Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

A który kolektor jest lepszy (chodzi mi o wydajność): poziomy czy pionowy? Gość od pompy proponuje mi pionowy z glikolem jako dużo bardziej efektywny, twierdzi, że grunt się wychładza i pod koniec zimy pc działa trochę słabiej, większe jest zużycie prądu. że co prawda więcej trzeba wyłożyć na początek, ale za to zużycie prądu jest bardzo małe. Czy to prawda?

 

U mnie na działce są wysokie wody gruntowe, już na 1,3 m (w lecie) było dosyć mokro, jak się zostawiło dół, to podchodziła troche woda.

Co byście mi radzili? Który kolektor?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 30,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Liwko

    1595

  • Pyxis

    1293

  • bonetka

    1154

  • HenoK

    898

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Według mnie to masz super warunki na kolektor poziomy, nic tylko pozazdrościć.

Przy tym porównaniu poboru prądu przez sprężarkę to gość chyba ostro przesadza. Nie jest to taka różnica aby zrekompensowała różnicę w wydatkach na odwierty, a prace przy kolektorze poziomym. Zresztą w Twoim wypadku to chyba nie ma co się zastanawiać - masz naturalne źródło, stałego dostawcę ciepła w postaci wysokich wód gruntowych.

W kwestii poboru prądu to wystarczy, że zobaczysz jakie są różnice w poborze energii elektrycznej przez kompresor przy różnych temperaturach dolnego źródła - jeśli producent podaje takie informacje. Nie są to w każdym razie "kosmiczne" różnice.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Wydaje mi się, że mentlik w ocenę tych różnych rozwiązań wprowadza pomijany i nieopisywany sposób pobierania ciepła z dolnego źródła.

 

Przy parowaniu czynnika w gruncie pobieramy założony/wyliczony strumień ciepła W MIEJSCU PAROWANIA CZYNNIKA. To w praktyce oznacza kilka metrów bieżących zakopanej rurki. Tam pobór ciepła jest bardzo dynamiczny. Gradienty temperatur są olbrzymie. Grunt oddaje energię, a wilgoć w nim zawarta powoduje, że tworzy się lodowy kloc. Lód ma małe przewodnictwo cieplne. Jest raczej izolatorem. W trakcie pracy pompy długość klocka lodowego stale się powiększa, bo ciekły czynnik od oblodzonej rurki nie jest w stanie pobrać wystarczającej ilości ciepła. Strefa dynamicznego parowania przesuwa się wzdłuż zakopanego rurociągu w kierunku jego końca. Tak więc faktycznie eksploatujemy jedynie kilka metrów kolektora, resztę wykorzystując do stabilizacji temperatury par do temperatury na danej głębokości. Przeciwdziała temu zjawisku ciepło ziemi otrzymywane z głębi w ilości (jak wyczytałem) 0.05 do 0.15W na metr dł. kolektora (w zależności od warunków). Na ciepło docierające z powierzchni zimą można nie liczyć! Przy liczonym/szacowanym poborze średnim w granicach 20W/mb to bardzo mały wkład. Ciepło otrzymujemy także przez przewodnictwo cieplne od dalej położonych warstw, ale jak pisałem, lód jest izolatorem. Mało go jest.

Tak trzeba dobrać wielkość kolektora w ziemi, żeby starczyło energii do wiosny, kiedy te relacje zostaną zmienione strumieniem ciepła z powierzchni. Dlatego kolektory z bezpośrednim parowaniem nie są zakopywane głęboko. Tak naprawdę wykorzystujemy ciepło przemiany wody w gruncie (zamrażania), które jak już wielokrotnie pisałem jest spore - 93kWh/m3. Biada temu, komu źle wyliczono kolektor! Zalany parownik czynnikiem i koniec przyjemności, dopóki układ "nie odpocznie" i nie rozmarznie. A to trwa.

 

W dolnym źródle z obiegiem glikolowym ten mechanizm jest bardziej rozmyty na całą długość zakopanej rury. Płyn niezamarzający to w 50% woda. A woda trudno się ogrzewa i chłodzi. Zarówno w rurze jak i w gruncie. Opisane wcześniej dynamiczne (wręcz wybuchowe) pobieranie ciepła przesunięte jest do wnętrza pompy ciepła (do parownika).

