Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak zorganizowaliscie sobie zycie na wsi?


Recommended Posts

yacoll: ja jeszcze raz poddaję pod rozwage, że jeśli pchać się z dziećmi na wieś, to właśnie takimi w wieku maksymalnie przedszkolnym - o ile przedszkole w poblizu i nie są zbyt chorowite (częste wizyty u specjalistów). Dla takiego dziecka możliwość wyszumienia się w ogródku to atrakcja, ponadto zaadaptuje sie do "wiejskiego życia". Wyciąganie z miasta dziecka w wieku szkolnym to dla niego tragedia - poczytaj, co ludzie pisali.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 199
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Z doświadczenia moich kolegów mogę tylko dodać, że największym złem może okazać się DZIAŁKA - koszmar nie pozwalający spędzić weekendu w domu wśród rówieśników, wymagający jakichś beznadziejnych prac typu sprzątanie, pielenie itp... To się dopiero docenia w ogólniaku, bo jest gdzie robić imprezy :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z doświadczenia moich kolegów mogę tylko dodać, że największym złem może okazać się DZIAŁKA - koszmar nie pozwalający spędzić weekendu w domu wśród rówieśników, wymagający jakichś beznadziejnych prac typu sprzątanie, pielenie itp... To się dopiero docenia w ogólniaku, bo jest gdzie robić imprezy :lol:

 

Dokładnie tak jest.

Działkom z pieleniem, kopaniem ziemi, grządkami, zbieraniem pomidorów, ogórków itp itd zdecydowanie mowimy NIE ! :D

Tylko trawa, domek, drzewa i grill :) no i wskazane jest jeziorko w poblizu.

Jak sobie przypomnę te imprezy w ogólniaku i na studiach, na działkach .... to były czasy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze to nie jest jakis wielki argument ale wlasnie zdalem sobie sprawe, ze mam zwyczaj po przyjsciu do domu z pracy wychodzic jeszcze na spacer z 1,5-rocznym synkiem. Pora roku nie ma tu znaczenia - zima nasze osiedle jest dobrze oswietlone, nawet do parku mozna isc, bo sa latarnie... A jak pada deszcz, to tez wychodzimy, a jakze...! Tylko wtedy kierujemy sie w kierunku pawilonow handlowych (o tej porze pustych), gdzie jest rozlegly zadaszony pasaz, gdzie nawet w deszczu i sniezycy mozna spacerowac na swiezym powietrzu (sic!)

 

Obawiam sie, ze meszkajac na wsi nie moglbym sobie pozwolic na te wieczorne spacery o kazdej porze roku... I choc powietrze naokolo swiezutkie, to siedzialbym z dziecmi w domu :(

 

Chociaz moze sie myle...? :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

yacoll, myślę, że mieszkając w domu zdecydowanie więcej czasu można spędzać na powietrzu, niż mając mieszkanie. Od wiosny do jesieni posiłki na tarasie, drobne zajęcia przy domu i ogrodzie też. A dziecko - tym bardziej: do spania można układać w wózku na zewnątrz, bawi się w ogrodzie i na tarasie. Jeśli jest zadaszony i osłonięty od wiatru, to nawet wtedy, gdy jest gorsza pogoda.

 

Ja na razie tak mam, jak pisze Bikerus: mieszkanie w bloku (średniej wielkości) i dużą działkę letniskową 100km od Szczecina w pięknej okolicy nad jeziorem. Praktycznie od wczesnej wiosny do późnej jesieni prawie każdy weekend spędzamy na działce, jak też większą część wakacji. Grzyby, rowery, spacery... Jest super, tylko ...

