ESKIMOS 26.09.2006 14:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Września 2006 No fizyk, chłopie - dobry jesteś. w obu przypadkach, byłes bliski celu A odpowiedź na pytanie: W jakiej sytuacji w wyniku zbyt wolnej jazdy, możesz stracić prawo jazdy? Bez znaku nakazu minimalnej predkosci !!! Brzmi: W sytuacji, kiedy Cie juz ten radiowós dogoni! Wiec pojecie "zbyt wolnej jazdy" bywa wzgledne. A Twoje pytanie - niech pomyślę Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ESKIMOS 27.09.2006 10:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Ten „radiowós” to uderzenie o klawisz za wysoko. Śpieszyłem sie akurat i nie zdazyłem udzielić odpowiedzi na pytanie. To ja też zadam proste i banalne pytanie: Jest kolizja, co zrobić, aby pozostawić pojazdy na ulicy (policja będzie mogła dokładniej odtworzyć przebieg wypadku) nie narażając się na mandat za utrudnianie ruchu. Co do odpowiedzi to pytanie ma najwyraźnie charakter podstepny, bo na poważnie to: W swietle prawa kierujacy ma obowiazek niezwłocznie usunąć pojazd z miejsca wypadku, aby nie powodował zagrożenia lub tamowania ruchu, jeżeli nie ma zabitego lub rannego. Możnaby sobie wyobrazić sytuację, gdzie ze wzgledów technicznych usuniecie to nie jest mozliwe bez specjalistycznego sprzętu (np. urwane zawieszenie), ale pewnie nie o to chodzi. Może też się zdarzyć, że zagrożenie lub tamowanie ruchu nie ma miejsca, bo do kolizji doszło w miejscu gdzie taki ruch nie wystepuje (parking, plac, teren prywatny), ale odpowiedź jest pewnie bardziej prozaiczna a mniej poważna. Dobra, poddaje się. Zdradź. Przy okazji – zalecam zawsze po kolizji, zrobienie możliwie przejrzystej dokumentacji fotograficznej sytuacji drogowej i uszkodzeń pojazdów, jesli to mozliwe (np. minimalny ruch), jeszcze przed usunieciem pojazdów z miejsca wypadku. Kiedys daradzałem wożenie w schowku tzw idiotkamery, dzisiaj kiedy prawie każdy ma komórke z fotoaparatem – to juz żaden problem. Czasem, nawet jesli była policja - bardzo sie to potem przydaje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
michal_m 27.09.2006 11:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Może wystarczy spowodować kolizję w miejscu, gdzie wolno parkować? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
fizyk 27.09.2006 22:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Rozmawiałem kiedyś ze znajomym policjantem. Wystarczy powiedzieć, policjantowi, że podczas kolizji uderzyłeć się i boli Cię np. głowa. Nikt nie jest w stanie Ci udowodnić, że tak nie jest. W szoku nie powiadomiłeś pogotowia jeszcze. W zasadzie wystarczy. Powiesz, że nie byłeś pewien jak zakwalifikować Twój ból (we końcu może się okazać, że jesteś ranny ). A jak jest ranny - to pojazdów przestawiać nie wolno. Przecież lepiej nie ryzykować . To co Ty zrobiłeś z "radiowosem" to tak zwane przejęzyczenie. A co to znaczy przejęzyczenie - to Ci nie napiszę. Bo to w miarę przyzwoite forum jest. Może kiedyć na spotkaniu forumków i forumek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 27.09.2006 22:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 A ja w piątek podejmuje walkę z firmą ubezpieczeniową o odszkodowanie. To co wyliczyli woła o pomstę do nieba. Siódmego. Dam znać jak mi poszło Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ESKIMOS 28.09.2006 07:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2006 Rozmawiałem kiedyś ze znajomym policjantem. Wystarczy powiedzieć, policjantowi, że podczas kolizji uderzyłeć się i boli Cię np. głowa. Nikt nie jest w stanie Ci udowodnić, że tak nie jest. W szoku nie powiadomiłeś pogotowia jeszcze. W zasadzie wystarczy. Powiesz, że nie byłeś pewien jak