Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

pseudoHODOWLA


Tulla

Recommended Posts

myślę, że większe hodowle, gdzie jest kilka suk, może i są na plusie, na bank przy jednej suce się nie uda :) Nie jestem w stanie znależć ale koleżanka kiedyś na bieżąco wstawiała wydatki podczas ciąży i odchowu szczeniorów, koszt wetów, przeglądów, obiorów :) itp. Jedną suczkę sobie zostawiła, ale była grubo w plecy. Pomijam fakt, że suka nie interesowała się maluchami, Parę tygodni czuwania non-stop, chodziła na rzęsach z niewyspania.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
  • Odpowiedzi 224
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Chciałabym,żeby ktoś napisał jakim cudem hodowle się utrzymują,a raczej ich właściciele? i doczepie się się do stwierdzenia ,z którym ciągle się spotykam,że jak w hodowli się wyjdzie na zero to jest ok.

 

A kto powiedział, że właściciel hodowli nie pracuje zawodowo? Znam wielu naprawdę dobrych hodowców pracujących zawodowo i zarabiających na utrzymanie swoje i psów. Ja też pracuję na moje psy. To nie psy zarabiają na hodowcę...

Jeśli nie kryje się "ile regulamin pozwala"czyli jeśli suczka / suczki nie mają szczeniąt co roku, jeśli robi się badania genetyczne, jeśli dużo się wystawia i zwierz jest utytułowany to i krycia są zagraniczne (a koszty takiego krycia, dojazdu, noclegu są spore), do tego dobra karma i opieka weterynaryjna, koszt dokumentacji ZKwP (to już grosze w porównaniu z resztą) to w efekcie o zyski jest bardzo trudno - największą satysfakcją jest wyhodowanie fajnych, zdrowych psów.

 

 

Nie twierdzę, że w dużych kennelowych hodowlach, gdzie np. kryje sie własnymi psami, wystawy ograniczają sie do zrobienia uprawnień hodowlanych, nie robi się badań jeśli nie ma ich obowiązku - nie zarabia się na takiej produkcji. Ale to prawdziwą hodowlą trudno nazwać, nawet jeśli dzieje się to pod szyldem ZKwP...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tu się mylisz. Oczywiśćie, że hodowca nie jest w stanie śledzić wszystkich "swoich" psów, ale bardzo rzadko się zdarza, żeby nie zareagował jeśli taki pies wyląduje w schronisku. Jeśli ma warunki, bierze psa do siebie (tu raczej przy hodowli kojcowej) albo aktywnie szuka mu domu. Takie rodowodowe psy to w schronie jednostki. Poza tym, ktoś kto ma rodowodowego psa i komplikuje mu się sytuacja życiowa, pierwsze kroki kieruje zawsze do hodowcy. Psy w typie, czyli porodowodowe w najlepszym razie dostają kopniaka lub lądują w schronie.

 

Dokładnie, u mnie rodzicielka prowadzi hodowlę. A w przypadku sprzedaży szczeniaków zawsze sporządzona zostaje umowa w której to my jako hodowcy gwarantujemy za pochodzenie i stan zdrowia szczeniaczka , a nowy właściciel zobowiązuje się odpowiednio o niego dbać. Tak samo w gestii hodowcy jest znajdować dobrych właścicieli, u mnie żaden psiak nie pójdzie do człowieka któremu "źle" z oczu patrzy i pieniądze tu nie grają roli. My też chcemy mieć pewność że zwierzakom będzie dobrze w nowym domu, zresztą praktycznie z każdą rodziną która kupiła szczeniaka pozostajemy w kontakcie mailowym :)

 

A kto powiedział, że właściciel hodowli nie pracuje zawodowo? Znam wielu naprawdę dobrych hodowców pracujących zawodowo i zarabiających na utrzymanie swoje i psów. Ja też pracuję na moje psy. To nie psy zarabiają na hodowcę...

Jeśli nie kryje się "ile regulamin pozwala"czyli jeśli suczka / suczki nie mają szczeniąt co roku, jeśli robi się badania genetyczne, jeśli dużo się wystawia i zwierz jest utytułowany to i krycia są zagraniczne (a koszty takiego krycia, dojazdu, noclegu są spore), do tego dobra karma i opieka weterynaryjna, koszt dokumentacji ZKwP (to już grosze w porównaniu z resztą) to w efekcie o zyski jest bardzo trudno - największą satysfakcją jest wyhodowanie fajnych, zdrowych psów.

 

Dokładnie, ceny wcale nie są wygórowane. Przykład: http://ale.gratka.pl/ogloszenie/12323515_cudowne_slodkie_malenstwa_szczeniaki_po.html , są właśnie cudowne bernusie. Bella (szczęśliwa mama) przed porodem miała badania, wet przyjeżdżał tak samo w czasie porodu, nie zapominając że pieseczki są już po pierwszych zabiegach, a gdzie szczepienia, odrobaczania, karma, odżywki i witaminy, wszystko kosztuje. Stąd ceny są jakie są, a hodowca w większości wychodzi na zero.

 

Ale wszystko rekompensuje widok hasającego po trawniku szczęśliwego stada :D

 

Pozdrawiam, Paweł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...