Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Poważny problem


marlena

Recommended Posts

Myślę sobie, że tak czy inaczej - nie wolno zostawiać ofiary samej sobie. Mówi się nawet, że jak jeden maluch przywali drugiemu, to trzeba zajmować się tylko poszkodowanym, wtedy agresora szlag będzie trafiał, że go zlekceważono - i da sobie spokój. A często jest na odwrót. Odnosi sie to oczywiście tylko do prawdziwych ludzkich maluszków, choć - kto wie - może na dłuższą metę i konsekwentnie stosowane do większości?

Teska, moja sąsiadka miała do rodziców ciągłe pretensje - że za głośno chodzimy, że wodę lejemy po 22.00 (zgroza!) , że ....świdrem robię dziurę na żyrandol, a nie dłutkiem :o Były skargi do spółdzielni i na policję, a mama tylko przepraszała....Jak rodzice się wyprowadzili to jej raz nagadałam za wszystkie czasy od najgorszych, najlepsza cenzura by tego nie przełknęła. I co? Miałam spokój.

A dziś mam własny domek i jestem szczęsliwa.

Marlena, życzę odwagi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

marlenka ja dzieci nie mam ale mam brata, teraz ma 24 lata,to bylo bardzo zywe dziecko i nieraz wpadalo w rozne klopoty,

a mama tlumaczyla, rozmawiala, znowu tlumaczyla i tak wkołko macieju, czsami miala wrazenie ze ona sobie gada a braciszek i tak zrobi po swojemu

 

powiem ci tak

 

tłumacz, rozmawiaj jak najwiecej, z perspektywy czasu wiem ze to gdzies zostaje w tej glowie dziecka i to ciagle powtarzanie daje efekty

 

braciszek nie jest święty ale z wiekiem dojrzal , wydoroślal i jako tako ma poukladane w główce

 

 

tak więc nie łam się

 

 

a zeby znalezc rozwiązanie w tej konkretnej sprawie o piszesz to niestety musiałby obie strony chciec jakiegos rozwiazania

widocznie rodzice tego chlopca niedokonca sa osobami dojrzalymi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewidentna wina rodziców chłopca który uderzył. Rodzice najprawdopodobniej wiedzą o poczynaniach chłopca ,Tolerują zachowanie syna usprawiedliwiają go czym moga chowają sie za nim bo nie uczestniczą w wychowaniu jego ,nie mogą dać rady ,nie pozwalają sobie pomóc,To ONI są odpowiedzialni za maloletniego syna,teraz boją się o konsekwencje.Zgłosił bym sprawę do prokuratury,Nie można tolerować huligaństwa i bezradności rodziców
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewidentna wina rodziców chłopca który uderzył. Rodzice najprawdopodobniej wiedzą o poczynaniach chłopca ,Tolerują zachowanie syna usprawiedliwiają go czym moga chowają sie za nim bo nie uczestniczą w wychowaniu jego ,nie mogą dać rady ,nie pozwalają sobie pomóc,To ONI są odpowiedzialni za maloletniego syna,teraz boją się o konsekwencje.Zgłosił bym sprawę do prokuratury,Nie można tolerować huligaństwa i bezradności rodziców

Popieram

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoła jest odpowiedzialna za to, co dzieje się na jej terenie,my jako rodzice musimy posyłać dzieci do szkoły i mamy prawo oczekiwać, że dzieci bedą tam bezpieczne.

Proponujęspotkanie w gronie rodzice+pedagog szkolny+wychowawca+ ewetualnie psycholog i podjęcie pewnych decyzji na poziomie klasy/szkoły.

Często dzieci nadpobudliwe wymagają specjalistycznej pomocy- psychoterapii, może tego potrzebuje kolega Twojego syna.

U mojej córki w klasie był chłopiec z z nadpobudliwości psychoruchowej, były różne problemy i bijatyki, obecnie on chodzi na psychoterapię i zaczyna się uczyć, jak żyć ze swoimi "nerwami". mam nadzieję, że długofalowo przyniesie to dobre efekty. A naszym obowiązkiem jako rodziców jest stanie za plecami dziecka, żeby je wesprzeć,gdy musi walczyć i dać oparcie, kiedy upadnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marlena, masz jak najbardziej zdrowe oczekiwania, i głośno o nich mów wszystkim zainteresowanym.

Przyszla mi do głowy pewna myśl. Kiedyś pracowałam w jednostce penitencjarnej, tam jeśli jeden drugiemu co zrobił i kończyło się to interwencją medyczną, to jednostka występowała do prokuratury o wszczęcie postępowania. Dlaczego nie domagać się tego od szkoły w takiej sytuacji ? Nie weim czy to u Ciebie jest realne, ale skoro było pogotowie,obrażenia ciała, oni nieletni - możesz śmiało zrobić to na piśmie i domagać się przyjęcia od placówki jasnego stanowiska. Niech organ obiektywny - prokuratura - rozmawia, wyjaśnia, po to przecież jest. Niech szkoła wykaże, co o tym chłopcu wie, czy można było zapobiec wypadkowi. Czy jest opieka na korytarzach, w szatni itp. Wystarczy, jeśli szkoła złoży zawiadomienie o popełnieniu czynu karalnego na swoim terenie, Ty lub syn potwierdzicie gotowość do wyjaśnienia sprawy i ew. ścigania sprawcy - i machina ruszy.

