Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Kto "ciągnie" budowę ? Kobieta czy mężczyzna?


Kto "ciągnie" budowę?  

377 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto "ciągnie" budowę?



Recommended Posts

Buduję sama, małż chętnie pomaga jeśli powiem mu konkretnie co ma zrobić, ale o fazach budowy ma wiedzę ogólną, o szczegółach wie niewiele, żeby nie powiedzieć nic

 

czasami wychodzą z tego śmieszne sytuacje:

buduję na agregacie, więc trzeba dowozić benzynę (zależy to od ekipy, niektórzy sami jeżdżą i tylko przedstawiają rachunki)

i któregoś dnia trzeba było natychmiast dostarczyć kanister na budowę, ja byłam zajęta więc pojechał mąż

na budowie zastał umówionego elektryka, który zaczął z nim rozmowę, dopytywał o różne sprawy

małżonek wysłuchał elektryka niecierpliwie wypatrując odsieczy, po czym radośnie go poinformował: zaraz tu będzie moja żona, to wszystko panu wyjaśni http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_lol.gif

 

kiedy przyjechałam po 10 minutach po moim mężu nie było śladu a opowieść znam z ust elektryka http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_biggrin.gif

 

podobnych sytuacji spotkało mnie już wiele http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_rolleyes.gif

 

podział ról jest zgodny: ja buduję a małż akceptuje wszystkie decyzje i nie krytykuje błędnych, wspiera duchowo i optymistycznie twierdzi "damy radę"

http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_lol.gif

co jest najważniejsze, bo to on zarabia kasę na tą budowę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 231
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

pomysł na działkę i dom faceta, zajęcie się papierologią - "babska działka"..to ja póki co napędzam całą sprawę, jak przyjedzie do budowy, pewnie będzie dowrotnie. Dla mnie są formalności i kruczki prawno-negocjacyjne, ale budowa bedzie już wspólnie :)

Do papierów trzeba wiele samozaparcia, sama czasem już wątpię... :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nooo jestem zaskoczony...

Znam kilka pań co to same ciągną i to ostro...ale żeby nawet więcej niż facetów?? :o

 

Taka mało hystoryjka...

Pyta forumowiczka męża: Ty to pewnie nawet nie wiesz z czego mamy dom postawiony...on: z ytonga!; ona: co ty z Ytonga to mamy tylko działówki...

:lol: :lol: :lol:

Coś w tym jest, ale że aż tak...ciekawe bardzo i zastnawiające...

 

Ale znam też przynajmniej jedno wytłumaczenie, bo znam też i taki przypadek..

Żona nie pracuje i wydaje pieniądze męża...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja połowa ciągnie to z kilku względów ponieważ jest na emeryturze i jest właścicielką działki na nią wystawiono pnb i teściowa jest sponsorem.

Ale oczywiście wszystko ustalamy wspólnie jednak gdy wyniknie problem na budowie to telefon do mnie i muszę sam podejmować decyzję, bo tylko ja mam budowę w jednym palcu i wiem co od czego zależy i co z czego wynika, jak i to co bez czego nie zafunkcjonuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buduje tylko ja. Moja "prawie żona" wogóle się nią nie interesuje i nie wzbudza u niej żadnych emocji. Na budowe jeździła na samym początku, bo obok jest jezioro, więc po plaży wpadała mnie odwiedzić. Ostatni raz była we wrześniu. Wszystkie decyzje podejmuję samodzielnie nawet się z nią nie konsultując (bo i tak się na tym nie zna). I chyba zostanie tak do samego końca.

pozdrawiam

Konrad

 

A u mnie nic się nie zmieniło. Moja już żona nadal nie intersuje się budową. Po cichu liczyłem, że może wykaże się jakąś inicjatywą na etapie wykończeniówki. Niestety nadal muszę robić wszystko sam. Przedstawiam jej tylko rozne koncepcje, a ona wybiera którą chce.