zakwalifikować Twój ból (we końcu może się okazać, że jesteś ranny ). A jak jest ranny - to pojazdów przestawiać nie wolno. Przecież lepiej nie ryzykować . To co Ty zrobiłeś z "radiowosem" to tak zwane przejęzyczenie. A co to znaczy przejęzyczenie - to Ci nie napiszę. Bo to w miarę przyzwoite forum jest. Może kiedyć na spotkaniu forumków i forumek. No.... to jest jakis patent Ale nie w kazdej sytuacji da się zastosować Niemniej - warto zapamietać A z tym przejęzyczeniem, to ew. zdradź mi na privie Bo jak chodzi o języki to też jednego.... liznąłem A ja w piątek podejmuje walkę z firmą ubezpieczeniową o odszkodowanie. To co wyliczyli woła o pomstę do nieba. Siódmego. Dam znać jak mi poszło Daj. Jakbyś nie chciał upubliczniać szczegółów - to na priv Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 28.09.2006 10:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2006 Pisałem o tym na forum. Syn w lipcu kupił skodę forman. jak na 13 samochód stan wręcz idealny. Przebieg 135000, serwisowany, zabezpieczony antykorozyjnie. Stan techniczny potwierdziła autoryzowana stacja obsługi skody. Mechanicy byli zdziwieni naprawdę swietna kondycja auta. Syn założył instalację gazową, wymienił kilka drobiazgów (poduszka silnika, i chyba sworzeń wahacza). Po dwóch tygodniach na skrzyżowaniu kobieta zajechała mu drogę. Było bum. Decyzja PZU: szkoda całkowita. Wartość pojazdu w chwili wypadku 2500 zł, pozostałość 900 zł do wypłaty 1600zł. Żadnego opisu, żadnej podstawy wyceny. Napisałem synowi odwołanie. Kilka lat pracowałem w tej instytucji jako likwidator szkód samochodowych i jeszcze trochę pamiętam. Zakwestionowałem wartość pojazdu jak również uważam, że z uwagi na wielkość uszkodzeń używając zamienników samochód można naprawić. Pobieżnie mogę Ci opisać uszkodzenia: Zderzak przedni, przedni prawy błotnik do wymiany, maska do wymiany + zamek (atrapa nieuszkodzona) prawy reflektor, prawy p. migacz i moduł zapłonowy)Poszliśmy do PZU po wysłaniu odwołania by zapoznać się z aktami szkody. Odmówiono. Nie miałem czasu na awanturę, ale zrobię to jutro. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ESKIMOS 28.09.2006 14:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2006 Pisałem o tym na forum. Syn w lipcu kupił skodę forman. jak na 13 samochód stan wręcz idealny. Przebieg 135000, serwisowany, zabezpieczony antykorozyjnie. Stan techniczny potwierdziła autoryzowana stacja obsługi skody. Mechanicy byli zdziwieni naprawdę swietna kondycja auta. Syn założył instalację gazową, wymienił kilka drobiazgów (poduszka silnika, i chyba sworzeń wahacza). Po dwóch tygodniach na skrzyżowaniu kobieta zajechała mu drogę. Było bum. Decyzja PZU: szkoda całkowita. Wartość pojazdu w chwili wypadku 2500 zł, pozostałość 900 zł do wypłaty 1600zł. Żadnego opisu, żadnej podstawy wyceny. Napisałem synowi odwołanie. Kilka lat pracowałem w tej instytucji jako likwidator szkód samochodowych i jeszcze trochę pamiętam. Zakwestionowałem wartość pojazdu jak również uważam, że z uwagi na wielkość uszkodzeń używając zamienników samochód można naprawić. Pobieżnie mogę Ci opisać uszkodzenia: Zderzak przedni, przedni prawy błotnik do wymiany, maska do wymiany + zamek (atrapa nieuszkodzona) prawy reflektor, prawy p. migacz i moduł zapłonowy) Poszliśmy do PZU po wysłaniu odwołania by zapoznać się z aktami szkody. Odmówiono. Nie miałem czasu na awanturę, ale zrobię to jutro. Pozdrawiam Kilka uwag na podstawie powyższych informacji (może się przydadzą). Dla uproszczenia przyjmuję że szkoda jest Twoja. - Z okolicznosci wnoszę, że szkoda jest z OC. - Z terminów wnoszę, że likwidacja trwa już ok, 2 m-cy. - To daje ci zupełnie inny (korzystniejszy) status