Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do budowy Ewy (EZS)


metea

Recommended Posts

Na temat egzaminów to wiecie jakie mam zdanie ....

 

Jeżdżę bo muszę! Bardzo chciałabym przestac byc zależna ale nie wiem, czy w końcu to zrobię! Moja Latorośl tez się nie rwie do prawka a ja Jej nie naciskam. Dorośnie - zrobi!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednakowoż kiedy tkwimy w wielkim korku, musimy pokonać rozgrzebane skrzyżowanie z policjantem w białych rękawiczkach i tabunami wkurzonych kierowców trąbiących na wszystkich, to ja WIEM, że nie dałabym rady. Normalnie bym wysiadła, zostawiając auto na środku tego bajzlu, i poszłabym sobie dalej na piechotę.

Coś ci powiem, może kiedyś pomoże??

Jak stoisz w korku to 1. delektuj się, że siedzisz, muzyka gra, jest ciepło i jedynym mankamentem jest spalanie benzyny 2. robisz dokładnie to, co gość przed tobą a jedyny wysiłek umysłowy polega na nierozjechaniu policjanta... W korku jeździ się najłatwiej, bo nie trzeba myśleć. Po prostu nie ma wyboru, trzeba robić to, co cała masa :rolleyes:

Ja nie lubię jeździć wielopasmowymi, których nie znam. Np w Katowicach z przyległościami, w 3mieście. Przyznaję, raz dojechałam do Arniki z płaczem prawie. Tam się jeździ tak szybko, że trzeba znać teren bo inaczej odpowiedni zjazd mija jak sen złoty a człowiek dowiaduje się po przejechaniu go... No i Wiednia nie lubiłam, większość ulic pod ziemią a ta GPS zgłupiał, bo miał kilka poziomów ulic w kupie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aj tam, w trojmiescie latwo sie jezdzi, teraz rzadko w korkach stoje ale jak juz stoje to mam okazje do mamy albo siostry albo kolezanki zadzwonic i poklaftowac, bo zazwyczaj czasu nie ma. zestaw glosnomowiacy to najlepszy wynalazek, gps-a uzywam sporadycznie gdzies gdzie bywam od wielkiego dzwonu lub w nieznanym miescie. za to myslenia przy tym nie wylaczam, obserwacji terenu tez nie unikam no i zawsze przed wyjazdem na mapie w necie sprawdzam, zeby ten Hołek w nawijce mnie na manowce nie wyprowadzil:cool::lol: i tak cos ciagle do mnie gada: zwolnij albo jestes poza trasa, nowa bedzie lepsza :wiggle:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...to fakt.. i u nas raczej trzeba mieć oczy szeroko otwarte, bo miasto z dwoma ościennymi poplątane.... zjazd za zjazdem.... i w centrum np Katowic same jednokierunkowe .. pomylisz i wyjedziesz w drugim końcu innej dzielnicy...

Sama ostatnio byłam bardzo zaskoczona w ścisłym centrum Katowic (do fryzjera zachciało mi się wybrać) jakie zmiany tam zaszły... wizerunkowo super... ale jak ktoś nie zna Katowic.. to współczuję... dobrze , że ja znam... no i z parkowaniem masakra, tak jak w innych pewnie dużych miastach.

Daję radę w Warszawie, dawałam sama radę po Wiedniu , byłam tam ostatnio rok temu bez męża na pogrzebie wuja... wróciliśmy cali i zdrowi (byłam z wujostwem, ale to ja prowadziłam i tam i z powrotem...

Z Wiednia z przed d5 lat pamiętam, jak nasz kolega zgubił paszport, trzeba do konsulatu... i znajdź tu w centrum.. za nic nie mogliśmy odczytać , gdzie i jak ulica się nazywa, bo jak odszyfrowałam z mapą, to już przejechaliśmy bo samochody za nami sznurem..... wkurzeni poszliśmy do kawiarni, poczekaliśmy do środka nocy, znaleźliśmy ambasadę i doczekaliśmy do rana a wówczas znajomy wyrobił paszport...

W Stambule daliśmy radę, ale to mąż prowadził, ja zaś robiłam za GPS... wówczas nie było jeszcze GPSów... tylko mapa...

Tamtych wrażeń nikt nam nie odbierze... takiego cyrku na ulicach to my nie widzieliśmy... Trzy pasy jezdni, a 5 sznurów samochodów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie wielopasmowe mnie przerastają. Korek jest ok, póki nie musisz zmieniać pasa albo skręcać w lewo przecinając torowisko tramwajowe. Jeżeli jeszcze są światła dla każdego pasa to w miarę, a jeżeli nie, to pupa blada! Zanim przebudowali rondo Mogilskie w Krakowie, byłam w stanie dojechać do Andrzeja do pracy. Stałam spokojnie w korku, wszyscy stali, jeden pas, przejazd przez rondo i po zjeździe z niego w prawo - luzik (no, prawie). Kiedy przebudowali, skończyły się korki, ale pasów na nim jak nakichał, więc tylko raz i to późną nocą się odważyłam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mówisz o tej zabawie w zmianę pasów na rondzie? Ostatnio się zraziłam, bo wjechałam grzecznie na wewnętrzny (miałam zjeżdżać 3 zjazdem) a zrobić musiałam 2 kółka, bo mnie świnie nie chcieli wpuścić na zewnętrzny w odpowiednim momencie! No i co? Nauczyłam się, nie ważne ile zjazdów przed tobą, podróżujemy na zewnętrznym bo inaczej można zostać na tym rondzie na zawsze ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ronda troszkę też, bo było za małe na dwupasmowe, taki przerost formy nad treścią. Jak rondo rozległe bardzo, to da się jakoś wcisnąć, jak ciasne to trzeba pasy zmieniać energicznie a w tłoku się nie da.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ronga wielopasmowe są fajne rzeczywiście, ale nie w PL, tutaj najczęściej kończy się to tak jak w przypadku Ewy.

