Gość elutek 23.01.2009 04:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2009 - oczywiście, że generalizuję Po prostu nie mozna generalizować no to można, czy nie można? żądam konkretnej odpowiedzi! chcę wreszcie dowiedzieć się, jak żyć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 23.01.2009 06:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2009 Jakieś smaki z zycia człowiek musi mieć. Od czasu do czasu należy robić rzeczy zakazane. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mymyk_KSK 23.01.2009 09:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2009 A poważnie: przyjął sie u nas amerykański styl wychowywania dzieci- żadnych zakazów/ bo źle wpływają na ich psychikę/, dziecko musi być pewne siebie, kreatywne, a w przyszłości skutecznie rozpychac się łokciami w brutalnym życiu. ale znawca, ho ho... akurat dzieci amerykańskie są wychowywane tak, by nie uważać siebie za pępek świata, zwracać uwagę na potrzeby drugiego człowieka i wyciągać do niego pomocna dłoń. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mymyk_KSK 23.01.2009 10:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2009 Kiedyś się trochę podśmiewałam z niemieckich przepisów mówiących, iż cisza obowiązuje od 22 do 7 oraz od 13 do 15 (sjesta ) i wówczas nie wolno nawet szczekać psom - właściciel odpowiada za "pupilka" natomiast dzieciom do lat 3 wolno hałasowac ile wlezie i kiedy chcą. Przepisy przepisami a społeczeństwo społeczenstwem - akurat Niemcy stosują się do tych przepisów praktycznie bezwarunkowo i to nie tyle z szacunku do prawa co z szacunku do potrzeb drugiego człowieka... A u nas - z szacunkiem do przepisów bywa róznie, do ludzi - jak wynika z tego wątku - też... A tak "w o gule" to niestety ciężko walczyć z chamstwem... obustronnym niejako Sąsiad moich znajomych regularnie wzywał policję, bo ich dziecko hałasowało i nie dawało mu spać. A że było to chore niemowlę, którego nie udawało im się w żaden sposób uspokoić - to już pana sąsiada kompletnie nie interesowało... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Andrzej Sok 23.01.2009 12:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2009 I policja przyjeżdżała uciszać dzieciaka, zamiast zająć się poważniejszymi sprawami... Żenada... Ja rozumiem zasady i ciszę nocną. Ale oprócz tego trzeba choć krzty wyobraźni i tolerancji... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 24.01.2009 07:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Stycznia 2009 Pies sąsiadki od kilku dni spać nam nie daje, bo uparcie i piskliwie szczeka kilka metrów od okien naszej sypialni. Przeniosłam się do innego pokoju ze spaniem - jak będę w mieście, kupię zatyczki do uszu. I nie wezwę policji jak głupia jakaś. Ta sąsiadka zawsze pomaga nam w potrzebie. Nasze rodziny znają się od ponad 60 lat - jak i większość tutejszych mieszkańców. Znamy się od wielu dziesięcioleci, pamiętamy naszych dziadków i pradziadków, pomagamy sobie, nasze dzieci dorastały razem, następne rosną razem z dziećmi sąsiadów. Na rodzinę też policję wzywacie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 24.01.2009 08:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Stycznia 2009 Kiedy mieszkaliśmy z rodzicami w bloku, mieliśmy piętro niżej nadwrażliwą sąsiadkę. Ciągle dzwoniła, że jej coś przeszkadza. Policji nie wzywała. Kiedyś, jakoś tak w krótkim czasie ja i mój brat nosilismy gustowne gipsowe buciki. Sąsiadka oczywiście zadzwoniła, żebyśmy przestali chodzić w drewniakach po domu, ale informacja o naszym przymusowym obuwiu ją zaskoczyła i odebrała jej argumenty. Innym razem wymyśliła, że nasza psuka wchodzi za muszlę (miednica tam stała) i sika. Nie pomogły oględziny i pokazywanie, że u nas podłoga jest sucha i nic nie śmierdzi. Okazało się, że rura w stropie pękła... Za to, gdy nielegalnie mieszkaliśmy w pracowni na 11 piętrze