Pozostaje pytanie, czy syn jest gotowy na przyjęcie roli tego, co "sprzedał". Z doświadczenia wiem, że nie jest to łatwe, ale agresja rodzi kolejną agresję - oby kiedyś (odpukać) rodzice tego drugiego nie okazali się szybsi i bardziej cwani, jak Twój syn nie wytrzyma i komu odda...

powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A naszym obowiązkiem jako rodziców jest stanie za plecami dziecka, żeby je wesprzeć,gdy musi walczyć i dać oparcie, kiedy upadnie

Swiete slowa Joasiu

Odezwij sie , prosze Marlena i napisz co

zdecydowaliscie

ps.Zglosilabym to , tak jak mowi Patsi ,

jesli tego chlopaka nie wychowaja Rodzice ,

to wychowa go ktos za nich

Nie ma inaczej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rrmi, obawiam się, że to myślenie życzeniowe. Tzn. zakładasz, że funkcjonariusz(e) przydzielony do tej sprawy będzie światły, wrażliwy, merytorycznie przygotowany, etycznie niepokalany, zdolny do precyzyjnego wnioskowania na podstawie subtelnych przesłanek i o ogromnym doświadczeniu życiowym, a przy tym przepełniony pragnieniem zagwarantowania obu młodzieńcom szans na lepszą przyszłość. To się zdarza, ale cholernie rzadko. Realia są takie, że może też trafić na kogoś, kto się okaże kompletną pomyłką. A w tej materii pomyłka - to konsekwencje dość paskudne. Też dla obu.

 

Sprawa zresztą chyba dość zawikłana. Nie mam do końca zdania. Opis

marleny nie pozwala mi na proste wnioski.

 

Zdecydowanie nie podoba mi się postawa rodziców chłopaka, który kopnął. Trochę brakuje mi aktywniejszego udziału szkoły w rozwiązaniu problemu. Co do chłopaków - nie jestem pewna niczego.

 

Możliwe, że linia obrony tego, który kopnął, jest wynikiem:

a. przerażenia skutkami

b. obawy przed rodzicem

c. obu ww. łącznie.

 

Jest prawdopodobne, że problemy z chłopakiem to nie ADHD tylko skutki wadliwie funkcjonującej rodziny. Może w jakiejś pokrętnej logice, taką linię ("on zaczął") ojciec uznaje za akceptowalną, a za inną (prawdziwą) wersję by zatłukł.

 

Możliwe, że sprawa po porostu niezamierzenie eskalowała. Chłopaki nierzadko się tarmoszą zanim z tego wyrosną, ale tym razem szczeniak przesadził z popisywaniem (w głowę!), niedocenił swojej siły, i nie przewidział skutków. Ze strachu poszedł w zaparte. Jeśli prawdą są słowa syna marleny, że się prawie przyjaźnili - to chłopak zmyśla na potęgę. I robi to z jakiegoś powodu. (Nota bene - ADHD zwykle jest strasznie przykro, kiedy narozrabiają).

 

Pytanie co dalej? Wydaje mi się, że policja i wszelkie represje mogą w najlepszym razie nic nie pomóc. Mogą też stworzyć pole dalszego konfliktu, z którego nikt nie będzie mógł się wycofać. Albo wciągnąć chłopców w orbitę takiego świata, z jakim żadna matka syna stykać by nie chciała.

 

Więc może raczej podrążyć sprawę przez szkolnego psychologa, albo wręcz przez syna.

 

Tzn. wydaje mi się, że drążenie ma mieć jeden cel - żeby tamten chłopak już więcej nikogo w łeb nie kopał. Kropka. Karanie, jeśli nie było w żaden sposób oczywiste z marszu - teraz wychowawczego skutku już nie odniesie.

 

Z drugiej strony - może gdy opadną emocje, to może warto jeszcze raz pogadać z synem, czy aby na pewno nie poczuwa się do pewnej prowokacji - też mógł przegiąć i nie zauważyć. (marlena pisze, że ma niewyparzony język).

 

Jak tam z tym psychologiem marleno? Jest ktoś do rzeczy? Może jakaś wychowawczyni, albo inny nauczyciel przedmiotu, którego obaj szanują?

 

Najbardziej może pomóc ktoś, kogo oni nie będą postrzegać jako osobę stronniczą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam , że nie piszę regularnie, ale nie mam mozliwości. W chwili obecnej syn jest po rozmowie z psychologiem szkolnym. My też oboje z mężem już z nią rozmawialiśmy, pani psycholog jest bardzo fajna i rozmowy z nią synowi napewno przyniosną korzyści. Jej pierwsze NATYCHMIASTOWE zalecenie to wizyta u neurochirurga, bo po jakimś cwiczeniu , które kazała mu zrobić, on się przewraca, nie trzyma pionu...właśnie jestem w trakcie szukania dobrego. Powiedziała też , dużo o skutkach urazów głowy jakie mogą być w przyszłości . chociaż wcale nie muszą, każdy człowiek jest inny więć różnie to może być.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mi jeszcze przyszło do głowy jedno skojarzenie.