Dodatkową trudnością jest to, ze pracuje w Niemczech i budową mogę zajmować sie tylko kilka dni w miesiacu, przez co ciągnie się ona niemiłosiernie wolno.

pozdrawiam

Konrad

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w zasadzie to ja -KOBIETA! Ja znalazłam projekt, wybrałam ekipę z kilku poleconych, byłam inicjatorką zmian zleconych architektowi, wybrałam materiał na dach. Musiałam wymienić okna dachowe, które zamówił mąż (wziął za duże i bez nawiewników). teraz nadzoruję murarzy -już kilkakrotnie wytknęłam im błędy i niezgodność z projektem -podrapali się i przyznali mi rację (niestety musieli przesuwać ściany i jedno okno). Muratory zaczytane, internet też nie stygnie. Doszło nawet do tego że nasz kierownik budowy, który przyszedł na kontrolę (wytknęłam mu dwa błędy w adaptacji projektu -którą także on robił) -był przekonany że skończyłam budownictwo! :lol: (a ja mam mgr z administracji).

Mąż jest od finansowania budowy -sam stwierdził że woli mi zostawić całą resztę -no i na razie się to sprawdza :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze względu, że nie pracuje zawodowo to ja muszę wszystkiego dopilnować, organizować piach, cement, beton, cegły ekipy.......mąż zarabia na domek ciężko pracując....ale po powrocie męża do domu jeździmy codziennie na budowę, razem oglądamy postępy i uzgadniamy co dalej , razem wybieraliśmy kolor dachówki, cegły klinkierowej na komin, wspólnie planujemy każdą rzecz która znajdzie się w naszym domku.....czyli prawie razem :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeżdżę z małżem po hurtowniach i zasadniczo wszystko konsultujemy. czasem dzielimy obowiązki -ja nie umiem obsługiwac młota udarowego:) bo małz duzo rzeczy robi sam. Dodam, że wszędzie zabieramy ze sobą naszego kilkumiesiecznego Ludzika:)

Poczatkowo mąż sam rozmawiał nt róznych nowinek technicznych (budujemy dom oszczedny) ale jestem typem osoby, która musi wszystko o wszystkim wiedzieć-teraz czytam np. o rekuperacji. Miło mi, gdy sprzedawcy rozmawiają też do mnie"-ale to następuje dopiero, gdy zadam kilka celnych pytań.

Czy inne dziewczyny budujące tez tak mają? ze jak idziecie z facetem do speca, to spec mówi do faceta a nie do was? bo mnie zaczyna to wpieniać :evil: ale "winę" :D za takie podejście do "kobiet w stanie budowy" ponoszą chyba te zwiewne dziewczątka, co to ich budowa nie interesuje-wybiorą co najwyzej kolorek kuchni i ładną lampkę a rozmowa o rodzaju stropu przyprawia je o mdłości ")

Ja akurat "zwiewna" nie jestem i na równi z małżem nękałam naszych niezbyd słownych i dokładnych wykonawców. Odkryliśmy nawet, ze chetniej wykonują moje wskazówki-"bo baby juz takie sa-jak sie na co uprą...." a z mężem to dyskutowali 'panie, to się "nadda", to sie przy tynkach wyrówna, itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year później...

U nas faza wstępna, ale umowa jest taka że buduję ja, bo z racji wolnego zawodu mam po prostu dużo więcej czasu.

 

On jest lokomotywą (mnie by nie przyszło do głowy ruszać się za miasto, najwyżej kupiłabym większe mieszkanie) ale to ja jeżdzę, czytam, decyduję i wykłócam się, że będzie z tego a nie z tamtego, że będzie to a nie tamto, załatwiam papierki, wybieram rozwiązania, szukam ekip, ogólnie... MAM PLAN 8) .

 

Czasami zwyczajnie po babsku utykam na technicznych sprawach (kompletnie nietechniczna jestem) wtedy wysyłam męża na konsultację do fachowców i żeby potem mi przetłumaczył z polskiego na nasz, co powiedzieli i czy się to nadaje. :-?

Ogólne decyzje konsultuję, bo ma się podobać wszytkim domownikom a nie tylko mnie.

 

Mam przyjaciólkę architektkę wnętrz, z jej oglądu jasno wyziera, że większość domów budują kobiety. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...