Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do budowy Ewy (EZS)


metea

Recommended Posts

A ja wróciłam i... w domu sterta prania, w pracy lista do zrobienia. Ciekawe, co będzie, podobno nie mamy kontraktu. Mądrość wielka naszych władz. Mamy dobrą przychodnię, świetnie wyposażoną (chyba takiej drugiej w regionie nie ma), z czasem dla pacjenta (bo żyjemy z tematów naukowych), to zabiorą kontrakt. Logika. W sumie ja patrzę na to spokojnie. Nie będzie kontraktu- będzie prywata. Tylko ludzi żal...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Machałam, ale ja jechałam z Emilem i jego kolegą swoim autkiem, a mąż za mną swoim.. no i obwodnicę zrobili...

Ubolewam nad tym.... ja lubiłam jeździć po mieście. Z drugiej strony to Ty dopiero co przyjechałaś...

To kręgosłup jak nic, bo mam jakby ścierpnięty palec mały, czasami i kolejne, i jakby prąd po ręce...

Muszę do lekarza (tylko nie wiem do którego, neurologa czy innej specjalizacji..) , badania porobić... tylko jakby tak czasu mam niewiele...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzę na masaże i miałam całe serie rożnych zabiegów na wakacjach....

Kiedyś przejdzie...

Teraz byliśmy na weselu.. w sumie 3 dni i mój mąż stwierdził jak jechaliśmy wczoraj na poprawiny poprawin, - ja to tak jak te babki z ZUSu... tak to chodzą połamane, ale jak jest wieczorem zabawa to pląsają dokąd mogą lub do białego rana..... tak samo jest z tobą....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

no i wpadłam w wir pracy. To znaczy jestem w pracy nawet dziś i gdzie sens? Pozapisywało się 20 pacjentów a już 5 nie przyszło. Ponieważ płacą mi "od sztuki" więc te przerwy nie są mile widziane. Cóż. Sobota. Ludzie w tygodniu nie mają czasu więc się umawiają do lekarza na sobotę a potem przychodzi taka sobota, pogoda znośna, więc zwijają się na działeczkę czy na inne przyjemności a biedny lekarz zostaje zapomniany ;) Tylko po co zawracają głowę?

 

Wracam myślą do wyjazdu. W tym roku było Puskowo. Nasz miły kemping w Trzęsaczu był zapchany. Pan chyba postawił na Niemców albo nie wiem, na co, może po prostu tak duży namiot, jak nasz przy jedynie 2 odsobach nie był mile widziany ze względu na niedostateczny zarobek "od metra"? Poza tym trochę za późno zaklepywałam go, on wiosną jest bardziej spolegliwy .. W każdym razie przytuliłyśmy się w Pustkowie. Kemping miał liczne zalety- dużo czystych sanitariuatów, namiot postawiony na górce (co przyy ciągłych deszczach było cudowne) i jedną wadę- o pacjent przyszedł, muszę popracować

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie , pacjent nie jest wadą ;) Poszedł, wracam do przyjemności.

No więc wadą był taki baraczek w którym co wieczór odbywały się potańcówki. O matko, oni puszczali co dzień między 20 a 23 disco polo. Pierwszego dnia myślałam, że mnie coś trafi, po 5 dniach jakoś przywykłam. Nawet Zuza z przerażeniem stwierdziła, że jak zaczynają grać, to jej "noga chodzi" :) Ona, wielbiciel folkmetalu i tym podobnych. Co do mnie wczoraj w domu puściłam sobie największy przebój wakacji czyli Despacito i doszłam do wniosku, że mi się podoba! Jak widać do wszystkiego można się przyzwyczaić.

Oprócz wrażeń słuchowych miałyśmy dotykowe, bo co dzień albo lało albo miało lać. Zuza jeździła w Trzęsaczu i od 8 była co dzień w gotowości.. będą konie czy nie. Sęk w tym, że przy ulewie ich ujeżdżalnia zamieniała się w bajoro a jazda przypominała naukę pływania. Do Trzęsacza miała 20 min, siedziała pod telefonem i czekała- dzwonili, to pędem leciała do stajni. Hm, czasem po drodze zaczynał się deszcz.

A poza tym ja byłam całkiem zadowolona, miałam plaże do chodzenia i to mi wystarcza. Dziecko tylko podsumowało wyjazd, ze ze mną jest dość męcząco, nie ma opcji posiedzenia i nic nie robienia, mnie ciągle gdzieś nosi. Biorąc pod uwagę z 10 przeczytanych książek, to chyba nie ciągle?

Pacjent

Edytowane przez EZS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pacjent jest gdzieś, ale nie u mnie. A u mnie "się świeci" ???

Po powrocie dokonałam 2 rewolucji. Taką malutką był zlew o łazienki. Co prawda zauroczyła mnie umywalka Brazy, ale taka duża nijak mi nie wejdzie do łazienki. A w Leroy stała sobie kwadratowa umywaleczka przeceniona z 400 na 40 zł. Co prawda rozmiar też miała ciut duży, ale tylko ciut. Mąż klnąc i wiercąc dziury we wszystkim, potrzeba czy nie, jakoś ją wepchnął na stanowisko i zainstalował. jestem zadowolona, prawie. Bo wywierconą dziurę (mam półkę z kafli) przykrył jakąś okropną czarną uszczelką!!! I twierdzi, że jemu nie przeszkadza. Chyba zrobię zdjęcie i pokażę. Serce mnie boli, drażę temat, może zmięknie i coś zrobi.

