Bikerus 24.02.2006 11:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 . Komfort jest duży - 10 minut samochodem do najbliższego centrum handlowego, autobusy kursują w ilościach zdecydowanie wystarczających. Rezerwat przyrody ? A co to takiego ? U mnie często sarny i jelenie na moją łąkę wyłażą, a bażanty potrafią dreptać po masce samochodu ! Niedaleko 4 duże jeziora - do wyboru, do koloruI nie narzekam na mały metraż. Pozdrawiam ! A da sie dojechać z centrum miasta po imprezie ze znajomymi taxi za 15 zł ? Jesli ktos lubi wieś to tam zostaje - ja tego nie neguje. Dla mnie wieś do uwiazanie sie do jednego miejsca. Moze jestem jeszcze za młody zeby osiąść gdzies w spokoju... Nadal lubie wyskoczyć z żonką do kina i teatru, na spotkanie ze znajomymi, na koncert, na bilarda. Zona chodzi sobie na aerobik i jakies inne zajecia z kolezankami, a ja na raz w tygodniu na kregle i tenisa... Bedac na wsi pewnie nie miałbym na to czasu lub po prostu nie chciałoby mi sie jechac do centrum i bym tam pewnie zgnuśniał No i byłbym uwiazany do samochodu, bo taxi była by juz za droga (a krezusem niestety nie jestem). Biorąc powyzsze pod uwage, cały czas, do znudzenia, szukam działki w mieście lub bezpośredniej okolicy....no ewentualnie wiekszego mieszkania min. 70 m^2...W koncu mi sie uda wierze w to. pzdr Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 24.02.2006 11:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 A da sie dojechać z centrum miasta po imprezie ze znajomymi taxi za 15 zł ? Da się dojechać do najbliższej kręgielni za 25. Bedac na wsi pewnie nie miałbym na to czasu Wiesz, starałem sie wytłumaczyć, że brak czasu nie wynika z lokalizacji, lecz samego faktu posiadania domu. Zaś co do "nie chciałoby mi sie" w kontekście tych 20 minut - sorki, nie skomnetuję szukam działki w mieście lub bezpośredniej okolicy.... OK, niech każdy ma, co chce i czego potrzebuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JackD 24.02.2006 12:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 myślę, że faktycznie Bikerus musi dojrzeć... do decyzji.... Dla mnie wieś do uwiazanie sie do jednego miejsca. Moze jestem jeszcze za młody zeby osiąść gdzies w spokoju... tak uważam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kze 24.02.2006 12:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 Mogę dołaczyć się do Waszej dyskusji?Ja kupiłem nieduża działkę na obrzeżach Wawy. 500m do przystanku, gdzie jest 5 autobusów w tym 1 nocny. Pomimo korków na działke mam bliżej niż do miasteczka w którym mieszkam aktualnie. Aktualnie mieszkam pod Wawą i mam jakieś 15km do znaku Wawa, jest pociąg i wkd... Ale...- małe mieszkanie- taxi bardzo drogie- pociąg i wkd rzadko jeżdzą i o ok.23 przestaja- nie pracuje na dworu Dojeżdzam samochodem. Do liceum i studiów też w Wawie i bez samochodu (niestety lekki efekt alienowania).WniosekDziałka - oczywiście, ale tylko wtedy gdy jest dobrze skomunikowana. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Redakcja 24.02.2006 12:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 Może warto, żeby osoby, które mają dylemat miasto-wieś to przeczytały: Budować - czy na pewno na wsi. Bądź mądry przed szkodą Autor: Andrzej T. Papliński Murator 7/2004, s. 37 Jest wiele powodów, dla których podejmujecie decyzję: Budujemy na wsi. Czy jednak do końca zdajecie sobie sprawę z konsekwencji takiego wyboru? Na wsi – bo tania działka Mieszkać w mieście czy na wsi? – nie wszędzie to pytanie oznacza to samo. W Policach czy Bochni jest tylko wyborem miejsca, w którym będziemy mieszkać, w Warszawie czy Krakowie to być albo nie być własnego domu. Za 100 tys. zł trudno kupić działkę bliżej niż 20 km od Pałacu Kultury i Nauki. Zaporowa cena gruntów zmusza do tego, by zakreślić na mapie obszar poszukiwań o wiele odleglejszy od centrum.Kto najczęściej buduje? Młode małżeństwa, które mając do wyboru mieszkanie lub dom, wolą oczywiście to drugie. Idea domu bierze górę nad niepokojem: A jak tam będzie nam się żyło? Jak pogodzicie mieszkanie, pracę, szkołę dzieci, życie towarzyskie i rodzinne z odległością, jaka będzie dzieliła wasze nowe miejsce zamieszkania od wszystkiego ważnego, co jednak... pozostało w mieście. Z sondy przeprowadzonej na potrzeby tego artykułu wynika, że inwestorzy godzą się z dojazdem, który będzie zajmował do dwóch godzin dziennie. Przekłada się to na odległość 20-35 km od centrum miasta. Jeśli jednak dodać do tego miejskie niedogodności z komunikacją, okaże się, że średnio trzy godziny dziennie spędzamy w drodze. W ciągu roku daje to miesiąc podróży przez 24 godziny na dobę. To już zmusza do zastanowienia...A co w zamian? Argumenty „wsiowych” są bardzo podobne: ucieczka od miejskiego zgiełku, spalin, piękno