prawny co przy szkodzie z AC. - Wasz stosunek prawny – Twój i ubezpieczyciela – nie określa umowa (jak w AC), ale ustawa. - Nie znam auta, ale wartość wydaje sie zaniżona, choćby z uwagi na instalacje gazową która sama potrafi kosztować 2500 zł. - Zakwestionuj to. - Zastosowana metoda (wartość-pozostałośc) jest dopuszczalna i zgodna z prawem pod warunkiem że jest uczciwie wyliczona, a poszkodowany nie naprawia samochodu ! - Musi być wycena pojazdu (przed i po wypadku) dokonana przez uprawnionego rzeczoznawcę. - Nie wiem, czy dostałeś odpowiedź na odwołanie?. powinienes dostać w 30 dni. Do kogo je pisałeś? - Zakres uszkodzeń (przyjmując części z odzysku –szrotu- i robociznę w tanim warsztacie bez VAT-u i rachunku) powiniem pozwolić na naprawę nie przekraczającą wartości auta przed wypadkiem. - To jest górna granica twojego odszkodowania – jeśli auto naprawisz (choćby bez rachunków) i udowodnisz fakt jego naprawy (np. przedstawisz naprawione do ogledzin.) – muszą Ci wypłacic odszkodowanie wyliczone programem AUDATEX albo EUROTAX, ale nie wiecej niz wartość auta przed wypadkiem (uczciwie wyliczona i z instalacja gazową!) - Przyjmujac że auto (z inst. gazowa) ma wartość np. 5 000 zł. – nie widzę problemu. - W świetle nowej Ustawy ubezpieczeniowej nie można odmówić poszkodowanemu wgladu do akt szkody – bo jest to niezgodne z prawem! Teraz, moje rady co do postepowania z ubezpieczycielem (wynika że PZU). Nie prowadź ulotnych rozmów bez korespondencji (gromadź kwity – kopie swoich pism i ich opowiedzi – mogą sie przydać) Udaj sie do nich i nie dyskutuj z likwidatorem ale od razu wal do jego przełożonego, a jakby był problem – to do dyrektora tej jednostki (nie wiem czy to Inspektrorat, czy Centrum Likwidacji ?) Przygotuj sobie pismo w którym żądasz odsetek od 31-go dnia po zgłoszeniu szkody, oraz informujesz, że w zwiazku z przedłuzajacą się likwidacją (a tym samym brakiem auta które jest Ci niezbedne do pracy – a na naprawę którego nie masz kasy), od jutra wynajmujesz nie wyższe klasą auto zastepcze z wypożyczalni na koszt PZU. Zażadaj wglądu do akt (muszą Ci udostępnić), jeśli odmówią – niech Ci dadza to na piśmie, a jesli nie zechcą, uprzedź, że własnie jedziesz ze skargą do Oddziału Okręgowego (ich jednostki nadrzędnej)Zażądaj kopii tej ich wyceny. Jesli w aktach jest zamiast wyceny rzeczoznawcy, jakiś świstek z wyliczeniami pracownika PZU – zażądaj niezależnego rzeczoznawcy i wyceny po osobistym zapoznaniu sie go z autem (z uwagi na jego dobry stan) a nie na podstawie papierów. Jeśli odmówią – uprzedź (na pismie), że w tej sytuacji sam powołujesz na koszt PZU rzeczoznawcę. Zażadaj wypłaty w kwocie jaką chcą wypłacic, (informujac że traktujesz to jako zaliczkę) i przyjmij ta kwotę. Broń Boże nie podpisuj żadnej ugody. Nie rób awantury, to podnosi napięcie miedzy stronami. Przegrywa ten - kto wychodzi z nerwów. Takie sprawy załatwia sie na zimno, z usmiechem na ustach I napisz co z tego wyszło. Powodzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 28.09.2006 20:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2006 Eskimos, wielkie dzięki. Podaj na priva swój email, to wyślę Ci tekst odwołania. W sprawie kosztów naprawywpadłem na moim zdaniem niezły pomysł. Wśród licznych, a często dziwnych zawodów jakie wykonywałem mam dyplom technika mechanika - specjalność naprawa i eksploatacja pojazdów samochodowych. Ponieważ w chwili obecnej jestem bezrobotny, zawrę z synem umowę zlecenie w przypadku gdyby koszt części zbliżał się do wartości pojazdu. Naprawę wykona pan Wiesiek. Blacharz i lakiernik. Dobry i tani.Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 28.09.2006 20:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2006 Pisałem o tym na forum. Syn w lipcu kupił skodę forman. jak na 13 samochód stan wręcz idealny. Przebieg 135000, serwisowany, zabezpieczony antykorozyjnie. Stan techniczny potwierdziła autoryzowana stacja obsługi skody. Mechanicy byli zdziwieni naprawdę swietna kondycja auta. Syn założył instalację gazową, wymienił kilka drobiazgów (poduszka silnika, i chyba sworzeń wahacza). Po dwóch tygodniach na skrzyżowaniu kobieta zajechała mu drogę. Było bum. Decyzja PZU: szkoda całkowita. Wartość pojazdu w chwili wypadku 2500 zł, pozostałość 900 zł do wypłaty 1600zł. Żadnego opisu, żadnej podstawy wyceny. Napisałem synowi odwołanie. Kilka lat pracowałem w tej instytucji jako likwidator szkód samochodowych i jeszcze trochę pamiętam. Zakwestionowałem wartość pojazdu jak również uważam, że z uwagi na wielkość uszkodzeń używając zamienników samochód można naprawić. Pobieżnie mogę Ci opisać uszkodzenia: Zderzak przedni, przedni prawy błotnik do wymiany, maska do wymiany + zamek (atrapa nieuszkodzona) prawy reflektor, prawy p. migacz i moduł zapłonowy) Poszliśmy do PZU po wysłaniu odwołania by zapoznać się z aktami szkody. Odmówiono. Nie miałem czasu na awanturę, ale zrobię to jutro. Pozdrawiam Jakiś czas pracowałem jako agent ubezpieczeniowy. I tam pojawia się tekst (dotyczy OC) - "przywrócić pojazd do stanu sprzed wypadku"...i g...o obchodzi kogokolwiek czy był to stary złom czy też nowa fura. Ja jeździłem dobrym autem i chcę dalej jeździć! Amen. Niem stać mnie na nowe. A jak komuś nie pasi to niech mi zafunduje salonówkę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 28.09.2006 20:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2006 Tak Mały, ale jest zapis w Kodeksie Cywilnym na podstawie którego dochodzi się roszczeń z OC: Przywrócenie do stanu poprzedniego, o ile nie pociaga to za soba nadmiernych trudności lub kosztów. Cytuję z pamięci. Znam z doświadczenia miny klientów którzy dostali taką decyzję. Jako likwidator w Oddziale wojewódzkim zawsze starałem się naciągnąć firmę na wyższe odszkodowanie o ile było to uzasadnione ekonomicznie, moralnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
fizyk 28.09.2006 21:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2006 Czesc Tomku - jedna ważna rzecz teraz jestem troche zmęczony - jutro zapoznam się z Twoim postem, ale: po pierwsze jak chcesz - mogę Ci zrobić wycenę w oparciu o infoekserta podaj mi na priv dane: I rejestracja (dokłądna data), rok produkcji (chyba 1993), szzegóły typu - kiedy syn zainstalował gaz, przebieg auta, który właściciel, silnik. Jutro wycenię je - przynjamniej tyle mogę pomóc. po drugie - tylko w ramach AC może być mowa, że przy kosztach naprawy pomiędzy 30-70% wartości autaszkoda jest likwidowana jako "całkowita". Przy szkodzie z OC - nie jest okreśłone - kiedy takla forma likwidacji będzie miała miejsce. To jest ten plus dla CIebie. A o reszcie doczytam jutro i się wypowiem. Jestem zmęczony wrażeniami - dzisiaj dostałem pozwolenie na użytkowanie domku!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 28.09.2006 23:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2006 Fizyku, dzięki. Rano wyślę Ci wszystkie dane. Muszę się skontaktować z synem bo nie wszystko pamiętam To co wiem. Rok produkcji 1993 Skoda Forman silnik gaźnikowy. Kupiona w przez syna w lipcu tego roku za 2200 zł po długich targach w komisie w Warszawie. Cena komisowa 2500. Istalacja gazowa + 1200 zł. dodatkowa wymiana kilku elementów (poduszka silnika i chyba sworzeń wahacza) ale na 100% pewien teraz nie jestem. Było to stwierdzone w tej stacji i wymienione. Jak podasz na priva adres email to