Jak by nie patrzał - mokre grunty to kopalnia energii (ciepła zamrażania).

 

Można liczyć COP wliczając energię pompy glikolowej lub nie. Wyjdą różne wyniki. Można nimi żąglować dowolnie i wszystko udowadniać. Prawda jest taka, że potrzebny jest "kumaty" projektant i wykonawca takiego układu termodynamicznego. Wszyscy czytali o różnych przypadkach jakie, spotkały niektórych forumowiczów. Można dobrze postawić PC. Można też spiepszyć nawet dobry projekt.

Pozdrawiam Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

adam_mk:

Jeżeli proces parowania odbywa się w taki sposób jak opisałeś to czy nie uważasz, że odbywa się on jednak bardziej "równomiernie" na całej długości kolektora? W końcu dochodzi do przemiany fazowej, która zachodzi w stałej temperaturze. Czyli jeśli czynnik odparowuje w temperaturze np. -3 st.C to taka temperatura czynnika powinna występować praktycznie na całej długości kolektora. Woda też wrze w stałej temperaturze, nie jest tak, że w jednym miejscu jest niższa temperatura, a w innym miejscu naczynia (nawet ogromnie dużego) wyższa. Co o tym myślisz?

Jak już zainstaluję pompę to chyba z czystej ciekawości zostawię sobie parę metrów działki na wykopaliska w trakcie zimy, żeby zobaczyć z czystej ciekawości co się tam dzieje :)

 

Zgadzam się, że każdą instalację, z każdą pompą można spi..... Tylko jak uchronić się od złego wykonawcy....?Tego do końca nie jesteśmy w stanie sprawdzić.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź.

 

Pytanie jeszcze jedno - zapewne w czasie temperatury i ciśnienia parowania są różne, ale w danej jednostce czasu (np. w czasie jednej godziny) ciśnienie parowania jest względnie stałe. W związku z tym i temperatura parowania na całej długości kolektora powinna być praktycznie ta sama. Nie jest przecież chyba tak, że na początku pętli jest pewne ciśnienie parowania, w środku jakaś kosmiczna różnica, a na końcu jeszcze inaczej.

 

K74 napisała:

Bardzo proszę Szanownych Panów o odpowiedź, bo o ile do tej pory zupełnie nie byłam techniczna, to teraz zgłupiałam do reszty.

Producent pc z pośrednim parowaniem twierdzi, że ma ona COP większy niż pc z parowaniem bezpośrednim. Uzasadnienie: w bezpośrednim temperatura dolnego źródła spada w ciągu sezonu grzewczego, a w pośrednim pozostaje względnie stała. Podpuszcza mnie pan producent, czy coś w tym jest?

 

adam_napisał:

 

Można liczyć COP wliczając energię pompy glikolowej lub nie. Wyjdą różne wyniki. Można nimi żąglować dowolnie i wszystko udowadniać. Prawda jest taka, że potrzebny jest "kumaty" projektant i wykonawca takiego układu termodynamicznego. Wszyscy czytali o różnych przypadkach jakie, spotkały niektórych forumowiczów. Można dobrze postawić PC. Można też spiepszyć nawet dobry projekt.

Pozdrawiam Adam M.

 

Tak jak już pisałem zgadzam się z Tobą, że instalację każdej pompy ciepła można spi....Ale o co pytała K74? Wytłumaczenie tamtego sprzedawcy nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. COP można wyliczać na różne sposoby, ale aby porównać urządzenia jakąś spójną metodykę musimy mieć. Prosto: od strony górnego źródła mamy pomiar w jednakowym punkcie - temperatura wody grzewczej. Z drugiej strony dolne źródło ciepła - w przypadku pomp z pośrednim obiegiem mierzy się temperaturę glikolu, w przypadku pomp z bezpośrednim odparowaniem temperaturę odparowania czynnika. Czyli tutaj pomiar następuje w dwóch różnych punktach! Mało tego jak gość może mówić o wyższym COP gdy nawet przy temperaturze glikolu 0 st.C ta sprawność jest już niższa! Gdyby wziął pod uwagę temperaturę parowania to COP byłoby jeszcze niższe.