krajobrazu, cisza, życie w zgodzie z naturą, praca w ogrodzie, spokój i lepsze warunki rozwoju dzieci. To prawda – na wsi jest pięknie, ale czy zdajesz sobie sprawę z tego, że wzniosłe ideały muszą sprawdzić się nie tylko kiedy dojeżdżasz w maju – świat uśmiecha się do nas – ale i w grudniu, kiedy wyruszasz i wracasz po ciemku, pada deszcz ze śniegiem, droga zamarza, a drogówka znów zaspała. Trzeba być na „tak”, gdy jeden rodzic-kierowca się rozchoruje, gdy boli głowa albo gdy musisz szybko dotrzeć z dzieckiem do lekarza. Trzeba mieć naprawdę mocne przekonanie, że wieś jest „the best”, by nie zwątpić w jej atuty (zwłaszcza kiedy pomyślisz, że jeszcze niedawno, kiedy mieszkałeś w mieście, miałeś 10 minut na piechotę). Codzienna łamigłówka Kiedyś to było proste. Kto się budował na wsi, miał zazwyczaj kawał pola albo posadę agronoma na miejscu. Nie musiał dojeżdżać. Teraz wieś jest tylko sypialnią i miejscem wrażeń estetycznych. Budują się tu ludzie ambitni – stać ich było na budowę domu, teraz chcą wykształcić dzieci, godzić życie rodzinne, pracę i rekreację. W poprzek tym planom staje odległość. Dom nie jest po prostu domem, staje się celem – podróży, organizacji tygodnia, ochrony tego miejsca. To główny bohater każdego dnia z listą problemów często nie do rozwiązania. Tak naprawdę problemem nie jest odległość. Samochód przemierzy trasę szybko i wygodnie. Dramatem jest taka organizacja dnia, by wszyscy dojechali do miasta i wrócili z niego. Tata jedzie do pracy na siódmą, mama zaczyna pracę o dziesiątej. Syn idzie do szkoły w mieście na ósmą, a córka na dwunastą. Tata kończy pracę o różnych porach, mama zawsze o dziewiętnastej, syn o dwunastej, a córka o szesnastej. Konia z rzędem temu, kto rozwiąże tę życiową łamigłówkę za pomocą jednego samochodu. Będą potrzebne: – dwa samochody, – jakieś mieszkanie w mieście (kawalerka albo rodziny), – babcia albo opiekunka,– telefony komórkowe.Są tu różne warianty: babcia odbiera pociechę, dziecko czeka w świetlicy, któreś z rodziców bierze na siebie obowiązki taksówkarza i opiekuna i czeka, aż żona/mąż skończy pracę. Finał: pobudka o szóstej rano, a powrót przed dwudziestą. Zmęczenie, brak czasu na odrobienie lekcji, porządki, odpoczynek. W zderzeniu z taką rzeczywistością piękno krajobrazu i sielankowość wsi rzadko wygrywa, niestety... Wieś nie dla ubogich Warto też wspomnieć o wydatkach. Utrzymanie dużego samochodu, którym rodzina może bezpiecznie podróżować, nie jest tanie. To zwykle wydatek około 1000 zł miesięcznie na paliwo (samochód o pojemności 2 l, 60 km w obie strony), a do tego naprawy, części zamienne, ubezpieczenie. A zwykle samochody potrzebne są dwa. Doliczmy jeszcze koszt biletów miesięcznych komunikacji miejskiej (zwykle są konieczne), telefonów komórkowych (najlepiej, gdy telefon ma każdy członek rodziny) – okaże się, że życie na wsi jest po prostu drogie.Nie należy zapominać o kosztach uzbrojenia działki. Im mniej wybór jest przemyślany, tym będzie drożej. Linia energetyczna kilkaset metrów od granicy, brak gazu (konieczność montażu zbiornika na gaz płynny), wykonanie utwardzonej drogi też kosztuje niemało. Ludzie są bardzo zajęci. Takie są czasy, że rzadko kończy się pracę o piętnastej, dzieci chodzą na zajęcia dodatkowe i basen, rodzice się dokształcają. Dom na wsi stoi w poprzek temu naturalnemu dziś zabieganiu. Wieś żąda prostych reguła: praca – dom, szkoła – dom. A tego zrobić się nie da! Nawet zapomnieć niczego nie wolno, bo przyjdzie po zeszyt do matematyki jechać 25 km w jedną stronę. A w sobotę? Wolne? Nie – zakupy, sprawy niecierpiące zwłoki do załatwienia w mieście, porządki. A w niedzielę? Wreszcie dzień wolny. Ale przecież trawnik przypomina łąkę, ogródek zarósł perzem, mieszkanie po tygodniu walki wymaga gruntownych porządków, a tu jeszcze znajomi wreszcie zjawią się z wizytą – pani domu ma pełne ręce roboty. Kto mieszka na wsi, kupuje wiele przedmiotów: kosiarkę, grabie, siekierę (bo jest kominek) mop, stolik i plastikowe krzesła. A leżak? Na końcu...I tak oto dochodzimy do paradoksu – człowiek na wsi nie ma czasu na realizację tych wszystkich marzeń, które mobilizowały go przed budową. Wieś kontemplują mieszczuchy. Gremialnie zjeżdżają w weekendy, docierają rowerami – oni nie mają żadnych obowiązków, im trawa nie rośnie. Zbyt zmęczeni, by się cieszyć? Pomyślmy jeszcze o rodzinie, o dzieciach. Kiedyś na wsi siedziały rody, zamiedzą kum, pod lasem kum – ludzie żyli w jakiejś wspólnocie. Teraz wyprawa na wieś wiąże się z całkowitym wyrwaniem z naturalnego środowiska, choćby to było obskurne blokowisko. To życiowe przeflancowanie wiąże się więc też z mniejszą lub większą samotnością. Do wszystkich daleko, nie ma mowy, by pójść na kawę; można pojechać, ale po tygodniu za kierownicą naprawdę się nie chce. Dzieci? Mają własne podwórko, piaskownicę, huśtawkę. Gorzej, gdy przyszło nam mieszkać na prawdziwej wsi – nie mają wtedy kolegów, bo miejscowe środowisko obcych traktuje nieufnie – trudno pogodzić otwartość dzieci z miasta z nieufnością tych ze wsi. Albo dzieci jest mało, nie są w tym wieku. Jakże często przed rodzicem staje szlachetne wyzwanie – zorganizować pociechom czas. Wyprawy rowerowe, wycieczki, spacery, gra w piłkę, tylko w końcu przychodzi myśl: „Czy ja naprawdę nie mogę mieć czasu dla siebie?”