babajaga 28.01.2006 16:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2006 Cześć do napisania tego postu sprowokował mnie zezo , który z uporem maniaka , wbrew większości na forum , uważa że uda mu się zbudować dom.Teraz wierzę że zbuduje ! Jest w nim taka wiara która góry przenosi !Napiszcie o wyzwaniach które pozwoliły Wam uwierzyć że możecie wszystko !Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
szmaragd 28.01.2006 17:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2006 Nie mam pewności, że mogę wszystko, wręcz przeciwnie, wiem, że nasze plany i zamierzenia w jednej chwili mogą runąć. To, co jednego dnia wydaje się ważne, następnego może się nie liczyć...Pisałam tu już na forum, że sama wychowuję niepełnosprawne dziecko, a mój mąż zmarł kilka lat temu(nowotwór), choroba dopadła go nagle w wieku 33 lat i prawie rok się męczył...Szkoda gadać...To nie jest wiek odpowiedni na umieranie... Z takim doświadczeniem trudno mieć jakiekolwiek poczucie bezpieczeństwa... Dlaczego zatem piszę w tym wątku? Otóż, "co nas nie zabije, to nas wzmocni". Trzeba mieć jakiś cel w życiu, o coś walczyć i nie poddawać się. Ja podejmuję ciągle jakieś wyzwania. Pochwalę się-już po śmierci męża, mimo,że nie pomaga mi rodzina w terapii, rehabilitacji czy chociażby opiece nad moim 11 letnim, autystycznym synem( już sam fakt posiadania dziecka z tym rodzajem niepełnosprawności jest potęznym wyzwaniem dla pełnej rodziny) nie przerywając pracy zawodowej podjęłam bardzo ambitny kierunek studiów podyplomowych i je UKOŃCZYŁAM, z czego jestem bardzo dumna. Ile mnie wysiłku to kosztowało (w mojej sytuacji rodzinnej, a właściwie jej braku), to tylko ja wiem. I co, znów mała chwila oddechu i budowa małego, ale własnego domu( uwaga, kobieta- inwestor), brak wiedzy budowlanej, mało kasy, spory kredyt, praca zawodowa, opieka i rehabilitacja dziecka... Ruszam na wiosnę Uda się??? Nie wiem, ale każdy musi mieć jakiś cel i wiarę, bo bez tego nie ma życia... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 28.01.2006 20:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2006 BRAWO Szmaragd - rób coś dziewczyno bo :"nie znasz ni dnia ni godziny" - podobnie myślę i prę do przodu. Warto. 3-mam kciuki i pozdrawiam . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 28.01.2006 20:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2006 BRAWO Szmaragd - rób coś dziewczyno bo :"nie znasz ni dnia ni godziny" - podobnie myślę i prę do przodu. Warto. 3-mam kciuki i pozdrawiam . o mamo - to powiedzienie mi sie kojarzy z myciem tylko szmaragd zycze sukcesow w spelnianiu marzen i kazdemu z Was forumowicze! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
babajaga 28.01.2006 21:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2006 Szmaragd - tak trzymaj ! Dla niektórych z nas ,każdy dzień jest zmaganiem , ale ja chciałam pogadać o drobnych zdarzeniach , które pozwoliły odzyskać lub zdobyć wiarę we własne mozliwości . Ja swoją górę zdobyłam pięć lat temu. Przez poprzedzające osiem lat , jeździłam tylko w charakterze pasaźera . Na skutek splotu przeróżnych okoliczności , musiałam wsiąść do starego ,dwudziestoletniego "malucha " i przez dwa tygodnie jeździć nim po zupełnie obcym miescie , gdzie są tylko ulice jednokierunkowe . Przy moim kompletnym braku orientacji w terenie był to koszmar ! ( pocieszam się że większość dziewczyn tak ma ) Każdemu normalnemu kierowcy , przejazd z punku A do punktu B zajmował 20 min, a ja ten odcinek przejeżdzałam w 2 ( słownie : dwie ) godziny. Pod koniec drugiego tygodnia mieściłam się w 40 minutach , to był mój pierwszy pagórek !! W czasie powrotu do domu , do miasta oddalonego o 400 km , wyżej wymienione " bydlę " dwa razy się popsuło ( miał prawo ) Pierwszą naprawę wykonał mechanik który przypędził na rowerze a drugi raz , dwaj chłopcy którzy byli na spacerze . Te 400 km. jechałam 10 godzin ( nie stanowiłam zagrożenia dla innych ) a kiedy dotarłam do domu , wiedziałam już , że kiedy naprawdę czegoś chcę TO MOGĘ TO ZROBIĆ To była moja góra którą zdobyłam ! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