Nie rozumiem jak można też zakładać stałą temperaturę glikolu 0 st. C. Czyli to oznacza, że glikol nie pobiera ciepła z gruntu, a więc nie dochodzi do wymiany ciepła w parowniku? Ależ oczywiście dochodzi do wymiany ciepła w parowniku i jeśli do parownika wpływa glikol o temperaturze 0 st. C to wypływa z niego o temperaturze dużo niższej, w każdym bądź razie ujemnej. Czy dalej ogrzewa się sam od siebie, czy ogrzewa się od gruntu, schładzajac go? Pewnych rzeczy nie przeskoczymy i albo wytarczającą ilość ciepła przeniesiemy na wyższy poziom czy to z wody czy z gruntu, albo sprężarka będzie musiała mieć na tyle dużą moc elektryczną, aby moc cieplna pompy ciepła była wystarczająca. Jeżeli glikol ma niby "względnie stałą" temperaturę przez cały sezon grzewczy to znaczy, ze przepływa przez parownik i ........po prostu przepływa?! Mniej więcej coś takiego chyba starał się powiedzieć sprzedawca K74 co jest oczywiście jakąś bajką z księżyca.

 

Jeżeli glikol wpływa z parownika schłodzony to czy również największe schłodzenie gruntu nie następuje w piwerwszych odcinkach kolektora? W końcu na tym odcinku mamy największą różnicę tempertaur między glikolem, a gruntem?

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Ciśnienie parowania nastawia się presostatem a kontroluje automatyką dyszy rozprężnej. Wszyscy piszą i dyskutują o temperaturze odparowania. Prawda. Zachodzi ono przy ok 1 at (ciśnienie atmosferyczne). Ale im więcej czynnika odparuje, tym bardziej wzrasta to ciśnienie. A właściwie to jest odwrotnie (chyba, że falownik). Sprężara zabiera pary tworząc próżnię. Ten spadek ciśnienia kompensowany jest wytwarzaniem nowej porcji par , a ich ilość sterowana dyszą rozprężną tak, aby stale było ok 1 at. Pisałem, że dynamiczne parowanie zachodzi w miejscu, gdzie jest ciekły czynnik. Na początku pętli jest, bo tam jest wstrzykiwany przez dyszę. Jak napotka ciepłą ściankę rury, to paruje. Jak zimną, to płynie dalej i paruje dalej od dyszy. Ta strefa sparowania przemieszcza się wzdłuż orurowania, bo musi.

Glikol zachowuje się zupełnie inaczej! Uśrednia temperaturę całego obwodu kolektora ziemnego. Oczywiście. najzimniejszy jest przy wlocie, a najcieplejszy (ogrzany) przy wylocie. Dynamika tego procesu jest inna. Zachodzi to samo, ale nie tak samo. Proces wymiany ciepła jest wolniejszy i dlatego rozłożony na większej długości kolektora. Efekt jest ten sam. Pobieramy strumień ciepła z gleby.

Pozdrawiam Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.

Tak sobie czytam i czytam. I nasuwa mi się pytanie.

Może to przeoczyłem w śledzeniu dyskusji...

Nikt nie rozważał pompy ciepła BEZ kolektora, tylko z dwoma studniami?

Wg producentów (i mojego wyczucia) jest to najlepsze i najłatwiejsze wyjście. Czy są jakieś problemy prawne, czy techniczne?

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziekuję Adam.M. Znów w sposób prosty Wyjaśniłeś to co jest istotą dolnego źródła w systemach bezpośredniego i pośredniego parowania. Wynika z tego tez przestroga dla potencjalnych inwestorów, że w przypadku glikolu nie jest tak istotna głębokość zakopania ( byle by poniżej strefy przemarzania), tak w przypadku "propanu" ważne jest dokładne wyliczenie zarówno długości jak i głębokości umieszczenia kolektora. Logika wskazuje, ze najlepszy efekt jest, jeśli umieścimy kolektor nieco powyżej granicy przemarzania gruntu - taki wniosek wysnułem.

Ale nie jest lekko. Wyjaśniłeś sprawę parowania, to zaczniemy skraplanie.

