam to ku wielkiej radości dzieci, ale przecież, gdybym się spodziewała, że nie jest, to bym tam nie pojechała. Jest piękna pod każdym względem i droga, czyli tak, jak się spodziewaliśmy. Zaczynam coraz poważniej myśleć o Norwegii. Na przyszłe wakacje.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa... to prawda co pisze Aga.. nasi rodzice nie mieli komórek, i nie sprawdzali nas tak jak my teraz byśmy chcieli.. noo mój ojciec to za mną wszędzie samochodem trafił.. w góry jedynie nie dało się wjechać i nie znałam dnia ani godziny.. A słowna i grzeczna byłam...

I ja już przywykłam, że starszak nie odbiera telefonu... ale jest dorosły, do domu trafia i ja w sumie nie wiem gdzie on w danym momencie jest i co robi.. Emil jeszcze mówi gdzie idzie, komórki zwykle nie nosi, ale zazwyczaj jest pod jakąś opieką...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo wszystko jednak w czasach mojego dzieciństwa świat był bardziej bezpieczny.

Choćby dlatego, że jeśli ktoś wzywał pomocy albo coś się działo na ulicy, to nikt się nie bał interweniować i pomagać, wszyscy lecieli na pomoc.

Dzisiaj... Tylko by odsunęli się i odwrócili wzrok. :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może był bezpieczniejszy, ale całkiem bezpieczny na pewno nie. Rzadziej się słyszało o różnych wypadkach, bo "Dziennik" i "Trybuna Ludu" skupiały się na wykonaniu planu oraz gospodarskiej wizycie, a nie na gwałtach i rozbojach, których zresztą być nie powinno w socjalistycznym społeczeństwie.

Tak czy siak, byliśmy mniej kontrolowani. Ciekawe, czy nasi rodzice mieli mocniejsze nerwy, czy z braku możliwości kontrolowania dzieci po prostu takowej potrzeby nie odczuwali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie był bezpieczny..

Mnie zaczepił raz facet i nie wiem czego chciał, bo dorastające chłopaki wstawili się za mną.. facet odpuścił widząc grupkę wyrostków 15-16 lat.. innym razem zboczeniec rozłożył płaszcz pokazując mi w bocznej uliczce parkowej fiuta.. łooo matko jak się bałam.. to była moja droga przez skwerek/park do przystanku tramwajowego do technikum...

Innym razem jak miałam z 5 lat Marchwicki gonił moją mamę.. na szczęście było to niedaleko bloku , a pod blokiem ojciec coś robił wieczorową porą przy samochodzie.. mamę uratowali a on zwiał w działki...

Jak miałam też kilka lat grasowała "czarna wołga" cokolwiek to było to dzieci bały się czarnej wołgi , bo ponoć porywały dzieci ...

Innych zdarzeń nie pamiętam.. czy były jeszcze.. nie wiem...

Fakt.. fonów nie było, i tylko można było wierzyć i ufać dziecku gdzie jest, i albo tak jak mój ojciec , wsiąść kontrolować.. czego szczerze nienawidziłam.. a zawsze byłam tam gdzie mówiłam..

To fakt.. trybuna ludu, dziennik zachodni , mówiły tylko o wizytach, nowych fabrykach i wynikach ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiecie, to jest tak - jakby nie wzięła tej komórki z domu, to bym nerwowa nie była. Trudno, wróci. Ale jak wiem, że wzięła i nie odbiera - to już inna inszość. wyobraźnia pracuje :)

 

Muszę kupić ciepłą kutkę młodej na zimę. I ładną. Czy ktoś wie, czy już są w sklepach "barwy zimy"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zimowych ciuchów w moim zaścianku jeszcze nie widziałam, na razie wyprzedaja letnie.

W tygodniu mam zamiar wskoczyć na Allegro, moja Młoda też potrzebuje i kurtki i butów.

 

A bezpieczeństwo .... no cóż, być może w czasach mojego dzieciństwa było bezpieczniej, a może teraz po prostu zbyt radośnie i z wielką pompą donoszą nam o każdym gwałcie, napadzie i rozróbie .... Nie mam pojęcia, ale wiem, że martwienie sie o dziecko to przywilej każdego rodzica.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Innym razem jak miałam z 5 lat Marchwicki gonił moją mamę..

 

o matko ... a skad wiesz, ze to byl Marchwicki??? Przygoda straszna, ale opinie ze to byl fall guy nie sa odosobnione :p

 

Ewa, na oferty typowo zimowe musisz jeszcze chwile poczekac ... I pamietaj, ze zimowe wyprz. zaczynaja sie na dzien lub dwa przed 1 listopada :( Poki co warto jakos jesienna garderobe ogarnac a ta juz zalega w sklepach :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, byłam dziś w Manufakturze kontrolnie. Kurtek w zasadzie jeszcze nie ma. Chyba poczekamy do tego listopada ;) Kurcze, buty też jej muszę nabyć.

jedyne, co było warte uwagi to wełniany, taliowany płaszcz w Gary Weberze za - pikuś - 1200 zł. Dla mnie :) Gdyby nie to, że przytyłam i żal mi kupować ciuchy w takim wstrętnym rozmiarze, to bym intensywnie rozważała... urzekł mnie ten płaszcz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o nie, ja przytyłam, i to ponad 10 kg, jakoś tak od nowego roku. Pozwoliłam sobie na słodycze i stresów miałam trochę (a ja stres zażeram). teraz wreszcie wzięłam się za siebie, więc szansa na lepsze jutro jest :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...