 

nabrałam obrzydzenia do swojego mieszkania w wielkiej płycie :lol: . Coraz mniej chętnie do niego wracam, coraz więcej mi w nim przeszkadza. A że człowiek prędko się przyzwyczaja do dobrego i apetyt rośnie w miarę jedzenia, podjęliśmy decyzję o budowie domu całorocznego na wsi pod Szczecinem. Odległość "cywilizowana", bo 15 km od centrum, do naszej wsi (prawdziwa wiocha z bocianami) dojeżdża jednak miejski autobus, a droga samochodem zajmuje jedynie 10minut dłużej niż dojazd do obecnego miejsca zamieszkania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

yacol to Tobie ma być dobrze (i Twojemu synkowi ;) ) więc na takie pytanie sam musisz sobie odpowiedzieć - ja mam wręcz odwrotnie: najtrudniej jest mi wyjść z bloku, nawet jak pogoda jest niezła (trzeba zejść 2 piętra, przejść ruchliwą ulicę i już jest park), o wiele łatwiej gdy jesteśmy u znajomych albo na wczasach w domku, wtedy deszcz, nie deszcz, jakoś naturalnie człowiek jest bliżej świata... tu to jakiś matrix jest, jak wessie to nie chce puścić :o
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje dzieciaki od czasu jak mieszkamy na wsi chorują tylko raz w roku albo wcale. Przedtem to nawet mi się nie chce gadać :-?

Bikerus napisał:

Dokładnie tak jest.

Działkom z pieleniem, kopaniem ziemi, grządkami, zbieraniem pomidorów, ogórków itp itd zdecydowanie mowimy NIE !

Tylko trawa, domek, drzewa i grill no i wskazane jest jeziorko w poblizu.

Jak sobie przypomnę te imprezy w ogólniaku i na studiach, na działkach .... to były czasy

Grill to piękna sprawa ale jakoś tak na przełomie lipca/sierpnia to już nie mogę na niego patrzeć, a praktycznie co tydzień ktoś u nas jest (i to jest albo plus/albo minus :D ) i każdy spragniony grila, mówie wam koszmar :D .

A co do pomidorów, ogórków itp to ja juz dojrzałem do tego i buduje szklarnie. Nie za dużą "przyklejoną" do południowej sciany. po prostu muszę coś robić, a przy domu jako takim mam już coraz mniej do roboty. Ot takie zboczenie :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze to nie jest jakis wielki argument ale wlasnie zdalem sobie sprawe, ze mam zwyczaj po przyjsciu do domu z pracy wychodzic jeszcze na spacer z 1,5-rocznym synkiem. Pora roku nie ma tu znaczenia - zima nasze osiedle jest dobrze oswietlone, nawet do parku mozna isc, bo sa latarnie... A jak pada deszcz, to tez wychodzimy, a jakze...! Tylko wtedy kierujemy sie w kierunku pawilonow handlowych (o tej porze pustych), gdzie jest rozlegly zadaszony pasaz, gdzie nawet w deszczu i sniezycy mozna spacerowac na swiezym powietrzu (sic!)

 

Obawiam sie, ze meszkajac na wsi nie moglbym sobie pozwolic na te wieczorne spacery o kazdej porze roku... I choc powietrze naokolo swiezutkie, to siedzialbym z dziecmi w domu :(

 

Chociaz moze sie myle...? :roll:

Mylisz sie, bo na wsi nawet spiace dziecko wystawiasz za okno :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje dzieciaki od czasu jak mieszkamy na wsi chorują tylko raz w roku albo wcale. Przedtem to nawet mi się nie chce gadać :-?

Bikerus napisał:

Dokładnie tak jest.

Działkom z pieleniem, kopaniem ziemi, grządkami, zbieraniem pomidorów, ogórków itp itd zdecydowanie mowimy NIE !

Tylko trawa, domek, drzewa i grill no i wskazane jest jeziorko w poblizu.

Jak sobie przypomnę te imprezy w ogólniaku i na studiach, na działkach .... to były czasy

Grill to piękna sprawa ale jakoś tak na przełomie lipca/sierpnia to już nie mogę na niego patrzeć, a praktycznie co tydzień ktoś u nas jest (i to jest albo plus/albo minus :D ) i każdy spragniony grila, mówie wam koszmar :D .