wyślę zdjęcia samochodu po wypadku. Pozdrawiam i dzięki za odzew. Tomek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ESKIMOS 29.09.2006 07:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2006 - "przywrócić pojazd do stanu sprzed wypadku"...i g...o obchodzi kogokolwiek czy był to stary złom czy też nowa fura. Ja jeździłem dobrym autem i chcę dalej jeździć! Amen. Niem stać mnie na nowe. A jak komuś nie pasi to niech mi zafunduje salonówkę. OK. Tylko nie można zapominać że w świetle prawa, górną granicą odszkodowania jest wartość przedmiotu szkody - w tym przypadku, tego konkretnego samochodu. A zasada 2 to; odszkodowanie nie może poprawić sytuacji materialnej poszkodowanego. Stąd kazdy sąd przyzna ubezpieczycielowi racje, że w takim przypadku (zakładając że wartości zostały ustalone własciwie) - poszkodowany może odebrać odszkodowanie (wyliczone na zasadzie wartość-pozostałość), dodać do tego kwotę uzyskaną za pozostałość i za sumę tuch kwot (równą wartości początkowej pojazdu) kupić sobie takie samo auto. No chyba że jest przywiazany do auta - wtedy naprawia, a odszkodowanie jest sumą rachunków, lub wyceny naprawy - nie wyższe jednak niż ta wartość początkowa auta. I juz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 29.09.2006 19:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2006 - "przywrócić pojazd do stanu sprzed wypadku"...i g...o obchodzi kogokolwiek czy był to stary złom czy też nowa fura. Ja jeździłem dobrym autem i chcę dalej jeździć! Amen. Niem stać mnie na nowe. A jak komuś nie pasi to niech mi zafunduje salonówkę. OK. Tylko nie można zapominać że w świetle prawa, górną granicą odszkodowania jest wartość przedmiotu szkody - w tym przypadku, tego konkretnego samochodu. A zasada 2 to; odszkodowanie nie może poprawić sytuacji materialnej poszkodowanego. Stąd kazdy sąd przyzna ubezpieczycielowi racje, że w takim przypadku (zakładając że wartości zostały ustalone własciwie) - poszkodowany może odebrać odszkodowanie (wyliczone na zasadzie wartość-pozostałość), dodać do tego kwotę uzyskaną za pozostałość i za sumę tuch kwot (równą wartości początkowej pojazdu) kupić sobie takie samo auto. No chyba że jest przywiazany do auta - wtedy naprawia, a odszkodowanie jest sumą rachunków, lub wyceny naprawy - nie wyższe jednak niż ta wartość początkowa auta. I juz. Zapominasz o jednym - to MOJA własność i proszę o przywrócenie jej do stanu sprzed uszkodzenia/zniszczenia/wypadku. Zawsze można sugerować się czymś takim jak " wartość sentymentalna" tudzież (na podstawie rachunków o co trudniej) "ile ja w niego włożyłem"... no nie? Może się to ciągnąć, ale zawsze jakaś szansa - w razie co to mam kolegę zajmującego się trudnymi sprawami z ubezpieczalniami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 29.09.2006 20:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2006 Mały, muszę Cię zmartwić...wartość sentymentalna: to pojęcie w prawie cywilnym nie istnieje...tu się liczą realne, policzalne szkody ( w tym utracone zyski) , a sentymenty... no cóż, za to się nie płaci...tak samo jak za poczucie dyskomfortu czy złości.Pozdrawiam,gaga2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 29.09.2006 21:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2006 Mały, muszę Cię zmartwić... wartość sentymentalna: to pojęcie w prawie cywilnym nie istnieje...tu się liczą realne, policzalne szkody ( w tym utracone zyski) , a sentymenty... no cóż, za to się nie płaci...tak samo jak za poczucie dyskomfortu czy złości. Pozdrawiam, gaga2 Wiesz, ja już nie jestem agentem od jakichś 4 lat więc nie wiem jakie teraz panują przekonania/przepisy/warunki. Natomiast zawsze mam prawo do powrotu do stanu sprzed zdarzenia nie? To moja własność (bez względu co to jest) i naprawdę g... mnie obchodzi cóż sobie tam pan x wyliczył. Chcę mieć to co miałem / miałam wcześniej. Amen. Ktoś to zniszczył i ma naprawić. A koszt? Ale to już nie mój kłopot. