Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

katastrofa budowlana w Katowicach


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 171
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Leszko2, Geno - kroyena ma rację, dajcie sobie spokój. Trochę podstaw mechaniki budowli jednak warto Leszkowi2 wyłożyć.

 

Leszku, gdybyś liznął trochę teorii na ten temat, tobyś wiedział że przesztywnienie konstrukcji oznacza praktycznie uniemożliwienie przeprowadzenia ścisłej analizy jak ta konstrukcja pracuje (pozostają jedynie metody przybliżone, mające spore ograniczenia założeń!), dużą oszczędność materiału ale wzamian zwiększenie ryzyka a wcale nie zwiększenie zapasu nośności. Właśnie układy prętowe tzw. powłok geodezyjnych (a w podobnym systemie zaprojektowane były płatwie zawalonego dachu, o ile było to widać na transmisjach TV z miejsca katastrofy) są znacznie gorzej przewidywalne i najlepiej pracują na obciążenia równomiernie rozłożone, natomiast lokalne przeciążenie lub uszkodzenie może spowodować nieograniczone skutki.

 

Poza tym, w klasycznym układzie konstrukcyjnym elementy są stosowane w układach statycznie wyznaczalnych jedno- lub wieloprzęsłowych a w dodatku elementy kolejnego "rzędu" zwykle mają kolejno coraz większą nośność: jeśli płyta stropu czy dach zawali się po przyłożeniu obciążenia X, to belka dopiero po przyłożeniu powiedzmy 1,20 X a słup przy 1,50 X. Zarwanie się fragmentu płyty nie spowoduje zniszczenia całości. A co ważniejsze można dokładnie przewidzieć KTÓRY fragment konstrukcji "zawali się" jako pierwszy, jeżeli będziemy w jakimś punkcie przykładać coraz większą siłę.

 

Natomiast przy strukturalnych układach powłokowych - nieważne czy to będzie wypukła kopuła czy dach płaski - całkowicie statycznie niewyznaczalnych, można tylko w przybliżeniu obliczyć nośność, a przewidzenie co pierwsze ulegnie zniszczeniu może być niemożliwe, w związku z czym np. bardzo trudno jest ocenić czy pod danym obciążeniem konstrukcja ma jeszcze zapas nośności czy też jest już na skraju katastrofy (poprawnie: awarii). Poza tym technicznie nie jest i nigdy nie będzie wykonalne przeanalizowanie konstrukcji złożonej z tysięcy prętów na wszelkie możliwe kombinacje obciążeń, żeby uzyskać prawdopodobny schemat zniszczenia - komputer z narzędziem CAE może co prawda "przeżuć i wypluć" dowolne miliony i miliardy cyferek, ale decyzję musi podjąć projektant, który musi te cyferki zanalizować, bo "goły wynik" z komputera może być i zazwyczaj bywa mylący (a żaden laik nie powinien nawet próbować go interpretować).

 

Zniszczenie przesztywnionej konstrukcji może nastąpić w sposób niesygnalizowany (to znaczy: stal zawsze "sygnalizuje" swoje zniszczenie, bo "płynie" zanim nastąpi zerwanie, ale trudniej to w takiej konstrukcji zauważyć) a przy niekorzystnym układzie obciążeń zniszczenie zachodzi wręcz w sposób lawinowy: zgina się jeden pręt, sąsiednie zostają dociążone i za chwilę też się zginają, i całość "leci". Porównanie z puszką z piwem zupełnie nie oddaje charakteru pracy konstrukcji, niestety w skali makro nie da się uzyskać takich proporcji sztywności, sprężystości i wytrzymałości jakie ma jednorodna cienka blaszka w skali mikro.

 

Poza tym gęstszy układ mniejszych elementów jest bardziej podatny na przypadkowe zgięcie którejś rurki podczas montażu, na korozję, no i prawdopodobieństwo przeoczenia niewłaściwie wykonanego spawu czy niedokręconej śruby jest większe (z czysto statystycznego powodu) jeśli mamy w konstrukcji powiedzmy nie 1000 a 80.000 połączeń.

