Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Adopcyjne co-nieco .... to ważne!


-iva-

Recommended Posts

Coraz więcej widzę "adopcyjnych rodziców" (i dzięki Bogu) i tak sobie myślę , że warto może założyć wątek dla tych, którzy chcą, lub już wzięli zwierzaka - czy to ze schroniska , czy tez z ulicy .....

Takie stworzenia, okaleczone przez los - zwany najczęściej ludźmi wymagają od nas znacznie więcej miłości i pomocy niż zwierzę chowane od małego w dobrych warunkach i w domu pełnym ciepła .

A Ci którzy zdecydowali się na taką "adopcje" żeby jak najlepiej pomóc swojemu nowemu pupilowi też napewno potrzebuja wsparcia w postaci rozmów i porad . Jak i kiedy wykąpać , czym żywić , co poradzić gdy psiak jest uparty , albo boi się wracać do domu , jak odkryć "rany na psychę" zwierzaka , czego unikać w czasie pierwszych dni i miesięcy , a o czym nie zapominać ?

Bo tak sobie myslę, że znacznie trudniej jest coś poradzić , podyskutować , porozmawiać , a znacznie łatwiej napisać "ojej - jakie to śliczne - napewno bedzie mu wspaniale i ......zamknąć temat ".

Są jak zauważyłam tutaj osoby, które zajmują się zwierzętami i jest wiele takich , które biorą zwierzaki . Ale "wybawienie" z piekła schroniska to nie tylko zabranie go stamtąd , to przede wszystkim codzienne zmagania z chorobami , lękami , brudem , złymi przyzwyczajeniami ......To cierpliwość, o której trzeba mówić - że jest konieczna , żeby zwierzak wreszcie poczuł się w domu , w swoim domu .

I wszyscy, którzy chca pomóc - są napewno wspaniali , ale powinni wiedzieć , że wzięcie dla synka, czy córki psa bo : "on ma takie smutne oczy" - nie sprawi natychmiast , że ten zwierzak będzie wulkanem radości - w wielu wypadkach na ten "wulkan" trzeba zapracować i zasłużyć . Dlatego proponuję temat, w którym można pogadać o tych właśnie naszych adoptowanych pupilach :)))

 

My wczoraj adoptowaliśmy psa z "bidulca" w Krakowie, o tym pisałam w poście"Jest nas już troje".Sunia w miarę szybko się zaaklimatyzowała, ale zawsze jest pewne ale...

Jest to stosunkowo wielki pies więc powinien również dużo zjeść - niestety nasz psiak bardzo mało je.Może dlatego , że przed zabraniem jej została zaszczepiona na wściekliznę, może ma skurczony żołądek, może zbyt duży stres - trudno powiedzieć - to dopiero drugi dzień w nowym domu.

Druga sprawa, pies po spacerze za nic nie chce iść do domu - nie wiem co mam z tym zrobić.Nie chcę psa ciągnąć jak osła do domu , to jej może źle wpłynąć na psychikę.Przecież krzyczeć na nią też nie można - co robić - poradźcie proszę.

Pozdrawiam wszystkich "rodziców" :)) I głaskamy "adoptowanych" :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 43
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Bardzo dobry pomysł z tym wątkiem.

 

Ja niestety mam mało doświadczenia:( 10 lat temu wzięłam do domu bidulkę ze wsi - piesek miał być utopiony w worku bo podgryzał kaczki (niestety 2 lata temu musiałam ją uśpić)

Pamiętam, że pierwsze dni były najtrudniejsze. Przez 3 dni piszczał, wszędzie wsadzał nos, wąchał wszystko i nic nie jadł, pogryzł również drzwi do wysokości klamki (obicie ze skai) - piesek był wielkości do pół łydki :)

Po 3 tygodniach zaklmatyzował się i było wszystko ok.