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 29.09.2006 21:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2006 a co do meritum: to nie zgadzam się z ESKIMOSEM, że w każdym przypadku odszkodowanie nie może przekroczyć wartości samochodu. To stwierdzenie jest prawidziwe ale tylko dla ubezpieczenia AC. Ale nie co do OC. Tutaj obowiązuje zasada pełnego odszkodowania.Owszem, odszkodowanie nie może zmierzać do wzbogacenia, ale pojęcie szkody jest bardzo szerokie i obejmuje straty, które poszkodowany poniósł, oraz korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby mu szkody nie wyrządzono. Te straty to koszty naprawy samochodu....czyli koszty przywrócenia samochodu do stanu poprzedniego. Co więcej, w orzecznictwie przyjmuje się, że do pojęcia szkody wchodzi też utrata wartości samochodu związana z faktem, że samochody powypadkowe osiągają niższe ceny niż porównywalne samochody bezwypadkowe...Pozdrawiam,gaga2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ESKIMOS 30.09.2006 11:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Września 2006 Zapominasz o jednym - to MOJA własność i proszę o przywrócenie jej do stanu sprzed uszkodzenia/zniszczenia/wypadku. Zawsze można sugerować się czymś takim jak " wartość sentymentalna" tudzież (na podstawie rachunków o co trudniej) "ile ja w niego włożyłem"... no nie? Może się to ciągnąć, ale zawsze jakaś szansa - w razie co to mam kolegę zajmującego się trudnymi sprawami z ubezpieczalniami. Na to, doskonale odpowiedziała Ci już gaga2 . Mały, muszę Cię zmartwić... wartość sentymentalna: to pojęcie w prawie cywilnym nie istnieje...tu się liczą realne, policzalne szkody ( w tym utracone zyski) , a sentymenty... no cóż, za to się nie płaci...tak samo jak za poczucie dyskomfortu czy złości. Pozdrawiam, gaga2 Wyczuwam prawnika. Czy tak? Natomiast zawsze mam prawo do powrotu do stanu sprzed zdarzenia nie? To moja własność (bez względu co to jest) i naprawdę g... mnie obchodzi cóż sobie tam pan x wyliczył. Chcę mieć to co miałem / miałam wcześniej. Amen. Ktoś to zniszczył i ma naprawić. A koszt? Ale to już nie mój kłopot. Mały - wyluzuj. Usiądź spokojnie, pooddychaj głęboko. Kogo to obchodzi? Sprawca jest ubezpieczony i mu Twoje sentymenty - wiszą a ubezpieczyciel nie ponosi winy, tylko określoną prawem odpowiedzialność cywilną (materialną)i też mu Twoje sentymenty - wiszą I żaden sąd nie przyzna Ci racji. Więc co mu zrobisz? Możesz użyć metod niekonwencjonalnych - np. uprowadzić dziecko dyrektora , ale odradzam. to sie nigdy nie konczy dobrze. a co do meritum: to nie zgadzam się z ESKIMOSEM, że w każdym przypadku odszkodowanie nie może przekroczyć wartości samochodu. To stwierdzenie jest prawidziwe ale tylko dla ubezpieczenia AC. Ale nie co do OC. Tutaj obowiązuje zasada pełnego odszkodowania. Owszem, odszkodowanie nie może zmierzać do wzbogacenia, ale pojęcie szkody jest bardzo szerokie i obejmuje straty, które poszkodowany poniósł, oraz korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby mu szkody nie wyrządzono. Te straty to koszty naprawy samochodu....czyli koszty przywrócenia samochodu do stanu poprzedniego. Co więcej, w orzecznictwie przyjmuje się, że do pojęcia szkody wchodzi też utrata wartości samochodu związana z faktem, że samochody powypadkowe osiągają niższe ceny niż porównywalne samochody bezwypadkowe... Pozdrawiam, gaga2 Wszystko to prawda, tylko w swym wywodzie pomieszałaś