.Na basen, do kina, teatru, a gdy dzieci podrosną: na imprezy towarzyskie – rodzicu czy masz tyle sił i ochoty, by także w weekend wsiadać w samochód i jechać, jechać? Randka córki, a tatuś czeka w samochodzie, bo przecież pociecha nie wróci wieczorem sama. Oj, gorzko i śmiesznie bywa czasami. To może przykre, ale czas nauki i życie na wsi w ogóle nie idą w parze, co prowadzi do wniosku, że dopiero na wylocie edukacji pociech można myśleć o wyprowadzce z miasta. Tak oto wieś kusi nas swoją słodyczą, a później podtruwa trucizną w małych codziennych dawkach. I można by postawić tu kropkę, gdyby nie to, że przecież większość inwestorów obok „chcę” dodaje „muszę” budować z dala od miasta, by finansowo sprostać wyzwaniu. Teraz więc ku pokrzepieniu powiemy, jak bezpiecznie wylądować na wsi. Szlachetna idea – wieś Czy odradzamy życie na wsi? Nie. Kierunek jest jak najbardziej słuszny, a o ludziach, którzy budują się tam, myślimy z najwyższym uznaniem. Dlaczego? Bo w idei wiejskości jest jakaś szlachetność. Mówisz „dom na wsi” i myślisz o podstawowych wartościach: życie w zgodzie z naturą, kontemplacja piękna, poświęcenie się rodzinie, radości z dzieci, wewnętrzny spokój. Miasto jest rozedrganym, gnuśnym tworem, w którym ludzie są nijacy, spędzają czas przed telewizorem, hałasują w swoich mieszkaniach, rzucają pety na chodnik, a ich psy załatwiają swoje potrzeby gdzie popadnie. Wieś to wyzwanie – tak jest naprawdę – to ciągły najwyższy stan mobilizacji: tak organizować życie, by dzieci były zajęte i szczęśliwe, by ogród piękniał, a przyjaźń umacniała się przy wspólnym grillu. Wieś to przedłużenie aktywności z czasu budowania – już nigdy więcej bezsensownego spędzania czasu przed telewizorem.Kiedy szukasz działki, musisz postępować jak Odys, który kazał się przywiązać do masztu, by nie ulec kuszącemu głosowi syren. Twoje syreny to krajobraz: las, odludzie, piękny widok, jezioro. Te uroki z czasem będą robić wrażenie bardziej na obcych niż na tobie. Po prostu się opatrzą, szczególnie gdy przyjdzie ci w piękny zimowy ranek odśnieżać 100 m polnej drogi chwilowo niełączącej was z cywilizacją. Dlatego zawsze szukaj działki pod kątem praktycznym. A więc: Działka w skupisku nowych domów. To takie odważne – rzucić się na głęboką wodę i zbudować dom na polu, na którym rok temu szumiało zboże. Wielu ludziom ta sztuka się udaje. Może jednak warto działać nie aż tak pioniersko? Czy nie lepiej skrzyknąć się w kilka rodzin – przyjaciół, znajomych z pracy, a nawet znajomych z Forum. Razem łatwiej – to znana dewiza.Sąsiedzi z miasta są jak rodzina. Ludzie o podobnych aspiracjach, często wpodobnym wieku, z dziećmi. Macie szansę stworzyć lokalną społeczność, razem rozwiązywać problemy komunikacyjne, razem spędzać czas. Bliskie sąsiedztwo to także zwykle lepiej zurbanizowany teren – doprowadzone media, większe bezpieczeństwo, wypracowane układy z lokalnym handlem. Naprawdę same korzyści, choć samotnicy marzący o wychodzeniu na taras w gatkach będą się zżymać. Bliskość komunikacji zbiorowej. Jeden autobus co godzinę to za mało! Autobus linii podmiejskiej, kolejka dojazdowa, komunikacja prywatna – muszą być z góry wpisane w plan życia rodziny. Kto z góry zakłada, że jedynym sposobem dojazdu będzie prywatny samochód, funduje sobie łamigłówki nie do rozwiązania – patrz wyżej. Można z tym sądem polemizować albo nie, ale bez autobusu, który jeździ co pół godziny, nie uda się wygodnie zamieszkać na wsi. Mały dom, mała działka. Kogo stać, niech buduje wielkie domiszcze, ale praktyka pokazuje, że dom jest dla człowieka, a nie odwrotnie. Kiedy dom jest mały – do 150 m² powierzchni netto – rodzina jest w stanie utrzymać porządek w domu i w ogrodzie. Wielkość działki może być różna, optymalna to do 1000 m².Każda działka, cokolwiek na niej rośnie – nawet trawnik – wymaga sporych nakładów pracy. Warto o tym pamiętać. Na przykład sad to świetny pomysł, ale w praktyce trudno być dobrym ogrodnikiem – trzeba na czas wykonać zabiegi pielęgnacyjne, opryski i tak dalej. Gdy mamy więcej terenu, najlepiej część zalesić. Jak najmniejsza odległość. To tylko tak się mówi, że gdy jedziesz samochodem, nie