Otóż, dziś służbowo rozmawiałam z młodym 16-letnim chłopakiem, niby z takiej zwykłej rodziny, nieważne. Mówił mi o swoich agresywnych zachowaniach pod wpływem amfetaminy, nawet w szkole. Bierze ją od 13.roku zycia! Mówił też, że czasami ktoś za niego kogoś bił, w ramach odwetu, bo on "nie chciał sobie rąk brudzić".

Może to jest podpowiedź do rozmów z synem. Może to on czego próbuje i potem prowokuje, może koledzy biorą. Może ma zatargi z innymi, a agresor działał w imieniu osoby trzeciej.

Nie wiem.

Ale pogadać można.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

narkotyki tak to też może być , ale ja choć może to głupio zabrzmi i nie jestem nauczycielem :D na szczęście, szukałabym przyczyn ogólnych: mody stylu bycia (HWDP ) :oops: IU policja tylko zrobi z chłopaka "bohatera" dla rówieśników. niestety policja to Oni a nie autorytet :evil:

A co do nauczycieli to im raczej współczuję - idą na studia , kaganek oświaty i te sprawy a tu taka dzicz, pyskująca na każde słowo, Ty mówisz siadaj a ktoś Ci śmieje się w głos i wychodzi z klasy. Bo co teraz może nauczyciel - za wyrzucenie ucznia, ręczne ale bez przesady wylatuje ze szkoły? :roll:

Mam takich nasto na klatce, upatrzyli sobie moje pięterko na pifko i fajki( o innych aromatach i ampułkach nie wpomnę) Policja? była raz i co i nic.

Po kolejnej zwróconej uwadze - jako jedyna na klatce chyba- znalazłam butelki od piwa na swojej wycieraczce. Szlak mnie trafił i zeszłam z butelkami do rodziców - był tatuś. głuchy i ślepy na sceny klatkowe. Zrobiłam drakę a tatuś mi karze wzywać policję - taoż jaj się ich wzywa to oni zdąża spacerkiewm odejść niszcząc po drodze... Wkurzyłam się ostro i powiedziałam że robię inaczej - powywieszam zdjęcie , rozeslę do szkół i zakładów pracy i co :o mam spokój choć synuś dzień dobry przestał mówić :roll:

Acha i podobnie jak Teska w przedszkolu zgłaszany problem o bicie, szczypanie przez chłopca, przedszkolanki nato że nie mogą go nawet separować - zakazane prawnie :o , nie mogą go postawić w kącie bo to przemoc fizyczna :o

Złąpałam kiedyś na balu dzieciaka i powiedziałam że jak nie odczepi się od mojej córki, sierotki zresztą, to mu tak dupę złoję że nie usuiądzie. Paniom nic nie mówiłam ale czekałam na rodziców dziecka . I się nie doczekałam :D a Patyś ma spokój.

Napisz co dalej Marlenko

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można bagatelizować tego, że dziecko było w szkole uderzone przez kolegę. Miałam podobny przypadek, mój syn w 1 klasie gimnazujm został uderzony, nie zgłosiliśmy na policję, ale oparło się o dyrekcję, itd. Rodzice tamtego dzieciaka udawali skruchę, nawet potem przynosił mu ten "sprawca" lekcje (bo syn miał nogę w szynie dosyć długo). Żałuję, że nie zrobiliśmy więcej zamieszania wokół tej sprawy, bo mój syn ma do tej pory problemy zdrowotne (staw kolanowy), a tamten chłopak kłopoty z prawem (podrabiał pieniądze). Może gdyby w porę zadziałał psycholog, pedagog, czy nawet policja tamtem by się wystraszył i trochę uspokoił. A może rodzice spojrzeliby na niego uważniej, gdyby zostali do tego zobowiązani przez jakąś instytucję. Nawiasem mówiąc po to są dyżury nauczycieli na korytarzach, żeby takie rzeczy się nie zdarzały. Oczywiście nie zapobiegną wszystkiemu, bo musiałoby ich być chyba po jednym na dwóch uczniów, albo i jeden do jednego, ale przynajmniej części takich wypadków...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konfrontacja w szkole to pierwsza rzecz od której trzeba zacząć. I starać się z nimi porozmawiać. Policja to ostatecznośc...

 

Wiecie, moi rodzice bywali na komisariacie ówczesnej milicji tłumacząc się za moje wygłupy. Zawsze potem była rozmowa (żadnego lania itp.), jakieś kary typu przekopanie ogródka z kompostem (a fe!). póbowałem już w życiu wszytkiego czego niepowinno sie próbować. Ale jakoś wyrosłem na człowieka...

 

Nie wiem, czy gdyby ktoś kiedyś uparł się i dązył do zmobilizowania mnie przez bicie, czy z drugiej strony jakiegoś kuratora, to nie odniosłoby to gorszego skutku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...