 

W klasycznym układzie przekroje elementów pracujących na ściskanie są najczęściej duże i zabezpieczone przed utratą stateczności lokalnej blach składowych i wyboczeniem, a sprzyjające wyboczeniom przypadkowe zgięcia raczej się nie zdarzają, chyba żeby komuś belka spadła z dźwigu albo najechał na nią czołg. Natomiast w układzie z elementów drobnowymiarowych czyli w lekkich konstrukcjach zawsze występuje wiele elementów ściskanych, które ze względu na swoje niewielkie wymiary przekroju mogą zostać nawet przypadkowo zgięte podczas montażu (no, może nie łokciem czy kolanem, ale nieomal), a zgięcie jest zabójcze dla ich nośności, podobnie jak niesymetryczne spoiny albo naprężenia spawalnicze. W przesztywnionym układzie może się "ukryć" nawet bardzo wiele takich "trefnych" elementów i połączeń, które zawsze wystąpią, a dadzą znać o sobie zazwyczaj dopiero po paru latach, kiedy materiał się już nieco "zestarzeje" (zmęczenie i lokalna korozja) i przy pełnym obciążeniu.

 

To wszystko sprawia że konstrukcje tego typu naprawdę nie powinny być stosowane na przekrycia budynków użyteczności publicznej. Gdyby bowiem nawet wymusić ustawowo zastosowanie np. 2 czy 3-krotnego zapasu nośności (obligatoryjnego współczynnika konsekwencji zniszczenia), to wówczas układ taki przestałby być ekonomiczny i konkurencyjny w stosunku do klasycznego słupowo-belkowego, co po prostu by wyeliminowało z rynku superekonomiczne konstrukcje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie z wieloma opiniami, że nie należy wydawać wyroków ani gdybać - nie my jesteśmy od tego i nie my się tym powinniśmy teraz zajmować.

 

Zgadzam się także z tym, że katastrofa nastąpiła w wyniku wielu zaniedbań - ja jednak sądzę, że skoro budynek stał te kilkanaście lat, to nie mógł być tak do końca źle zaprojektowany [zaraz pewnie zostanę zjechany za tą wypowiedź]. Być może przyczyną była kiepska jakość materiałów, które tracą wytrzymałość przy tak dużym i długotrwałym obciążeniu i w tak niskich temperaturach - ktoś rzeczywiście mógł dać albo niewłaściwą stal (czy projektant, czy dostawca, czy też inwestor - na opinię poczekajmy), albo po prostu niewłaściwie złożył całą konstrukcję.

 

Jestem za to przeciwny wszelkiego rodzaju wypowiedziom o bezmyślności projektantów - zwróćcie Panstwo uwagę, ze gość sie załamał

po wypadku - a jego próba samobójcza nie jest chyba pokazem dla mediów. Co zresztą facet zawinił??? Przeliczył wszystko tak, jak go uczono na studiach i jak tą wiedzę zweryfikowała praktyka (wątpię, aby jej nie miał w momencie projektowania tej hali), uwzględnił polskie normy (bo chyba nie wierzycie Państwo w to, że sam sprawdzał wytrzymałość wszystkich elementów konstrukcji - nie jestem może budowlańcem ani jeszcze nawet nie buduję ale wiem coś o tym, że dany materiał konstrukcyjny ma swoje parametry zależne od przekroju, kształtu, długości itp. i że ktoś je tam kiedyś przebadał na większość [celowo nie pisze na wszystkie] możliwych sposobów. Takie parametry / wyniki tych badań zawarł w publikacji, która z czasem stała się normą). To, że w większości te normy są stare - to chyba nie jest winą projentanta. Stare są o tyle, iż obserwując jak zmienił się klimat na przestrzeni ostatnich kilkunastu - kilkudziesięciu lat, nikt nie jest w stanie przewidzieć obciążeń spowodowanych opadem śniegu. Poprzednia zime dajmy na to: Jakoś nie było problemów ze śniegiem a wręcz było go jak na lekarstwo. A co tej zimy? Trochę wyobraźni - prognoza pogody nawet najlepsza obejmuje okres tygodnia w przód i to ze sprawdzalnością około 70 %. Czy Państwo projektując swoje wymarzone domki (albo kupując projekty) myślicie o tym, ile spadnie śniegu za 10 - 15 lat i liczycie obciążenie jako zgodne z polską normą x2? Proponuję od razu zrobić stropy wzmacniane tytanem, dachy pokryte kompozytem (a co!) - lekkie i bardzo wytrzymałe, a ściany nośne grubości 2m jak w bunkrach - gdyby Białoruś zdecydowała się uderzyć na Polske to od razu można się poczuć w takim domu bezpiecznie.