kilka pojęć i rozszerzyłaś dyskusję o aspekty dotychczas nieporuszane i w tej konkretnej sprawie nie występujące. W pełnym odszkodowaniu, mogą mieścić sie elementy takie jak np. korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby mu szkody nie wyrządzono, czy utrata wartości pojazdu zwiazana z jego powypadkowością - ale my tu mówimy o konkretnym przypadku dotyczącym tylko kosztu ew. naprawy auta, przekraczajacego jego wartość przed wypadkiem, gdzie (jak przytomnie zauważył wyżej tomek1950) - k.c. na taką nie pozwala, co jest wyjatkowo logiczne. Inaczej mówiac - pranie koszuli nie może kosztować wiecej niż taka sama czysta koszula. Wtedy należy kupić sobie taką samą koszulę nie będącą przedmiotem unikalnym, podobnie jak seryjny samochód. A utracone korzyści, gdyby szkody nie wyrządzono, czy utrata wartości pojazdu zwiazana z jego powypadkowością, albo koszty holowania czy parkowania pojazdu - to juz inne bajki. W odszkodowaniu majątkowym mieszczą się wszystkie poniesione straty, które by nie powstały, gdyby szkody nie spowodowano. Zawsze można też spróbować udowodnić (stosownie do art. 6 k.c.) że wypadek spowodował np. utratę kontraktu o zyskowności miliona $ - i tego miliona sobie rościć. Pozdrawiam wszystkich. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 02.10.2006 08:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2006 [ w świetle prawa, górną granicą odszkodowania jest wartość przedmiotu szkody - w tym przypadku, tego konkretnego samochodu. ESKIMOS< a może jednak to Twoja wypowiedź nie była dość precyzyjna.... A ja nadal nie zgadzam się z tym, co napisałeś. Polecam lekturę A. Szpunara: "Odszkodowanie za szkodę majątkową. Szkoda na mieniu i osobie". Ten wybitny polski cywilista, opierając się na doswiadczeniu i piśmiennictwie zagranicznym twierdzi, że odszkodowanie powinno zasadniczo obejmować sumę pieniężną, potrzebną do nabycia rzeczy nowej, ale pomniejszoną o stopień amortyzacji. Bo przecież właściciel auta nie zamierzał sprzedać samochodu, a przywrócenie stanu poprzedniego oznacza konieczność zakupu nowego samochodu. O tym,. czy samochód można naprawiać czy też nie, decyduje bardziej stopień zniszczenia auta, a nie wysokośc wydatków na jego naprawę. Wszystkie ekonomicznie uzasadnione wydatki w celu przywrócenia stanu poprzedniego podlegają zwrotowi. Ekonomicznie uzasadnione: to nie znaczy zawsze maksymalnie równe wartości rynkowej auta. Istnieje przecież pojęcie wartości odtworzeniowej: to wartośc nakładów, aby przywrócić rzecz do stanu poprzedniego - a ta nie zawsze się równa wartości rynkowej utraconej rzeczy. Pozostaje jeszcze problem ewentualnego wzbogacenia, jeśli w wyniku remontu samochód uzyska większą wartość (zastosowane nowe części itp). Zasadniczo jednak auta nawet po gruntownym remoncie - ale po wypadku - mają mniejszą wartość rynkową niż te bezwypadkowe, więc wzbogacenie nie następuje. To tyle polemiki. ESKIMOS, mam nadzieję. że nie potraktujesz mojej wypowiedzi jako osobistej wycieczki. Mam inne zdanie,. jakieś tak argumentyu za sobą, a piszę tu po to, żeby inni mieli możliwośc zapoznania się z inną oceną. Poza tym cywilistyka to moja pasja... Pozdrawiam, gaga2 PS. Porównanie auta do koszuli chyba nie jest adekwatne. Nota bene, gdyby koszula została podarta, to jej naprawienie byłoby nieekonomiczne bo i tak naprawiona (zacerowana) koszula byłaby zdecydowanie mniej warta ze względów estetycznych i handlowych niz koszula sprzed zniszczenia. Poza tym nowa koszula więcej kosztuje niż używana. Czy zasadę "nowa koszula w zamian za starą zniszoną koszulę" można stosować do aut? To by było interesujące... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.