ma różnicy między 15 a 20 km. Różnica jednak jest – chociażby w czasie dojazdu. Im dalej od miasta, tym dalej do sklepów, ośrodków kultury, szkoły, na dworzec. Po prostu niewygoda. Gdzieś na 15. kilometrze w warunkach warszawskich przekracza się granicę: „blisko-daleko”. Po 25 km jest już „bardzo daleko”, a dom staje się celem podróży.Szukając działki, trzeba iść na wiele kompromisów, ale warto wybrać:– bliżej, choć w niezbyt ładnym miejscu,– drożej, ale blisko przystanku autobusowego,– głośniej, ale na peryferiach miasta.Ciekawą obserwację daje Puszcza Kampinoska. Większość inwestorów z Warszawy wybiera kierunek zachodni – tam trzeba dojeżdżać wąską drogą dwukierunkową. Kierunek na północ to dwupasmowa trasa szybkiego ruchu. Gdzie łatwiej poruszać się zimą? Warto minimalizować zagrożenie związanie z podróżowaniem. Szkoła! To nieprawda, że szkoły wiejskie dają mniejsze szanse niż miejskie. W szkole podstawowej wiele zależy od nauczycieli. Bardzo często posłanie dziecka do szkoły na wsi to jakaś klęska, ale dlaczego nie poszukać sąsiedztwa oświaty z ambicjami – szkoły słynącej z tego, że nauczycielom się chce, jest sala komputerowa, są zajęcia dodatkowe. Nie wolno zakładać, że takich placówek nie ma. Dziecko, które chodzi do szkoły na miejscu, to wielki wasz sukces. Zostajecie członkami lokalnej społeczności, dziecię ma na miejscu kolegów – same plusy. Dla tych plusów warto wybrać szkołę wiejską nawet o średnim poziomie. W końcu to od rodziców zależy, czy ich pociecha będzie chciała się kształcić. Pamiętaj o ideałach. A kiedy już zamieszkasz, dojazdy, niedokończona budowa, kredyt do spłacenia mogą tak cię zająć, że dawne marzenia i ideały wydadzą ci się śmieszne. Cisza, kontemplacja widoków, spokojne życie? Dobre sobie. Pobudka o 5.40! Tak nie można. Kochasz przyrodę –jeździj na rowerze, niech wejdą ci w krew spacery i długie marsze. Dziecko marzyło o psie? Niech zatem będzie pies, nawet dwa, i jeszcze kot, świnka morska, przygarnięta sroka ze złamanym skrzydłem, jeż, który dał się złapać w ogrodzie. Cierpiałeś na brak ruchu w mieście? – zacznij biegać po łąkach i lasach wokół domu. Narzuć sobie tygodniową normę – na przykład trzy biegi w tygodniu. Może dojdziesz do trasy maratończyków. Martwiła cię nijakość waszego związku? No to teraz masz pole do popisu. Wieś i odległość wiążą rodzinę na dobre i na złe. Nie musisz się martwić, że dzieci nie są pod kontrolą. Żona może rozwinąć skrzydła podczas urządzania domu i ogrodu, mąż we wszystkich pracach. Dom na wsi może być dla was nieustannym źródłem radości i pasji – jeśli postaracie się, by to drugie narzeczeństwo nie zgasło pod naporem obowiązków. Jednym słowem, wieś to wyzwanie dla wszystkich domowników – musicie zrobić wszystko, by sprostać temu życiowemu zadaniu. Najbezpieczniejsze wybory. A może warto poświęcić maksimum energii, by znaleźć działkę na peryferiach wielkiego miasta? Wciąż trafiają się okazje – można kupić mniejszą działkę, działkę rolną w trakcie odrolnienia, dom do remontu. Dom wciąż jest inwestycją na całe życie. Gdyby spojrzeć daleko w przyszłość – na emeryturze bliżej będzie do lekarza, a wnuki przyjadą do dziadków na rowerach. Chyba że w Polsce wiele się zmieni. Adekwatne staną się porównania do Zachodu. Tam dojeżdżają i 100 km – ale autostradą, która bezkolizyjnie dowozi ludzi do centrum miasta. Gorzej, jeśli autostrada nie zostanie zbudowana, a więcej ludzi wpadnie na ten sam pomysł co my, by budować na wsi. Budować? Jeśli nie na wsi, to znaczy nie budować wcale – taki oto dylemat mają inwestorzy z wielkich miast. Odpowiadamy: „Budować, ale znając wszystkie za i przeciw, podnieść poprzeczkę wymagań przy wyborze działki”. Tylko, broń was Boże, nie mówcie: „Bo tam jest ładnie”. To początek wielkich kłopotów... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 24.02.2006 12:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 Redakcja przywaliła w samo sedno... A i jeszcze część budujących nie mając nigdy w ręku siekiery,piły czy grabii decyduje się na kominek, żeby po roku rzucać q... na wszystkich dookoła. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Maciek-MZM 24.02.2006 12:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 Yacoll: Mozesz wybudowac dom w pol roku. To chyba nie jest duzo czasu ktory mozna poswiecic dla rodziny. Mieszkam w Borowcu, i do Poznania mam 12 km. Dojazd znakomity (dwupasmowka a niedlugo droga ekspresowa) Te 12 km przejezdzam o wile szybciej niz z piatkowa na rataje w dni powszenie w godzinach 8-19. Mamy corke, jeszcze mala, na czas pracy (w Poznaniu) zawozimy ja do moich rodzicow. Po pracy odbieramy. Zycie towarzyskie kwitnie od wiosny do jesieni, wszyscy znajomi z Poznania chetnie przyjezdzaja na grilla (grill solidny betonowy), posiedziec na tarasie, wyciszyc sie. Mamy jeden samochod, ja zawsze moge dojechac autobusem (z ronda rataje 20 minut jazdy). Czy to jest duzo? Mam znajomych dla ktorych blok jest najlepszym miejscem do zamieszkania. Kazdy lubi cos innego, ja sie z blokow wyprowadzilem. Cenie sobie spokoj, cisze, przyrode. Jak mala dorosnie moze bedziemy mieli dwa samochody. Zda prawko bedzie jezdzic sama Decyzja nalezy do Ciebie i rodziny Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 24.02.2006 12:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 Kupa demagogii. "Za 100 tys. zł trudno kupić działkę bliżej niż 20 km od Pałacu Kultury i Nauki. " - to typowe dla mieszkańców tego city. Żaden na co dzien nie zauważa, że świat sie sprowadza do stolicy. "z dojazdem, który będzie zajmował do dwóch godzin dziennie. Przekłada się to na odległość 20-35 km od centrum miasta." - to samo... Nie miasta ! Warszawy ! "Dom nie jest po prostu domem, staje się celem – podróży, organizacji tygodnia, ochrony tego miejsca." - bzdura. "1000 zł miesięcznie na paliwo" - mam 32 km do pracy, wydaję 500. "Doliczmy jeszcze koszt biletów miesięcznych komunikacji miejskiej" - po co, skoro jest samochód ? "telefonów komórkowych (najlepiej, gdy telefon ma każdy członek rodziny)" – taaa... w mieście nie mają ? "zapomnieć niczego nie wolno, bo przyjdzie po zeszyt do matematyki jechać 25 km w jedną stronę." - jaaasne ! Na wsi sklepu nie uświadczysz ! Po wszystko do miasta trzeba jechać )) "Czy odradzamy życie na wsi? Nie." I po lekturze tego zdania w kontekście wcześniejszych - wymiękłem. Nie chce mi się dalej polemizować. Zwłaszcza z tekstami Wujka Dobra Rada: "bliżej, choć w niezbyt ładnym miejscu", "drożej, ale blisko przystanku", "głośniej, ale na peryferiach miasta". Myślałby kto: po to ucieka się z miasta, żeby go sobie na wsi urządzać... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 24.02.2006 12:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 Tomek ,ale przecież nie każda wieś to dziura zabita dechami i odwrotnie nie? Swoja drogą zauważ. że często ludziska upojeni widokiem "swojej nowej działki" nie zwracaja uwagi na takie drobiazgi jak całkowicie nieprzejezdna droga np zimą, czy tez mus obsługi podwórka i domu. Świetnie sie planuje siedząc w ciepłym domku przy kompie, ale realia są ociupinkę inne. Ja mieszkam na wsi ,ale dość długo szukałem takiego miejsca i teraz mam - asfalt przed domem, przystanek 100m od domu, las naprzeciw no i 2-pasmówka do Gdyni niedaleko. A mieszkam na wsi. I w życiu nie poszedłbym do żadnego mieszkania. PS to, przyrównywanie wszystkiego do Wawki też mi się nie podoba... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kze 24.02.2006 13:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 I po lekturze tego zdania w kontekście wcześniejszych - wymiękłem. Nie chce mi się dalej polemizować. Zwłaszcza z tekstami Wujka Dobra Rada: "bliżej, choć w niezbyt ładnym miejscu", "drożej, ale blisko przystanku", "głośniej, ale na peryferiach miasta". Myślałby kto: po to ucieka się z miasta, żeby go sobie na wsi urządzać... Nie zgadzam się z tobą. Ja z gadzam sie z autorem nie w 100%, ale w 1000% Dokładnie mój tok rozumowania. Co z tego że widziałem piekne działki, jak aurtobus co 1-2h? A to że pokazana została Wawa to po to by polazać jak będzie w innych miastach. Wawa po prostu najszybciej przypomina zachodnie standardy. Nie chcę nikogo urażać, ani być wyniosłym. Ale inne miasta też się rozbudują i tez będziecie spędzać 2-3h w aucie. Ale nawet jeśli mieszka się w bloku w Wawie to i tak mozna spędzać 2-3h w komunikacji. Wawa ma ok.30-35km długości (od Jabłonnej do Piaseczna, Wilanowa).. Wiem, ze Kraków jest ciut mniejszy, ale korki TEZ ma. Jesli sie pracuje niedaleko domu (mieszkania) to spędza się mało czasu na dojazdy. Ale to jest ideał!!! Ja bym bardzo tak chciał... Jeżeli ktos porównuje nieduże miasteczko np. 50tyś i wieś pod nim do Wawy i wsi pod Wawą to nic dziwnego, ze ni jak mu nie wychodzi 2-3h w aucie.. Mój kumpel mieszka w miasteczku pod Wawą i pracuje w nim. Tez się buduje. I bedzie miał zamiast 15min do pracy ... 25min... Inne ralia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bikerus 24.02.2006 13:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 Mieszkam w Borowcu, i do Poznania mam 12 km. Dojazd znakomity (dwupasmowka a niedlugo droga ekspresowa) Te 12 km przejezdzam o wile szybciej niz z piatkowa na rataje w dni powszenie w godzinach 8-19. Ja zawsze analizuje dojazd do centrum miasta (z Borówca bedzie ok 20 km do Starego Rynku) Zreszta sam chciałem kupić działkę w Borówcu - ale samoloty w Krzesinach mnie do tego skutecznie zniechęciły.... Podoba mi sie ten artykuł cytowany przez Redakcje. Bez zbednego zacietrzewienia i bronienia do ostatku sił swoich racji... Naprawde trafiony i ciekawy. pzdr Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