Istnieją również rozwiązania z bezpośrednim "skraplaniem" w zasobniku (buforze). Znów likwiduje się w ten sposób wymiennik. Zakładając, że producent takiej pompy dobrze wyliczył jego długość (powierzchnię), to Wyjaśnij równie prosto wady i zalety tego rozwiazania - oczywiście pomijajac automatykę. Czytając wypowiedzi Miodka na innym forum, wydaje się że rozwiązanie "bezpośrednie" omija wiele zagrożeń dotyczących np. wymiennika. Moim zdaniem (na podstawie tylko wiedzy czysto teoretycznej) układ taki (tj. "obustronnie bezpośredni") powinien charakteryzować się swoistą "samoregulacją". Czy mam rację ?

Pozdrawiam Rysiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

adam_mk napisł

 

Na początku pętli jest, bo tam jest wstrzykiwany przez dyszę. Jak napotka ciepłą ściankę rury, to paruje. Jak zimną, to płynie dalej i paruje dalej od dyszy. Ta strefa sparowania przemieszcza się wzdłuż orurowania, bo musi.

 

Tak Adam_mk tylko co to znaczy ciepła rurka? Jak zapewne wiesz większość czynników zastosowanych w pompach z bezpośrednim odparowaniem odparowuje normalnie w temperaturze -5, -10, -20, -30, -40, itd, więc aby czynnik nie odparował to musiałby chyba napotkać rurkę o temperaturze, nie wiem może -50, -60 st.C? Tak bym rozumiał Twoje wyjasnienia.

 

Natomiast odnośnie glikolu to pomimo, że załóżmy iż proces przebiega wolniej i jest bardziej równomierny (choć nie jestem do końca przekonany, bo jednak po wyjściu z parownika glikol ma zdecydowanie niższa temperaturę, więc na początku kolektora jest znaczna różnica temperatur) nie można zakładać równej temperatury glikolu przez cały sezon grzewczy - np. 0 st. C. Przeciaż to byłaby jakaś bajka - no chyba, ze sobie teoretycznie dywagujemy, że inwestor dysponuje hektarami gruntu i sobie może zafundować kolektor jak lotnisko. Tylko po co, ile to by kosztowało takie prace ziemne na ogromnej powierzchni?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sSiwy12

 

Osobiście myślę, że i tu i tu jest istotne, przy glikolu może nawet bardziej, bo jeśli jak pisze adam_mk proces ma zachodzić równomiernie i powoli (schładzania gruntu) to trzeba dobrać odpowiednio duży kolektor! Zbyt małą długość kolektora dobierze firma i dużo niższe temperatury glikolu gotowe.

 

Co do kolektorów przy bezpośrednim odparowaniu to zauważ, że pętle mają jednakowe, stałe długości, różna jest tylko ilość pętli przy poszczególnych mocach pomp. [/url]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biorę pod obronę Adama. Pońko. Jak robię "pstryk" w wyłączniku światła, to nie interesują mnie wszystkie niuanse wytwarzania elektryczności. Chce mieć podstawową wiedzę, aby zrozumieć co i z czego "wyciągnąć".

Myślę, że Adam opisał w ogromnym uproszczeniu zjawiska' które zachodzą w kolektorach bezpośrednich i pośrednich. Odpowiedział również na zadane na tym forum pytania. Także Ty odpowiediałeś sam sobie na przedstawione wątpliwości. DŁUGOŚĆ MA ŻNACZENIE ( w tym przypadku raczej powierzchnia). Adam wyjaśnił dlaczego kolektor "bezpośredni" może być płycej zakopany, dlaczego może zajmować mniejszą powierzchnię. Tak prywatnie dał mi również argumenty, które pozwolą mi (chyba) dokonać wyboru.

Pozdrawaiam, Rysiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno. Myślę, że jak wyjaśnimy sprawę "bezpośredniego" oddawania ciepła, to będziemy mogli zrobić swoiste podsumowanie, które w sposób przystępny mogło by pozwolić innym , dokonać właściwego wyboru pompy bez bazowania tylko na wiedzy sprzedawcy. Myślę również, że wiedz taka (podstawowa) pozwoli również na uniknięcia podstawowych błędów przy instalacji systemu pc.