szmaragd 28.01.2006 22:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2006 Dzięki, dzięki , a góry jak powszechnie wiadomo mogą być i bardzo wysokie i niskie. Widać mi przypadły w udziale giganty , ale doceniam też Twój wysiłek babojago Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 29.01.2006 10:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Stycznia 2006 Szmaragd - tak trzymaj ! Dla niektórych z nas ,każdy dzień jest zmaganiem , ale ja chciałam pogadać o drobnych zdarzeniach , które pozwoliły odzyskać lub zdobyć wiarę we własne mozliwości . Ja swoją górę zdobyłam pięć lat temu. Przez poprzedzające osiem lat , jeździłam tylko w charakterze pasaźera . Na skutek splotu przeróżnych okoliczności , musiałam wsiąść do starego ,dwudziestoletniego "malucha " i przez dwa tygodnie jeździć nim po zupełnie obcym miescie , gdzie są tylko ulice jednokierunkowe . Przy moim kompletnym braku orientacji w terenie był to koszmar ! ( pocieszam się że większość dziewczyn tak ma ) Każdemu normalnemu kierowcy , przejazd z punku A do punktu B zajmował 20 min, a ja ten odcinek przejeżdzałam w 2 ( słownie : dwie ) godziny. Pod koniec drugiego tygodnia mieściłam się w 40 minutach , to był mój pierwszy pagórek !! W czasie powrotu do domu , do miasta oddalonego o 400 km , wyżej wymienione " bydlę " dwa razy się popsuło ( miał prawo ) Pierwszą naprawę wykonał mechanik który przypędził na rowerze a drugi raz , dwaj chłopcy którzy byli na spacerze . Te 400 km. jechałam 10 godzin ( nie stanowiłam zagrożenia dla innych ) a kiedy dotarłam do domu , wiedziałam już , że kiedy naprawdę czegoś chcę TO MOGĘ TO ZROBIĆ To była moja góra którą zdobyłam ! Babajaga - ja też się ciągle zabieram do zrobienia prawa jazdy - zawsze się tak jakoś złożyło, że miałam jakiś samochód/taksówkę do dyspozycji i motywacja cieniutka jakaś była . Ale się zawzięłam, zamierzam jeździć !!! Mam nadzieję, że dobrze . Szmaragd - duzo masz tych "gór" na drodze, ale jesteś dzielna i twarda kobieta . Trzymam za Ciebie i synka kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 29.01.2006 14:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Stycznia 2006 BRAWO Szmaragd - rób coś dziewczyno bo :"nie znasz ni dnia ni godziny" - podobnie myślę i prę do przodu. Warto. 3-mam kciuki i pozdrawiam . o mamo - to powiedzienie mi sie kojarzy z myciem tylko szmaragd zycze sukcesow w spelnianiu marzen i kazdemu z Was forumowicze! Też lubisz Sztaudyngera? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
NatkaB 29.01.2006 16:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Stycznia 2006 o mamo - to powiedzienie mi sie kojarzy z myciem tylko mnie też Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agacka1719499039 31.01.2006 10:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2006 wyznań nie było..... ale jest na to sposób! Jesli czegoś się nie da zrobić to trzeba znaleśc kogoś kto o tym nie wie i on to zrobi! Góry przenosić...ale po co? lepiej sie wkomponować w ten krajobraz....... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.