Spędziałam z pieskiem cudowne 8 dni, ale po tym jak był traktowanyi bity - miał wiele chorób m.in padaczkę, problemy z żołądkiem i wszystkiego panicznie się bał (burzy, uderzeń) - na koniec miał raka jelit. Pomimo tych cierpień, przez które razem przeszliśmy - uważam, że to było cudowne 8 lat. Zakopałam go na mojej działce, w tym miejscu posadziłam bez - żeby mu pachniał :)

 

Trzeba pamiętać, że posiadanie psa to nie tylko same przyjemności - ale duży obowiązek i bycie na dobre i na złe :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iva, z moim psem (11 lat temu) miałam problem, że do domu wracać chciał, ale nie chciał wychodzić. Gadałam do niego, przemawiałam jak idiotka głosikiem słodkim i zachowywałam się na zasadzie "chodź, zobacz jaka fajna zabawa!" :) Po paru dniach skutkowało. Cierpliwości i jeszcze raz cierpliwości, choć chciałoby się już natychmiast wszelkim jego strachom zaradzić.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że z tym wracaniem do domu to jest tak, że ona jeszcze nie może nacieszyć się wolnością i przestrzenią po okresie zamnięcia w schronisku. To z czasem minie ale trzeba dać jej czas.

Każdy zwierzak po swojemu wraca do jakiejś normy, mamy trzy zwierzaki adoptowane i każde reagowało trochę inaczej. Ostatni nabytek sprzed pary dni to Julka , zdjęcia jeszcze schroniskowe, domowe będą za jakiś czas. Oto Julka:

http://img74.imageshack.us/img74/5376/6821bce9b94aa27bb10f1fc462f698.th.jpg

[imghttp://img74.imageshack.us/img74/6509/2f823a84aaecf5b0d9b250bf080ada.th.jpg][/img]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę, piszcie o swoich doświadczeniach.

Miałamkiedyś psa ze schroniska i był fantastyczny. Ostatnio zaczęłiśmy rozmawiać o kolejnym psie, nawet dość poważnie, ale pani weterynarz, która opiekuje sie naszymi zwierzakami była dość sceptyczna wobec tego pomysłu. Postanowiłam jej nie słuchać, bo pomyliła się twierdząc, że najgorzej zniosłaby to kotka - ona wszystko zniesie dobrze i przystosuje się do każdej sytuacji :) No, ale mąż się wystraszył, bo raczej pani wet ufa (to prawda: dwukrotnie ocaliła życie naszej suni. Ostatnio w ogóle zaczął jęczeć, że nie wie czy chce psa ze schroniska, bo ktoś go nastraszył... A już było tak blisko :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kofi - może mąż nie ma przekonania , bo macie już zwierzaki , albo małe dzieci i obawia się o nie ? Nie piszesz nic o tym jakiego zwierzaka szukasz , bo to jednak jest ważne, zeby jak najwięcej dowiedzieć się o ewentualnym adoptowanym przyjacielu . No i trzeba liczyć się z tym , że takie wzięte ze schroniska stworzenie będzie wymagać więcej opieki , czasu, cierpliwości i miłości niż jakikolwiek Wasz domownik .....

Jeżeli pomimo to jesteście pewni , że chcecie uratować kolejne zycie - ratujcie je a dobroć wróci do Was miłością !!! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Był tu taki wątek o chorej dożycy, którą bardzo chciałam adoptować. Nieśmiało zaproponowałam to mężowi, właściwie nie miał nic przeciwko, przyznał, że sam myślał o jeszcze jakimś psie, który byłby towarzyszem naszej leciwej suni troszkę już schorowanej. Niestety, dożyca nie przeżyła :cry: , pani wet nie poparła entuzjastycznie mojego pomysłu, a mąż wystraszył się tego, że będzie musiał znowu spędzać długie godziny u weta (jak było w przypadku chorób naszej suni). :cry: Tak strasznie przeżyłam śmierć tej dożycy, jakby już była moim psem, chwilowo nie myślę o adopcji jakiegoś konkretnego zwierzaka, cieszę się swoją staruszką, póki jeszcze jest :) , ale myślę, że gdyby znowu jakiś pies tak bardzo zapadł mi w serce (i spełniałby oczywiście pewne nasze oczekiwania wobec charakteru - jak tamta dożyca właśnie), moglibyśmy go wziąć do siebie. Ale widzę, że mąż jakby unika tematu :(

Oprócz 10 letniej psicy mamy też koteczkę, o rok starszą, ale w doskonałej formie i w ogóle świetnie przystosowującą się do wszystkich warunków, superinteligentną :wink: Ona jest doskonała, jeśli chodzi o tresurę i ludzi :roll: i psów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mojego pieska wzięłam kilka lat temu ze schronu. Napewno był bity i dlugo kulił sie przy każdym gwałtowniejszym ruchu reką. Przez kilka tygodni też nie chciał wogóle jeść. Mam wrażenie, że miał bardzo złe doświadczenia z ludźmi. Do dziś, choć szczeka na psy, na ludzi nigdy. Złodzieja pewnie lizał po rękach :-? Sam w domu bardzo "płacze" - - stąd decyzja o kocie - żeby mu nie było smutno.

