Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Twoja góra do zdobycia czyli wyzwania


babajaga

Recommended Posts

Cześć

do napisania tego postu sprowokował mnie zezo , który z uporem maniaka , wbrew większości na forum , uważa że uda mu się zbudować dom.

Teraz wierzę że zbuduje !

Jest w nim taka wiara która góry przenosi !

Napiszcie o wyzwaniach które pozwoliły Wam uwierzyć że możecie wszystko !

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam pewności, że mogę wszystko, wręcz przeciwnie, wiem, że nasze plany i zamierzenia w jednej chwili mogą runąć. To, co jednego dnia wydaje się ważne, następnego może się nie liczyć...Pisałam tu już na forum, że sama wychowuję niepełnosprawne dziecko, a mój mąż zmarł kilka lat temu(nowotwór), choroba dopadła go nagle w wieku 33 lat i prawie rok się męczył...Szkoda gadać...To nie jest wiek odpowiedni na umieranie...

Z takim doświadczeniem trudno mieć jakiekolwiek poczucie bezpieczeństwa...

Dlaczego zatem piszę w tym wątku? Otóż, "co nas nie zabije, to nas wzmocni". Trzeba mieć jakiś cel w życiu, o coś walczyć i nie poddawać się. Ja podejmuję ciągle jakieś wyzwania. Pochwalę się-już po śmierci męża, mimo,że nie pomaga mi rodzina w terapii, rehabilitacji czy chociażby opiece nad moim 11 letnim, autystycznym synem( już sam fakt posiadania dziecka z tym rodzajem niepełnosprawności jest potęznym wyzwaniem dla pełnej rodziny) nie przerywając pracy zawodowej podjęłam bardzo ambitny kierunek studiów podyplomowych i je UKOŃCZYŁAM, z czego jestem bardzo dumna. Ile mnie wysiłku to kosztowało (w mojej sytuacji rodzinnej, a właściwie jej braku), to tylko ja wiem.

I co, znów mała chwila oddechu i budowa małego, ale własnego domu( uwaga, kobieta- inwestor), brak wiedzy budowlanej, mało kasy, spory kredyt, praca zawodowa, opieka i rehabilitacja dziecka... Ruszam na wiosnę :roll: Uda się??? Nie wiem, ale każdy musi mieć jakiś cel i wiarę, bo bez tego nie ma życia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szmaragd - tak trzymaj ! Dla niektórych z nas ,każdy dzień jest zmaganiem , ale ja chciałam pogadać o drobnych zdarzeniach , które pozwoliły odzyskać lub zdobyć wiarę we własne mozliwości .

 

Ja swoją górę zdobyłam pięć lat temu. :p

Przez poprzedzające osiem lat , jeździłam tylko w charakterze pasaźera .

Na skutek splotu przeróżnych okoliczności , musiałam wsiąść do starego ,dwudziestoletniego "malucha " i przez dwa tygodnie jeździć nim po zupełnie obcym miescie , gdzie są tylko ulice jednokierunkowe .

Przy moim kompletnym braku orientacji w terenie był to koszmar ! :(

( pocieszam się że większość dziewczyn tak ma )

Każdemu normalnemu kierowcy , przejazd z punku A do punktu B zajmował 20 min, a ja ten odcinek przejeżdzałam w 2 ( słownie : dwie ) godziny.

Pod koniec drugiego tygodnia mieściłam się w 40 minutach , to był mój pierwszy pagórek !!

W czasie powrotu do domu , do miasta oddalonego o 400 km , wyżej wymienione " bydlę " dwa razy się popsuło :evil: ( miał prawo :roll: )

Pierwszą naprawę wykonał mechanik który przypędził na rowerze :) a drugi raz , dwaj chłopcy którzy byli na spacerze .

Te 400 km. jechałam 10 godzin ( nie stanowiłam zagrożenia dla innych )

a kiedy dotarłam do domu , wiedziałam już , że kiedy naprawdę czegoś chcę TO MOGĘ TO ZROBIĆ :p

To była moja góra którą zdobyłam !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szmaragd - tak trzymaj ! Dla niektórych z nas ,każdy dzień jest zmaganiem , ale ja chciałam pogadać o drobnych zdarzeniach , które pozwoliły odzyskać lub zdobyć wiarę we własne mozliwości .

 

Ja swoją górę zdobyłam pięć lat temu. :p

Przez poprzedzające osiem lat , jeździłam tylko w charakterze pasaźera .

Na skutek splotu przeróżnych okoliczności , musiałam wsiąść do starego ,dwudziestoletniego "malucha " i przez dwa tygodnie jeździć nim po zupełnie obcym miescie , gdzie są tylko ulice jednokierunkowe .

Przy moim kompletnym braku orientacji w terenie był to koszmar ! :(

( pocieszam się że większość dziewczyn tak ma )

Każdemu normalnemu kierowcy , przejazd z punku A do punktu B zajmował 20 min, a ja ten odcinek przejeżdzałam w 2 ( słownie : dwie ) godziny.

Pod koniec drugiego tygodnia mieściłam się w 40 minutach , to był mój pierwszy pagórek !!

W czasie powrotu do domu , do miasta oddalonego o 400 km , wyżej wymienione " bydlę " dwa razy się popsuło :evil: ( miał prawo :roll: )

Pierwszą naprawę wykonał mechanik który przypędził na rowerze :) a drugi raz , dwaj chłopcy którzy byli na spacerze .

Te 400 km. jechałam 10 godzin ( nie stanowiłam zagrożenia dla innych )

a kiedy dotarłam do domu , wiedziałam już , że kiedy naprawdę czegoś chcę TO MOGĘ TO ZROBIĆ :p

To była moja góra którą zdobyłam !

 

Babajaga - ja też się ciągle zabieram do zrobienia prawa jazdy :oops: - zawsze się tak jakoś złożyło, że miałam jakiś samochód/taksówkę do dyspozycji i motywacja cieniutka jakaś była :oops: :oops: . Ale się zawzięłam, zamierzam jeździć !!! Mam nadzieję, że dobrze ;).

Szmaragd - duzo masz tych "gór" na drodze, ale jesteś dzielna i twarda kobieta :). Trzymam za Ciebie i synka kciuki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BRAWO Szmaragd - rób coś dziewczyno bo :"nie znasz ni dnia ni godziny" - podobnie myślę i prę do przodu.

Warto.

3-mam kciuki i pozdrawiam .

 

o mamo - to powiedzienie mi sie kojarzy z myciem tylko :lol:

 

 

szmaragd zycze sukcesow w spelnianiu marzen i kazdemu z Was forumowicze! :p

Też lubisz Sztaudyngera?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...