Drugą rewolucją jest szklarnia. Ta moja foliowa nie sprawdziła się zupełnie. Pomidory urosły ponad pałąki, pałąki się połamały, folię musiałam zdjąć, pomidory sparszywiały od deszczów, poza tym tworzą dżunglę, bo jakoś tak wyszło, że jak zaczęły rosnąć, to ja najpierw wyjechałam do Londynu potem do Paryża. A jak wróciłam, to już było za późno- porozrastały się w różnych kierunkach i z dodatkowych pędów, położyły niepodpięte i rozplątać tego nie ma jak. Pomidorów trochę jest, ale bardzo dużo się zepsuło i w ogóle nie jestem zadowolona. Więc poszłam do Juli a tam przecenili małą szklarenkę. Z 2000 na 700. OK, ze 700 to ją mogłam już kupić, 2 tys warta nie była. Kupiłam. Leży.... I sama nie wiem, czy ją stawiać na jesień czy urządzić grządki tylko a szklarnię postawić wiosną? Boję się, że zimą coś się jej stanie- ma płyty poliwęglanowe ale cieniutkie bardzo, pewnie trzeba będzie przynajmniej na dach dokupić takie mocniejsze...

Gdzie ten pacjent???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszedł. I znowu dziura w grafiku. O, świeci się ostatni pacjent, bardzo dobrze, wcześniej wyjdę.

Pogoda coraz lepsza, samochód nagrzany a cienia na parkingu nie ma. Będę ugotowana.

Ostatnia godzina pracy..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nooo to byśmy było obok siebie, gdyby Emil chciał jechać do Pustkowa... W zeszłym roku wściekł się na właściciela i za nic nie chciał tam pojechać...

No w sumie to mu się już nie dziwię... bo już chyba 9 lat tam jeździliśmy, co roku na 3 tygodnie, a i ze szkoły byli tam dwa razy....

Zuza mogłaby nic nie robić, jakbyśmy poszły na jajcok czy limonczello....

Jak wróciliśmy z wakacji to młody siedzi u nas nad jeziorem. Dobrze, że zwaliłam starą budę i zbudowaliśmy nową.. W tym roku jest już tam w sumie chyba z miesiąc, i za nic nie chce wracać do domu...

Kończę, bo wracamy nad jezioro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś pracowałam przy koniach niedaleko chyba, bo w Łukęcinie. Mieliśmy duży padok ze spadkiem, więc się kałuże nie robiły i jazdy po plaży bladym świtem. Stajnia była przy starym pegieerowskim przedszkolu, w którym nocowaliśmy na zestawionych leżankach dla dzieci. Ciekawe, czy tam ktoś jeszcze trzyma konie. Wtedy ktoś miał kilka koni w tej stajni, a facet z Tychów to dzierżawił latem i przywoził swoje konie, żeby było więcej. Nawet niektóre były całkiem niezłe.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne, bo miejscówka była świetna - w centrum miejscowości (owszem, przy skrzyżowaniu), przedszkole po gruntownym remoncie nadawałoby się nawet na jakieś obozy jeździeckie dla małej grupki, padok duży... Fakt, że to tylko w sezonie, pewnie poza nim nie ma co z końmi zrobić, a chodzić pod siodłem powinny i żreć też muszą przez cały rok. Może rynek przesycony był? Ciekawe, co z końmi. Tamtejsza była wielka siwa Caryca - świetnie się na niej jeździło i nieprawdopodobnie gruba kasztanka Fina i chyba gniady Karino też był tamtejszy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak jeździli konno po lesie i po plaży....

Byłam po raz pierwszy w Łukęcinie w 1999r jak Emila po 3 miesiącach wypuścili z kliniki. miał kilka miesięcy, potem w 2000r...

Dziś się tam pozmieniało...

Nie ma już ośrodka z kopalni... ten na końcu po prawej stronie w lesie, część wyburzono, część odremontowano, i zbudowano coś...

Inne ośrodki powstały, rozbudowuje się... Ale nadal jest to dziura. Chyba.. bo byłam tam ze 2-3 lata temu

Nawet pole kempingowe to na przeciwko padoku padło przez kłótnie współwłaścicieli.... znaczy jednej.... niby nadal jest ale to już nie to samo....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety Trzęsacz też niepewny. Rozbudowują pałac, ma tam być duży ośrodek rehabilitacji, prawdopodobnie konie pójdą na hipoterapię, choć przecież nie każdy koń się nadaje i nie wiadomo, co z resztą. Na pewno dostęp będzie mniejszy. W każdym razie trzęsacz stanie się mniejszą dziurą, co mnie nie cieszy. Łukęcina nie znam, więc jakoś mi nie żal.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szklarnia nadal leży w paczkach, pomidory mokną. Pogoda taka wredna, że nawet nie mam ochoty nic z tym zrobić. Liczę, że będzie jeszcze prawdziwa ciepła jesień???

Poza tym latam jak chomik w kołowrotku, nawet nie wiem, kiedy dni mijają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam to samo, czas przez palce ucieka i tylko ta praca przeszkadza w przyjemnosciach ;)

ze szklarnia sama nie wiem, zima idzie ale dobrze by juz wczesna wiosna miec wlasne nowalijki. tez mam nadzieje na jaks wzgledna jesien, bo to co obecnie za oknem to w depresje czlowieka wpedza. ale ja sie nie poddaje, caly czas na letniaka chodze w sandalkach i sukienkach kolorowych :D w koncu mamy jeszcze lato ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...