Ale mimo to warto było. Jest strasznie kochany, cierpliwy i wierny. Dzieci go uwielbiają, a on je. Cieszy sie tez dobrym zdrowiem, ale był jeszcze dość młody kiedy go braliśmy.

Psy schroniskowe sa przekochane i właścicieli wielbią całym secem i cłaym cielskiem. :wink:

Życze powodzenia wzstkim, którzy mają serce dla bidulków z "dugiego obiegu".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rewelacyjny pomysł na wątek..gratuluję!

będę pewnie z niego korzystała, bo jutro bierzemy kocurka i w związku z tym już teraz nachodzą mnie pewne wątpliwości jak to będzie. Pierwszy etap jest bardzo prosty, kupię kuwetę i miseczki, karmę i kontener żeby go przewieźć, ale co potem? To jest kot którego ktoś wyrzucił z domu i teraz przybłąkał się do znajomych. Chciałabym żeby siedział w domu jak nas nie będzie, ale jak zamknąć kota który teraz spedza caly czas na zewnątrz? Czytałam że trzeba kota przez pierwszy tydzień przetrzymac w domu żeby go przyzwyczaić do nowego otoczenia, a dopiero potem można go wypuścić na dwór. Kurcze, mam tyle watpliwosci, może ktos miał podobną sytuację i powie jak to było u niego. Wydaje mi się że psa łatwiej przywiązać do siebie, a koty to tacy indywidualiści. Nie chciałabym żeby zaraz gdzieś uciekł, bo już się przywiązalam do tej mysli że będzie u nas mały rudy sierściuszek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem kocurek powinien przebywać w domu dłużej niż tydzień zanim wyjdzie.Koty to są takie neurotyczne istoty co lubią jak wszystko jest znane i na swoim miejscu. czytałam,że rozpoznają miejsce pobytu na podstawie słuchu- więc pobytu w twoim domku muszą się nauczyć.

Ja mam dwie kotki- jedna znaleziona na parkingu, druga pod sklepem zagrzebana w liście.

Pierwsza wychodzi- ale wypuszczałam ją dopiero po kilku miesiącach, druga jeszcze nie. Kot, żeby poradzić sobie na wolnosci musi być zdrowy i sprawny, my nasze kotki najpierw odrobaczaliśmy, potem przeszły szczepienia i zaszczepilismy też przeciwko wściekliźnie- wszystkie te rzeczy nie mogą być aplikowane naraz więc trwa to ok. 2 m-cy.

Poza tym gratuluję zakocenia.Koty to wspaniałe stworzenia o wielkim sercu i rozumie.

Iskra

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kot, żeby poradzić sobie na wolnosci musi być zdrowy i sprawny, my nasze kotki najpierw odrobaczaliśmy, potem przeszły szczepienia i zaszczepilismy też przeciwko wściekliźnie- wszystkie te rzeczy nie mogą być aplikowane naraz więc trwa to ok. 2 m-cy.

 

hm.. a ja planowałam pójść z nim na odrobaczenie w przyszłym tygodniu, no i chcę go wykastrować, a syszałam że jest teraz ogólnopolska akcja kastracji i sterylizacji zwierząt i jakoś tak w przyszłym tygodniu będzie można wykastrować kotka za pół ceny.

Szczerze mówiąc palnowałam skorzystać z tej akcji, ale jak myślisz, nie za wsześnie będzie jak będę go kastrowała np za dwa tygodnie??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy mówią, że kot przywiązuje się do miejsca, to po części prawda. Kot ma silną potrzebę posiadania domu i dlatego swój dom czy miejsce w którym mieszka (choćby to było stare pudło na śmietniku) traktuje bardzo poważnie i po swojemu kocha. Kocha jednak bardziej człowieka, znam wiele przypadków prawdziwych ucieczek od nowych właścicieli do dawnego Pana i powrotów na nawet parokilometrowych trasach. Znam ludzi, którzy odwozili kota do swoich teściów (11 km) a kot wracał do nich i tak w kólko, wreszcie został.