bloku, staraliśmy się udawać, że nas tam nie ma wcale, żeby nikomu nie podpaść. Poza zalewaniem sąsiadów przez popsute odpowietrzniki pionów (wymieniliśmy na nowe) i raz przez pralkę, nie zadarliśmy z nikim. Zresztą sąsiedzi zalanie nam wybaczyli, kiedy Andrzej poszedł do sąsiadki z kwiatami i propozycją pokrycia kosztów wszelakich. Rozpłynęła się i nawet kasy na malowanie nie chciała. W ogóle sąsiadka przemiła była - zawsze uśmiechnięta, zagadywała, jak się mieszka, opowiadała o swoich "córeczkach" i o pogodzie porozmawiala w windzie... Bardzo ładna, nieźle ubrana i umalowana kobieta w średnim wieku. Trudno było uwierzyć, że długie i bardzo urozmaicone litanie bluzgów wydobywaja się z jej zawsze elegancko umalowanych usteczek. A wrzeszczała tak, że na dole pod blokiem było słychać! Do męża zwracała się czule "ty ch..u jeb...y", do córeczek "ty k...wo, szmato, dziwko". Kiedyś wyglądnęłam z balkonu. Sąsiadka też wyglądała. Podszedł do niej mąż, próbował ją objąć... usłyszał czułe "spier...". Fajna babka z niej była... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 25.01.2009 13:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2009 Do męża zwracała się czule "ty ch..u jeb...y", do córeczek "ty k...wo, szmato, dziwko". Czytając to przez chwilę myślałem, że mieszkałem z Tobą kiedyś w jednym bloku i mięliśmy tę samą sąsiadkę. Ale miasta się nie zgadzają... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 25.01.2009 18:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2009 W innym mieście mieszkałam kiedyś Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 25.01.2009 19:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2009 O sąsiadach mowa ?? moi sa dość specyficzni piętro niżej pan, który często obiad usiłuje jeść ok 2 w nocy - usiłuje , bo zazwyczaj spali i gdyby nie mój czujny nos poszlibyśmy z dymem już kilka razy, albo raz i skutecznie. Strażacy jak słyszą adres - to już wiedzą ,że przez okno trza wchodzić, bo drzwi delikwent nie otworzy. Obok spalacza posiłków, mieszka staruszka z demencją, nieustannie puka do wszystkich drzwi, o różnych porach dnia i nocy- i pyta o syna.Ale to nie jest najbardziej uciązliwe - ta kobieta potwornie krzyczy, bluzga sąsiadów i przechodniów, stwarza zagrozenie dla innych- jakieś pół roku temu odkręciła w domu gaz , zapomniała go jednak zapalić, omal nie doszło do tragedii. i dla siebie - mocno przechyla się przez okno , by widzieć wszystkich przechodniów. I ostatnie atrakcje "naszej klatki" - to mamusia i syn ( i pies rasy amstaf), mieszkańcy mojego piętra. Ich jedyną metoda na komunikacje jest krzyk i rekoczyny, raz mamusia chodzi z podbitymi oczami raz synuś, to ona wyzywa go od różnych skur..., to on ją od kur..., a wszystkiemu towarzyszy ujadający pies...i tak prawie codziennie., a raczej conocnie, mundurowi juz buty zdarli spacerując do tej rodzinki, tylko stolarze się cieszą, bo drzwi wymieniają systematycznie raz na kwartał. I tak dla zobrazowania sytuacji - blok mały 3 pietra - 12 rodzin w klatce. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 27.01.2009 10:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2009 W innym mieście mieszkałam kiedyś Jak powiesz, że w Sosnowcu, to znaczy, że się znamy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wisienka na torcie 27.01.2009 12:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2009 malka, nieźle, nieźle... przy Twoich sąsiadach, moi są super ekstra czad!