A co do pomidorów, ogórków itp to ja juz dojrzałem do tego i buduje szklarnie. Nie za dużą "przyklejoną" do południowej sciany. po prostu muszę coś robić, a przy domu jako takim mam już coraz mniej do roboty. Ot takie zboczenie :D

A, moj maz codziennie pali ognisko w ogrodzie, to dopiero zboczenie :o A pomidory jak spróbowałam takie, z własnej szklarnii, to do dzisiaj jestem w pozytywnym szoku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

decyzję o budowie domu całorocznego na wsi pod Szczecinem. Odległość "cywilizowana", bo 15 km od centrum, do naszej wsi (prawdziwa wiocha z bocianami) dojeżdża jednak miejski autobus, a droga samochodem zajmuje jedynie 10minut dłużej niż dojazd do obecnego miejsca zamieszkania.

A, gdzie?Powiedz gdzie?Strasznie jestem ciekawa, bo wychowąłam sie i długo mieszkałam w Szczecinie, do dzisiaj za nim tesknie i moze kiedys.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gosiu - ognisko to jest to.U mnie grill po prostu sobie stoi (bo go dostałem) a jak siedzimy to przy ognisku.Mimo że uwielbiam karkóweczke to wole kiełbache na kiju. Są kije, piwko i muzyka.I ta wspaniała atmosfera obok palących się polan...żaden grill tego nie zastąpi.

Swoją drogą cieszę się z działki w tym miejscu, które mam bo właściwie mieszkam na wsi, a do drogi 2-pasmowej Szczecin - Gdynia mam jakieś 1,5 km.

PS w sobotę wyjedziemy pewnikiem ok. 7 rano?Własnie organizuje jakąś reprezentacyjna "lymuzynę" (Serenka Bosto z kołem na dachu...;-))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie na wsi - to jest to. Do pracy dojeżdżam, w jedną stronę 76 km, żona - 18 km. Dzieci małe (9 i 3 lata). Starsze (syn) chodzi, podobnie jak niegdyś jego protoplasta, do wiejskiej szkoły podstawowej. Córka jak dorośnie tez będzie do tej szkoły uczęszczać. Komunikacja PKS - średnio co 30 minut. 18 kilometrów do Bielska-Białej. Czas przejazdu do centrum -30 minut autobusem, 12 minut samochodem. Teraz mieszkamy u teściowej (w tej samej miejscowości), ale po przeprowadzce wszystko zapewne się zmieni (opieka nad dziećmi, itp). Sklepy i inne obiekty cywilizacyjne - ogólnie kilka minut jazdy samochodem.

Zima - no tu jest trochę gorzej (góry), ale ogólnie nie jest to katastrofa. Widoki rekompensują niedogodności. Sąsiedzi - według mnie nie ma różnicy czy to mieszczuchy czy wieśniacy. To zależy od ludzi a nie od miejsca w którym mieszkają (jakiś czas mieszkałem w Krakowie więc mam porównanie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo że nie ma róży bez kolców !!!!!!!!! Każde miejsce naszego zamieszkania ma swoje plusy i munusy czy to wieś czy miasto .

 

Jestem pełna podziwu dla ludzi którzy --już mieszkają na wsi -

(a wcześniej mieszkali w mieście)-- ale mam na myśli czas okres dłuższy niż pół roku -rok.

Mają za sobą parę zim,dbanie samemu o ciepełko w domu i płatności za energię ,brak cywilizacji po 18-tej .....

 

Chciała bym usłyszeć opinie forumowiczów którzy dojeżdżają do pracy w korkach około godziny ,półtorej i swoje podrośnięte(gimnazjum,liceum) pociechy woża do miasta .

I one te pociechy maja swoich znajomych i spotkania poza szkolne ,które są cołością ich dzieciństwa i wspomnień z tego okresu..kino po szkole z klasa ,organizacja świąt ,walentynki klasowe po szkole.

Gdy nie uczestnicząc w tych spotkaniach są smutne ciut wyizolowane...