Koty pragną mieć swojego Pana czy Panią i stąd przypadki śmierci zwierząt w schroniskach, one tracą nadzieję na własny dom i swojego człowieka i umierają. To nic, że mają tam dach nad głową i jedzenie, to nie wystarcza.

Jeśli chodzi o kastracje to jest to koszt około 40zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda kastracja to podobno dużo mniej skomplikowany zabieg niż sterylizacja, ale i tak kocurek powinien być zdrowy ( narkoza itp) - wszystko zależy od stanu w jakim jest. Jedna z naszych kotek była znaleziona w dobrym stanie, szybko odrobaczona i wysterylizowana, druga była w stanie bardzo złym i z tego względu wszystko rozkładaliśmy w czasie.

Najlepiej spytaj się weterynarza i to takiego do którego masz zaufanie.

I.

To prawda co pisze Tyberian, koty są bardzo przywiązane do właściciela i ten stereotyp, że kot związuje się z miejscem jest z gruntu fałszywy.

Niemniej jednak-koty lubią jak wszystko jest na swoim miejscu ;-).

Nie znam bardziej uspakajajacych i milszych istot niż koty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iskra, popieram wszystko to co piszesz. Koty nie lubią zmian. Zdecydowanie. Dlatego np. ważne dla nich jest to aby kuweta stała zawsze w tym samym miejscu (nie brudzą w domu) na zmianę mogą zareagować sikaniem na meble (protest) itp. Kot to zwierzę spokojne ale porządek musi być. Wtedy są szczęśliwe.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi się że kocurek jest zdrowy, ma ładne lśniące futerko ale dla pewności pójde z nim oczywiście do weterynarza.

 

Boję się właśnie tego, że kotek nie przywiąże się do nas tylko bedzie tęsknił za swoim starym miejscem zamieszkania. Co zrobić żeby się do nas przywiązał? Nie chcę żeby uciekł..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli kotek będzie miał u Was dobre warunki, a napewno tak będzie, to nie będzie uciekał z miejsca w ktorym dobrze się czuje. Dobre jedzenia (przez żołądek do serca-również kociego) ale przede wszystkim opieka, głaskanie, własny koszyk czy poduszka do spania, to wystarczy. Pokocha Was i zostanie. A i jeszcze jedno, kot powinien mieć zawsze miseczkę z wodą. Jeśli jest dorosły nie dajemy krowiego mleka, szkodzi a nie pomaga. Można w ramach rozpieszczania dać trochę kefiru lub kogurtu, to koty bardzo lubią i biały serek, surowe mielone mięso wołowe, jako nagrodę tzw. gimpety, tabletki witaminowe dla kotów (przysmak).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tyberian dziękuję za cenne rady!

 

przyjazd kotka coraz bliżej a ja mam kolejne pytanie do was...

czy można wykąpać kota?? - pierwsze tygodnie spędzi u nas w domu i podejrzewam że nieuniknione jest że będzie wchodził nam na kanapę, czy nawet do łóżka, ale słyszałam że kota nie powinno się kąpać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno was pokocha i nie będzie tęsknił za dawnym miejscem :)

Ja nie kąpałam żadnego z moich futrzaków- jak kot jest zdrowy to sam bardzo dba o czystość i estetyczny wygląd futerka. I szybko dochodzi do niewiarygodnego stanu.

Dla kota kąpiel to duży stres, nie znam żadnego który by to lubił.

Futrzaki śpią z nami- są bardzo bardzo czyste.

I.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja kotka ma 11 lat i nigdy się jeszcze nie kąpała :oops: , a wygląda, jakby robiła to 2 razy dziennie :wink: . Koty same dbają o higienę, jeżeli ma pchły, to są inne środki, no chyba, że jakś sytuacja ekstremalna. Albo jest długowłosy, wtedy nie wiem... (Moja siostra kąpała kota, żeby go ukarać. I tak sobie robili na złość...)

Jeżeli już koniecznie chcesz, to nie radzę na samym początku. Po co kotu dodatkowy stres?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...