 

Pozdrawiam, Rysiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Ciśnienie parowania nastawia się presostatem a kontroluje automatyką dyszy rozprężnej. Wszyscy piszą i dyskutują o temperaturze odparowania. Prawda. Zachodzi ono przy ok 1 at (ciśnienie atmosferyczne). Ale im więcej czynnika odparuje, tym bardziej wzrasta to ciśnienie. A właściwie to jest odwrotnie (chyba, że falownik). Sprężara zabiera pary tworząc próżnię. Ten spadek ciśnienia kompensowany jest wytwarzaniem nowej porcji par , a ich ilość sterowana dyszą rozprężną tak, aby stale było ok 1 at. Pisałem, że dynamiczne parowanie zachodzi w miejscu, gdzie jest ciekły czynnik. Na początku pętli jest, bo tam jest wstrzykiwany przez dyszę. Jak napotka ciepłą ściankę rury, to paruje. Jak zimną, to płynie dalej i paruje dalej od dyszy. Ta strefa sparowania przemieszcza się wzdłuż orurowania, bo musi.

Glikol zachowuje się zupełnie inaczej! Uśrednia temperaturę całego obwodu kolektora ziemnego. Oczywiście. najzimniejszy jest przy wlocie, a najcieplejszy (ogrzany) przy wylocie. Dynamika tego procesu jest inna. Zachodzi to samo, ale nie tak samo. Proces wymiany ciepła jest wolniejszy i dlatego rozłożony na większej długości kolektora. Efekt jest ten sam. Pobieramy strumień ciepła z gleby.

Pozdrawiam Adam M.

 

Z grubsza to jakoś tak jest z tym, że:

- prosostat jest elementem zabezpieczającym, niedopuszczającym do nadmiernego spadku ciśnienia ssania sprężarki (i nadmiernego wzrostu ciśnienia tłoczenia) i nie ustawia się nim ciśnienia parowania

- ciśnienie parowania zależy od stopnia dławienia elementu rozprężnego i chodzi o to aby było one jak najwieksze, z drugiej strony jednak na tyle małe, aby zachodziło parowanie (ciśnienie prowania zależy od temp.).

- ciśnienie 1bar odpowiada (w zależności o czynnika) temp. parowania rzędu -30° do -50°C; gdy dla temp. parowania 0°C ciśnienie parowania wynosiło by 1bar, to mielibyśmy do czynienia ze zbyt dużym zdławieniem czynnika (mniejsza jego objętościowa prędkość przepływu, mniejsza moc chłodnicza, parowanie tylko na początku parowanika, dalej już tylko przegrzewanie par);

- zakładając minimalne przegrzanie, ciśnienie parowania w obiegu chłodniczym, dla temp. parowania 0°C wynosi od 2 do 8bar w zalezności od czynnika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Heimnar

Są problemy. I prawne i techniczne.

Studnia do poboru wody jest znacznie prostrza w wykonaniu niż do jej wchłaniania. Nie zawsze istnieją możliwości "oddania" takiej sporej ilości pompowanej wody. Co wtedy? Przekraczamy i to grubo dozwolone 5m3/dobę. Zaczynamy mieć problemy ze ściekami, które są zwykłą wodą. Musimy uzyskać pozwolenie wodnoprawne itd.itp.

Zastanów się ile wody trzeba przetłoczyć przez pompę ciepła dla pobrania 100kWh energii?

Dla mnie - horror!

Muszą istnieć bardzo szczególne warunki dla tego rozwiązania. Inni forumowicze już pisali - to loteria i to nie tania!

Pońko M.

Pisałem. Lód jest izolatorem. Wcale nie powinno dziwić, że pod metrową warstwą lodu leży rura o temperaturze -50stC. Ciepła rura dla mnie ma jakieś -30stC(w tym przypadku) Gorąca ma 0stC. Tyle bardzo długo ma zamrażana woda.

Z tym glikolem. Rozciągając wolno grzejącą się długą nitkę glikolu pod ziemią powodujemy, że ciepło z dalszych warstw przedostaje się do jej ścianki poprzez przewodnictwo cieplne wilgotnej gleby. Zamrażając otoczenie rury odcinamy się od dopływu ciepła. Skracamy kolektor. To nieuniknione. Tak należy dobrać jego wielkość, aby takie zjawisko nie dominowało, lub brało marginalny udział w procesie termodynamicznym, jaki wymuszamy. Przy bardzo wilgotnej glebie można sprawić, aby dopływ nieomalże całty czas "stał" na 0stC. Wiem, że to dziwi, ale ciepło przemiany wody to 93kWh/1m3. To znacznie więcej niż może maleństwo 10kW. Lotnisko nie jest potrzebne.

