katarinka 28.02.2006 17:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lutego 2006 Kochani.............potrzebuję się wyżalić, trochę pogadać. Potrzebuję żeby ktos spojrzał na to wszystko całkiem z boku. Nasze życie cąłkiem się poplątało - a miało być tak pieknie. Mieszkaliśmy w nieduzym mieście 60 km od Łodzi. Ja pracowałam na miejscu, mąż 20 km dalej między naszym miastem a Łodzią. Od zawsze wiedzieliśmy ze kiedys wyniesiemy się do większego. Z poczatku stawialismy na Poznań, ale ostatecznie wybralismy Toruń - bo jest tu moja mama a więc ktoś w razie pomocy itd. gdy dzieci itd. Co prawda w naszym mieście są moi teściowie i ojciec. I nagle ja o dziwo, niemalże z ulicy znalazłam pracę w Toruniu, fakt że za niewiele większą kasę niż do tej pory, no ale przecież mieliśmy się wyprowadzić. Jednocześnie okazało się że mój mąż może przenieśc sie w ramach tej samej firmy do Włocławka. Przyszedł styczeń, mąż ostał podwyżkę i umowę na czas nieokreślony, zaczął czekac na decyzję o przeniesieniu. Ja zaczęłam pracę w Toruniu. Zamieszkalismy oddzielnie, widujac się tylko w weekendy. Mija drugi miesiąc. Pani dyrektor która obiecała mężowi przeniesienie, przestała się odzywać - moim zdaniem już nic z tego nie wyjdzie. Mąż "tam" zrabia dobra kasę, 2x wieksza ode mnie. Ma umowę na czas nieokreślony. Ja jestem tu, w marcu kończy mi się czas próbny myślę ze na przedłużenie mam szansę (nawet od razu na czas nieokreślony) ale na podwyżkę absolutnie nie. Kompletnie się pogubiłam....... stawiac na Toruń, a mąż niech szuka pracy? stawiać na Łódź i ja szukam pracy? wtedy wiązałoby się to z jego dojazdami do firmy ok. 40 - z Łodzi. W sumie w Toruniu tez miał dojeżdżać do Włocławka......................... wracać do swojego miasta i tam kombinowac pracę? Moja frustrację pogłębia fakt, że chcielismy za jakiś czas zacząć starania o dziecko - a wiadomo jak z "tymi" sprawami bywa u pracodawców - patrzą bardzo nieprzychylnie. jesli zacznę kolejną pracę w Łodzi badź w rodzinnym małym mieście i będę chciała zajść w ciążę - albo szybko tego nie zrobię albo musze liczyc się z utratą pracy......Tu w Toruniu już od wrzesnia października moglibyśmy zacząć działac..... Z kolei praca męża daje mi ogromne poczucie bezpieczeństwa...i tak sobie myślę, czy to nie głupota rezygnować w dzisiejszych czasach z dobrej stałej pracy? no i jest jeszcze jedna rzecz - w naszym małym mieście znamy tzw. środowisko branzowe, więc jest możliwość dorobienia - oczywiście to nie jest nic pewnego i stałego, ale od czasu do czasu jakieś fuchy wpadają............ ech, pogadajcie ze mną......................każdy punkt widzenia mile widziany, także te męskie. p.s. wiem, że w sumie to żadna tragedia i są większe nieszczęścia, ale ta rozłąka i brak celu mnie dobija................... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 28.02.2006 17:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lutego 2006 Zbliżamy się do zachodu...tam sporo ludzi tak żyje. Sentyment sentymentem,tęsknota tęsknotą , ale czasem niewiele można na to poradzić. Albo mamy pracę i ...nie widujemy się za często, albo jesteśmy razem 24h na dobę ale...biednie. Jeśli nie przywiązujesz wiekszego znaczenia do kasy a i chcesz mieć małego smerfka to uciekaj do męża i szukaj pracy u siebie. Informacje o bezrobociu to w większości wypadków bzdury totalne,jesli ktoś chce znajdzie sobie taką czy inną pracę. W Twojej sytuacji gorzej byłoby (jak ma sporo rodzin w Polsce) gdyby małżonek pracował na statku lub w delegacjach za granicą... Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jerzysio 28.02.2006 17:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lutego 2006 ..a ja tak sobie myslę, że trzeba zaczynać od czegoś własnego i gdzie macie mieszkanie tam szukać szans ( wynajem, zamiana to zawsze kosztowne ). A swoją szosą to mąż powinien "delikatnie" wybadać sprawę co z tym przeniesieniem J Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katarinka 28.02.2006 17:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lutego 2006 No cóż, mieszkanie mamy w "naszym małym mieście" ... Mąż delikatnie badał sprawę przeniesienia już parę razy, ale ile mozna wykonywać telefonów i ciagle słyszeć to samo (jeszcze nie rozmawiałam z prezesme dyrektorem, zbieram informacje, itd. itp.) - więc moja teoria jest taka ze ona zbyt pochopnie to obiecała a teraz nie potrafi się z tego wyplątać.......z drugiej strony co to za dyrektor który nie może dac konkretnej odp. w tą lub w tamtą..... No cóż - nie ejstem za zyciem w rozłące io jeśli to moda zachodnia to bardzo mi się nie podoba. Potem ogólne zdziwienie skąd tyle rozwodów. Nie jest to tez dobre moim zdanie dla początkujacego małżenstwa i zalązka rodziny. W każydym razie to nie dla nas. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 28.02.2006 18:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lutego 2006 Skoro piszesz , że życie w rozłące nie dla Was to chyba nie ma nad czym się zastanawiać? A co rozwodów - widzę wokoło faktycznie chyba jakąś modę na to... PS a co do zapytania męża to musi potraktowac to jak bolący ząb - i tak trzeba to zrobić więc po co odwlekać? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katarinka 28.02.2006 18:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lutego 2006 No tak - wiemy ze zycie w rozłące nie dla nas. A czy wobec tego nie ma sie nad czym zastanawiać....no właśnie.....na tym polega problem - dla mnie to nie jest proste. Nie ma się nad czym zastanawiać czyli? do Łodzi (ja szukam pracy, jestęsmy tam sami bez rodziny) ? do naszego miasta - małe perspektywy rozwoju - choć na ten temat zmienia mi się punkt widzenia i myslę że własny rozwój zależy od nas a nie od miejsca zamieszkania? czy mąż do Torunia - czyli jesteśmy z rodziną, ale on rezygnujer ze stałej dobrej pracy, choć nawet ona nie jest 100% pewna - jak to w dzisiejszych czasach? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 28.02.2006 21:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lutego 2006 No tak - wiemy ze zycie w rozłące nie dla nas. A czy wobec tego nie ma sie nad czym zastanawiać....no właśnie.....na tym polega problem - dla mnie to nie jest proste. Nie ma się nad czym zastanawiać czyli? do Łodzi (ja szukam pracy, jestęsmy tam sami bez rodziny) ? do naszego miasta - małe perspektywy rozwoju - choć na ten temat zmienia mi się punkt widzenia i myslę że własny rozwój zależy od nas a nie od miejsca zamieszkania? czy mąż do Torunia - czyli jesteśmy z rodziną, ale on rezygnujer ze stałej dobrej pracy, choć nawet ona nie jest 100% pewna - jak to w dzisiejszych czasach? Wiesz patrzę na siebie z perspektywy czasu - na dzień dzisiejszy jeśli będzie trzeba pójde kopać rowy. Ale też miałem takie dylematy zmiana pracy,nowy dom...gdyby nie "kop w d..." od np żony to pewnie dalej siedziałbym w starej firmie a chałupa stałaby tak jak stała... Jeśli zdecydowanie czujecie potrzebe bycia blisko rodziny to idźcie do Torunia.Praca się znajdzie prędzej czy później - ale tu bardzo ważne się nie poddawać. jak sie raz poddasz to możesz złapac doła, a wtedy ów dołowanie pójdzie lawinowo. Oczywiście to moje zdanie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ddoommiinniikk 28.02.2006 21:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lutego 2006 Piszesz, że twój mąż zarabia całkiem dobrze, ale nie piszesz w jakiej pracuje branży. Jeżeli jest to wąska i specyficzna działalność, gdzie poza Włocławkiem i obecnym miejscem zamieszkania nie ma szans rozwoju, to wracaj. Jeżeli zaś jest to branż dostępna ogólnopolsko, to sprawa jest otwarta. Rozwój sytuacji zależy tu od możliwości awansu zawodowego każdego z Was. Kto ma lepiej w tym względzie niech "pilnuje żłoba". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
buziaczek 28.02.2006 23:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lutego 2006 21 lat po ślubie i jeszcze razem.Nie warto stawiać na wagę miłości i kasy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 01.03.2006 06:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2006 21 lat po ślubie i jeszcze razem.Nie warto stawiać na wagę miłości i kasy Też prawda. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katarinka 01.03.2006 10:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2006 Hm, mój mąż jest informatykiem, ja architektem.To nie jest tak, ze czujemy potrzebę bycia blisko rodziny - po prostu wydaje nam się że tak byłoby lepiej, w razie potzreby pomocy kłopotów itd. Chociaż myslę ze bez rodziny tez byśmy sobie poradzili. Kto ma lepiej niech pilnuje swego żłoba............no tak, tylko pytanie kto ma lepiej - mąż który dobrze zarabia i jego praca jest stała pewna itd. a poza tym czuje się tam kimś..........czy ja, gdzie zarabiam w zasadzie minimum i sama z takiej pensji bym się nie utrzymała, ale moja praca daje mi gwarancję, że gdybym chciała urodzić dziecko, to jeszcze mogę tu wrócić. Czyli trochę tak: czy się stoi czy się lezy.......z tym że jeśli chodzi o ambicje nie jest to praca porywajaca i są momenty że się nudzę.....no i wszyscy mówią mi - jak tu utkniesz to już do końca............ ech, zycie.............. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katarinka 01.03.2006 10:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2006 I jeszcze tak mi przyszło do głowy - ja już z mojej pierwszej poprzedniej pracy zrezygnowałam, tam osiągnęłam wszystko co mogłam, więc że tak powiem - jestem na wylocie. A mąż - on się u siebie dobrze czuje, jest jedyny na takim stanowisku, jest potzrebny itd. i może się jeszce sporo nauczyć.Gdyby nie jego praca - nie miałabym żadnych wątpliwości. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katarinka 01.03.2006 10:10 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2006 Acha i jeszcze jedno - powiecie informatyk, architekt - żyć nie umierać.Pewnie, ale trzeba wejść w środowisko które jest bardzo zamknięte.To stereotyp, że architekt duzo zarabia i robi niezłą kasę, jeszcze parę lat temu - owszem. Teraz praktycznie wszyscy moi znajomi ze studiów nie zarabiają więcej niż 900zł.Pewnie trzeba się wybić. Ale trzeba dobrze zacząć.Z kolei w Toruniu informatyków jest jak mrówków - te słowa usłyszałam już od wielu osób. Jest tu wydział informatyki i co rok wychodzi ileś tam przyszłych bezrobotnych inforamtyków. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 01.03.2006 11:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2006 Katarinka, masz rację, żyć nie umierać Co ja bym wybrała? Wróciłabym, chyba bym się nie zastanawiała. Szczególnie mając taki zawód jak Ty i mając już praktykę. Ale ja właśnie z tych, co myślą, że architekci... Żartuję, tak poważnie to ja jestem z tych, co już nie stawiają pracy ponad życie rodzinne, nie wiem czemu, ale praca straciła zupełnie dla mnie znaczenie. Nie ta to inna, a w ogóle to może i żadna (przy założeniu, że mąż zarabia tyyyyyle ), a ideałem byłoby dla mnie posiadać wolny zawód, uwierz, że dla kobiety, która właśnie wkracza w macierzyństwo, to doskonała sytuacja. Ale ja inna jestem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katarinka 01.03.2006 18:30 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2006 Hm, szkoda że tyle Was czyta a tak mało pisze...............Wszelki uwagi, każdy punkt widzenia są dla mnie cenne......Wiem, ze nie jestem rozpoznawalna na Forum bo mało się udzielam, ale.............pliiis piszcie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 02.03.2006 06:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Marca 2006 Piszesz , że mšż jest informatykiem, a Ty architektem...naprawdę w takich zawodach pracę znaleć dużo łatwiej niz w uinnych. Zreszta kto nie ryzykuje ten nie ma. Swojš drogš ile ludzi pracuje w zawodach wyuczonych? Ja ze swoim wyuczonym mógłbym, siedzieć w jednym z największych pomorskich molochów czekajšc na "pensję" płaconš w iloci 1/10 podstawy co 2 miesišce... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Przekorek 02.03.2006 15:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Marca 2006 No, bo wiecie, hmmm. Niektóre posunięcia firmy długo sie rodzą - od pomysłu w grupie managementu do ogloszenia go, a potem do realizacji droga daleka. Może trzeba zaczekać jeszcze z 2 miesiące, aż dyrektorka zbierze wszelkie akceptacje i projekt ruszy. Może przeniesienie ma też inne tło - kogos chcieli wywalic, ale na razie zostal i nie ma miejsca żeby twojego chłopa tam przeniesć... Moja rada: czekać. Wiele razy przekonalem sie, że pomimo nawet pilnych potrzeb, management lubi zwlekać, ale to rzadko oznacza odmowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ania1719508426 02.03.2006 16:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Marca 2006 A ile Ty masz lat dziewczyno, jeśli wolno spytać? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katarinka 02.03.2006 19:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Marca 2006 hmm. mam prawie 30-stkę dziewczyno............... a dlaczego? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Przekorek 03.03.2006 08:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Marca 2006 Czas na robienie dzieci najwyzszy. Ale kilka miesiecy w te czy tamta strone jeszcze nie robi roznicy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.