Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do budowy Ewy (EZS)


metea

Recommended Posts

od 2 dni zaczynamy coraz poważniej rozmawiać na temat odtańczenia jakiegoś tańca przyzywającego deszcz. Mam dość podlewania, niedługo będę zarabiać tylko na wodę! Pomidory mają pretensję o dach szklarni. Chcą wyżej :confused: Czy ja mam wiezowce, czy pomidory? Poobrywałam je, może przeżyją. Borówki też bez szału a przecież dostały nowej ziemi. Czereśnia jeszcze nie doszła, ma owoce, po raz pierwszy, ale jeszcze zielone. Muszę jej pilnować, bo sroki też zerkają łakomie. Za to truskawek multum. I chwastów.

Deszcz pada, hurra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 7,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Najwyraźniej mamy jakieś wcześniejsze odmiany czereśni. Cieszę się, że tak po kolei dojrzewają, a nie jednocześnie. Zupełnie przypadkiem nam tak wyszło.

Truskawki mamy takie sobie - liście piękne, owoce marne. Trza będzie je wymienić. Mam wrażenie, że te są z własnej rozsady. Kiedyś wzięliśmy od mamy Andrzeja, a później, kiedy trzeba było wymienić, wzięliśmy sadzonki z rozłogów. Następną razą kupimy jakieś.

Porzeczki dojrzewają, agrest już objadamy. Znaczy ja z Magdą, bo Andrzej lubi dojrzały (rzadko ma okazję z naszego krzaczka jeść), Małgo w Anglii na wycieczce, a Weronika - wiadomo. Borówek jest dużo, ale całkiem zielone jeszcze. Za to pierwszy raz owocuje nasze kiwi - aktinidia. Na razie ma mnóstwo maleńkich owocków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agdus, truskawki kup u Niewczasa, siebie tam zaopatrzylam rok temu i mam ladne zbiory. truskawy slodkie, duze i blyszczace, do tego smaczne. kupowalam sadzonki frigo (gwarancja owocowania juz w pierwszym roku) niestety nie tylko nam smakuja te truskawki, takze kosom, szpakom i innym latawcom:cool:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym nie wiedziała, które są które, ale będę wdzięczna, jeżeli napiszesz i pełna podziwu, że masz taki porządek na grządkach.

 

Mam dylemat - robić jeszcze jedną porcję lemoniady z kwiatów bzu, czy nie... Robota żadna, ale czy tyle wypijemy? A co, jeśli zabraknie? Ostatni dzwonek, żeby robić, bo bez przekwita...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jaka wymiana? truskawki u mnie rosną od 6 lat, same się wymieniają. Nie wiem, czy z rozsad, bo tworzą gąszcz, którego mi się nie chce przerywać. Owoców mają bardzo dużo, i tak nie da rady przejeść, tym bardziej, że amatorem jestem ja. reszta zje, jak ja pozbieram.

Kiwi mi rośnie, ale nie owocuje, dłuugo się czeka. Są u mojego wuja i pamiętam, jak marudził przez kilka lat, że nic aż tu nagle wystąpiła masa krytyczna i zbiera miskami. Dobrze, że trochę przeszło do mnie, bo też lubię :)

W sobotę jadę do Uppsali. Ciepło tam jest?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas nie było by problemu z truskawkami, bo amatorów nie brakuje. Mieliśmy truskawki, które przez kilka lat pięknie owocowały, a później przestały. Wywaliliśmy stare krzaczki, a posadziliśmy w ich miejsce młode z rozłogów. Te jednak są nędzne. Znaczy pięknie rosną, zielonego mają od groma, ale owoce marne i mało.

Nie pamietam, ile lat temu sadziłam kiwi. Już nawet nie byłam pewna, czy je posadziłam, czy tylko mi się wydaje, a na płocie mam jakieś inne pnącze. W tym roku się przekonałam, że jednak posadziłam.