PelAga 24.02.2006 19:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 Witajcie Mieszkam na wsi od kwietnia tego roku. Mam syna w wieku lat 10. Jestem samodzielna mama i smiesza mnie teksty ludzi, ktorzy mowia, ze sobie nie poradza z mieszkaniem na wsi Kupilam stare gospodarstwo rolne, przy remoncie pomagal mi ojciec, bo byl to dla mnie zupelnie nowy temat i nowe doswadczenie, zaluje, ze wtedy nie odnalazlam tego forum. Sama wykonuje wszystkie kobiece czynnosci, wychowuje dziecko, a jednoczesnie laduje wegiel do podajnika i odsniezam zima, a kosze trawnik latem i robie to wszystko w dosyc dlugich paznokciach A teren mam duzy, oj duzy, bo ja lubie przestrzen Nie jest to horror, ktory mialby mnie zniechecic do mieszkania na wsi. Szkoly synowi na wiejska nie zmienilam tylko dlatego, ze bardzo nie chcial rozstawac sie z kolegami, ale gdyby tylko sie zgodzil zmienilabym, bo uwazam po wstepnym rozeznaniu, ze jest lepsza niz ta w miescie, a autobus zabiera dzieci i odwozi na miejsce. Moja wies, to wies zabita dachami, bez sklepu, osrodka zdrowia i tym podobnych luksusow. I wlasnie to tutaj lubie. Do sasiadow mam tak daleko, ze spokojnie moge sie nago opalac na mojej dzialeczce Latem jem sniadania w pizamie na tarasie, wieczorem moge siedziec na tarasie przy laptopie. Zima odpoczywam od tlumow, ktore nawiedzaja mnie latem, bo kazdy, kto raz u mnie byl chce wrocic znowu Moja wies jest oddalona ok. 12 km od miasta i 33 km od mojej pracy. jedynym dostrzegalnym minusem sa koszty dojazdu, ktore przy 2l pojemnosci silnika zamykaja sie kwota 700 zl miesiecznie, bo dodajac zajecia dodatkowe dziecka (3 x w tygodniu basen i 1 x angielski), jakies zakupy robie dziennie okolo 80 km. W tym roku JEDYNIE DWA dni droga byla kiepsko przejezdna, ale nauczylam sie zakladac lancuchy i tez dalam rade Marze o samochodzie terenowym i kiedys i to marzenie zrealizuje Kocham moja wies, to jest moje miejsce na ziemi i mojego dziecka tez. Moje dziecko buduje szalasy, zbiera jakies zielska, podziwia zajace i sarenki, lazi sobie swobodnie, bo nie boje sie, ze wpadnie pod samochod, bo najczesciej jadacy samochod, to moj samochod. Moje dziecko ma tu kolege rowniesnika, ale spotyka sie z nim wlasciwie tylko w weekendy i wakacje, bo w tygodniu naprawde mamy wypelniony czas. Mamy wlasnego psa, z ktorym nie musze wychodzic na spacery, bo wystarczy go wypuscic z domu i juz jest na spacerze. Kiedy przypomne sobie, jak musialam sluchac, jak sasiad puszcza baki w wannie to smiac mi sie tylko chce na to wspomnienie Ale nie kazdy bedzie zadowolony z zycia na wsi, do tego trzeba miec predyspozycje. Dlatego kazdy musi wybrac opcje dla siebie najlepsza. Pozdrawiam wszystkich PelAga Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ubek 24.02.2006 20:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 . Komfort jest duży - 10 minut samochodem do najbliższego centrum handlowego, autobusy kursują w ilościach zdecydowanie wystarczających. Rezerwat przyrody ? A co to takiego ? U mnie często sarny i jelenie na moją łąkę wyłażą, a bażanty potrafią dreptać po masce samochodu ! Niedaleko 4 duże jeziora - do wyboru, do koloruI nie narzekam na mały metraż. Pozdrawiam ! A myślałem, że jak mi bażant w drzwi tarasu pukał dziobem to jest coś niespotykanego. Albo stado saren przebiegające przez działkę. W zimie sporo śladów na śniego widziałem. Może myśliwym zostanę? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sylwiapsik 24.02.2006 21:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 Witam wszystkich cieplutko!!!!!!!!!! A ja z uporem manijaka pytam was ???? Czy dzieci te nastoletnie też tego chcą - żyć na wsi tak w 100 % tak jak my dorośli ,zachwyca ich cisza do okoła ........wyrwani od rówieśników i co dalej... Dzieciaki są wrażliwe na piekno przyrody ,ale w zamian spędzić 3-4 godziny dziennie w samochodzie...... Tym co nigdy nie mieszkały w mieście jest chyba łatwiej..... Niby dzieciarnia co ma do powiedzenia...... ,my też nie wybieraliśmy z naszymi rodzicami domów i miejsc gdzie spędziliśmy dzieciństwo ....ale czasy się zmieniły ........naszczęście JESTEM EGOISTKĄ? jescze tego nie usłyszałam od syna ale mam poczucie winy jak na niego patrzę jak funkcjonuje....... Argumenty forumowiczów że samochodem mam 10 min,5km ....ale nasze dzieci nie jeżdżą samochodami ..... a my nie zawsze możemy .....dobrze że mamy weekendy na długie rozmowy . Jestem pełna podziwu dla PelAgiszkoda że nie jestem taka twarda........ Miotam się jak w ukropie chcąc pogodzić absorbującą pracę ,dom i udostępnić synowi to o co prosi ...a jest tego naprawdę nie wiele i nie wydumane ... wieczorem wszyscy razem do kina,na basen wszyscy w tygodniu...skoczę do kolegi na chwilę po płytę....TAK BYŁO Nie jest rozpieszczonym "blokersem"wręcz przciwnie spokojny jeszcze zwyczajny ..... pocieszam nie czasem ze smutną miną MAMUŚ DAMY RADĘ NIE MARTW SIĘ... Wstyd mi że wypłakuję się wam tu w rękaw i z zazdrością czytam wasze optymistyczne wypowiedzi . Ja nie chcę za wszelką cenę się umartwiać ale wybiegam myślami do przodu ..może za daleko...... Pozdrawiam REDAKCJĘ serdecznie dziękuję za wypowiedż!!!!!!!! Zawaiera wszystko to o czym chcialabym napisać by odzwierciedlić życie na wsi ludzi ,którzy nie do końca przemyśleli swe decyzje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Janussz 24.02.2006 22:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2006 Mam dzieci dorosłe. Takie które niedawno skończyły naście lat.Starsza córka z zięciem za zebrane pieniądze na swoim ślubie kupili działkę na wsi. Młodsza też nie ma nic przeciwko naszej planowanej budowie na wsi. Nawet czeka z utęsknieniem na ten moment. Moment wyniesienia się z miasta na wieś. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JackD 25.02.2006 08:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2006 jak sobie tak spokojnie czytam powyższe, zaczynam sie trochę łamać... czy aby słuszną decyzje podjałem, zeby się wyprowadzić tej wiosny na wieś.... jest to niecałe 30 km od centrum... ponad 10 od granic miasta....dojazd samochodem do centrum 35 minut... do pracy 50 km.. i obwodnica jakies 45 minut....koszt dojazdów. oceniam na 800-900 zł....ponadto busy, autobusy dostępne... co 0.5 godz.....z drugiej zas strony.... mieszkanie w mieście w czynszowej starej kamienicy, gdzie koszty też wysokie.... i mimo grzania pełną parą /prądem/ jest czasem wręcz zimno....otoczenie. i sąsiedzi... nijacy, zabiegani... brak miejsca do parkowania.... to już dramat..i co z tego, że mieszkam w centrum Krakowa... jak na Rynku nie byłem ładnych parę lat... w kinie i teatrze nie pamiętam....restauracja też odpada....k\Dotąd każdą wolną chwilę poświęca;iśmy na remont i urządzenie wsi....Ale mimo wszystko jestem dobrej myśli jeszcze mysle pozytywnie, mam sporo planów, żeby tylko zdrowia czasu i pieniędzy starczyło....I myślę, że docenią to dzieci i wnuki.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
PelAga 25.02.2006 11:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2006 A ja z uporem manijaka pytam was ???? Czy dzieci te nastoletnie też tego chcą - żyć na wsi tak w 100 % tak jak my dorośli ,zachwyca ich cisza do okoła ........wyrwani od rówieśników i co dalej... Moje dziecko nie czuje sie chyba wyrwane od rowiesnikow, bo nie mial wielu przyjaciol w miescie. A tutaj ma jednego kolege i kolezanke, jego siostre i chyba mu z tym dobrze, bo nie narzeka. Poza tym od momentu, kiedy kupilam to gospodarstwo, do momentu, kiedy sie tu wprowadzilam minely chyba 3 lata, wiec Mlody sie z ta mysla oswoil i juz nie mogl sie doczekac, kiedy wreszcie bedziemy tu mieszkac. Ale moj Mlody jest specyficzny, bo jest dzieckiem z ADHD i jego wies uspakaja, wycisza, daje mu mozliwosci bycia wolnym ptakiem, budowniczym szalasow i przyrodnikiem, ktorym jest od urodzenia niemalze A ja wiem, ze podjelam najlepsza z mozliwych decyzji w moim zyciu Dzieciaki są wrażliwe na piekno przyrody ,ale w zamian spędzić 3-4 godziny dziennie w samochodzie..... Ja mieszkam w takim miejscu i nie przy wielkim miescie, ze moje dziecko w samochodzie spedza najwyzej godzine dziennie, ja troche dluzej, ale my chyba oboje lubimy jezdzic samochodem Ale nie bed tu klamac, ze nie zwiazne jest to z wyrzeczeniami. Ja wstaje o 5.00, czego nienawidze serdecznie, a Mlodego budze o 5.30, co jemu zupelnie nie przeszkadza, jak sam twierdzi Odwoze go do moich rodzicow o na 7.00 jade do roboty. Po szkole moje dziecko wraca do moich rodzicow, a ja zabieram go stamtad po powrocie z pracy. Mam ogromna pomoc rodzicow i bez niej moje dziecko musialaby chodzic do szkoly na wsi (co tez uwazam za bardzo dobre rozwiazanie) i nauczyc sie troszke wiecej samodzielnosci, co z czsem wyszloby mu pewnie na dobre. ..ale nasze dzieci nie jeżdżą samochodami ..... a my nie zawsze możemy ..... Ja tak wszystko ustawiam, aby zawsze moc. Mam taka prace, ze moge sobie na to pozwolic. Wiem, ze nie wszyscy maja ten komfort. Ale ja tak planuje dzien, aby priorytetem bylo dziecko. Po pracy jedziemy na zajecia dodatkowe, a potem do domku. Przyznac jednak musze szczerze, ze ja nie mam czasu w tygodniu na cos takiego jak zycie osobiste Ale tez nie mam na razie takiej potrzeby, aby ten czas miec Jestem pełna podziwu dla PelAgiszkoda że nie jestem taka twarda........ Zaczerienilam sie troszeczke Ale tu chyba nie o twardosc chodzi. Chodzi o odnaleznienie wlasnego miejsca w zyciu i wlasnego sposobu na zycie. Ja nie potrzebuje po pracy polezec na kanapie, nie potrzebuje ogladac seriali, nie mam faceta, ktoremu musialabym poswiecac czas w tygodniu. I tak kreci sie moje zycie wokol pracy i zajec dziecka. Przyznaje czasem jestem bardzo zmeczona wszystkim obowiazkami i marze czasami, aby do pieca choc ktos za mnie dolozyl. Nie zawsze jest rozowo, ale jednak czesciej jest Odreagowuje gonitwe w wakacje, kiedy nie ma lekcji do odrobienia i zajec pozalekcyjnych i kiedy prosto po pracy moge polezec na kocu nago albo w ubraniu nad moim wlasnym stawem Kiedy moge patrzec jak rosna zasadzone przeze mnie drzewka, przejsc sie z dzieckiem do mojego wlasnego lasu. Ja to po prostu kocham Wstyd mi że wypłakuję się wam tu w rękaw i z zazdrością czytam wasze optymistyczne wypowiedzi . E... tam zaraz wstyd. Kazdy lapie dola czasami. Ale to przechodzi i znowu potem swieci slonce Popatrz wiosna idzie z kazdym dniem bedzie coraz lepiej Pozdrawiam Cie serdecznie PelAga Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pyrka 25.02.2006 12:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2006 Yacoll, możesz wyprowadzić się nawet 100 km od Poznania. Wszystkie wypowiedzi można streścić jednym zdaniem: zależy jaki tryb życia prowadzimy. Jedni lubią życie towarzyskie, kina, teatry ,puby, dyskoteki itp. a innym wystarcza własne towarzystwo i kontakt z przyrodą. W mieście żyje wiele dzieci, które nie uczęszczają na żadne zajęcia poza szkolne i nie mają kolegów. Za to całe dnie potrafią spędzać przed komputerem i nie czują się z tego powodu nieszczęśliwe. Musicie na samym początku postawić sobie pytanie czego każdy z Was oczekuje od życia? Zebrać informacje do kupy i znaleść kompromis. Z wypowiedzi powyższych wynika, że głucha wieś dla dorastających dzieci rzadko jest dobrym rozwiązaniem. Ale już choćby najmniejsza wioska z kilkoma chałupkami w odległości kilku kilometrów od miasteczka, w którym można znaleść gimnazjum, liceum, kino, basen, dom kultury i rozrywki, ośrodek zdrowia i kilka marketów jest dobrym rozwiązaniem dla każdego. Blisko domu powinien znajdować się również przystanek komunikacji publicznej, aby dzieci mogły do miasteczka dojeżdżać same a dorośli kiedy im auto nawali. W okolicy Poznania jest kilka takich miasteczek Kostrzyń, Oborniki, Tarnowo Podgórne, Stęszew, Czempiń, Śrem, Kórnik itp. W sąsiedztwie możesz mieć las i dwie chaty, ale żeby do przystanku było nie dalej niż 1km a do miasteczka nie dalej niż kilka kilometrów. Na głuchej wsi z dala od wszelkich dóbr miejskich mogą mieszkać szczęśliwie rodziny z dorosłymi dziećmi, które już wyfrunęły z domu lub zrobią to niebawem albo emeryci szukający spokoju. W innych przypadkach (z dziećmi szkolnymi) to wieczna mitręga i frustracje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aga - Żona Facia 25.02.2006 21:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2006 Fajny wątek! Czytam za każdym razem jak tylko się pojawił. My też znaleźliśmy działkę na wsi 12 km od granicy miasta. Mamy małe dziecko, pracujemy oboje, jeden samochód. Na razie widze to w różowych barwach. Tu chylę czoła z wielkim szacunkiem dla PelAga Jednak jeszcze nic nie zaczęliśmy. Czekamy na dokumenty. No właśnie, czytam i pozostało mi jakieś ale ... . Chodzi o to, jak odnajdzie się nasze dziecko, czy my będziemy zadowoleni, czy damy radę finansowo, czy zawsze będziemy mieć taką pracę jak mamy. A jak któreś z nas straci tę pracę? A jak nam się nie będzie podobało? A jak nie będzie pieniędzy na życie? itd.itp. To już chyba nadaje się do działu Psycholog.... Ale to są moje myśli, które kłębią mi się w głowie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 25.02.2006 21:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2006 Fajny wątek! Czytam za każdym razem jak tylko się pojawił. My też znaleźliśmy działkę na wsi 12 km od granicy miasta. Mamy małe dziecko, pracujemy oboje, jeden samochód. Na razie widze to w różowych barwach. Tu chylę czoła z wielkim szacunkiem dla PelAga Jednak jeszcze nic nie zaczęliśmy. Czekamy na dokumenty. No właśnie, czytam i pozostało mi jakieś ale ... . Chodzi o to, jak odnajdzie się nasze dziecko, czy my będziemy zadowoleni, czy damy radę finansowo, czy zawsze będziemy mieć taką pracę jak mamy. A jak któreś z nas straci tę pracę? A jak nam się nie będzie podobało? A jak nie będzie pieniędzy na życie? itd.itp. To już chyba nadaje się do działu Psycholog.... Ale to są moje myśli, które kłębią mi się w głowie Zawsze macie dom...można go sprzedać...i jest jakieś zabezpieczenie droższe niż mieszkanie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.