 

Kiedy MY jesteśmy jeszcze pełni chęci by wolny czas nie tylko spedzic przed kominkiem ,wyszywając lub na obowiązkach dnia codziennego...

 

A co życiem towarzyskim - gdy zachłysnęliście sie już waszym domem -wyprawialiście przyjęcia ,parapetówki ,letnie grile,grzyobrania

pikniki przy ognisku etc.. etc napracowaliście sie w swoich ogródkach...

i czy macie czas na rewizyty...

 

Czy w tygodniu po pracy chodzicie do kina ,teatru ,kręgle i gra w karty ze znajomymi wieczorem ....a jeśli wam sie nie chce bo zmęczeni ..

to młodzież 14-15 lat bardzo chętnie uczestniczy wieczorami w zyciu miasta . Jak im to zapewnić ..ile razy można odmawiać ...

Małe dzieci nie maja tylu pokus...

Jesteście wielokrotnie zapraszani przez starych znajomych na spotkania i wciąż się migacie bo w tygodniu ..to brak czasu a w sobote niedzielę chętnie w dresiku ,zresztą w domu zawsze jest co robić...

 

Przyjaciele zaczynaja was posądzac o zarozumiałość bo wybiórczo chodzicie na spotkania nie do wszystkich i nie zawsze bo czas,czas.....

chcą by uczestniczyć w życiu na codzien a nie okazjonalnie.

Więc nie oddalacie sie od nich....?

Gdy tak zwyczajnie zamawiasz taksówkę i idziecie do pabu po pracy odstresować się i pogadać z ludźmi ,posłuchać MUZYKI ,POTAŃCZYĆ ....

Mieszkanie na wsi ma PLUSY -WIEM

ale jakie ma MINUSY .....

...to takie biadolenie bo mam za soba już 6 lat na wsi i póki dziecko było małe łatwo mu było naobiecywać nie dotrzymując słowa ....

Sama też czasem chciąła bym po kolacji zabrać męża do kina na seans nocny jak onegdaj bywało ...i lampkę wina do kawiarni.......

Przez te sześć lat wiele się działo dobrego i mniej tego złego .....

Ale wrócimy do miasta za rok dwa .

W odwodzie mamy działkę z domem drewnianym ocieplonym i staw w perspektywie... bo tak naprawdę lubimy wieś konie ,ktrowy - jak to mówimy domem pachnie -- by była przyjemnoscią dla nas ,znajomych i na emeryturę jak znalał !!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale mam na myśli czasokres dłuższy niż pół roku -rok.

 

Właśnie leci nam druga zima.

 

Ciepełko w domu w sensie koszyów całościowych kosztuje mniej więcej tyle samo, co ciepełko w bloku. Różnica polega na tym, że za tą samą kwotę tu mam 3 razy większą powierzchnię :)

 

Płatności za energię są takie same. Na brak cywilizacji po 18-tej nie mogę narzekać, biorąc pod uwagę, że moja wieś jest 30 km od Katowic, 20 od Będzina i 10 km od Tarnowskich Gór.

 

Do pracy w centrum Katowic (32 km) dojeżdżam ok. 35 minut latem i 45 zimą. Nie jest to dla mnie absolutnie żaden problem.

 

Pociechy nie będą się czuły wyalienowane - komunikacja miejska działa.

 

A życie towarzyskie ? Oj, żebyś Ty wiedziała, ile osób przewija się przez nasz dom ! :) Fakt, że rewizyty rzadko wchodzą w grę, ale to tylko z uwagi na to, że posiadamy spory zwierzyniec, którego nie możemy zostawić samego ot, tak sobie, znienacka.

 

W tygodniu po pracy nie chodzimy do kina, teatru, na kręgle - praca i obowiązki domowe sporo zajmują czasu. Ale to nie kwestia wsi, tylko kwestia samego posiadania domu (utrzymanie domu, drobne remonty) i zwierzaków (głównie "czasożerne" są nasze konie). Za to w weekendy - owszem nadrabiamy straty z nawiązką ;)

 

Przyjaciele wpadają do nas, a jeśli któryś z nich o nas zapomni - cóż, najwyraźniej nie był godzien miana przyjaciela.