Za to wszędzie, gdzie jechaliśmy poza naszymi granicami, także w UK, gdzie ronda często są trudne do opanowania przez kierowców "prawostronnych", ronda wielopasmowe są naprawdę pomocne, nie trzeba się martwić, że nie wpuszczą, bo na trzeci zjazd spokojnie wpuszczą.

Za to kiedyś wjechaliśmy na pas zewnętrzny, kierując się na trzeci zjazd.

Otrąbili nas w UK!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najfajniejsze ronda widzieliśmy na Łotwie - były tak wielkie, że można było jechać po nich sześćdziesiątką. No i oczywiście żadnych problemów, bo tam ruch samochodowy niewielki. Poza samą Rygą - tam ciężko się było połapać, jadąc bez gpsa na mapę, bo wszyscy jechali strasznie szybko, zwolnić nie można było, załapać przy tej prędkości, kiedy i gdzie skręcić, też się nie bardzo dawało. No ale ronda mieli zarąbiste.

Ciekawe są też ronda w Tromso - podziemne. Tam cały duży ruch samochodowy jest pod ziemią, a górą tylko lokalny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, zawsze mozna pojechać "gdzieś", zatrzymać się, pomyśleć, zawrócić i jechać w dobrą stronę :) No, chyba, że jesteśmy na autostradzie i następny zjazd za 60 km. Wtedy jakby gorzej się robi :(

 

 

Mówili w Trójce, że trzeba szkolić naukowców, żeby byli bardziej kompatybilni z biznesem. Wkurzyłam się i chciałam do nich zadzwonić, ale zajęte. To jest pomylenie pojęć. Naukowiec ni9gdy nie będzie zajmował się biznesem. Jeżeli się zajmuje, to nie jest naukowcem! Naukowiec bada. Rzuca pytania i szuka odpowiedzi. Nie ważne, czy to fuzja jądrowa, czy liczba kropek biedronki. I jedno i drugie jest tak samo pasjonujące. I, szczerze mówiąc, prawdziwy naukowiec ma w nosie, czy jego badanie komuś się przyda. Ale owszem, trzeba szkolić ludzi.. na styku. Wiecie, że żarówki nie wynalazł Edison. On, owszem, miał olbrzymią wiedzę, ale był głównie biznesmenem. Żarówka istniała wcześniej, bodaj taką w pełni funkcjonalną wynalazł Swan, ale Edison ją udoskonalił i wprowadził do produkcji. W Polsce mamy "Swanów" ale brak jest Edisonów. Sęk w tym, ze teraz państwo życzy sobie, żeby każdy naukowiec stał się takim Edisonem, zapominając, że bez Swanów nic nie osiągniemy....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasze państwo w ogólności często sobie życzy wielu rzeczy od nas.

Od rolników na przykład domaga się, żeby produkowali żywność i sprzedawali ją za bezcen, często poniżej kosztów produkcji.

I potem obudzą się z ręką w nocniku, mając rynek zawalony tanim gównianym jedzeniem, które będzie przyczyną ogromnego wzrostu zachorowań wszelakich.

Rolnicy zostaną zdrowi - oni się sami wyżywią, jak rząd kiedyś...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo podoba mi się Twoje stwierdzenie, Ewa o tym, że naukowiec nie jest biznesmenem i bada bo chce badać!!! To jest samo clou ....

 

I masz rację w kwestii jazdy: musze to sobie wziąć do serca: nie wiem jak jechać .... jadę tam, gdzie mam dobry parking i myślę :D Dzięki!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Pisanie sprawozdania" brzmi kiepsko, a w święta to już całkiem źle.

Podobno w szkołach też coraz więcej papierkowej roboty, nauczyciele zamiast lekcje ciekawe przygotowywać piszą sprawozdania i raporty. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale mnie to trochę zraża do idei powrotu do zawodu. Bo ja uczyć lubiłam, ale do papierologii to się nadaję jak do baletu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To był jeden z powodów, dla którego mój mąż odszedł z zawodu ;) To i kwestia ocen nauczycieli.

 

A co do świąt sam na sam ze sprawozdaniem- nic przyjemnego, święta bledną. Za to zastrajkowałam i na przyszły rok odmówiłam prowadzenia tematu, pierwszy raz od 15 lat. Dałam go młodszej koleżance, niech ona ma święta schrzanione, ja będę czytać i poprawiać cudze wypociny :D Jak znam życie, to coś się wydarzy, że i tak mnie nie minie. Ale może nie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...