Zrozum. Oziębianie suchego gruntu idzie tak: +5, +4 +3 +2 + 1, 0 -1 ,-2 .-3 ....

Oziębianie wody jest takie: +2, +1, 0, 0, 0, 0, 0, 0, 0, 0, 0, 0, 0, -1, -2 ....

Tam, gdzie temperatura stanęła, choć ciepło jest pobierane trwa zamarzanie.

Jakoś nikt o tym nie pamięta :o Dopiero co skończyła się zima. Na dworze jest +10 i miejscami leży śnieg, co potwierdza to, co opisuję :roll:

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby z grubsza odpowiedzieć sobie na pytanie który system jest lepszy trzeba by było porównać temp. parowania dla tych swóch systemów. Czy ktoś wie może jaki jest typowy zakres temp. parowania dla systemów z pośrednim i bezpośrednim parowaniem, bo to chyba o tego należało by zacząc dyskusję.

 

Zresztą porównywanie systemów tylko przy pomocy temp. jest bardzo złudne, gdyż funkcja łącząca temp. parowania ze zjawiskami zachodzącymi w układzie chłodniczym jest różna dla różnych urządzeń i rozwiązań.

 

I jeszcze jedno: 5K różnicy w temp. parowania na poziomie 0°C daje różnicę ciśnienia 1bar. Natomiast 5K różnicy w temp. skraplania na poziomie 40°C daje ponad 3bar różnicy ciśnienień. A przecież obciążenie sprężarki zależy m.in. od różnicy ciśnień. Może zamiast dyskutować o dolnym źródle wartościowsza będzie dyskusja górnym źródle, sposobach przygotowania cwu, systemach grzewczych, etc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwitu

Samą prawdę piszesz. Właśnie odwalam doktoraty z chłodnictwa i ciepłownictwa. Staram się na postawione pytania dawać względnie czytelne, choć uproszczone odpowiedzi.

W zależności od rodzaju dobranego czynnika chłodniczego musimy dobrać mu optymalny "punkt pracy", o czym piszesz. Pomijam tu dobieranie rodzaju oleju, co też nieobojętne nie jest.

Sprawa "bezpośredniego" oddawania ciepła.

Można. Zależy co kto lubi. Jak lubimy sprawność, to tak. Jak żądamy skuteczności, to zastosowałbym bardziej klasyczne podejście - ze skraplaczem płaszczowym, wodnym.

Ciśnienie skraplania, a co za tym idzie - stałość temperatury podgrzewanej wody należy kontrolować w tych bardzo zmiennych warunkach poprzez "regulator ciśnienia skraplania". Jest to urządzenie przypominające termozawór grzejnikowy, tylko stopień jego otwarcia jest zadawany ciśnieniem w skraplaczu. Jak do skraplacza napuścimy wody o temperaturze "wodociągowej - 10stC" to się przymknie, i tak się ustawi, żeby przedłużyć czas wymiany ciepła pomiędzy wodą w skraplaczu i czynnikiem skraplanym. Woda opuszczająca taki układ ma nieomalże stałą temperaturę, a ciśnienie skraplania także jest nieomalże stałe. Wpuszczenie do skraplacza cieplejszej wody "z powrotu" spowoduje otwarcie tego zaworu i taką regulację obiegu, aby woda krążyła bardziej dynamicznie, co utrzyma ciśnienie skraplania na stałym, zadanym poziomie.

W układzie z bezpośrednim skraplaniem oddajemy tyle ciepła, ile jest w bardzo różnych temperaturach, zależnych od temperatury zładu w baniaku. Zaczynamy rozważać akumulację warstwową, różne temperatury na różnych wysokościach [(to MUSI być pionowo postawiony walec) bardziej pionowo, mniej walec].

Wtedy można myśleć o wężownicy CWU w temperaturach wyższych niż wynika z punktu przemiany czynnika chłodniczego.

Zawsze coś za coś.

 

Tak na marginesie rozważań. Dobry chłodniarz czasem nie potrafi zbudować pompy ciepła. Za bardzo ma zafiksowane pewne kruczki zmierzające do uzyskania właściwych temperatur parowania, wielkości wymienników itp. Czasem się gubią. To moje doświadczenia. :cry:

 

Pozdrawiam Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...