Moja pointa jest taka - nie dajmy się ponosić zbiorowej panice i pędowi nakręcanemu przez media.

 

Jeszcze słowo odnośnie przetargów: mój wujek zajmuje się projektowaniem i wykonawstwem sieci telekomunikacyjnych i bardzo często bierze udział w takich zabawach. Jego firma jest mała a on sam oferuje konkurencyjne ceny w stosunku do większych firm o podobnym profilu. Czy potrafią sobie Państwo wyobrazić następującą sytuację? :

 

Firma X ogłasza przetarg na budowę przyłącza. Po sprawdzeniu wszystkiego wujek oszacował wartość inwestycji na 80 000PLN. Ceną "wyjścia na zero" było 68 000PLN. Zwyciężył wykonawca, który się wycenił na... 46 000PLN.

Czy komuś z Państwo przyszłoby do głowy dopłacać do wykonywanej roboty? Bo tutaj taki wniosek sam się nasuwa. Czego się można po takim człowieku spodziewać? Albo pierze brudne pieniądze, albo nie płaci pracownikom, podwykonawcom itd. A jak pracuje niedoceniany człowiek? - to już pozostawiam Państwa wyobraźni.

Oczywiści proszę przenieść całą sytuację do branży budowlanej - tam zapewne jest podobnie

 

Pozdrawiam wszystkich

 

P.S. Konstruktywna krytyka mojej wypowiedzi POŻĄDANA :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

....Oczywiści proszę przenieść całą sytuację do branży budowlanej - tam zapewne jest podobnie...

NIestety jest podobnie o ile nawet nei na wieksza skale

Co tu polemizowac z Toba - ostatnie dwa posty w mej ocenie dopowiedzialy juz wszystko i tylko wypada czekac na final choc medialna nagonka i wyroki bez podstaw jak i zerowanie na nieszczesciu innych jest wkurzajace

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wyrok sadu z roku ubiegłego...... w Gliwicach.....

 

A teraz odtworzymy tok rozumowania owego sądu:

Otóż, właściciel rzeczywiście ma obowiązek uprzątania śniegu ale.... z chodnika. (ustawa o utrzymaniu porządku w gminach) Nigdzie nie jest napisane wprost, że ma uprzątać z dachu. Zaś obowiązek utrzymania obiektu w należytym stanie technicznym (ustawa prawo budowlane).... o, to już zbyt dalekie skojarzenia..... zbyt ogólne przepisy......

I tak sąd wydał ten światły wyrok.

Poza tym udziały w tej hali ma skarb państwa oraz miasto Katowice a niestety obowiązki właścicieli są równe bez względu na wielkość udziału. Znajomi królika musieli by polecieć.... Ot, problem. :-?

 

Najtrudniej jest myśleć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mialam nie pisac ...ale w koncu nie wytrzymałam

 

Dziekuje... stu piedziesieciu ministrom, którzy w trakcie katastofy zorganizowali sto pięćdziesiąt konferencji prasowych, byle tylko pokazać swoją posmutniałą mordke.

Dziekuje Panu Prezydentowi , który zapowiedział osobistę kontrolę nad śledztwie i że już niedługo dojdzie do pięknego pokazowego procesu.

 

Dziekuje premierowi, który powiadomił media, w jakim kościele będzie i dzięki temu przekonałam się jak bardzo ważna dla niego jest modlitwa za zmarłych.

 

Bardzo tez dziekuje dziennikarzom....