 

A miasto ?

 

Nie, nie nie. Pijaczki pod sklepem, hałas, blokowisko, obskurna klatka schodowa, kupa ludzi, hałasy sąsiadów, sąsiadka-małolata "gramofonomanka" ;) - nie chcę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sylwiapsik - zgadzam się całkowicie. Duzo pusów ale ogromnie duzo minusów.

 

A miasto ?

Nie, nie nie. Pijaczki pod sklepem, hałas, blokowisko, obskurna klatka schodowa, kupa ludzi, hałasy sąsiadów, sąsiadka-małolata "gramofonomanka" ;) - nie chcę.

 

Jakby ci to powiedzieć. Są tez inne miejsca w miescie, niz te które opisujesz.

Ja mieszkam teraz na małym osiedlu (190 mieszkań) - ogrodzone z ochroną, własnym parkiem, sklepem, mini restauracją, placem zabaw dla dzieci wsród drzew. Jest czysto, nie ma "meneli" - jesli któryś chce wejsc i przeszukać kontenery na śmieci, to ochroniarz idzie z nim.

Ściany sa bardzo dobrze wygłuszone, sasiedzi naprawde na poziomie - zero awatur - głownie rodziny z małymi dziećmi badz dzieci "w drodze" ;)

Komfort jest niesamowity - szkoła, przedszkole - wszystko 5-10 minut na piechotę, do tego 250 metrow od rezerwatu przyrody, 11 minut autobusem do centrum miasta (autobus co 6 minut - sa 2 linie)

Taksówka z centrum po imprezach to 15-18 zł ;)

 

I wszystko było by pieknie, gdybym tylko miał wiekszy metraz...ech...a tak musze szukać czegoś większego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mieszkam teraz na małym osiedlu (...)I wszystko było by pieknie, gdybym tylko miał wiekszy metraz...ech...a tak musze szukać czegoś większego.

 

Wiesz co ? Mieszkam na wsi. Za domem mam hektary pól, łąk, lasów. Wieś jest spokojna, nie musze płacić za strażnika, ogrodzenie, monitoring. We wsi sa sklepy czynne do późna, szkoła z salą gimnastyczną, biblioteka, mały ośrodek zdrowia, bardzo przyzwoity warsztat samochodowy i parę innych rzeczy. Nie ma narzucających się "meneli", nikt nie chce wejsc i przeszukać kontenery na śmieci, ochroniarz zbędny. Ściany nie muszą być wygłuszone, bo za ścianą jest trawnik, a nie sąsiedzi. Choć nie o wszystkich okolicznych mieszkańcach mogę powiedzieć, że są na poziomie, to jednak zero awatur. Komfort jest duży - 10 minut samochodem do najbliższego centrum handlowego, autobusy kursują w ilościach zdecydowanie wystarczających. Rezerwat przyrody ? A co to takiego ? U mnie często sarny i jelenie na moją łąkę wyłażą, a bażanty potrafią dreptać po masce samochodu ! Niedaleko 4 duże jeziora - do wyboru, do koloru.

 

I nie narzekam na mały metraż. :)

 

Pozdrawiam ! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomek zapomniałeś dodać o "wieczornych amorach" z przerywnikami sąsiada w okresie menopauzy "ciszej q..!" mimo, że szepczecie...

 

No to nie tak, tu akurat ja nierzadko miałem ochotę krzyknąć te słowa. Wyobraź sobie, że śpisz snem strudzonego, a w środku nocy budzi Cię zza ściany skandowanie na całe gardło: "Daj mi do bu - zi ! Daj mi do bu - zi !" przy wtórze techno... Raz czy drugi słuchanie tego mogłoby to być nawet zabawne, ale NIE CO NOC ! I nie o trzeciej nad ranem.

 

Blok ? PRZENIGDY !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...