Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do budowy Ewy (EZS)


metea

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 7,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Nadal jeżdzę. Żyję jeszcze, ale co to za życie. Dziś bym się upiekła w pociągu a potem wsiadałam do rozgrzanej puszki zwanej samochodem i prawie dostałam udaru. Po powrocie dopadłam piwa z lodówki, a ja piwo piję baaardzo rzadko. Poprzednie w ubiegłe wakacje :)

Poza tym zjadają nas ślimaki. Znowu je topię w piwie po zebraniu pesetą z grządek. Postawiłam piwo na talerzyku, to na początku się topiły a teraz już umieją tak pić, żeby nie wpaść ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ba, tuńczyki u nas nie bywają. Nie wiem, dlaczego? Znaczy nie w puszkach.

DorkaS, podobno ślimaki można tresować. Moje załatwiły sprawę same. Się wytresowały.

Mąż zakupił jakieś granulki. Fajnie, żeby tylko chciały do tych granulek iść. One wolą kwiatki. Znowu mnie czeka pęsetka i naprzód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łysych, na szczęście, nie mam. Kiedyś bywały, ale nieliczne, ostatnio się wyniosły. Może mrówki je wkurzały? Widziałam kiedyś ich zmasowany atak na ślimoka. Skorupkowych za to dostatek. Winniczki są i te paskowane. Zbieram bez rękawiczek i wywalam za płot. Z jednym nawet się zaprzyjaźniłam - źlimok-szatanista to był, egzemplarz po jakichś przejściach, które go na drogę szatanizmu sprowadziły. Zafascynował mnie i przywiązałam się do niego.

Najdziwniejsze, że dzisiaj w truskawkach niby ich nie było, a jednak truskawki nadgryzione...

 

PS Ewa, wyczyść skrzynkę...

Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobnik ów miał skorupkę w paski, zwykłą, żółto-brązową. Jednakowoż ostatni centymetr bieżący skorupki był czarny jak piekło. Doszłyśmy do wniosku, że albo przeszedł załamanie psychiczne, albo przeszedł na satanizm. Na załamanego nie wyglądał, pomykał po mojej ręce dziarsko, kiwał wesoło czułkami i w ogóle wyglądał bardzo radośnie. Zakładając, że nie był to efekt udanej psychoterapii (przecież chociaż ostatni milimetr skorupki powinien być już jasny), to musiał być satanizm. Źlimog-szatanista, jak się wydawało, bardzo mnie polubił, wcale nie chciał zejść z mojej ręki i zupełnie się nie bał, kiedy dotykałam mu oczek - wcale ich nie chował. Wywnioskowałam więc, że się do mnie przywiązał i sama zaczęłam czuć coraz silniejszą więź z nim. Zaczęłam się wahać, czy wyrzucać go za płot, czy zostawić. A co, jeżeli niechcący go rozdepczę w trawie? A on się coraz bardziej przywiązywał... Ja do niego też... Może przygotować jakieś wygodne lokum, dokarmiać świeżymi listkami, podrzucić drugiego ślimaczka do towarzystwa? W końcu jednak podjęłam męską decyzję i zerwałam z nim - poszedł za płot. W starannie wybrane miejsce.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te pasiaste są trujące. Nie wiem, czy po zjedzeniu, czy na skórze też coś niemiłego wydzielają, ale nie lubię ich. Za to darowuję winniczkom, może kiedyś się je zje ;) Już raz ucztę mieliśmy, tylko teraz kucharz jakoś mniej wyrywny, muszę go podpuścić. Pyszne były.

A te gołe wprawiają mnie w szał, znowu jutro muszę zbierać, bo przez deszcz jakoś ich więcej.

 

Beznadziejne jakoś to wszystko. Od 2 miesięcy chcemy się spotkać ze znajomymi, raptem 4 pary nas jest i nie możemy znaleźć terminu, w którym wszyscy mogą. Co się dzieje z ludźmi? Ze mną zresztą też... Nie miałam czasu zauważyć, że za 2 tygodnie koniec roku szkolnego. Nawet jeżeli to jakoś CZUJĘ to raczej w kontekście, co muszę jeszcze zrobić przed. Do d...

Edytowane przez EZS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa... proszę wpisać w kalendarz spotkanie z miesięcznym/dwumiesięcznym wyprzedzeniem... i resztę zajęć dopasować do kalendarza...

Rzeczywiście czas zasuwa tak, że masakra... ja niepracująca a też mam nieraz problem ze znalezieniem czasu... wesele znajomych było wpisane i w mój kalendarz i w męża bo on z kolei wyjeżdżał mocno na północ... w sumie bałam się czy wróci na czas... bo jego wyjazd był wcześniej umówiony niż zaproszenie na wesele...

Tak sobie myślę, że pracy jest zawsze tyle, że jest nie do przerobienia... i zawsze coś....

Gdzie te czasy gdy kwitło życie towarzyskie, żyliśmy bez telefonów, spotykaliśmy się przy herbacie i kawałku ciasta domowego.. niezapowiedziane wizyty jednych u drugich i podróże autobusami bo samochodów było jak na lekarstwo...

Było tak rodzinnie , spokojnie, wesoło...

 

Kiedy wyjeżdżacie ?

Poopalaj się wygrzej kości , popluskaj się w cieplutkim morzu...

Ja też tak chcę :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...