- za to, że w każdym wywiadzie z ratownikami zadawali pytanie "ilu zginęło?","ile trupów jeszcze leży?" i "czy były kobiety i dzieci?",

- za to, że w każdym wywiadzie z lekarzami pytali "ilu jest w stanie krytycznym?",

- za to, że w każdym wywiadzie z uratowanymi pokazywali nam ich łzy,

- za to, że te dziennikarskie sk..... stały pośród ratowników i przeszkadzały im w ratowniu życia wchodząc z kamerą gdzie się da,

- za to, że wszystkie serwisy od rana prowadziły wyliczankę "60 ofiar", "61 ofiar", "62 ofiary".

 

 

..... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, jak pisze jareko, w branży budowlanej JEST podobnie, tylko na większą skalę. Cena stali konstrukcyjnej i cynku do powłok w ostatniej dekadzie zaczęła wyraźniej rosnąć, a w ciągu ostatnich dwóch-trzech lat podskoczyła nagle na rynku światowym, nie tylko u nas, mniej więcej dwukrotnie. Można byłoby mówić o krachu na rynku budownictwa przemysłowego, gdyby nie zaczęto wprowadzać wszelkich "cięć". Nie tylko w Polsce. I niestety, kosztem bezpieczeństwa. Właśnie na rynku konstrukcji stalowych najbardziej to widać.

 

A inwestorzy wybierają oferty najtańsze - czyli zaniżone. Co więcej, firma startująca w przetargu jako Generalny Wykonawca może dac taką cenę nieświadomie, bo jej podwykonawcy również przedstawiają jej oferty zaniżone, ceny dumpingowe. A potem albo robią byle jak, albo z byle czego (po zakończeniu budowy okazuje się że obiecanych atestów na materiały... podwykonawca Generalnemu Wykonawcy nie dostarczy, bo ich wcale nie ma. I niech się Generalny z Inwestorem martwią). Wykonawca może dostać po kieszeni, ale z punktu widzenia prawa budowlanego to Inwestor musi teraz coś z tym zrobić i uzyskać pozwolenie na użytkowanie. Nic chwalebnego, ale i nic dziwnego, że stara się rzecz zatuszować.

 

I jeszcze coś: okazuje się nieraz, że konstrukcja jest specyficzna, wymagania - szczególne, a wynegocjowana cena ma się nijak do tego ile będzie naprawdę to kosztowało. Bo konstrukcje budowlane ani ich lokalizacje nie są powtarzalne, a nawet dwa bliźniacze projekty, realizowane w różnych warunkach klimatycznych i gruntowo-wodnych, mogą się różnić nawet kilkakrotnie kosztem wykonania, i nikt nie potrafi dokładnie ocenić z góry ile to będzie kosztowało i czy to się wogóle da zrobić według podanych założeń, bo to wypływa dopiero w dalszym etapie projektowania.

 

Zaś inwestor, wsadziwszy w fundamenty lub inne adaptacje więcej pieniędzy niż przewidywał, jest w kropce: mając do wyboru niezakończenie budowy wcale albo "zaoszczędzenie" na dalszej budowie jak się tylko da, wybiera raczej to drugie, i oszczędza. Oszczędza się zaś głównie na tym czego nie widać i czego inspektor na oko nie sprawdzi, a co widać tylko na papierze - na grubości powłoki zabezpieczenia antykorozyjnego, na jakości spawania, na malowaniu przeciwpożarowym konstrukcji (a są to ogromne pieniądze), na cieńszej blasze dachowej, na materiałach atestowanych (część się bierze z atestem, żeby atest był, a część "z boku"), na niewydolnych instalacjach, na taniej ślusarce otworowej (choćby te drzwi ewakuacyjne w katowickiej hali - gdyby zamontowano prawidłowe, to nie mogło się "okazać że są zamknięte ze względu na ludzi wchodzących bez biletów", bo w takich drzwiach stosuje się zamki zatrzaskowe z samozamykaczem, uniemożliwiające wejście od zewnątrz, czy z biletem czy bez niego, a od środka mające dźwignię przeciwpaniczną - uchwyt w kształcie poręczy w poprzek całego skrzydła, sprzężony z zamkiem, tak że samo oparcie się o te drzwi od środka natychmiast je otwiera - i nie mają prawa być zamknięte na żaden dodatkowy zamek).