W Uppsali może być każda temperatura. Raz mieliśmy upały po 29 stopni za kołem podbiegunowym. Sprawdź prognozę na ichniejszej stronie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróciłam. Agduś, ja moim truskawkom, które rosną na bardzo kiepskim piaseczku, zawsze jesienią sypię obornika. Nawet mi się nie chce namaczać, taki granulowany sypię. Może to dlatego tak szaleją? Co do Uppsali, nuuudy. Znaczy byłam na konferencji, która nie była wcale nudna, ale miałam dwa popołudnia na zwiedzanie. katedra duża ale żadne cudo, ot gotyk. Zamek fałszowany, bo się spalił w 17którymś i go odbudowali dużo później. w sumie nawet zdjęć nie mam, bo jakoś nic mnie nie rzuciło na kolana, żeby je robić. Miasteczko senne, spokojne, pomijając multum turystów. Sklepy obejrzałam, ale raczej drogo a poza tym mało ich było. jak na 3 miasto w Szwecji. I puste, szwedzi chyba oszczędnie żyją, najwięcej kupujących spotkałam w second handzie. No, to był taki dość ekskluzywny second-hand, ceny też miał wcale nie niskie (tak 1/3 sklepowych) i bardzo ładne rzeczy. No i jedzenie mają dobre. A może ja dobrze trafiłam, bo mieszkałam w dobrym hotelu? W każdym razie ich szynka smakowała, jak nasza 20 lat temu. Sery były pyszne w porównaniu do naszych seropodobnych wytworów po 30 zł/kg. I śledz wędzony smakował, jak śledz a nie jak twór śledziopodobny. To takie luźne obserwacje :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byliśmy w Uppsali podczas naszego pierwszego pobytu w Szwecji. Owszem, spokojne, senne miasteczko, choć uniwersyteckie. W wakacje studentów nie było. Mają ładny ogród botaniczny. Bardzo nam się spodobał ichni camping - ładnie położony, duży, a dzieci doceniły tor do mini golfa. Myśmy pojechali też do Gamla Uppsala, coby zobaczyć kurhany. W sumie głównie świadomość, że to najstarsza stolica i centrum religijne, bo kurhany, jak kurhany - kopce z ziemi usypane. Do tego maleńki skansen.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

A teraz wróciłam po urlopie. Niestety :(.

W tym roku okolice Jantaru, bardzo mili gospodarze, ale domek to "wczesny gierek" i, niestety dość zatęchły, miałyśmy problem ze spaniem bo od razu duszno. Nawet ja, choć alergik ze mnie niezaawansowany, a co dopiero Zuza!. Trzeba jednak z namiotem było jechać, własny namiot rozwiązuje wszelkie problemy alergiczne, no chyba, że pyłki na łące są.

A tak poza tym to wzięłyśmy rowery i jeździłyśmy wzdłuż od Krynicy do Sobieszewa. Tam jest genialna ścieżka rowerowa, taka wyasfaltowana ale w środku lasu. Mając dobry rower, to człowiek jedzie, jedzie i tylko pyta "gdzie jestem?" Tylko z Krynicą był problem, bo od Kątów ścieżka była, ale tak z 7 km przed Krynicą się skończyła. I to był najkoszmarniejszy kawałek - droga wąska, kręta, zatłoczona i my na rowerach... Nie miłe. Jakby nie mogli pociągnąć tej ścieżki do samej Krynicy albo i dalej? W efekcie załadowałyśmy rowery do autobusu na powrót, bo jak myślałam o tym kawałku drogi, to już wolałam autobus. Przejechałyśmy tek wredny kawałek komunikacją zbiorową, cud, ze nas zabrał :)

Poza tym była piękna pogoda, książki, co dzień 1,5 km spaceru na plaże, co nam akurat nie przeszkadzało. Czasem jeździłyśmy na plażę aż 10 km, bo tam był zjazd dla rowerów, a tego już nikt, łącznie z gospodarzami, nie mógł zrozumieć.

Fajny urlop. Tylko, niestety, był...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Wakacje się kończą a tu nadal ludzi nie ma :(

U mnie w domu remonty. Zuza przerabia swoje szafki. Miała takie drewniane ale zżółkły i postanowiła je przemalować na biało. Fajnie wyszło.. pół pokoju. Ciekawe, czy będzie miała wytrwałość, żeby dokończyć ;)

Poza tym z rzeczy na ten rok zrobiliśmy dach wiaty. Okno niewymienione, taras niewymieniony. Wakacje się kończą. Za szybko, stanowczo. Ale przynajmniej pomidory mi rosną, jest ich masa i w różnych odmianach. Jakie pyszne! Niech żyje szklarnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...
A ja właśnie wróciłam z owocnego i sympatycznego tygodniowego kursu w ... Omanie. Konkretnie w Salalah. Totalna egzotyka, tylko pogoda kiepska. Dla mnie, bo miejscowi ją kochają. Akurat był okres monsunów, woda wszędzie, mokro, parno i ciepło. Jak przeczytałam przed wyjazdem o tych monsunach, to od razu sobie pomyślałam- oho, Hong-Kong. I się nie pomyliłam. Zero słońca albo niewiele, woda paruje od dołu i spływa z góry. W sumie to i tak mi była rybka, bo całe dnie siedziałam w klimatyzowanej sali i słuchałam, ale wieczorem byłoby miło się przejść. A tu błee. Miejscowi za to przyjeżdżają tam właśnie deszcz oglądać. I zieloną trawę ;). Sam kraj bardzo bezpieczny, ludzie mili i serdeczni. Naprawdę! Tylko te ceny... nie dla nas. Taksówka z lotniska 170 zł. Lunch 140 zł. No, te lunchy były warte ceny. Był bufet. Pyszne jedzenia a jakie ciasta!! Desery!!! i 3 kg więcej :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
  • 3 weeks później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...