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 27.01.2009 12:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2009 malka, nieźle, nieźle... przy Twoich sąsiadach, moi są super ekstra czad!! ale głęboko wierzę w to ,że Ci z za miedzy bedą spokojniejsi - póki co pokazali się z dobrej strony Cierpliwi są , drogę wjazdową (ślepą, a my tak z początku akurat) zamykaliśmy kilka razy jak grucha przyjeżdżała i kazdy grzecznie - nie ma sprawy, my też kiedyś budowaliśmy , co by nie zapeszyć nie będę chwalić za bardzo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 27.01.2009 12:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2009 W innym mieście mieszkałam kiedyś Jak powiesz, że w Sosnowcu, to znaczy, że się znamy Nie, w Opolu. Za daleko, żeby to mogła być ta sama. A ja myślałam, ze ona taka wyjątkowa jest... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Profedalna 10.02.2009 09:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Lutego 2009 A mieszkał ktoś z Was mając studentów za sąsiadów? Ja miałam kiedyś "przyjemność" - imprezy 3, 4 razy w tygodniu do 4 rano. Policja przyjeżdżała to wtedy kończyli, odmawiali mandatu, albo wyłączali muzykę i mówili, że już przecież skończyli. Od tego czasu zawsze sprawdzałam, czy w najbliższej okolicy nie ma studentów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mika34 11.02.2009 18:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Lutego 2009 Czytam Was z wielkim zainteresowaniem , ponieważ ten problem również mnie jeszcze nie tak dawno dotyczył, ale z tym DŁUGIM HUJEM I ZASRANĄ WANNĄ TO SIĘ UŚMIAŁAM PRZED CHWILĄ. Dzieci patrza na mnie jak na wariata a ja rżę sama do siebie przed kompem i nie mogę sie powstrzymać ,ta wszystko fajnie jak się kogoś czyta ale kiedy sytuacja jest trudna wówczas nie jest nam do śmiechu.U mnie niby banalna sprawa, normalna rodzinka małe dziecko , wszystko fajnie pięknie do czasu kiedy dziecko dorosło do wieku .BIEGANIA- SKAKANIA Z ŁÓŻKA , RZUCANIA zabawkami w drewnianą podłogę ,dziecko robiło rundy przeważnie w dużym pokoju potrafiło biegać godzinami w bucikach .Kiedy zamieniłam mieszkanie z 2 na 3 pokoje byłam ogromnie szczęśliwa , trwało to jednak nie za długo , no ale cóż teraz myślę ze tak miało być, tylko jak przypomnę sobie że musiałam w dzień wychodzić z własnego domu na spacer zeby się odstresować to nie było przyjemne i kiedy do tego domu trzeba było wrócić czułam lęk do tego stopnia że gdy byłam u mamy , lub z mężem u znajomych podstępnie przedłużałam wizytę żeby do domu wrócić ok godz 22. Przyznam Wam się że ja zwyczajnie nabawiłam się nerwicy , w domu nie można było nawet telewizora obejrzeć , najgorsze było to ze juz kazde pukniecie mi przeszkadzało , sama wiedziałam że tak nie można zyć dalej , nie wiem jak to się stało ale miałam takie szczeście ze pierwszy klient od razu kupił mieszkanie , teraz z tego co się dowiedziałam to w ciągu 2 lat te mieszkanie zmieniło już 3 właścicieli, ale się rozpisałam , pozdrawiam Was Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Megana 16.03.2009 22:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Marca 2009 Koniec słuchania hałasów i libacji studenckich - mieszkanie sprzedane. Życzę im udanych imprezek, ale już bez nas Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elka62 17.03.2009 19:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Marca 2009 No to gratulacje! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Megana 17.03.2009 19:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Marca 2009 No to gratulacje! Bardzo dziękujemy, no to teraz do roboty trzeba się wziąć Miłego wieczorka życzę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MRS.CONSTR. 26.03.2009 14:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Marca 2009 Ja tez mam malo przyjemnych sasiadow za sciana.Pan Sasiad lubi sobie pokrzyczec jak za guzo przechyli a i Pani Sasiadka nie nalezy do swietych.Zwyczajnie prowokuje Pana Sasiada do krzykow ,a pozniej sama wola o pomoc.Jednak ostatnio troszeczke sie polepszylo.Chyba ktos ich odwiedzil i powiedzial ,ze tak nie przystoi w bloku ,albo sami na to wpadli . W kazdym razie jak nie ma piatku i soboty to mozna wszystko zniesc Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.