 

I źle byłoby (masz rację, Zielonooka), gdyby cała dyskusja sprowadziła się do dziennikarskiej nagonki czyli szukania i karania winnych zamiast rzeczowej i konsekwentnej zmiany przepisów czyli szukania i usuwania przyczyn... Bo teraz jest szansa to zrobić - i mimo wszystko kto jak kto, ale PiS jak tego nie zrobi, który tak się właśnie do poprawy prawa szykuje, to chyba nikt tego nie zrobi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodnie z najnowszymi doniesieniami projektant zeznał policji, że

"czuje się moralnie odpowiedzialny za katastrofę" , ponieważ mógł zaprojektować mocniejszy dach. W szczegółach artykułu mówi się o tym, jakoby zastosował się do normy polskiej zamiast wybrać bardziej rygorystyczną - zagraniczną.

 

Podaję link dla zainteresowanych:

http://wiadomosci.wp.pl/wid,8174361,prasaWiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy z projektantów dochodząc przy tzw. zbieraniu obciążeń do norm wiatrowej i śniegowej ma świadomość, że o ile w normie wiatrowej zapas bezpieczeństwa jest niezły (choć zdarzały sie ostatnio huragany przekraczające jej założenia), o tyle te 0,7kN czyli 70 kg na metr kwadratowy dachu jest jakąś arbitralną wartością, która nawet jeśli jest oparta o dotychczasowe doświadczenia, to jednak nie jest żadną "barierą", powyżej której nie należy się spodziewać opadów. Śnieg się przez cąły okres mrozów kumuluje, choć część nawet przy ujemnej temperaturze odparowuje (sublimuje), a poza tym bywa nawiewany (worki śnieżne), a jak się zleży i kilka razy wchłonie marznący deszcz, to przez zimę może się nazbierać i tona na metr kwadratowy. To jest oczywiste, że nie ma sensu projektowanie i budowanie dachu, który wytrzyma "każdą ilość" śniegu, i ten projektant też nie mógł tego zrobić. Można tylko zbudować dach, z którego śnieg się zsunie - albo go odśnieżać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze słówko nt tego wyroku - choć również nie mogę znaleźć uzasadnienia: uważam, że przepis prawa budowlanego (art bodaj 5) który nakłada na właścicieli obowiązek usuwania "wód opadowych" z budynku jest wystarczający. Gdyby chodziło tylko o deszcz ustawodawca napisałby wprost, że deszcz. Termin "wody opadowe" moim zdaniem odnosi się do każdego stanu skupienia, w tym śniegu.

Gdyby tylko ktoś chciał mógłby ukarać Wysoki Sąd za nieznajomość prawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko widzisz Aniu, ja chciałabym dotrzeć do tego uzasadnienia o którym wszyscy mówią, żeby zobaczyć, o co tak naprawdę chodziło - czy Wysoki Sąd był rzeczywiście tak głupi, czy tez może pisał o obowiązku czy też odpowiedzialności w kontekście obowiązku wynikającego z umowy ubezpieczenia.

To takie moje przemyślenia od wtorku kiedy to zasiedziałam się przed TV i obejrzałam wywody p. Jaworowicz, jak to inny sąd narobił błedów (a wszystko było prawidłowo). Dlatego chciałabym móc wyrobic sobie swoje zdanie.

Swoją drogą - to nie mam pojęcia, po jaką cholerę biegły wypowiadał się na temat prawa budowlanego. Od kiedy to biegli interpretują przepisy polskiego prawa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

abromba:

znalazłam coś takiego tylko:

http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34308,3156610.html

 

i mogę dodać tylko, że mi zdecydowanie bliżej mi do stanowiska KRS niż min. Ziobro.

a zdanie z wyroku, chociaż wyrwane z kontekstum, jest zdroworozsądkowe. Zresztą z toczącej się w tym wątku dyskucji wynika, że sprawa odśnieżania tych konkretnych hal wcale nie była prosta i oczywista. No i kiedy to właściciwe administrator powinien się zacząć bać, że cała konstrukcja ulegnie zniszczeniu: jak jest 20 30 czy 50 cm śniegu na dachu? a może mniej, a może więcej? czy ma to wynikać z dokumentacji projektowej albo ze specjalnie przeprowadzonych badań; czy problemem jest to jak się budynki projektuje i buduje czy to że zalega na nich warstwa śniegu...?

nie jestem sędzią, sama często spotkam się z wyrokami z którymi się nie zgadzam, ale po to są sądy wyższych instancji, SN a w ostateczności - możliwość wypowiedzenia swojego zdania w formie glosy czy komentarza żeby swoje zdanie -odmienne od zdania sadu wyrazić...

a zachowanie ministra Ziobry w tej sprawie jest skandaliczne....

pozdrawiam,

gaga2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a... i dodam jeszcze, że chyba jeszcze gorzej w tej sprawie wypada min. Polaczek....

skąd u niego te podejrzenia o korupcję? tylko dlatego że nie zgadza się z wyrokiem???? i dlaczego dzieli się swoimi wątpliwościami publicznie nie sprawdzając wpierw czy są JAKIEKOLWIEK przesłanki co do tego, żeby twierdzić że miała miejsce korupcja. Jest to tym bardziej przykre, że ja sama mam do czynienia z rzadka z sądami w Gliwicach, wyroki TEGO Sędziego (świadomie nie podaję nazwiska) - te które znam - zawsze były uzasadnianie słusznie i logicznie, nie słyszałam NIGDY o żadnym podejrzeniu w moim środowisku o korupcję jakiegokolwiek sedziego z Gliwic i tym bardziej mam poczucie, że nieprzemyślanymi słowami polityków wyrządza się krzywdę tak sędziemu, tak sądowi w Gliwicach jak i całemu wymiarowi sprawiedliwości. Brrr....

gaga2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzieki Gaga2 za link, niestety nadal wiem, że nic nie wiem :-?

Chciałabym w tej sytuacji móc się wypowiedzieć (głównie wobec brata, bo prawie się pokłóciliśmy), bo tez mam pewne obawy, że byc może akapity uzasadnienia są wyrwane z kontekstu - obowiązki w kontekście umowy ubezpieczenia moga oznaczać coś zupełnie innego, niż obowiązki samoistnego posiadacza budowli. No ale może rzeczywiście jakąś bzdurę sędzia walnął?

 

Boli mnie jednak to, że w kontekście tak wielkiej tragedii od razu szuka się winnych, tam gdzie ich łatwo znaleźć - i min. Polaczek - którego resort odpowiada np. za prawo budowlane - bawi się w wiceministra sprawiedliwości. To mi trochę spalenie Rzymu za Nerona przypomina :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sędzia Leszek Guzy orzekł zgodnie z prawem.

Natomiast zawiniło prawo, które powinno uwzględniać prawa fizyki.

A prawo tworzy rząd i parlament.

I pewnie dla tego, chcąc odwrócic uwage od siebie (i swoich Instytucji), min. Polaczek węszy za korupcją, zaś min. Zero poucza o grawitacji i matematyce (2x2 nie jest 6).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Katastrofa w Katowicach - zawinili projektanci hali

 

Katastrofę hali targowej w Katowicach spowodowały wady konstrukcyjne hali i zalegający na dachu śnieg - takie przyczyny katastrofy budowlanej hali w Katowicach, w której zginęło 65 osób, ustaliła komisja, powołana przez Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Przedstawił je minister transportu i budownictwa Jerzy Polaczek.

 

Minister Polaczek powiedział, że bezpośrednią przyczyną tragedii była utrata nośności przez halę, którą zaprojektowano z licznymi wadami. Jej konstrukcja nie spełniała norm i wymagań projektowania, została też wadliwie wykonana. Według komisji, gwałtowny przebieg tej katastrofy wynikał z wadliwego rozwiązania konstrukcyjnego hali, wad spoin elementów konstrukcyjnych i niestaranności montażu. "

 

"Zawinili ludzie - konkretni, z imienia i nazwiska, ci, którzy projektowali - powiedział minister, zastrzegając, że jest to kwestia do rozstrzygnięcia "przez właściwe organy".

 

http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=1342&wid=8250313&rfbawp=1143803004.735

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...